eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoHacking... › Re: Hacking...
  • Data: 2013-02-19 13:12:27
    Temat: Re: Hacking...
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 18.02.2013 22:28, Gotfryd Smolik news pisze:

    >> W sumie wolałbym doprecyzowanie prawa i likwidację uznaniowości, ale
    >> zdaję
    >> sobie sprawę, że to właściwie mało możliwe.
    >
    > No i to jest sedno omawianej sprawy.

    Tylko w omawianej sprawie likwidacja uznaniowości jest trywialna - jak w
    przypadku naruszenia miru. Włamał się? Nielegalnie. Nie włamał się? Cóż...

    [ciach]

    >> Przepisy są oficjalnie publikowane. A zwyczaje nie.
    >
    > Wraca punkt u góry - mniej więcej wygląda tak, że jak
    > sąd będzie znał zwyczaj, to znaczy jest on znany :>

    Czyli jak sąd jest np. Masonem to i ja powinien znać masońskie obyczaje? ;->

    > Sprawa jest może i kontrowersyjna - bo o ile ktoś ma
    > wątpliwości, może się po prostu upewnić u właściciela
    > (lub innego legalnego dzierżyciela).

    ...który jakby był w okolicy, to by nie było problemu.

    [ciach]

    >>> Nadal to nie znaczy, że możesz wziąć pierwszy z brzegu
    >>> rower i zabrać tylko dlatego, że nie jest zamknięty.
    >>
    >> Zamknięcia kosztują grosze. Wystarczyłoby jakieś symboliczne.
    >
    > Coś, sam jestem przeciw narzucaniu warunki/obowiązku/
    > konieczności zamykania aby dobro nie wzięło i się
    > nie ulotniło (zaznaczam, że to nie jest tożsame
    > z niekorzystaniem).

    Nie lubisz jasnych i prostych oznaczeń oraz zasady "co nie jest
    zabronione jest dozwolone"? ;)

    [ciach]

    >>> CHYBA, że w całym mieście obowiazuje pewien wzór
    >>> oznaczania samochodów, którymi każdy może sobie
    >>> pojechać dokąd mu pasuje.
    >>
    >> Masz jakąś podstawę prawną do tego oznaczenia?
    >
    > Nie.
    > To jest moja osobista wykładnia "zwyczaju" :D

    Ja mam, powiedzmy, inną, więc wszystko się sprowadzi do tego, kto ma
    adwokata, który lepiej przekona sąd ;)

    >> I czemu uważasz, że nie wystarczy ustawowo obowiązkowe
    >> oznaczenie w postaci zabrania kluczyków?
    >
    > Temu, że to odwracałoby do góry nogami zasadę "utraty
    > władztwa", prowadząc do stanu w którym owa utrata mogłaby
    > się by default odbywać wbrew woli właściciela, to na niego
    > nakładając obowiązki.

    Ale tu obowiązek JEST nałożony.

    > Streszczając - wersja "nie twoje *nie zabieraj*" wydaje
    > mi się właściwe (to nie to samo, co "nie ruszaj").
    > Formalnie ujmując - można by default użyć, nie można
    > by default zostać dzierżycielem.

    O ile mogę polemizować w przypadku mienia co do którego nie ma obowiązku
    zabezpieczenia (rower) to w przypadku samochodu obowiązek takowy już
    istnieje. Czy ja za dużo wymagam prosząc o trochę konsekwencji w prawie? ;)

    [ciach]

    >>> Ale w tym zakresie właśnie prawo honoruje zwyczaj.
    >>
    >> Który jest nieustalony, niesprecyzowany i zasadniczo niedostępny
    >> dla osób z poza danej okolicy.
    >
    > Zgadza się.
    > Ale oni o tym wiedzą (że nie wiedzą).

    A skąd wiesz? To że twoim obyczajem jest próbować zapoznać się z
    obyczajami "tubylców" nie oznacza, że to obyczaj uniwersalny.

    Patrz: USAmany ;->

    >> Zwyczajem też jest, że co nie jest wyraźnie wzbronione - jest dozwolone.
    >
    > Nie.
    > To jest bardzo ścisły przepis.
    > Art.31 Konstytucji.
    > Ale art.64 tejże Konstytucji stanowi lex specialis, implikujący, że
    > o ile ustawa nie stanowi inaczej (w tym w ten sposób, że strony
    > zawarły umowę uregulowaną w ustawie), w razie sporu właściciela
    > z niewłaścicielem to właściciel jest "w prawie".

    Moment mówimy o sporze cywilnym (bo tutaj zgadzam się, że cywilnie może
    się domagać naprawienia wymiernych szkód, nawet wynikłych z niewinnego
    błędu) czy o sprawie karnej ściganej zasadniczo z urzędu?

    >>> Bardzo prosto - jak nie wiesz, to idź i spytaj właściciela wózka.
    >>> Pozostali widocznie spytali, bo wiedzą czy i jak można brać ;)
    >>
    >> O ile się założysz, że nikt się właścicieli takich wózków od lat nie
    >> pytał? ;->
    >
    > A po co pytać, skoro oświadczenie może być składane niewerbalnie ;)

    Takiego też nie widziałem. Poza pozostawieniem ich luzem.

    > W tym leży IMO sedno zwyczaju - jest to dla wszystkich TAK OCZYWISTE,
    > że nawet nie warto języka strzępić.
    > No dobra, możemy wylistować kilkadziesiąt klas osób którzy nie
    > zmieszczą się we "wszystkich", razem promil z populacji albo
    > znacznie mniej. Niech będzie "prawie wszystkich".

    OK, idziesz do sklepu, gdzie gdzieś małymi literkami było napisane, że
    za użycie wózka trzeba zapłacić np. 50zł. Nie zauważyłeś, sprzeczne z
    powszechnym obyczajem - złodziej?

    >>>> A jakby pojechał i wrócił w to samo miejsce?
    >>>
    >>> Hm... trudne pytanie, ale IMO faktu "wyjęcia spod władztwa" to
    >>> nie zmienia - przez pewien czas dzierżyciel nie mógł odzyskać
    >>> władzy nad mieniem.
    >>
    >> Tak samo jak w przypadku zajęcia parkowej ławki czy krzesła.
    >
    > Nie.
    > Bo w przypadku ławki właściciel mógł *potencjalnie* zażądać
    > oddania ławki również w tym okresie, w którym się nie pokazał.
    > "Władztwo" nie oznacza tylko momentów fizycznego jego
    > wykonywania, ale potencjalną możliwość.

    Dobra, będę teraz naciągał: niech samochód posiada łączność radiową z
    właścicielem i ten może przez nią spytać "gdzie jest mój samochód, który
    omyłkowo zostawiłem udostępniony?" i zażądać jego powrotu.

    Jak wtedy byś interpretował? (tak, wiem, mało realne... ale technicznie
    możliwe, więc poproszę o ustosunkowanie się do tego akademickiego
    zagadnienia ;) )

    [ciach]

    >> Tylko że w przypadku błędnego oszacowania nie powinien być karany jak
    >> za celowe działanie w złym (nielegalnym) zamiarze.
    >>
    >> Nie uważasz?
    >
    > Uważam, tyle, że pozostawiono to uważaniu sądu.
    > Nie mam pojęcia jaka jest "średnia uważania".

    A po co istnieją art. 29 i 30 KK?

    >>> No więc właśnie "wzięcie i wyniesienie" pozbawia władztwa.
    >>> Czyli nie wolno tego robić, dopóki nie ma PODSTAW do
    >>> uznania, że TAKA RZECZ właśnie do tego służy.
    >>
    >> Normalnie (zwyczajowo) pojazdy, których właściciel nie życzy sobie
    >> udostępniać, są zabezpieczane przed użyciem przez innych.
    >
    > J.w., jestem przeciw nakładaniu dodatkowych obowiazków na właściciela.

    Ale ten obowiązek JUŻ JEST.

    [ciach]

    >>> I to ma zastosowanie - książka leżąca sobie luzem w tramwaju
    >>> raczej jest zgubą.
    >>
    >> Albo czymś porzuconym.
    >
    > IMO wersja słabo nadająca się do obrony.

    Wiesz, już parę razy wyrzucając papier widziałem w pojemniku smuto
    leżące książki...

    >>> Ale ta sama książka opisana "Akcja Uwolnij Książkę" chyba
    >>> dość wyraźnie określa intencję tego, kto książkę zostawił.
    >>
    >> Ponownie: czy prawo wymaga wyraźnego dopuszczenia czegoś, żeby
    >> przestało być
    >> zakazane? Czy wystarczy brak zakazu?
    >
    > A jaki jest ZWYCZAJ?

    Zmienny.

    >>>> Z kolei gdzieniegdzie istniał lub istnieje zwyczaj osobnych ławek dla
    >>>> różnych nacji... Czy obecnie w Polsce ktoś mógłby się oprzeć na tym
    >>>> zwyczaju, hmm? ;->
    >>>
    >>> O ile mnie pamięć nie myli, Konstytucja jest nadrzędna nad ustawami,
    >>> tylko nie pisz że nie wiesz gdzie ją znaleźć ;)
    >>
    >> Ale ktoś nie chce namawiać do nienawiści czy dyskryminacji - po prostu
    >> nie życzy sobie, żeby ktoś określonym kolorze skóry siadał na jego
    >> parkowej ławce ;->
    >
    > Jakiś mały medal za oryginalność chyba chcesz dostać ;)

    :D

    >> A'propos: pamiętasz ten przypadek z "babskim barem" gdzie lokalna
    >> klika adwokatem nie wpuszczała mężczyzn lub domagała się od nich
    >> zakładania upokarzających peruk?
    >
    > Nie pamiętam :(

    Skarżący się facet przegrał w pierwszej instancji, a jak się szykował do
    apelacji... to zrobili mu nalot i "materiały pedofilskie" znaleźli.

    >>>> A z wózka sklepowego czy parkowej łódki?
    >>>
    >>> Już prędzej.
    >>> I intencja udostępniającego wózek musi być OCZYWISTA, nie
    >>> wystarczy fakt, że stoi sobie bez zamknięcia.
    >>
    >> Dlaczego?
    >
    > Dlatego.
    > Bo to własność jest chroniona wg Konstytucji, więc "przejęcie"
    > praw (jakichkolwiek) musi z czegoś wynikać, i wola właściciela
    > jest bardzo dobrym wyznacznikiem.
    > Tu uwaga: uprzejmie proszę nie wywodzić z tego praw WTÓRNYCH,
    > właściciel może zgodzić się żeby wejść (lub nie), zabrać (lub
    > nie), ale nie implikuje to dalszych praw do żądania
    > niepatrzenia, niefotografowania itede - bo te czynności nie
    > wynikają z rozporządzania przedmiotem, ale własną osobą
    > tudzież innym własnym sprzętem.
    >
    >> Jest sobie fontanna z wodą pitną w parku. Korzystając z niej
    >> niewątpliwie pozbawiam jej właściciela części wody.
    >>
    >> Fontanna nie jest oznaczona inaczej jak "woda spożywcza".
    >
    > IMO wystarczy.
    > Swoją drogą, dobre, dzięki za przykład.
    > Chciałem szpilę skarbówce wetknąć, ale się zorientowałem, że
    > zapodałeś DOSKONAŁY przykład na RZADKI przypadek "freeware
    > materialnego", kiedy to nie sposób podatku nałożyć na
    > korzystającego :>
    >
    >>> IMO wydedukowanie, że taki wózek stoi sobie luzem przy budynku
    >>> handlowym z przeznaczeniem dla klientów nie jest proste,
    >>> to prawda :P
    >>
    >> Może to czyjaś kolekcja, skąd mam wiedzieć ;->
    >
    > TO SIĘ SPYTAJ!

    Przypuszczam, że przeważającą reakcją byłoby spojrzenie jak na wariata i
    szybkie oddalenie się ;)

    > Przecie tłumaczę, że to jest kryterium dla wszystkich wątpliwości :)
    > "Zwyczaj" stanowi wyjątek dla przypadku, kiedy tych wątpliwości
    > nie ma.

    Tak czy inaczej jeśli coś zostawię niezamknięte, co normalnie powinno
    być zamknięte, i ktoś skorzysta bez straty dla mnie, to jeśli
    udostępnienie wyniknie z mojego gapiostwa nie będę awantury robił.

    --
    Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
    są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
    I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1