eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawodwaj współwłaściciele mieszkania w kredycie, jeden nie chce płacić i żąda sprzedaży › Re: dwaj współwłaściciele mieszkania w kredycie, jeden nie chce płacić i żąda sprzedaży
  • Data: 2008-08-27 03:53:45
    Temat: Re: dwaj współwłaściciele mieszkania w kredycie, jeden nie chce płacić i żąda sprzedaży
    Od: witek <w...@g...pl.invalid> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    luk wrote:
    >> Jeszcze raz.
    >> 1. Kto jest właścicielem (-ami) mieszkania?
    >
    > Wspólnie - ja i on
    >
    >> 2. Na kogo jest kredyt?
    >
    > Wspólny - jego i mój
    >
    >> 3. Kto spłaca kredyt?
    >
    > W tej chwili już tylko ja
    >
    >> 4. Ile jest spłacone i przez kogo, ile jeszcze pozostało?
    >
    > Spłacone jest 7 rat, z czego 3 były spłacone z nadwyżki kredytu (braliśmy
    > 110% wartości) 2 były spłacone 50/50 a teraz ja płacę 100%, zostało do
    > spłaty jeszcze ... 29 lat i 3 miesiące, czyli 351 rat
    >
    > Pozdrawiam
    > M.
    >

    Przede wszystkim wyluzuj, bo wysiądziesz zanim cokolwiek zdążysz zrobić.

    1. Mieszkanie jest wasze wspolne, a nie jego, więc sprzedać fizycznie
    mieszkania nie może, bo "nie jest jego". Może co najwyżej sprzedać swoje
    50% udziału w mieszkaniu. Jak znajdzie kupca. Efekt tego będzie takie,
    że będziesz miała nowego współwłaściciela i nic po za tym.
    W praktyce szanse zerowe, bo kto mu to kupi. Chyba ruski na bazarze.
    Kontynując. Prawo własności do połowy nie daje mu żadnego prawa do
    mieszkania w tym mieszkaniu, bo nie jest w jego władaniu.
    Jaka kolwiek próba jego wejścia do mieszkania powinna się z twojej
    strony natychmiast skończyć telefonem na policję. I to od razu w
    pierwszej minucie po tym jak każesz mu wyjść. Im dłużej tam siedzi tym
    gorzej dla ciebie. Policjantom jak już wpadnę wspomnij coś o naruszeniu
    miru domowego. To ich nakieruje we właściwym kierunku.
    Z ich wizyty ma powstać notatka.
    Po tym, nastepnego dnia kierujesz sprawę do sądu o naruszenie miru
    domowego. Będzie miał "karany" w papierach.

    2. Absolutnie nie wiem, z czym on chciałby iść do sądu.
    To co może chcieć to abyś od niego odkupiła jego część z racji tego, że
    już część mieszkania posiadasz.
    Przypomnę on mieszkaniem nie włada, więc nie może domagać się "mieszkania".
    Swoją współwłasność może sprzedać, lub np. chcieć zniesienia
    współwłasności, ale z racji tego, że mieszkania fizycznie podzielić się
    nie da, to sąd może ci nakazać "odkupić" jego część, a jeśli ty tego
    nie chcesz to nakazać sprzedaż mieszkania i oddanie mu połowy.
    Z tym, że jak w sądzie przypomnisz, że to właście ty spłacasz kredyt, to
    wytrącisz mu argumenty.


    3. Na twoim miejscu to ja poszedłbym do sądu, próbując rozwiązać tą
    współwłasność mieszkania i kredytu.
    Zaproponuj mu zwolnienie go z kredytu w zamian za jego połowę własności.
    Najlepiej poprzez adwokata. To doskonale działa. Jedynym słowem ty
    bierzesz kredyt na siebie, on jest wolny, ale w zamian on ci darowuje
    "pół mieszkania". Adwokat jako środek psychologiczny może się przydać.

    Jak na to nie pójdzie to idź do sądu i to ty zarządaj zniesienia
    współwłasności. Sytuacja podobna do tego co w pkt 3, z tym, że to ty
    wychodzi z twojej strony, a nie jego.
    To na co sąd zapewne pójdzie, to że ty mu zapłacisz połowę wartości
    mieszkania pomiejszone o połowę kredytu. Mieszkanie i kredyt będzie
    wówczas tylko twój.
    On wygrywa na tym tyle, że połowa wartości mieszkania jest teraz zapewne
    większa niż połowa kredytu. Zależy od sytuacji na rynku nieruchomości.
    A może mniejsza, wówczas to on musiałby ci dopłacić :)
    Musisz to po prostu przeliczyć.
    To samo zapewne stałoby się w sądzie, gdyby to on poszedł do sądu.
    Sąd po prostu nakazałby ci spłacenie go, a mieszkanie i tak pozostawiłby
    tobie, skoro mieszkasz i raty płacisz.



    Podsumowując.
    1. Niech cię nie straszy sądem, bo nie ma tam czego szukać.
    2. Weź odwokata i razem pomyślcie jak się pozbyć tej nieszczęsnej
    współwłasności kredytu i mieszkania. Żeby to dobrze rozegrać, to trzeba
    pogadać o szczegółach. Co jest więcej warte mieszkanie czy kredyt, czy
    bardziej opłaca sie od razu iść do sądu czy raczej najpierw spróbować go
    przycisnąć bez sądu, może podpisze co podpisze nie do końca rozumiejać
    co podpisuje. Może zamiast kwotą kredytu warto grać sumą rat do spłaty
    odsetki stanowią zapewne ładną część.
    Znajdź dobrego adwokata i to ty ruszaj do dzieła. Narazie spij spokojnie
    on ci nic nie może.
    3. Dla profilaktyki: dobrze by było, żeby najbliższy posterunek i
    dzielnicowy wiedział, że on tam nie mieszka. Może "przez przypadek" idź
    na posterunek "po radę" wyłuszczając kto jest właścicielem, kto mieszka,
    kto nie mieszka i co ty biedna słaba płeć masz robić jak on siłą będzie
    chciał wejść bo twierdzi, że to jego i "ma prawo". Wówczas w razie
    prawdziwej draki ułatwisz policjantom zadanie, bo będą już wiedzieli o
    co chodzi. Inaczej sporządzą notatkę a faceta ci w domu zostawią.
    Niech ci adwokat też wytłumaczy do czego masz prawo w takich
    przypadkach. A prawa masz spore łącznie z wyrzuceniem go siłą.

    4. Jeszcze raz przestań panikować, bo to wcale nie pomaga. To tylko
    tobie wydaje się, że jestes w beznadziejnej sytuacji i koszmary śnią ci
    sie po nocach.




Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1