eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.praworezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej › Re: rezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
  • Data: 2006-02-11 23:59:05
    Temat: Re: rezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Sky [###s...@o...pl.###] napisał:

    > A to dlaczego? ;)
    > Rodzice działali z czyjegoś konkretnego pod/p/uszczenia.
    > Można więc mówić o współwinie lub współsprawstwie -czyż nie? ;)

    Ja tam sądzę, że z reguły,jeśli rodzice nie kierują sie przy chrzcie
    względami wiary, to tradycją, zwyczajem, środowiskiem.

    > Chrzest można traktować jako pierwszy z dalszego ciągu po tymże
    akcie
    > następujących wydażeń -pogłebiających zależność od danej
    organizacji.

    Weź że wreszcie wykaż, w jakieś to uzależnienie popada człowiek w
    wyniku przyjęcia chrztu. Zwłaszcza w wieku niemowlęcym, gdy z reguły
    tego nie pamięta.

    > Naliczanie przedawnienia powinno zdaje się więc rozpoczynać od
    momentu
    > ustania owego ciągu zdarzeń lub wpływu okoliczności z nich
    wynikających -i
    > wcale nie o władzy rodzicielskiej mowa -ale o zależnosci od
    oddziaływania
    > danej organizacji religijnej. ;)

    Może i powinno, tym nie mniej w ustawie nie ma tego. Pisz do Sejmu, by
    zmienili :-)

    > Nie mówmy o oczywistościach /typu "wolność jednego kończy się tam
    gdzie
    > zaczyna wolność drugiego"/ -ale o wypadkach owocujacych ewidentnymi
    > patologiami.

    O jakiej patologii piszesz?

    > Jeśli na tym by się kończyło to rzeczywiście nie byłoby tematu.
    Niestety u
    > pewnej -wcale nie marginalnej ale znaczącej- części populacji
    > "ochrzczonych" na tym "pustym geście" się nie kończy /dla jednych
    > niestety dla drugich -na szczęście/...a czasem kontynuacja tak
    > rozpoczętej "drogi" prowadzi do znaczących nadużyć wobec "bliźnich"
    od
    > nietolerancji poprzez "mobbing religijny" po zabójstwa włącznie, na
    co
    > historia organizacji tego typu dowodów jest pełna... ;)

    Ale co ma z tym wspólnego chrzest? Jeśli ktoś postanawia wystąpić z
    kościoła, to chrzest ma dla niego akurat najmniejsze znaczenie.
    Prędzej będzie się wahał z uwagi na nacisk miejscowej społeczności,
    rodziny, przyjaciół. Ze względu na obawy natury etycznej. Chrzest dla
    niewierzącego - zwłaszcza przyjęty w wieku niemowlęcym - nie jest
    przecież żadną przeszkodą.

    Na całym świecie ludzie są wychowywani zgodnie z przekonaniami ich
    rodziców. To przecież jest normalne i oczywiste. Choćby z tej
    prozaicznej przyczyny, że to rodzice płacą za to wychowanie - jak już
    inne argumenty do Ciebie nie przemawiają. Stąd też mamy kraje
    tradycyjnie katolickie, protestanckie, muzułmańskie itd. Bo dzieci są
    wychowywane w wierze rodziców. Nowa religia pojawia sie najczęściej w
    wyniku napływu ludności o innych tradycjach.

    Nie uważam się za religioznawcę, ale każda z religii wiąże się z
    różnego rodzaju naukami kierowanymi do młodzieży i dzieci. To przecież
    oczywiste i normalne. I nikt dzieci nie pyta, czy chcą, bo i pytanie
    nie miało by głębszego sensu. Jak mają wiedzieć, czy chcą lub nie,
    skoro nie wiedzą, w co mają wierzyć? Trzeba im najpierw pokazać tę
    wiarę. Potem, niech wybierają. Oczywiście, jakimś tam ideałem było by
    przekazanie każdemu dziecku założeń wszystkich istniejących na świecie
    religii i danie prawa wyboru.

    Ale po pierwsze, przy założeniu, że jest jeden Bóg, nie ma to sensu.
    Bo skoro jest jeden, to wychodzi na to, że różnimy się od braci w
    innej wierze jedynie sposobem wyrażania wiary. A zakładając, ze go nie
    ma, to jaki sens jest nauczać o czymś, czego nie ma.

    Po drugie każdy z nas na swój własny sposób wierzy. Nawet wiara w to,
    że nie ma Boga jest też przecież wiarą. Tak więc zawsze przekaz będzie
    obarczony subiektywizmem przekazującego. Będzie on zawsze odnosił
    informacje o innych religiach do tej, której jest wyznawcą.

    Po trzecie tych religii jest tak dużo, że w rozsądnym czasie i tak nie
    był byś w stanie ich wszystkich poznać w miarę gruntownie, a pobieżne
    poznanie nie ma żadnego sensu, bo generalnie niczym się nie różnią
    poza tradycją. Każda uczy miłości, szacunku i dobroci. To, czy modlisz
    się o zachodzie słońca, w sobotę, w niedzielę - jak wierzę sam
    osobiście - dla Boga jako istoty idealnej większego znaczenia mieć nie
    powinno. Zresztą ufam, że akurat modlitwa, to nie jest to, co Bogu
    jest najmilsze, ale to już moja indywidualna sprawa.

    No i po czwarte: Zastanów się, czy warto poświęcać tyle energii w
    walkę z czymś, w istnienie czego jak sam piszesz nie wierzysz?

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1