eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoWypadek - obowiązki policjanta › Re: Wypadek - obowiązki policjanta
  • Data: 2010-02-05 12:36:26
    Temat: Re: Wypadek - obowiązki policjanta
    Od: pierwiosnek <p...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Gotfryd Smolik news pisze:
    >> Czyli czekam aż na rondzie będzie całkiem pusto...
    >
    > Nie, czekasz aż jadący z lewej ZACZNIE SKRĘCAĆ w zjazd.
    > Przy okazji 98,74% kierowców zwalnia (znacznie) ;)


    Zostaje więc tylko 1,16% :P


    [ciach]
    >
    >> Jak będę jechać z maksymalną dozwoloną prędkością - jego wina, jak
    >> będę jechać za szybko - moja. Dla mnie to tak powinno wyglądać.
    >
    > Postulujesz wprowadzenie obowiązkowych homologowanych rejestratorow
    > prędkości?
    > Bo po czym *inaczej* ustalisz odpowiedzialność - zeznaniach stron?
    > 99,98% sprzecznych ;)

    Fakt, kwestia dowiedzenia jak było to pewien problem, ale to jest sprawa
    równoległa, pisałam o zasadach, a że w życiu bywa tak, że w sądzie
    wygrywa ten z lepszym adwokatem - to niestety smutna rzeczywistość.

    >> Moim zdaniem "stosuje się do przepisów" powinno obowiązywać każdego.
    >
    > I obowiązuje.
    > Ale nie powoduje "odpowiada za wypadek".
    >
    > Ale idąc tą drogą, dość szybko dojdziesz do absurdu: czy
    > przypadkiem fakt, że gość dwa skrzyżowania wcześniej przejechał
    > czerwone, nie powoduje że jest współwinny kolizji z Tobą?
    >

    Nie widzę związku. Tzn. widzę, można by oskarżyć rodziców, że gdyby X
    lat temu ze sobą nie współżyli, to gościa by tu nie było i wypadku
    także, ale to jest sprowadzanie sprawy do absurdu. Jeżeli:
    a) widzę samochód, wiem jakie zasady go obowiązują, to mam prawo
    zakładać że będzie się ich trzymał i jeśli kierowca jednak je złamie -
    powinien za to odpowiadać i być co najmniej współwinnym ew. zdarzenia,
    b) nie widzę samochodu, a potem zjawia się nagle, gdyż miał zbyt dużą
    prędkość - bezdyskusyjnie mojej winy w tym nie ma, tylko jego.


    [ciach]
    > I weź teraz i zapisz LITERALNIE, jak miałaby wyglądać Twoja
    > zdroworozsądkowa zasada, aby *nie* prowadziła do absurdów
    > jak wyżej :D

    Nie podejmę się, nie jestem prawnikiem, dla mnie to co piszę jest dość
    oczywiste, ale wierzę, że sprawny prawnik wszystko by mógł podważyć ;)

    >
    > Dlatego można przyjąć, że w 1. przybliżeniu odpowiedzialność
    > za wypadek sprowadza się (po pominięciu umyślności i niemożliwości)
    > do ustalenia, kto OSTATNI złamał przepis, wskutek czego ów
    > wypadek nastąpił.
    >
    > I to w praktyce, w ruchu drogowym, skutkuje "pierwszeństwem".
    > Powód jest taki: pierwszeństwo jest "ciągłe w czasie"
    > (owszem, bywa że się kończy, ale TRWA do zakończenia), co w sposób
    > naturalny "wygrywa" z innymi naruszeniami przepisu.
    > Źle sygnalizował? Tak, ale to było wcześniej.
    > To czy sygnalizował w momencie zderzenia się nie liczy: decyzję
    > podejmujesz kiedy on WCZEŚNIEJ (źle) sygnalizował, a jego pierwszeństwo
    > TRWAŁO, mimo że migając nie skręcał. I WTEDY, mimo że sygnalizacja
    > była już *bez znaczenia* (i tak jechał prosto), należało mu ustąpić.
    > Szach, mat, klops.

    Nie zgadzam się. Skoro źle sygnalizował - jest przynajmniej współwinny.
    Zgadzam się natomiast z tym, że pewnie nie ma szans mu tej sygnalizacji
    udowodnić, więc w praktyce się wymiga.

    >
    >> I jeśli wyjadę z podporządkowanej i będzie stłuczka, to równie dobrze
    >> może to być moja wina (bo zajechałam drogę), osoby "na pierwszeństwie"
    >> która jechała na tyle szybko że mogła mnie zaskoczyć lub obojga (gdy
    >> sytuacja jest niejasna).
    >
    > Właśnie poruszasz ważny problem: sądy by się nie wykopały ze sprzecznych
    > zdań świadków, apelacji i czego tam jeszcze.
    > A tak... może jest i "niesprawiedliwie", ale PROŚCIEJ.
    > Łatwiej "znaleźć winnego".

    To akurat widzę wyraźnie: jest łatwiej znaleźć winnego, fakt... :(

    > Oczywiscie poza przypadkiem "niemożliwości", bo rzeczone 200kmph
    > w mieście rzeczywiście bywa powodem "niemożliwości" (zobaczenia,
    > przewidzenia itede).
    >
    >> Po tej dyskusji czuję się wzbogacona o pewną wiedzę "życiową", a to
    >> też cenne, więc dzięki :)
    >> Pozdrawiam,
    >
    > Wzajemnie!
    > Gotfryd

    Pozdrawiam,

    pierwiosnek

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1