eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoSprzedaż nieistniejącego (spłaconego) długu firmie 'windykacyjnej'? › Sprzedaż nieistniejącego (spłaconego) długu firmie 'windykacyjnej'?
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
    From: "nobic" <n...@p...fm>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: Sprzedaż nieistniejącego (spłaconego) długu firmie 'windykacyjnej'?
    Date: Wed, 4 Jun 2008 17:29:30 +0200
    Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
    Lines: 60
    Message-ID: <g26cdu$9na$1@inews.gazeta.pl>
    NNTP-Posting-Host: 87-205-33-162.adsl.inetia.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=original
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1212593406 9962 87.205.33.162 (4 Jun 2008 15:30:06 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Wed, 4 Jun 2008 15:30:06 +0000 (UTC)
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.3198
    X-Priority: 3
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.3138
    X-User: wjanio
    X-MSMail-Priority: Normal
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:536689
    [ ukryj nagłówki ]

    Witam,

    mam takie pytanie: jak od strony prawnej (a właściwie odpowiedzialności
    prawnej, cywilnej czy może karnej) wygląda sprzedaż przez firmę
    nieistniejącego (w tym wypadku spłaconego na mocy umowy ugodowej co do
    złotówki) długu innej firmie?

    Dokładnie sprawa wygląda następująco: prowadziłem 6 lat temu firmę (spółka
    cywilna) która zbankrutowała. Zostaliśmy z różnymi długami wobec różnych
    przedsiębiorstw (głównie jeden ze spedytorów i ERA czyli PTC). Nie mieliśmy
    możliwości spłacenia wszystkich w od razu a co więcej jeden za wspólników
    (było nas trzech) odmówił w ogóle spłacania długów (bo się obraził na cały
    świat, bo myślał, że jest ponad prawem i nic mu nie zrobią). Ponieważ, mimo
    odpowiedzialności każdego ze wspólników za całość zadłużenia, nie chcieliśmy
    spłacać jego części długu dogadaliśmy się ze wszystkimi
    wierzycielami(również z Erą) na podzielenie długu na 3 części, które
    będziemy spłacać w ratach. Wierzyciele chętnie na to przystali bo uznali, że
    lepiej miec pewne 2/3 długu spłacone i szarpać się w sądzie z jednym, niż
    nie mieć nic i szarpać się ze wszystkimi.
    Ja i drugi wspólnik swoje części spłaciliśmy w ratach i o sprawie
    zapomnieliśmy (ostatnie raty wpłacaliśmy jakieś 5 lat temu). Jeden incydent
    w tym czasie się wydarzył, mianowicie Era przysłała list w którym groziła
    sądem (już po podpisaniu ugody pozasądowej i pierwszych wpłatach). Po
    interwencji w dziale prawnym (który przygotowywał ugodę) dowiedzieliśmy się
    od pracownika, ze system komputerowy nie "rejestruje" ugód i takie "groźby"
    są drukowane automatycznie, ale że sprawę już wyjaśnili. I faktycznie pewnie
    wyjaśnili komuś, bo nic więcej nigdy od nich nie dostałem.

    I oto nagle jakiś rok temu zaczęły przychodzić listy od Ultimo że Era
    sprzedała im dług i coś tam. Poczytałem sobie trochę o Ultimo i zlałem
    sprawe. Listy nie były oczywiście polecone, zaadresowane były na
    nieistniejącą firmę oraz adres pod którym dawno już nie mieszkam i tylko
    przez dobre układy z obecnym lokatorem w ogóle te listy docierały do mnie
    (inny pewnie by je darł i wyrzucał do kosza).
    No ale dzisiaj się postarali i na adres właściwy (nie wiem jakim cudemm,
    chociaz z drugiej strony to geniusza nie trzeba, zeby mnie znalazl bo się
    nie ukrywam) wysłali że będą kierować sprawę do sądu. Oczywiście znowu
    zaadresowane na nieistniejącą firmę i znowu list zwykły. Jako że po sądach
    nie chce mi się jeździć, tracić całe dnie i mase pieniędzy tylko po to żeby
    się tłumaczyć z tego że nie jestem wielbłądem (oczywiście mam oryginał umowy
    ugodowej i potwierdzenia wpłat), to postanowiłem się skontaktować z Erą. A
    tam, paniusia, że ona nic nie wie, że jak dział prawny to nic im nie
    powiedzieli, ze w systemie jest dług i że go sprzedali bo tak mają i
    właściwie to o co mi chodzi, bo przecież komputer mówi, że jest dług to dług
    jest i żebym dokumenty przesłał. Oczywiście zaraz to zrobię, a także napiszę
    do pani z działu prawnego, co 6 lat temu się sprawą zajmowała (cały czas na
    szczęście pracuje w Erze).

    No ale ręce mi opadły bo to że mają burdel w firmie to nie moja wina i
    możliwe, że narobili mi duże kuku (KRD? BIK?), więc chciałem się dowiedzieć,
    czy jakaś odpowiedzialność karna lub cywilna ciąży na kimś, kto sprzedaje
    nieistniejące zadłużenie. Bo mówiąc szczerze mam ochotę im za to dokopać
    (albo chociaż postraszyć, to może jakieś minuty darmowe dostanę w ramach
    zadość uczynienia :))

    --
    Pozdrawiam,

    Nobic

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1