eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawomundurki w szkołach › Re: mundurki w szkołach
  • Data: 2007-08-21 13:43:27
    Temat: Re: mundurki w szkołach
    Od: Wrak Tristana <n...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W odpowiedzi na pismo z wtorek, 21 sierpnia 2007 13:51
    (autor Szerr
    publikowane na pl.soc.prawo,
    wasz znak: <1s3gwecl85y0q$.f6b78np88sz4.dlg@40tude.net>):

    >>> Jak to nie ma? Konsekwencją niewykonania mojego polecenia mogą być
    >>> dodatkowe zadania,
    >> Jakie?
    > Referat, gazetka, dodatkowa lektura, wykonanie pomocy naukowych do
    > przedmiotu...

    No i jak zmusisz do realizacji? Powie że ma to w de i nadal jesteś w punkcie
    wyjścia.

    >>> odebranie przywilejów,
    >> Jakich?
    > Choćby możliwości zgłaszania "np".

    No tak to jeden z niewielu przywilejów :D Zapomniałem, bo ja go nie daję z
    definicji. Mam taki system że nie pytam jednostkowo.

    >>> prace na rzecz szkoły,
    >> Taaaaaaaaaa.... Ciekawe kto to orzeknie, kto przypilnuje i kto zmusi i
    >> jakim sposobem.
    > Ja orzeknę, ja przypilnuję i ja zmuszę.

    Na jakiej podstawie prawnej? [1]

    > I dopilnuję, żeby niewykonanie
    > poleconej pracy nigdy się uczniowi nie opłaciło.

    Pytanie tylko jak.

    >>> time-out...
    >> Co to?
    > Tzw. przerwa w życiorysie. Na przykład dziecko spędza samotnie w klasie
    > (podczas przerwy) tyle minut, ile ma lat.

    A) dolegliwość tej ,,kary jest zerowa''
    B) jaka podstawa prawna? [1]

    [1] ja nie krytykuję, tylko chętnie poznam możliwości.

    >>> Zresztą sama rozmowa ze mną nie będzie, jeśli zechcę, dla
    >>> ucznia przyjemna.
    >> Przejmującego się. Nieprzejmujący się ma cię gdzieś.
    > Żartujesz chyba. Ja dysponuję nagrodami i karami, więc w interesie ucznia
    > jest się ze mną dogadać. I uczeń wie, że nie odpuszczę, póki jego
    > zachowanie będzie mnie zadowalać.

    No tak, o ile masz takie możliwości. Ja np. w tym roku pierwszy raz w życiu
    się nie cieszę, że wrzesień idzie... Bo znów zobaczę klasę
    porno-dresiarską, z którą przeżyłem w zeszłym roku swoje... Jedno dobrze,
    że się lekko rodziców bali, więc jak już sprawa się oparła o nagany
    dyrektora, o konsultacje z psychologiem i o zawiadamianie rodziców to lekko
    się uspokoili. Bo jakby nie presja rodziców, to byśmy tak w kółko spędzali
    czas na trasie wychowawca --> psycholog --> dyrektor.

    >> A co mieli zrobić? No w przypadku fałszerstwa można było próbować
    >> zgłaszać na policję... Ale z drugiej strony, też szkole nie zależy żeby
    >> od razu na policję na uczniów donosić.
    > Po prostu nie jesteście konsekwentni w drobnych sprawach, uczniowie
    > rządzą, robią, co im się podoba, a wy jesteście bezradni, wobec tego nie
    > okazują wam należnego szacunku i lekceważą stosowane przez was kary. W
    > takiej sytuacji pozostaje naprawdę tylko wyręczyć się policją.
    > Policji można nie wzywać, jeżeli szkoła ma przemyślany i skuteczny system
    > kar. Natomiast zaniechanie wzywania policji przy braku innych
    > konsekwencji, w imię fałszywie pojętej litości, powoduje rosnącą
    > bezkarność, lekceważenie poleceń nauczycieli i rozzuchwala uczniów.
    > Problemy trzeba rozwiązywać, a nie zamiatać je pod dywan.

    Tyle, że to nijak nie chce działać :( A wszyscy twierdzą, że nie ma żadnych
    podstaw prawnych do jakiegokolwiek egzekwowania dyscypliny i można bazować
    tylko na tym, że uczeń się może mamusi przestraszy albo ta reprymenda
    słowna go psychicznie zaatakuje dość silnie, że może se przemyśli... Sęk w
    tym, że to działa na łobuziaków, ale nie na przestępców lub dresów... A
    pewien odestek takich niestety zawsze się trafia... W mniej elitarnych
    szkołach nawet całkiem spory

    >> No i znów zebrałem opierdziel od dyrekcji, że zostawiłem uczniów samych
    >> na korytarzu... I na nic się nie zdały tłumaczenia, że takie mam warunki
    >> pracy, a uczniowie są już stare konie, część nawet mężate i
    >> dzieciate... ,,Nauczyciel opowiada za ucznia i ma pan tak zorganizować
    >> sobie pracę, żeby byli w klasie''
    > Jak wyżej. Powiedziałbym dyrektorowi, że moim zdaniem postępuję zgodnie z
    > prawem, bo w moich kompetencjach leży organizacja zajęć z uczniami. Jak mi
    > to będzie wynikać z celów zajęć, to odbędziemy lekcję, stojąc na jednej
    > nodze, i dyrektorowi nic do tego.

    No w zasadzie tamta szkoła mnie i tak drażni i nie będę tam chyba od
    września i tak pracował sam z siebie... Ale wiesz.... :D Dyrektor to
    dyrektor... Jak w każdym zakładzie pracy.... Jak nie ma racji, to patrz
    punkt 1.

    >> Ale jakie przywileje ma uczeń LO?
    > Nie żartuj sobie. Ma mnóstwo. Może zgłaszać "np",

    No i mnie nie ma, ale fakt... Może miewać. Inna sprawa, że miewa najczęściej
    ukazem regulaminu i defakto to nawet fakt, że u mnie nie ma jest
    nielegalny.

    > może samodzielnie
    > wybierać sobie miejsce w klasie,

    Czy ja wiem czy to taki przywilej?

    > jeździć na wycieczki,

    No tak... To drugi z argumentów, po np, jaki mogę uznać :D

    > reprezentować szkołę,

    To raczej przywilej szkoły a nie ucznia :D Dla niego to kara a nie
    nagroda :D

    > nieobecności lub spóźnienia usprawiedliwiać ustnie,

    No nie, to megagłupie.

    > ma niemalże
    > całkowitą swobodę poruszania się po szkole...
    > W uzasadnionych wychowawczo przypadkach to wszystko można ograniczyć.

    Znaczy co? Zakaz wyjścia do kibla?

    --
    Wrak Tristana
    * Forum WO: http://forum.alrauna.org/
    * Forum Linuksowe: http://forum.linux.org.pl/

    Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
    napisz tu: o...@z...katowice.pl i...@b...pl s...@o...pl
    a...@e...com.pl w...@l...pl

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1