eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoWypadek - obowiązki policjanta › Re: Wypadek - obowiązki policjanta
  • Data: 2010-02-06 12:50:21
    Temat: Re: Wypadek - obowiązki policjanta
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Fri, 5 Feb 2010, pierwiosnek wrote:

    >> Przy okazji 98,74% kierowców zwalnia (znacznie) ;)
    >
    >
    > Zostaje więc tylko 1,16% :P

    :D
    Ale spośród nich pewna część umie wyraźnie złamać prawo
    po to, żeby jednak pojechać bezpiecznie mimo nie zwalniania,
    więc tu stracisz, a kiedy indziej zyskasz (zostawią Ci miejsce) ;)

    >> I obowiązuje.
    >> Ale nie powoduje "odpowiada za wypadek".
    >>
    >> Ale idąc tą drogą, dość szybko dojdziesz do absurdu: czy
    >> przypadkiem fakt, że gość dwa skrzyżowania wcześniej przejechał
    >> czerwone, nie powoduje że jest współwinny kolizji z Tobą?
    >>
    >
    > Nie widzę związku. Tzn. widzę, można by oskarżyć rodziców, że gdyby X lat
    > temu ze sobą nie współżyli, to gościa by tu nie było i wypadku także, ale to
    > jest sprowadzanie sprawy do absurdu.

    Ano właśnie.
    I trzeba by ustalić w miarę jednoznaczne kryterium *prawne*, tak
    aby każdy przypadek nie powodował konieczności spisania grubej
    księgi "przypisania winy".

    > Jeżeli:
    > a) widzę samochód, wiem jakie zasady go obowiązują, to mam prawo zakładać że
    > będzie się ich trzymał i jeśli kierowca jednak je złamie

    Czyli co, chcesz dla odmiany uzależnić jego winę od tego, czy go
    *TY* widziałaś?? (nie, nie ma lekko, będę się czepiał :D)
    Tłumaczenie adwokata "migającego": Wysoki Sądzie, z zeznań świadków
    wynika, że kierująca patrzyła w prawo, więc nie mogła widzieć
    nieprawidłowo włączonego migacza, wnoszę o oddalenie zarzutu!" ;P

    > b) nie widzę samochodu, a potem zjawia się nagle, gdyż miał zbyt dużą
    > prędkość - bezdyskusyjnie mojej winy w tym nie ma, tylko jego.

    Ale ten element *MA* zastosowania.
    No, przynajmniej "powinien" (mieć).
    To jest "niemożliwość" którą na stosie "przypisywania odpowiedzialności"
    umieściłem zaraz za umyślnością.
    "Niemożliwość" zwolni Ciebie od odpowiedzialności *bez* względu na
    jego winę, a fakt że on złamał przepis (co *przyczyniło się* do
    wypadku) spowoduje jego odpowiedzialnośc.
    Logika: "on złamał przepis, a później nikt już nic nie mógł
    zrobić, aby zapobiec wypadkowi".

    > [ciach]
    >> I weź teraz i zapisz LITERALNIE, jak miałaby wyglądać Twoja
    >> zdroworozsądkowa zasada, aby *nie* prowadziła do absurdów
    >> jak wyżej :D
    >
    > Nie podejmę się, nie jestem prawnikiem, dla mnie to co piszę jest dość
    > oczywiste, ale wierzę, że sprawny prawnik wszystko by mógł podważyć ;)

    :D
    (patrz wyżej, prawnikiem nie jestem, a już próbuję ;))

    >> Źle sygnalizował? Tak, ale to było wcześniej.
    >> To czy sygnalizował w momencie zderzenia się nie liczy: decyzję
    >> podejmujesz kiedy on WCZEŚNIEJ (źle) sygnalizował, a jego pierwszeństwo
    >> TRWAŁO, mimo że migając nie skręcał. I WTEDY, mimo że sygnalizacja
    >> była już *bez znaczenia* (i tak jechał prosto), należało mu ustąpić.
    >> Szach, mat, klops.
    >
    > Nie zgadzam się. Skoro źle sygnalizował - jest przynajmniej współwinny.

    Zaraz.
    Nie zgadzasz się, że przepisy tak stanowią, czy nie zgadzasz
    się na takie przepisy? ;)
    Bo w sumie skutki aktualnych przepisów też mi się do końca nie
    podobają, bo dają pewne pole dla "kombinatorów" (trudność
    dowiedzenia umyślności) oraz utrudniają ruch.
    No ale z drugiej strony widzę przeszkody z "zdroworozsądkowym"
    ujęciu odpowiedzialności.

    > Zgadzam się natomiast z tym, że pewnie nie ma szans mu tej sygnalizacji
    > udowodnić, więc w praktyce się wymiga.

    Nie, dyskutujemy o przypadku kiedy jest dowód sygnalizacji (przyznał
    się, trafił na Andrzeja Lawę ;) albo skrzyżowanie było monitorowane).
    I rozumiałem, że dyskutujemy o tym jak się rozstrzyga *WG PRAWA*,
    które obowiązuje na dziś.

    >> A tak... może jest i "niesprawiedliwie", ale PROŚCIEJ.
    >> Łatwiej "znaleźć winnego".
    >
    > To akurat widzę wyraźnie: jest łatwiej znaleźć winnego, fakt... :(

    Obawiam się, że ów czynnik jest nie bez znaczenia dla ustawodawcy.
    W sądach są kolejki...

    > Pozdrawiam,

    ...takoż, Gotfryd

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1