eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawofilmowanie w szkole › Re: filmowanie w szkole
  • Data: 2004-12-02 10:26:09
    Temat: Re: filmowanie w szkole
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik "Roman G." <r...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:coml4d$aq5$1@inews.gazeta.pl...

    > > Sprawa problematyczna jest nawet z telefonami komórkowymi, bo tak
    > > naprawdę, to nie wiadomo do końca z czego wynika prawo policjanta
    > > do odebrania takiego telefonu lub zakazania jego używania.
    > Ale odbieracie, zakazujecie, prawda?

    Z tym różnie bywa. czasem nie, bo nie ma potrzeby. W przypadku pseudokibica,
    to jedynie dodatkowy kłopot. Bo samą podstawę prawną można wywieść z kkw i
    zakazu kontaktu z innymi osobami. Tylko chodziło o to, ze nie ma przepisów
    wykonawczych i nie wiadomo, jak to realizować w praktyce.

    > Ciekawe takie wychowanie i ciekawa placówka wychowawcza, w której
    wychowanek
    > biega za mną wbrew mojej woli z kamerą, a ja jestem ubezwłasnowolniony.
    > W pracy też mogę nagrywać szefa ukradkiem lub nawet jawnie - wbrew jego
    woli?

    A znasz przepis zakazujący?
    >
    > Przykład:
    > "Ponieważ od kilku nauczycieli mam informację, że naukę sobie ostatnio
    > trochę odpuściłeś, jutro chciałbym zobaczyć w szkole twoją mamę."

    I co to za rodzaj polecenia Twoim zdaniem? Dydaktyczne? Bo dla mnie
    polecenie dydaktyczne, to na przykład polecenie nauczycielom położenia
    większego nacisku na płynność czytania. Bo załóżmy ostatnie badanie
    kompetencji wykazało w tym zakresie braki.

    Pomijając fakt, że polecenie o tyle bez sensu, że polecenie kierowane jest
    do ucznia, a powinno być do matki. Następnego dnia uczeń nie przyjdzie do
    szkoły, bo się będzie bał konsekwencji. A matka nie przyjdzie, bo leży
    pijana i ma w d... cały świat z dyrektorem na czele. To jest właśnie życie.

    Jeśli już dyrektor szkoły chce wezwać matkę, to uczniowi może co najwyżej
    polecić ją powiadomić. Najlepiej, by uczeń zaniósł wezwanie i wrócił z
    podpisem, ze je czytała. Za moich czasów zawsze tak było z wywiadówkami.
    Wychowawczyni sprawdzała, czy rodzice podpisali wzmiankę w zeszytach o
    wywiadówce. A notka była pisana prze uczniów oczywiście pod dyktando
    nauczyciela.
    >
    > > Polecenia dydaktyczne mnie osobiście kojarzą się z regulowaniem procesu
    > > dydaktycznego. A ten przecież prowadzą nauczyciele.
    > I ich polecenia - na mocy delegowania uprawnień - wynikają także z
    władztwa
    > zakładowego.

    Nie wiem co to "władztwo zakładowe". Ale jeśli Ci chodzi o to, że mają prawo
    wydawać polecenia uczniom, to oczywiście masz racje. ja tego nie neguję. Ale
    to wcale nie znaczy, ze uczeń ma obowiązek wykonać każde, nawet najbardziej
    absurdalne ich polecenie.
    >
    > > Podobnie z płaszczyzną wychowawczą
    > Przykład: "Oddaj mi te papierosy!"
    > > czy "motywowaną względami opieki nad uczniami"
    > Przykład polecenia: "Oddaj mi ten scyzoryk!"

    Przykłady dość kontrowersyjne. O ile jest to czasowe zatrzymanie na czas
    lekcji (by nie przeszkadzał i się tym nie bawił), to jeszcze ujdzie. Ale po
    lekcji, to zaczyna pod kodeks podchodzić. kiedyś tu już wałkowaliśmy. Nie ma
    czegoś takiego, ze nauczyciel zabierze uczniowi na przykład komórkę i jej
    nie odda, aż odda rodzicom. Bo to przestępstwo.

    Albo przyjmujemy, ze uczeń machając tym scyzorykiem spowodował jakieś tam
    zagrożenie, ale wówczas ciągniemy całą rzecz do końca, więc i organa
    ścigania i te inne chocki klocki. Albo niestety musimy oddać. W wypadku
    rodziców - opiekunów sprawa jest o tyle posta, ze z reguły są właścicielem
    takiego scyzoryka. Ich prawo do odebrania można wywieść z prawa cywilnego. Z
    nauczycielem to nie przechodzi.
    >
    > Jeżeli nagrywanie wychowawcy bez zgody prowadzi do wychowania człowieka,
    > jakiego wychowawać nie chcemy, to ta zgoda musi wymagana, a uprawnienia do
    > żądania takiej zgody wynikają dla nauczyciela z ustawowych delegacji do
    > wychowania właśnie.

    Być może, jeżeli "nagrywanie wychowawcy bez zgody prowadzi do wychowania
    człowieka". Ale po pierwsze nie wiem o co Ci do końca w tym sformułowaniu
    chodzi. Po drugie samo założenie jest cokolwiek problematyczne i bez sensu
    moim zdaniem, bo nie rozumiem dlaczego niby nagrywanie nauczyciela miało by
    utrudniać mu oddziaływanie wychowawcze. Po trzecie, nawet jakbyś miał racje,
    to nie wystarczy - musi być przepis.
    >
    > Ja sprawy w ogóle nie rozpatruję pod kątem Prawa autorskiego.

    I w tym tkwi Twój błąd. Sprawa ochrony wizerunku osoby jest tam unormowana.
    I nie należy próbować tworzyć jakiś innych unormowań, bo to określa ustawa.
    >
    > > Próba wymuszania respektowania bzdurnych i pozbawionych podstaw prawnych
    > > zarządzeń
    >
    > Co do podstaw prawnych - one istnieją i mają rangę ustawową,

    czy możesz podać tę podstawę? Bo tak, to trudno mi z Tobą konstruktywnie
    polemizować.

    > co zaś do "bzdurnych":
    >
    > Zakaz rejestracji przebiegu lekcji nie ma na celu jedynie ochrony
    > nauczyciela, ale także innych uczniów. Wyobraź sobie, że Twoje dziecko
    staje
    > się w klasie tzw. kozłem ofiarnym, inni naśmiewają się z jego zachowań do
    > tego stopnia, że przynoszą na lekcję kamerę, ukradkiem utrwalają jego
    > słabości - dukanie przy odpowiedzi na przykład, rzucają w niego papierkami
    i
    > rejestrują jego bezradność - potem mają materiał do kolejnych docinków.
    > Mogą też nagrywać wcale nie słabości. Uczeń deklamuje wiersz, wczuwa się
    do
    > tego stopnia, że łzy stają mu w oczach. Potem po szkole krąży dokonane
    > ukradkiem nagranie.
    > Nagrywanie innych osób - obojętnie kogo - bez ich zgody jest niekulturalne
    > (chyba że w tzw. celu wyższym), przekracza granice dobrego smaku i w
    ramach
    > zadań wychowawczych szkoły wychowawca nie może na to uczniom pozwolić.

    Zgodzę się ze wszystkim co napisałeś. Jest tylko jeden problem. Rzeczony
    nauczyciel nie ma podstawy prawnej do tego zakazu.
    >
    > > Zarządzenie dyrektora szkoły wprowadzające regulamin, to też forma "aktu
    > > władzy".
    > Ale nie decyzja administracyjna, nie można więc mówić o nadużyciu
    uprawnień
    > przez funkcjonariusza publicznego.

    Polemizował bym silnie.

    I tak, by skończyć bicie piany, to przykładowo:

    - dla wprowadzenia zakazu palenia tytoniu podstawę prawną znajdziesz w art.
    5.1a Ust. z dnia 9 listopada 1995 r. o ochronie zdrowia przed następstwami
    używania tytoniu i wyrobów tytoniowych.

    - dla zakazu spożywania alkoholu podstawę prawną stanowi art. 14 Ustawy z
    dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu
    alkoholizmowi.

    Znajdź i podaj mi analogiczny w konstrukcji do zacytowanych przepis dający
    delegację do ustanowienia zakazu filmowania. Bo inaczej, to będziemy bić
    pianę i się przekonywać do końca świata i o jeden dzień dłużej. Ja nie
    twierdzę, że filmowanie z ukratka jest etyczne i pożądane. Jedynie
    utrzymuję, że obecnie brak podstawy prawnej do zakazania.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1