eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawomundurki w szkołach › Re: mundurki w szkołach
  • Data: 2007-08-21 11:51:28
    Temat: Re: mundurki w szkołach
    Od: Szerr <n...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Dnia Tue, 21 Aug 2007 12:51:57 +0200, Wrak Tristana napisał(a)
    w:<news:faeg4d$vir$1@news.onet.pl>:

    >> Jak to nie ma? Konsekwencją niewykonania mojego polecenia mogą być
    >> dodatkowe zadania,
    > Jakie?

    Referat, gazetka, dodatkowa lektura, wykonanie pomocy naukowych do
    przedmiotu...

    >> odebranie przywilejów,
    > Jakich?

    Choćby możliwości zgłaszania "np".

    >> prace na rzecz szkoły,
    > Taaaaaaaaaa.... Ciekawe kto to orzeknie, kto przypilnuje i kto zmusi i jakim
    > sposobem.

    Ja orzeknę, ja przypilnuję i ja zmuszę. I dopilnuję, żeby niewykonanie
    poleconej pracy nigdy się uczniowi nie opłaciło.

    >> time-out...
    > Co to?

    Tzw. przerwa w życiorysie. Na przykład dziecko spędza samotnie w klasie
    (podczas przerwy) tyle minut, ile ma lat.

    >> Zresztą sama rozmowa ze mną nie będzie, jeśli zechcę, dla
    >> ucznia przyjemna.
    > Przejmującego się. Nieprzejmujący się ma cię gdzieś.

    Żartujesz chyba. Ja dysponuję nagrodami i karami, więc w interesie ucznia
    jest się ze mną dogadać. I uczeń wie, że nie odpuszczę, póki jego
    zachowanie będzie mnie zadowalać.

    > A co mieli zrobić? No w przypadku fałszerstwa można było próbować zgłaszać
    > na policję... Ale z drugiej strony, też szkole nie zależy żeby od razu na
    > policję na uczniów donosić.

    Po prostu nie jesteście konsekwentni w drobnych sprawach, uczniowie rządzą,
    robią, co im się podoba, a wy jesteście bezradni, wobec tego nie okazują
    wam należnego szacunku i lekceważą stosowane przez was kary. W takiej
    sytuacji pozostaje naprawdę tylko wyręczyć się policją.
    Policji można nie wzywać, jeżeli szkoła ma przemyślany i skuteczny system
    kar. Natomiast zaniechanie wzywania policji przy braku innych konsekwencji,
    w imię fałszywie pojętej litości, powoduje rosnącą bezkarność, lekceważenie
    poleceń nauczycieli i rozzuchwala uczniów. Problemy trzeba rozwiązywać, a
    nie zamiatać je pod dywan.

    > No a co ja mam poradzić? Opierdol zebrałem i tyle

    Na głupotę i wychowawczą bezradność dyrektora nie jestem w stanie nic
    poradzić. Powiem tylko, że w takim przypadku starałbym się ukarać ucznia we
    własnym zakresie, bez oglądania się na dyrektora.

    > No i znów zebrałem opierdziel od dyrekcji, że zostawiłem uczniów samych na
    > korytarzu... I na nic się nie zdały tłumaczenia, że takie mam warunki
    > pracy, a uczniowie są już stare konie, część nawet mężate i
    > dzieciate... ,,Nauczyciel opowiada za ucznia i ma pan tak zorganizować
    > sobie pracę, żeby byli w klasie''

    Jak wyżej. Powiedziałbym dyrektorowi, że moim zdaniem postępuję zgodnie z
    prawem, bo w moich kompetencjach leży organizacja zajęć z uczniami. Jak mi
    to będzie wynikać z celów zajęć, to odbędziemy lekcję, stojąc na jednej
    nodze, i dyrektorowi nic do tego.
    Jeżeli dyrektor uważa, że złamałem prawo, proszę o upomnienie lub naganę na
    podstawie Kodeksu pracy, ja się od niej odwołam do sądu i będziemy mieć
    rozstrzygnięcie. Albo się szanujesz i masz zaufanie do swoich racji i do
    swojej fachowości, albo dajesz sobą pomiatać. Proste.

    > Ale jakie przywileje ma uczeń LO?

    Nie żartuj sobie. Ma mnóstwo. Może zgłaszać "np", może samodzielnie
    wybierać sobie miejsce w klasie, jeździć na wycieczki, reprezentować
    szkołę, nieobecności lub spóźnienia usprawiedliwiać ustnie, ma niemalże
    całkowitą swobodę poruszania się po szkole...
    W uzasadnionych wychowawczo przypadkach to wszystko można ograniczyć.

    --
    Quid leges sine moribus?

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1