eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawonakaz sciagniecia anteny z elewacji › Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
  • Data: 2013-04-28 10:20:18
    Temat: Re: OT (naród itd) Re: nakaz sciagniecia anteny z elewacji
    Od: Przemysław Adam Śmiejek <n...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 27.04.2013 22:36, Gotfryd Smolik news pisze:
    > On Sat, 27 Apr 2013, Przemysław Adam Śmiejek wrote:

    > Przyjęto.
    > Tak ku czystej ciekawości, możesz podać na czym to polegało,
    > owo robienie na złość?

    Przecież napisałem. Jechał przez wiele km środkiem pasa ruchu (złamanie
    nakazu jazdy możliwie blisko prawej krawędzi) oraz nie umożliwiał mi
    wyprzedzania, do czego obliguje go również PoRD. Może trochę się
    zagalopowałem w ,,na złość'', bo może właśnie wynikało to z jego
    totalnego braku wiedzy i znajomości przepisów i po prostu uważał
    błędnie, że jest panem szos, ale o tym właśnie rozmawialiśmy.

    >>>> Zazwyczaj atakują pieszych
    >>> 4 lekko rannych, przy 6 najechaniach na pieszego (brak
    >>> danych kto winny),
    >> No i?
    > To jest skala owej wypadkowości - można sobie porównać sprawców.

    No tak. Ale ile konfliktów pieszy-rowerzysta kończy się wypadkiem i
    trafia do statystyk? Ja takich konfliktów miałem wiele, ale żaden nie
    skończył się wypadkiem na szczęście. Aczkolwiek wkurwienie na roweroków
    pozostaje i zamęt jaki siali pozostaje w mej pamięci.

    > Uwaga ma prosty cel - uzmysłowienie sobie, że "widoczne" i *postrzegane*
    > jako niebezpieczne zachowania często są znacznie mniej niebezpieczne
    > niż te naprawdę powodujące zagrożenie.

    Owszem, co z tego? Np. tamowanie ruchu poprzez ciulate ruszanie na
    zielonych światłach albo poprzez gaśnięcie silnika na zielonym też
    raczej nie kończy się wypadkiem. A jednak wkurza na maksa i potęguje
    wszechobecne korki. Podobnie wiele innych negatywnych zachowań. Brak lub
    niska wypadkowość nie są argumentem za tym, że dane zachowanie jest OK.
    Liczba osób zatrutych od pierdzenia sąsiadów przy stole jest również
    znikoma, co nie znaczy że pierdzenie na przyjęciu jest OK.

    >>>> i nie ma dużych ofiar albo szkodzą samym sobie na drodze
    >>> Z grubsza.
    >> Co nie znaczy, że nie powinno się wdrożyć kursów dla roweroków. W
    >> sumie to może nawet powinny być w cyklu edukacji szkolnej.
    > To ostatnie może być słuszne, podobnie, jak obowiązkowe szkolenie
    > z podstaw prawa.

    Uf...

    > Ale nie ma najmniejszego związku z "obowiązkowym PJ".

    Ma. Ponieważ szkolenia na pieszych są obowiązkowe w ramach cyklu
    edukacji, to może nie być Prawa Chodzenia Po Drogach Publicznych. Jak
    będzie obowiązkowe szkolenie z zakresu kat. B jako przedmiot w szkole i
    każdy uczeń będzie je przechodził, to owszem, osobne PJ niekoniecznie
    może być potrzebne.

    > Rzeczywiście, szkoła podstawowa jest od tego, aby uczniowi pokazać
    > wszystkie "rzeczy podstawowe".

    A kat. B do nich się nie zalicza i dlatego osobny system certyfikacji.

    Tak jak nie zalicza się np. serwisowanie kas fiskalnych czy bycie
    instruktorem PJ. Dlatego na jedno i drugie muszę mieć osobne kursy i
    certyfikaty.

    >>>> No. I umiejętność weryfikuje egzamin.
    >>> Niezbyt.
    >>> Po pierwsze dlatego, że on NIE PRZYSTAJE do praktyki jazdy.
    >> Owszem. Byłbym za wprowadzeniem wieloetapowych egzaminów i
    >> stopniowania uprawnień.
    > Tu nie chodzi o stopniowanie.

    Wg mnie chodzi, bo ludzie osiadają na laurach po zdaniu PJ i nie
    doskonalą się dalej.

    >> Bo są debilami. Ja nie koszę. Więc się da. Mówię o osobówce. Bo że coś
    >> większego czasami nie ma wyjścia, to wiem.
    > Hm... prawie wierzę, ale patrząc na czasami dość khem, głupio
    > poprowadzone linie, ciągłe w miejscach w których to nie ma sensu,
    > jednak tylko "prawie".

    A możesz wskazać takie miejsca? Chciałbym ocenić o czym mówisz. Teraz
    masz już Google Street dostępne, to pełen wypas. :D

    Wiesz, ja wiem, że są miejsca, gdzie faktycznie można by lepiej, ale i
    tak wtedy nie koszę. Chodzi o trenowanie umysłu, żeby nie kosił.
    Niestety koszenie w N miejscach gdzie Nic Się Panie Przecie Nie Dzieje
    skutkuje nawykiem koszenia. I np. wczoraj pod Obi mi jeden taki na
    lakierek przeleciał przed maską, bo ja dojeżdżałem do ,,zębów'' żeby
    spokojnie mu ustąpić będąc tamże, a on uznał, że sobie zetnie skręt. I
    jeszcze pewne jakbym go zahaczył, to by była moja wina, bo ja miałem
    ustąp, a on nie. Ale że przeleciał po zębach i podwójnej ciągłej, to
    detal, w końcu całe życie tak robi.


    >>> No i tu mam zgryz - bo niestety wypada się zgodzić, że skoro
    >>> egzaminy mają być, to powtarzalne, cyklicznie.
    >> Nie cykliczne, stopniujące wiedzę.
    > Nie.

    No tak, źle napisałem, nie wiedzę, a umiejętności.


    >> Bo żebym miał co 5 lat zdawać ten obecny egzamin, to po co?
    >
    > Jeśli kierujący ma znać przepisy *oraz* celem do tego (Twoim
    > zdaniem jedynym skutecznym) jest egzamin, to żeby znał
    > OBECNE przepisy, jedyną metodą jest sprawdzenie DZIŚ.

    A tak, z przepisów tak. Mi się w głowie ciągle umiejętności głównie
    jarzą, a przepisy są tylko drogą do osiągnięcia CZĘŚCI umiejętności , a
    część wynika z czegoś innego. W tym ze stopniowanego treningu.

    >> Z palcem w dupie go zdaję.
    > ...i wszyscy Twoi znajomi też?

    No jak sobie pójdą ,,na żywioł'' to pewnie nie.



    --
    Przemysław Adam Śmiejek

    Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych,
    ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba,
    aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają. (Ef 4,29)

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1