eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawomundurki w szkołach › Re: mundurki w szkołach
  • Data: 2007-08-21 20:35:36
    Temat: Re: mundurki w szkołach
    Od: Szerr <n...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Dnia Tue, 21 Aug 2007 21:31:59 +0200, Robert Tomasik napisał(a)
    w:<news:fafel2$t7j$1@atlantis.news.tpi.pl>:

    > 1) Orzeczenie dotyczyło konkretnej sprawy nie mającej nic z lekcją
    > wspólnego. Chodziło o chwilowe pozostawienie kilku uczniów w pokoju
    > przeznaczonym do nauki, a nie wysyłania ich na drugi koniec miasta po
    > mundurek.

    Dyskusja zaczęła się od tego, iż zasugerowałeś, że takie wysłanie to
    przestępstwo porzucenia małoletniego, wyraziłeś też pogląd, że nauczyciel
    nie może za karę odesłać ucznia na korytarz, bo to również rzekomo
    porzucenie.
    Ja tylko wykazałem Ci, że linia orzecznictwa nie idzie w tym kierunku i że
    sądy doceniają konieczność wymagania od dzieci odpowiedzialności za własne
    zachowanie oraz dostrzegają fakt, że nieustanna obecność dorosłego w
    pobliżu dziecka byłaby i niewychowawcza, i nieuzasadniona, i niemożliwa.
    Zresztą wystarczy rozejrzeć się dookoła, jak rodzice opiekują się dziećmi,
    bo każda opieka nad cudzym dzieckiem musi być porównawczo odnoszona do
    ideału opieki rodzicielskiej, do modelowego "dobrego rodzica". Zgodnie z
    pord. małoletni już od 7. roku życia może korzystać z drogi - i taka też
    jest powszechna praktyka rodziców i innych opiekunów.

    Wnioskując a contrario z art. 89 kw. pozwolenie dziecku pow. 7.r.ż. na
    samodzielne przebywanie na drodze nie jest czynem zabronionym i nie jest co
    do zasady niewłaściwym sprawowaniem opieki nad tym dzieckiem.

    W metodyce zuchowej istnieje taka forma pracy jak zwiad zuchowy,
    zakładający wręcz samodzielne korzystanie przez zucha z drogi.

    Drugi wyrok, Sądu Najwyższego, jaki wkleiłem w tym wątku, dotyczy uczniów
    starszych już tylko "w szczególności". Mowa tam też wyraźnie o "zabawie",
    sądzić więc należy, że wyrok dotyczy uczniów szkoły podstawowej. W
    połączeniu z powyższym skłania mnie to do wniosku, iż co do zasady od
    dziecka już od 7.r.ż. mogę wymagać podstawowej samodzielności, więc sposób
    sprawowania opieki nad nim musi uwzględniać ten fakt. Stały, nieustanny
    nadzór jest sprzeczny z dobrem dziecka i celami wychowania w tym wieku, nie
    pozwala dziecku na przykład na uwewnętrznienie jednej z kluczowych
    wychowawczych wartości, jaką jest zaufanie.

    Jeżeli dziecko jest w stanie uczestniczyć w zwiadzie albo w grze terenowej,
    jeżeli jest w stanie samodzielnie chodzić do i ze szkoły, jeżeli rodzice
    posyłają je normalnie do sklepu, nie ma żadnych przesłanek, aby twierdzić,
    iż narażam je na jakiekolwiek bezpośrednie niebezpieczeństwo, każąc pokonać
    drogę szkoła-dom w ważnym celu wychowawczym (tu nie chodzi akurat o
    mundurek i szkolny regulamin, ale szerzej - o nauczenie dziecka ponoszenia
    konsekwencji swojego niedbalstwa czy też konsekwencji łamania reguł
    obowiązujących w danej społeczności).

    Przywołałeś zdanie znajomego prokuratora. Ja natomiast znam konkretne
    rozstrzygnięcie, kiedy to prokurator odmówił wszczęcia postępowania przeciw
    nauczycielce (uczennica w domu noclegowym na wycieczce pod wpływem alkoholu
    wypadła z okna; nauczycielki oczywiście nie było na miejscu, bo libacja
    odbyła się w tajemnicy), uzasadniając:
    "Do wypadku doprowadziła skrajna lekkomyślność uczennicy i lekceważenie
    przez nią podstawowych zasad bezpieczeństwa".
    Może więc jednak ten "Twój" prokurator nie bardzo przemyślane pytania
    zadaje, hm? Jest mnóstwo przypadków, kiedy (planowa) nieobecność opiekuna
    wcale nie świadczy o niedopełnieniu obowiązku opieki nad dzieckiem.

    > 2) Orzeczenie najprawdopodobniej dotyczyło szkoły średniej, bo podstawówek
    > z bursami u nas raczej nie ma. A to bardzo wiele zmienia, bowiem wiek tych
    > uczniów był odpowiednio wyższy. Co innego pozostawić 7-mio latka, a co
    > innego 16-to latka. A i to -zauważ - ktoś miał tu wątpliwości i aż sąd
    > najwyższy musiał się wypowiedzieć.

    Sąd apelacyjny, nie Najwyższy. Wcale mnie to nie dziwi, bo sprawa
    precedensowa, a wcześniejsze orzecznictwo ubogie.

    > To trochę co innego, jak wywalenie, by nie przeszkadzało kolegom w
    > słuchaniu lekcji. W tym drugim przypadku wywalony i tak z lekcji nie
    > korzysta, a jeszcze kolegom to uniemożliwia - to może by się nawet dało
    > jakoś uzasadnić.

    Cieszę się, że to przyznajesz, bo dość radykalnie odbiega to od Twojego
    pierwotnego stanowiska.

    > 5) Masz sporą szansę, że na następną lekcję jeszcze kilku kolegów
    > wywalonego przyjdzie bez mundurków. Po co siedzieć na lekcji, jak można
    > sobie w ping-ponga w tym czasie na wolnym stole zagrać?

    Poradzenie sobie z takim skutkiem ubocznym pozostaw już doświadczeniu
    pedagogicznemu nauczyciela. Zaręczam, że łatwo ukrócić tego typu
    prowokacje.

    > 6) Regulamin szkoły zawiera katalog kar i nagród dla ucznia. Żadnych
    > "Time-outów" tam nie ma. W tej sytuacji nauczyciel wyrzucając ucznia z
    > klasy przekracza swe uprawnienia.

    Mocne, lecz nieprawdziwe. To nie prawo karne, lecz prawo administracyjne, a
    jego budowa i zasady wykładni są nieco odmienne od logiki karnisty.

    Kary i nagrody statutowe tak naprawdę stosowane powinny być wyłącznie przez
    organy statutowe szkoły, a nauczyciel jest pracownikiem szkoły, nie jej
    organem statutowym i swoje uprawnienia do karania i nagradzania uczniów
    czerpie wprost z ustawy (najdobitniej jest to wyrażone w art. 12 ust. 2
    KN), a nie ze statutu szkoły. Time-out nie jest karą w rozumieniu
    statutowym, regulaminowym, lecz negatywnym wzmocnieniem złego zachowania
    ucznia stosowanym przez nauczyciela nie w sensie oficjalnym, proceduralnym,
    ale na bazie jego osobowych relacji z dzieckiem. Procesu
    dydaktyczno-wychowawczego nie można sproceduralizować, dlatego gdyby doszło
    do tego, o czym piszesz, do traktowania nauczyciela jak funkcjonariusza
    publicznego, spętanego instrukcjami i pozbawionego nadanej mu ustawą
    autonomii oraz wynikającego z ustawy prawa do swobodnej oceny sytuacji
    dydaktyczno-wychowawczej, skutki tego byłyby bardzo niekorzystne dla
    uczniów. Nauczanie i wychowanie to czynności twórcze z samej ich istoty,
    nie wolno o tym zapominać.

    --
    Quid leges sine moribus?

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1