eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoMaseczki - jak to wygląda w prawie innych krajów?Re: Maseczki - jak to wygląda w prawie innych krajów?
  • Data: 2020-04-12 23:17:02
    Temat: Re: Maseczki - jak to wygląda w prawie innych krajów?
    Od: Kviat szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 12.04.2020 o 21:59, Budzik pisze:
    > Użytkownik Kviat ...
    >
    >>>> Wydaje mi się, że w takich sytuacjach zwykła logika (i jak
    >>>> najbardziej słuszna) po prostu nie działa.
    >>>
    >>> W takich sytuacjach logika powinna działac do kwadratu!
    >>
    >> Ale logiczne decyzje można podejmować mając jakieś dane.
    >> A nikt nie wie, czy zakaz (lub brak zakazu) wpłynie, czy nie na
    >> rozwój epidemii.
    >>
    > Wez nie zartuj.
    > Nie dosc ze decyzje podejmowane sa bez trybu to jeszcze bez wiedzy?

    A ktoś ma taką wiedzę?

    > Podejmujac taka decyzje powiny być przynajmniej jakies modele pokazujace
    > sens takich działań.

    A są takie modele?


    >>> Tylko ze jak ci na górze postepuja nielogicznie (patrz sprzedac
    >>> kilkudziesieciu tysiecy masek w marce w cenie 10zł) to jak potem
    >>> logicznie komunikowac sie na zewnatrz...?
    >>
    >> Podejmowanie nielogicznych działań mając dane, to temat na osobną
    >> dyskusję o stanie umysłu obecnie rządzących.
    >>
    > Umysłu? Łaskawy jestes.
    > Przeciez to był zwykły wałek...

    Eufemizm taki ;)

    >> Ale po drodze, 50 tys ludzi w skali miasta, a w skali całego kraju
    >> kilkaset tysięcy, musi zatankować, zrobić siku i kupić loda dla
    >> dzieciaka w lokalnym sklepiku.
    >> Nie wiem co w tym trudnego żeby to zrozumieć?
    >>
    > Zakazu zakupów nie ma,

    Kompromis. Umrzeć z głodu, czy na wirusa.

    > tankowanie to akurat czynnosc przy której bardzo
    > łątwo zachowac odległosc, zwłaszcza przy obecnych pustkach na drogach a
    > co za tym idzie małym popycie na paliwo.

    Przy obecnych tak.
    Ale jak wypuścisz z miasta ludzi do lasu...

    > Pozxa tym zaczynam miec wrazenie ze jestes niekonsekwentny - z jednej
    > strony piszesz ze ludzie i tak siedza w domach, z drugiej twierdzisz ze
    > jak juz wyjada to zaczna sie zachowywac jak barany i co sklepik to
    > postój.

    Ależ skąd.
    Piszę, że to efekt skali. Nie trzeba zachowywać się jak baran.

    Prosta sprawa, jeżeli jedzie dwóch ludzi i masz dwa sklepy i każdy
    zatrzyma się tylko w jednym, to prawdopodobnie w każdym sklepie będziesz
    miał jednego klienta.
    Jak wyjedzie 50 tysięcy, i będzie po drodze sto sklepów, to nie trzeba
    zatrzymywać się co sklep. Wystarczy, że każdy zachowa się rozsądnie i
    zatrzyma się tylko w jednym, żeby w tym jednym statystycznie spotkało
    się 500 klientów.
    To oczywiście tylko przykład, ale mam nadzieję rozumiesz o co mi chodzi.

    > Patrze po sobie - jak zakazali wchodzenia do parków to jezdzilismy z
    > dzieckiem do lasu. I jakos udawało sie nie zachaczac po drodze ani
    > sklepiku z lodami ani do innego pepko...

    No fajnie. A ja jak jadę na plażę, to nie sikam na wydmach, tylko szukam
    WC przy wejściu na plażę. A jak jadę samochodem, to nie sikam na
    poboczu, tylko szukam stacji benzynowej.
    Tyle, że ja mam świadomość, że nie każdy postępuje jak ja.

    >>> W jednym lesie w jednym czasie?
    >>
    >> Nic takiego nawet przez sekundę nie sugerowałem, więc nie wiem skąd
    >> taki wniosek.
    >>
    > Mowisz ze problemem sa spotkania na parkingach wiec rozumiem ze ci
    > ludzxie na tym parkingu musza sie spotkac.

    To oczywiście skrót myślowy, bo zakładam, że rozmawiam z ludźmi
    inteligentnymi. Przecież nie chodzi o to, że ludzie parkują samochód dwa
    metry od siebie, tylko o to, że korzystają po drodze, jak również na
    parkingach z infrastruktury. Sklepów, stacji benzynowych i lepszych lub
    gorszych WC na parkingach końcowych przy lesie. Optymistycznie zakładam,
    że większość spacerowiczów nie szcza po krzakach. Ale może się mylę...

    > Dlatego zrozumiałem ze szacujesz jednoczesny przyjazd i jednoczesny
    > odjazd.

    No mniej więcej. Zwykle wyjeżdżają rano, wracają wieczorem. A
    przynajmniej tak się dzieje, gdy mieszczuchy do lasu jadą.

    > To skoro ani nie wiedza, ani nie maja danych to tym bardziej uzurpuje
    > sobie prawo do oceny tej decyzji przez pryzmat zdrowego rozsadku.

    I słusznie. Rozsądek (i lekarze...) podpowiadają, żeby ograniczyć
    kontakty. A po drodze do lasu 50 tys. luda... (tak, znowu skrót myślowy,
    nie do jednego lasu).
    Ja nawet nie wątpię, że należysz do grupy inteligentnych, masz auto
    zatankowane na full, lody dla dzieciaka wieziesz w termosie, a w aptece
    zaopatrzyłeś się w pampersy dla dorosłych żeby nigdzie po drodze się nie
    zatrzymywać.
    Problem w tym, że nie tylko Tobie wolno pojechać na spacer do lasu,
    wolno też ludziom, którzy głosują na pis, a obecny prezydent jest ich
    idolem...

    >>> Rozwiazaniem tej sytuacji jest kontynuowanie zakazu wejscia do
    >>> lasu a przekładanie obowiazku noszenia maseczek o kolejny tydzien.
    >>> Dobrze rozumeim?
    >>
    >> Źle rozumiesz. A przynajmniej źle rozumiesz moje zdanie na ten
    >> temat. Jeśli chcesz, możemy porozmawiać o głupocie z maseczkami. Ja
    >> nie widzę związku.
    >
    > Dawaj.

    Opóźnianie wprowadzenia obowiązkowych maseczek uważam za błąd.


    >>>> I dlatego tęgie głowy siedzą i dumają, jak to pogodzić. Czy żeby
    >>>> więcej umarło z powodu wirusa, czy z powodu zapalenia wyrostka
    >>>> robaczkowego, albo od żylaków z braku spacerów po lesie.
    >>>> Dumają i dumają... i nikt nie zna odpowiedzi.
    >>>
    >>> Zazdroszcze ci optymizmu.
    >>
    >> Nie wiem, gdzie tu widzisz optymizm. (Chyba, że to była ironia, to
    >> przepraszam.)
    >> Rządy nie znają konsekwencji podejmowanych decyzji. Wszystkie rządy.
    >> Nikt nie zna konsekwencji. Rządy robią dobrą minę i udają, że mają
    >> sytuację pod kontrolą. Bo muszą żeby nie upaść.
    >
    > Jak czytam o tym co sie dzieje to zazdroszcze ci optymizmu zwiazanego z
    > tegimi głowami.

    Aaaa. To nie zrozumiałem :)
    No a kto ma dumać, jak nie tęgie głowy? Prędzej oni coś wymyślą niż
    politycy.
    Żeby nie było wątpliwości, mam na myśli naukowców. Co nie znaczy
    oczywiście, że jak coś wydumają, to politycy ich posłuchają...


    >>>>> IMO ktos kto sie dusi w domu, wyjdzie tak czy siak.
    >>>>> Do tego wystarczy odrobine srodków ostroznosci i las nikomu
    >>>>> krzywdy nie zrobi.
    >>>>
    >>>> I można sobie wyobrazić, że na taki pomysł równocześnie wpada
    >>>> zdecydowana mniejszość, ułamek, raptem marne 50 tys. ludzi.
    >>>> Powodzenia w zachowaniu odrobiny środków ostrożności.
    >>>>
    >>>> Tak można pisać tylko z perspektywy małego miasta.
    >>>>
    >>> Mieszkam w Poznaniu wiec pewnie masz racje.
    >>
    >> Więc nie rozumiem jakie masz wątpliwości. Przecież zgadzamy się, że
    >> sam pobyt w lesie nikomu krzywdy raczej nie zrobi i nie pobyt w
    >> lesie jest problemem.
    >
    > No bo probujesz mi przypisać waskie spojrzenie, stad ironia.

    No bo piszesz tak, jakbyś nie rozumiał, że to nie pobyt w lesie jest
    sprawą dyskusyjną.

    > Ja bym w lesie, jestem grzybiarz i nawet w najwieksze nasilenie widze w
    > lesie duzo samochodów ale zeby spotkać na tym parkingu człowieka ktory
    > akurat w tym samym czasie co ja podjezdza to juz trzeba miec szczescie.

    Ok. Ale większość ludzi tak się nie zachowuje. Zwykle jadą do lasu, na
    plażę, nad jezioro. Tam, gdzie można rozpalić grilla, wynająć łódkę,
    albo w miarę sprawnie dojść do plaży. I te miejsca znają. Jak im
    pozwolisz pojechać do lasu, to gdzie pojadą? Na grzyby? Będą szukać
    miejscówki, gdzie ludzi nie ma? Nawet nie będą wiedzieć gdzie szukać,
    abo gdzie wolno skręcić... pojadą tam, gdzie zwykle.

    Ja grzybiarz nie jestem, raczej jadę na łódkę albo coś w tym stylu, ale
    jak chcę połazić po lesie, to nie szukam za każdym razem innego miejsca,
    tylko parkuję tam gdzie zwykle. Nie, że zawsze jeżdżę w to samo miejsce,
    mam kilka ulubionych miejsc, mniej lub bardziej popularnych, bliżej lub
    trochę dalej, ale właśnie dlatego, że w sezonie sporo jeżdżę po okolicy,
    to przez te parę lat życia zdążyłem zobaczyć jak to wygląda. O
    łykędowych korkach przy wyjeździe rano i powrocie wieczorem nie wspominając.
    (Właśnie sobie uświadomiłem, że zatęskniłem za korkami;))

    > Oczywiście czym blizej miasta tym zageszczenie bedzie wieksze ale do tego
    > są słuzby zeby pilnowały a media do tego zeby uswiadamiac jak wazne jest
    > zachowanie odległosci.

    Ale te służby kosztują. Transport służb do lasów, kombinezony ochronne i
    maseczki dla nich kosztują. 500+ samo się nie wypłaci, a zakazać wejścia
    do lasu można za darmo.
    No i gdzie, ilu i na jak długo ich postawić, skoro te lasy takie duże...
    Serio służby powinny pilnować, żeby dzieciaki w lesie siku robiły w
    krzakach o 2 m od siebie oddalonych?

    Pozdrawiam
    Piotr

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1