eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoHacking... › Re: Hacking...
  • Data: 2013-02-19 08:54:05
    Temat: Re: Hacking...
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 18.02.2013 21:57, Mr. Misio pisze:

    >> Jesteś w stanie to jakoś uzasadnić?
    >>
    >> Przepisy są oficjalnie publikowane. A zwyczaje nie.
    >
    > "Jeśli wchodzisz między wrony, masz krakać jak one" - staroindiańskie
    > powiedzenie :)

    Znaczy się co, w kraju niby przeważnie katolickim nie mogę używać
    "gumek"? ;->

    >>> Nadal to nie znaczy, że możesz wziąć pierwszy z brzegu
    >>> rower i zabrać tylko dlatego, że nie jest zamknięty.
    >>
    >> Zamknięcia kosztują grosze. Wystarczyłoby jakieś symboliczne.
    >
    > Mimo braku symbolicznego zabezpieczenia dalej nie mozesz wziąć roweru,
    > bo uznajesz, ze skoro niezabezpieczony to mozesz.

    Mogę, ale mi nie wolno jeśli nie życzy sobie tego właściciel. Ale
    jeszcze muszę wiedzieć, że sobie tego nie życzy - powiedzmy że od
    dziecka mieszkałem w miejscowości, gdzie rowery były komunalne i nigdy
    nawet nie słyszałem o czymś takim dziwnym jak "własny rower".

    >>> CHYBA, że w całym mieście obowiazuje pewien wzór
    >>> oznaczania samochodów, którymi każdy może sobie
    >>> pojechać dokąd mu pasuje.
    >>
    >> Masz jakąś podstawę prawną do tego oznaczenia? I czemu uważasz, że nie
    >> wystarczy ustawowo obowiązkowe oznaczenie w postaci zabrania kluczyków?
    >
    > Bo mozna (przez roztargnienie) zapomniec o kluczykach. Co nie jest
    > jednoznaczne z przyzwoleniem na uzytkowanie samochodu przez osoby trzecie.

    Ponownie - to już zależy tylko od zwyczaju. I wprawdzie pochodzenie z
    miejsca, gdzie obyczaj jest odmienny, nie daje prawa do korzystania
    wbrew woli to jednak zdejmuje odpowiedzialność karną (art. 29 i 30 KK).
    Najwyżej możesz cywilnie pozywać o ewentualne straty.

    >> No to ktoś w publicznym miejscu ustawił otwarty samochód z dokumentami w
    >> kieszonce i kluczykami w stacyjce.
    >
    > No i to znaczy tylko, ze ktoś zostawił w publicznym miejscu otwarty
    > samochód z dokumentami w kieszonce i kluczykami w stacyjce.
    >
    > Tylko tyle.

    Podobnie jak wózek druciany stojący przed centrum handlowym to tylko
    wózek sklepowy stojący przed centrum handlowym - nie mam pisemnego
    pozwolenia na użycie ;)

    >>> Było czytać regulamin ;)
    >>
    >> Stary jestem - ma chodzić do parku w okularach do czytania? ;->
    >
    > Nie, nie musisz. Nie zwalnia cię to z obowiązku przestrzegania
    > regulaminu :)

    Tylko jeśli regulamin ma umocowanie w ustawie. Jeśli nie ma - jest to
    tylko lista uprzejmych (lub nie ;) ) próśb.

    >> Który jest nieustalony, niesprecyzowany i zasadniczo niedostępny dla
    >> osób z poza danej okolicy.
    >
    > Ale to jedynie problem tych osób. Jak do Polski przyjedzie kanibal i
    > swoim zwyczajem zje dziecko, to raczej nie poklepią go "oj kochany
    > kanibalu, zrobiles jak u siebie, rozumiemy, szanujemy twoje zwyczaje".

    Przecież w Polsce są całe stada kanibali - publicznie się przyznają, że
    jedzą czyjeś ciało i piją jego krew ;->

    A poważniej: zauważ, że "kanibal" oznacza tylko kogoś zjadającego mięso
    z własnego gatunku. Ustal zatem, czy miałeś na myśli "upolował, zabił i
    zjadł" (co już będzie nagięciem prowadzącym do złamania analogii ;) )
    czy też kogoś, kto znalazł zwłoki i chcąc uhonorować się posilił.

    >> Zwyczajem też jest, że co nie jest wyraźnie wzbronione - jest dozwolone.
    >
    > Nie, to nie jest zwyczaj. To jest prawo :)

    Podobnie jak i zwyczaj w społeczeństwie aspirującym do bycia
    praworządnym. Podejście odwrotne jednoznacznie kojarzy się z totalitaryzmem.

    >>> Bardzo prosto - jak nie wiesz, to idź i spytaj właściciela wózka.
    >>> Pozostali widocznie spytali, bo wiedzą czy i jak można brać ;)
    >>
    >> O ile się założysz, że nikt się właścicieli takich wózków od lat nie
    >> pytał? ;->
    >
    > A po co przez lata pytać o to samo?

    Ja się nigdy nie pytałem... Więc tak na prawdę nie wiem ;->

    Poza tym - przez lata korzystasz z nich tylko w jednym miejscu? ;)

    > Czy za każdym razem pytasz, czy można sikać do pisuar? Czy wystarczyło
    > jak będąc dzieckiem zapytałeś taty do czego jest pisuar? :)

    Ale skąd mogę wiedzieć, czy właściciel sobie tego życzy?

    >>>> A jakby pojechał i wrócił w to samo miejsce?
    >>>
    >>> Hm... trudne pytanie, ale IMO faktu "wyjęcia spod władztwa" to
    >>> nie zmienia - przez pewien czas dzierżyciel nie mógł odzyskać
    >>> władzy nad mieniem.
    >>
    >> Tak samo jak w przypadku zajęcia parkowej ławki czy krzesła.
    >
    > NIE! Do diaska! Jak odjeżdzasz czyimś samochodem, bez jego zgody (bo nie
    > ma zgody domyślnie) TO NIE JEST JAK Z siadnięciem na ŁAWCE!

    Staje się niedostępne.

    > Przestań porównywać nieporównywalne i dopasowywać do tego samego przepisu.

    Whatever.

    >> A że przy okazji przemieścił się bliżej domu... ;)
    >
    > Otwartej bramy, za którą czekam tylko aby wezwać Justusy ;)

    Czyli odprowadził ci do domu, a ty jeszcze awanturę robisz? A fuuuj ;->

    Miałem na myśli oczywiście dom tego, co odjechał - pojechał odstawić pod
    komisariat bliski swojego miejsca zamieszkania.

    >>> Chętny do darmowego skorzystania powinien oszacować, czy
    >>> primo dobrze odczytał zamiar właściciela, a secundo, jakby
    >>> właściciel się burzył, czyją rację uzna sąd.
    >>
    >> Tylko że w przypadku błędnego oszacowania nie powinien być karany jak za
    >> celowe działanie w złym (nielegalnym) zamiarze.
    >>
    >> Nie uważasz?
    >
    > UWażam, że może to być łagodzące. Niemniej jednak "ach przepraszam,
    > niecelowo zabiłem pana kota, u nas się tak robi, przykro mi".

    No, tu już mamy pewne użycie przemocy, więc przykład mało pasujący.

    [ciach]

    > Więc zakłądaj, że jeśli wyjmujesz coś spod czyjegoś władztwa, a nie masz
    > na to jasno wyrażonej zdody - to dokonujesz czynu zabronionego.

    Cholera, ja nigdy nie dostałem zgody na korzystanie z wózków
    sklepowych... ale ze mnie straszny złodziej ;->

    > NAwet jeśli tam gdzi emieszkasz zwyczajowo jest tak, że każdy może wziąć
    > każdemu cokolwiek ;)

    Art. 29 i 30 KK.

    [ciach przegapiona reszta]

    ;>


    --
    Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
    są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
    I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1