-
231. Data: 2007-08-21 19:39:18
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Wrak Tristana <n...@s...pl>
W odpowiedzi na pismo z wtorek, 21 sierpnia 2007 16:54
(autor krys
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <faeubj$4mo$1@inews.gazeta.pl>):
>> Jasne, nie ma ważniejszych wartości, niż bratanie się z gejami, nie ma
>> ważniejszej i bardziej niezbędnej dla dziecka wiedzy niż ta, że
>> narkotyki niekiedy nie zabijają. Straszna ta szkoła, pomija kluczowe
>> wartości i wiedzę fundamentalną.
> Tak się składa, ze mam prawo wyznawać te wartości. Za to ty nie masz
> prawa narzucać mi swoich.
A to już jest sprawa dyskusyjna. Pewne wartości są w danej społeczności
dopuszczalne, a pewne się zwalcza. W społeczności dresiarskiej są inne, a w
społeczności szkolnej inne.
To, że niestety organizacje gejowskie chcą zapanować nad światem (i im
niestety wychodzi) daje ci niestety pozwolenie na te wartości... Na
szczęście w Polsce na razie jeszcze tak całkiem nie wygrali, więc jest
nadzieja.
> Nawet, jeśli minister twierdzi, że nie
> pochodzi od małpy.
A ktoś pochodzi? Bo jeśli coś się nie zmieniło od lat 80, to ówczesna wiedza
wykazywała, że człowiek od małpy nie pochodzi...
> Od ślepego posłuszeństwa zachowaj nas Panie. Choćby z tego powodu, że
> wśród nauczycieli wciąż trafiają się pedofile na przykład.
parafrazując: Tak się składa, ze pedofile mają prawo wyznawać te wartości.
Za to ty nie masz prawa narzucać im swoich.
--
Wrak Tristana
* Forum WO: http://forum.alrauna.org/
* Forum Linuksowe: http://forum.linux.org.pl/
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: o...@z...katowice.pl i...@b...pl s...@o...pl
a...@e...com.pl w...@l...pl
-
232. Data: 2007-08-21 19:40:09
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Wrak Tristana <n...@s...pl>
W odpowiedzi na pismo z wtorek, 21 sierpnia 2007 18:44
(autor krys
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <faf4qi$nh$1@inews.gazeta.pl>):
> Pokaż paluszkiem, gdzie ja napisałam o nieustannym nadzorze.
No pisałaś, i to nawet dumnie, o świetliczankach, co dzieci do kibla nawet
prowadzą za rączkę.
--
Wrak Tristana
* Forum WO: http://forum.alrauna.org/
* Forum Linuksowe: http://forum.linux.org.pl/
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: o...@z...katowice.pl i...@b...pl s...@o...pl
a...@e...com.pl w...@l...pl
-
233. Data: 2007-08-21 19:40:58
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Szerr <n...@p...pl>
Dnia Tue, 21 Aug 2007 19:02:34 +0200, krys napisał(a)
w:<news:faf5rg$4qo$1@inews.gazeta.pl>:
> Nauczyciel musi myśleć i przewidywać skutki własnych działań. Inaczej
> nie jest w stanie nauczyć tego swoich uczniów, nie?
Jednakże zgodnie z teorią adekwatnej przyczynowości każdy odpowiada tylko
za normalne, przeciętne następstwa swojego działania bądź zaniechania.
> A od kiedy wysyłanie ucznia po mundurek jest zajęciem szkolnym?
Jeżeli nauczyciel realizuje tym samym usprawiedliwiony cel wychowawczy, to
jak najbardziej może się to odbywać w czasie zajęć szkolnych.
> A czy ja twierdzę, że je nadzoruje? Mam nadzieję, że jest na tyle
> rozumne, że dotrze do domu w jednym kawałku. I biorę na siebie
> odpowiedzialność, jeśli jednak nie dotrze.
Jaką znowu odpowiedzialność? Za nieszczęśliwe wypadki chcesz ponosić
odpowiedzialność?
> Po to właśnie pisze oświadczenie, żeby nie miał później pretensji do
> wszystkich, że mieli się opiekować, a dziecka nie ma.
Ja natomiast nie piszę zbędnych oświadczeń, a w razie czego mam żal do
dziecka/kierowcy/przestępcy, nie zaś do Bogu ducha winnych nauczycieli.
Tak pojmuję prawicowe podejście do życia.
> No, a jak inni dla zasady sprzeciwiają się czemuś, to ty się burzysz, że
> zły przykład dzieciom dają...
Jak nauczyciel jest "na prawie", to się nie burzę.
--
Quid leges sine moribus?
-
234. Data: 2007-08-21 19:43:18
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Szerr <n...@p...pl>
Dnia Tue, 21 Aug 2007 21:39:18 +0200, Wrak Tristana napisał(a)
w:<news:faff18$rdb$1@news.onet.pl>:
> To, że niestety organizacje gejowskie chcą zapanować nad światem (i im
> niestety wychodzi) daje ci niestety pozwolenie na te wartości... Na
> szczęście w Polsce na razie jeszcze tak całkiem nie wygrali, więc jest
> nadzieja.
Też ją żywię.
--
Quid leges sine moribus?
-
235. Data: 2007-08-21 19:48:51
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Wrak Tristana <n...@s...pl>
W odpowiedzi na pismo z wtorek, 21 sierpnia 2007 20:38
(autor krys
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <fafbf3$sdb$1@inews.gazeta.pl>):
>>>> To co, kraty w okna i smycz do nogi? Bo jak się rozbiegną to jedna
>>>> świetliczanka nie połapie...
>>> Jakoś sobie radzą te świetliczanki.
>> Te bez nawyków kapo też.
> Ja takich nie znam.
No owszem, się zmieniło od moich lat młodości... niestety.
>>> a te, co sobie nie radzą, zwyczajnie
>>> powinny poszukac innej pracy.
>> Te o których piszesz (ofiary psychozy strachu) również.
> Ja piszę o psychozie strachu? Gdzie?
Cytuję:
> Jak myślisz, dlaczego takie na przykład świetliczanki odprowadzają grupami
> dzieci do szkolnych stołówek, zamiast je puścić same?
> Więc jak dziecko ma dreszcze to nie będę ryzykował
>> diagnozowania grypy....
> I bardzo dobrze, od tego jest lekarz .
No w końcu się rozumiemy :D
>>> Problem polega na tym, ze on sobie sam nie poszedł. Wypędziłeś go.
>> No i? A jak przyjdzie np. nago i wytarzany w psich kupach, bo uzna że
>> tak jest zabawnie?
> To wezwij rodziców i karetkę psychiatryczną. Wariata nie można puścić na
> ulicę.
No to do mundurka też wezwę rodziców. OK.
>>> ale
>>> zastosujesz dupochron i wpiszesz mu nieobecność.
>> Zgodnie z prawda...
> A skąd. On przyszedł do szkoły. Wywaliłeś go po mundurek, a potem
> wstawiłeś krechę.
W rubryce ,,nieobecny''. Przecież jest nieobecny. To nie
rubryka ,,przyszedł''.Jak przyjdzie i sam ucieknie to też dostanie
nieobecność.
>>> Zależy, jaka praca. Pracownik zresztą wybrał ją sam, a strój służbowy
>>> masz mu obowiązek dostarczyć.
>> No i dostarczyłem... A on go nie nosi... Albo nie ma stricte
>> służbowego, ale pracuje np. w okienku w kasie w banku, a przyszedł w
>> bikini.
> pracodawca ma prawo nie dopuscic do pracy pracownika bez odzieży
> roboczej. Może wrzepić naganę, a przy szczególnym uporze rozstać się z
> pracownikiem, który robi łaskę, że się dostosuje do umowy, którą
> podpisał. Uczeń nie jest pracownikiem, taka drobna różnica.
Ale obowiązują go zasady... Korzysta z zajęć w grupie społecznej na
określonych zasadach.
>>> No i pracownik nie pozostaje pod Twoją
>>> opieką.
>> Tak samo jak uczeń... W czasie zajęć czy pracy mam zapewnić
>> bezpieczeństwo i higienę....
> No to zapewnij. Uczeń jest pod Twoją opieką, pracownik z reguły jest
> pełnoletni. No i co ma wspólnego bezpieczeństwo i higiena z mundurkiem
> (zwłaszcza wymermolonym i niepranym)?
Takie są przepisy... Uczeń złamał prawo.
--
Wrak Tristana
* Forum WO: http://forum.alrauna.org/
* Forum Linuksowe: http://forum.linux.org.pl/
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: o...@z...katowice.pl i...@b...pl s...@o...pl
a...@e...com.pl w...@l...pl
-
236. Data: 2007-08-21 19:55:23
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Wrak Tristana <n...@s...pl>
W odpowiedzi na pismo z wtorek, 21 sierpnia 2007 20:49
(autor krys
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <fafc4l$1vs$1@inews.gazeta.pl>):
>>>> Bo są spanikowane i zastraszone lubo też mają podejrzenia, że część
>>>> z tych dzieci jest niedorozwinięta emocjonalnie? Poza tym,
>>>> wypuszczając je grupą mają podwyższone ryzyko. W grupie młode się
>>>> lubią popisać.
>>> Za to wygnać te same dzieci po mundurki mogą?
>> Jak ,,za to''? Przecież mówię że to świetliczanki są spanikowane i
>> zastraszone.
> Czyli po mundurki wyganiać nie powinny?
Nie. Nie powinny być spanikowane i zastraszone. Mundurki mundurkami, ale na
pewno nie powinny tak się zachowywać jak opisujesz.
>>> Nagle im przechodzą niedorozwinięcia,
>> No to generalizujesz teraz. Oczywiście jeśli wiem, że dziecko przyszłe
>> do szkoły bez mundurka jest niedorozwinięte i stwarza sobie zagrożenie
>> i nie można za żadne skarby pozwolić mu zostać sam na sam z ołówkiem,
>> bo popełni przy jego pomocy samobójstwo, to postępuję inaczej.
> A jeśli nie wiesz? A skąd możesz wiedzieć, czy tego dnia nie wydarzyło
> się coś w życiu tego dziecka, co spowodowało, że przyszło bez mundurka,
> i twoje odesłanie nie zrobi mu krzywdy?
Podejrzewam, że nikt nie jest takim idiotą, żeby odsyłać od razu jak się
zdarzy raz.
>>> a nauczycielki automagicznie przestaqją być
>>> spanikowane i zastraszone( szkoła to jednak chyba gorsza niż
>>> więzienie, taka kadra pracująca pod presją...)
>> Ano niestety. Problem jest z powodu bardzo źle wychowanego pokolenia
>> obecnych mamuś i tatusiów oraz ogólnospołecznej nagonki i psychozy
>> strachu.
> A, to podziękowania prosze kierować do komunistycznej szkoły, gdzie
> chodziło się po korytarzach na przerwach w kółko, a myślenie było źle
> widziane, a jeszcze gorzej posiadanie własnych poglądów.
Jakie podziękowania? Przecież wtedy było dobrze... Jak nabroiłem i dostałem
po dupie to nie szedłem do mamusi bo bym dostał po dupie od niej również.
Niestety obecna sytuacja to wynik lat 90. Wtedy chodziły do szkoły obecne
mamusie. Wtedy naród się nauczył, że wszystko wolno i panuje anarchia.
>> Do tego dochodzi bardzo negatywna selekcja do zawodu, bo za
>> 800-1200zł pracować idą głównie nieudacznicy nie potrafiący załapać
>> się gdzie indziej.
> Dziękuję za samokrytyke. Sa tez jednak pasjonaci którym nawet niskie
> uposażenie nie przeszkadza.
Mówisz o tych co wpadają w pasję ? :D
>> Dla świętego spokoju zbieramy podobne oświadczenia, jak piszesz, w
>> temacie, że uczeń może wrócić sam z wycieczki...
> I o ten święty spokój też chodzi.
No ale napisałaś jakby to była norma krajowa... To wasz lokalny zwyczaj.
--
Wrak Tristana
* Forum WO: http://forum.alrauna.org/
* Forum Linuksowe: http://forum.linux.org.pl/
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: o...@z...katowice.pl i...@b...pl s...@o...pl
a...@e...com.pl w...@l...pl
-
237. Data: 2007-08-21 20:02:45
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Wrak Tristana <n...@s...pl>
W odpowiedzi na pismo z wtorek, 21 sierpnia 2007 21:18
(autor Szerr
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <364fgwo3ghq5.rf3nf1b7v56w$.dlg@40tude.net>):
>> Ty: Dzisiaj do kozy na 1h.
>> Uczeń: [nie przychodzi]
>> Ty: Dzisiaj do kozy na 2h.
>> Uczeń: [nie przychodzi]
>> Ty: Dzisiaj do kozy na 3h.
>> Uczeń: [nie przychodzi]
>> ...
>> I gdzie to zatrzymasz?
>
> Za drugim razem. Dzwoni dzwonek, a ja stoję w drzwiach.
Bijesz się z nim?
--
Wrak Tristana
* Forum WO: http://forum.alrauna.org/
* Forum Linuksowe: http://forum.linux.org.pl/
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: o...@z...katowice.pl i...@b...pl s...@o...pl
a...@e...com.pl w...@l...pl
-
238. Data: 2007-08-21 20:05:39
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Szerr" <n...@p...pl> napisał w wiadomości
news:2tq02b34t7jz$.1rsiktwrw8lxb.dlg@40tude.net...
>> No! W kilku znanych mi wypadkach dziecko poddane wzmożonemu nadzorowi po
>> prostu zaczęło unikać danego nauczyciela
> Tylko jeżeli nauczyciel jest niesprawiedliwy, złośliwy, czy himeryczny.
Kurza twarz! Te dzieci, z którymi ja miewałem kłopoty o tym nie wiedziały
akurat. Następnym razem je odeślę do Ciebie :-)
> Ja
> piszę o żelaznej konsekwencji w wykonaniu nauczyciela profesjonalisty.
> Dziecko wie, że nauczycielowi na nim zależy i nie chodzi tu o proste
> pokazanie "władza rządzi", o demonstrację siły. Naprawdę nie wierzysz, że
> są nauczyciel potrafiący utemperować ucznia samym spojrzeniem? Myślisz,
> że
> tak od pierwszej chwili, czy tez muszą parę razy pokazać młodym
> prowokatorom, kto w klasie rządzi? I nikt ich nie unika, wręcz
> przeciwnie.
Wiesz, ja z takimi uczniami czasem się stykam. Czasem z samej ciekawości
wypytuję o przyczyny. Często właśnie przyczyną pośrednią popełnienia
przestępstw jest ta konsekwencja. Uczeń przestaje chodzić do szkoły, to pod
szkołą spotyka podobnych jemu. A dwóch leserów, to już banda. Chciał by się
człowiek zabawić, ale bez pieniędzy trudno. To wyciągają kieszonkowe
rówieśnikom. Któryś rówieśników nie chce dać i wówczas pierwszy raz się
przełamują - biją go. Potem, to już nie proszą a po prostu zabierają siłą,
albo nawet każą sobie przynosić haracz. Potem jest Policja, poprawczak
(który nie wiem czemu się tak nazywa, bo jeszcze chyba nikogo nie
poprawił), a potem to już najczęściej kilka wyroków w zawiasach i odsiadka.
>
>> W innych po prostu uczeń ma nauczyciela w de..., a na koniec zdaje
>> egzamin
>> komisyjny. I go zdaje, bo dyrektor szkoły woli się pozbyć jak
>> najszybciej
>> problemu ze szkoły.
> Nie jest to takie proste, jak piszesz, bo przewodniczącym komisji i
> autorem
> wszystkich pytań jest nauczyciel uczący - to tak na marginesie.
Zajrzyj do przepisu, upewnij się, a potem pisz. Przewodniczącym komisji
jest dyrektor lub jego zastępca. W komisji jeszcze jest drugi nauczyciel
tego samego lub zbliżonego przedmiotu. A uczeń egzamin "MA ZDAĆ". I z
reguły zdaje. Jak kilku uczniów te egzaminy zda, to dyrektor zaczyna się
zastanawiać nad zmianą nauczyciela. Czemu? Bo jakiś mądry w ministerstwie
ocenia szkoły po średniej ocen.
> Co ważniejsze jednak - stereotypowo idziesz w kierunku sytuacji, w
> której
> występuje konflikt między uczniem a nauczycielem. Jednym nauczycielem.
> Tymczasem chodzi o dramatyczne problemy stwarzane przez uczniów
> odmawiających praktycznie w ogóle podporządkowania się szkolnym normom.
> Tacy uczniowie nie stwarzają problemów w relacjach z jednym nauczycielem,
> lecz ze wszystkimi, są agresywni wobec kolegów, popełniają wybryki
> chuligańskie zakłócające spokój i porządek publiczny w szkole, nie mają
> uwewnętrznionych podstawowych norm.
Ta dyskusja w jakiś dziwny sposób "zdryfowała" na dziwne wody. Zaczęliśmy
od prostego pytania: Co zrobić, jak uczeń przyjdzie bez mundurka. Nie
chodzi o lesera, nieuka, bandytę. Zwykłego średniego ucznia, który mundurka
nie ma, bo mu rodzice nie dali. Nie dali, bo uważają, że to głupi pomysł.
Nie dali, bo nie mają za co kupić. Nie dali wreszcie z tak prozaicznej
przyczyny, bo stary potargał, a nowego z dnia na dzień nie ma.
I popatrz, do czego sam doszedłeś ze swymi genialnymi metodami
wychowawczymi. Strzelasz do niego z armaty. Używasz metod godnych herszta
młodocianej bandy. Tylko po to, by zapewnić wykonanie cokolwiek
kontrowersyjnego pomysłu.
>
> Jeżeli tylko ja nie mogę się dogadać z dzieckiem czy z klasą, szukam winy
> w
> sobie, szukam innego podejścia. Jeżeli natomiast podobne problemy mają
> inni
> dorośli - przyczyny trzeba szukać nie w nauczycielu, ale w uczniu.
> To tak dla przypomnienia, żebyśmy pamiętali, o jakim zjawisku mówimy.
Uczeń jest jaki jest. To tak, jakby policjant nie mogąc złapać przestępcy
powiedział, ze to nie jego wina, tylko przestępcy :-)
>
>> Ocena z kluczowych przedmiotów i tak głownie zależy od wyniku egzaminu
>> państwowego,
>> a nie ocen stawianych przez nauczyciela.
>
> Nie jest to prawda, świadectwo bardzo się liczy.
Jakie świadectwo? Kiedy Ty ostatnio miałeś jakikolwiek kontakt ze szkołą?
Na świadectwo wpisuje się oceny z tych egzaminów. To ta ocena z egzaminu
jest głównym wyznacznikiem oceny na świadectwie. Średnią z ocen cząstkowych
to możesz chyba o jeden stopień zmienić ocenę.
-
239. Data: 2007-08-21 20:12:48
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Szerr" <n...@p...pl> napisał w wiadomości
news:r3o9up6u90i0$.x5nm10xe24k.dlg@40tude.net...
>>> Kozę spokojnie możesz stosować w obecnym stanie prawnym. Trzeba tylko
>>> umieć uzasadnić to pedagogicznie.
>> A jak uczeń ci pokaże "gest Kozakiewicza", to siłą go zatrzymasz
> Tak, stanę w drzwiach i żeby wyjść, musi popełnić przestępstwo.
Jakie - z ciekawości zapytam. Bo jak Cię walnie krzesłem, to będzie obrona
konieczna przed pozbawieniem wolności. :-)
> A kiedy
> przewiduję próbę siłowego wyjścia, do przybieram sobie do pomocy (i na
> świadków) panią pedagog oraz wuefistę, zawiadamiając wcześniej dyrektora,
> że zamierzam podjąć wobec ucznia takie działania wychowawcze.
Jezus! Maria! A grupy przedszkolaków na pomoc nie wzywasz? Chłopie, tyś się
z powołaniem minął o kilka kilometrów. To Ci podpowiem. Skuteczniejsza jest
barykada z krzeseł. Co bardziej finezyjni, to barykadę minują i
ostrzeliwują ogniem krzyżowym ciężkich karabinów maszynowych. W
ostateczności wezwij wujka z czołgiem (to było modne, jak byłem w
przedszkolu, tylko nigdy żaden wujek nie przyjechał).
>
>> A jak nawet zostanie, to później pójdzie i powie, ze Pan kazał mu po
>> lekcjach zostać i jak byliście sam, na sam, to chciał, żeby się rozebrał
> Dla porządku: byłoby to ze strony ucznia zachowanie przestępcze.
Bez wątpienia. Z tym, że w sądzie nie należy szukać sprawiedliwości tylko
korzystnego wyroku.
>
> Ale jako że zgadzam się, iż czasy mamy psychotycznie pod tym względem
> porąbane, zasadą powinno być, że nauczyciel absolutnie nigdy w razie
> takich
> interwencji nie zostaje z uczniem sam na sam. Minimalne zabezpieczenie to
> zostawić uchylone drzwi, wcześniej anonsując dyrektorowi czy choćby
> woźnemu, z którym uczniem, w której sali i po co zamierza się przebywać.
No tak. Gwarantuję Ci, że dyrektor szkoły po drugim takim anonsie po prostu
wywali Cię z pracy przy pierwszej okazji. Bo mu się nie będzie chciało Was
podglądać przez te szpary w drzwiach. Ot, by już haka na Ciebie w postaci
przekroczenia nie szukać.
>
>> No, i jeszcze ustaw zmienić. Przypominam Ci, ze piszesz na grupie o
>> prawie,
>
> Ale czytałeś art. 30 ust. 2 uoso?
No! I co to zmienia w naszej dyskusji?
-
240. Data: 2007-08-21 20:35:36
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Szerr <n...@p...pl>
Dnia Tue, 21 Aug 2007 21:31:59 +0200, Robert Tomasik napisał(a)
w:<news:fafel2$t7j$1@atlantis.news.tpi.pl>:
> 1) Orzeczenie dotyczyło konkretnej sprawy nie mającej nic z lekcją
> wspólnego. Chodziło o chwilowe pozostawienie kilku uczniów w pokoju
> przeznaczonym do nauki, a nie wysyłania ich na drugi koniec miasta po
> mundurek.
Dyskusja zaczęła się od tego, iż zasugerowałeś, że takie wysłanie to
przestępstwo porzucenia małoletniego, wyraziłeś też pogląd, że nauczyciel
nie może za karę odesłać ucznia na korytarz, bo to również rzekomo
porzucenie.
Ja tylko wykazałem Ci, że linia orzecznictwa nie idzie w tym kierunku i że
sądy doceniają konieczność wymagania od dzieci odpowiedzialności za własne
zachowanie oraz dostrzegają fakt, że nieustanna obecność dorosłego w
pobliżu dziecka byłaby i niewychowawcza, i nieuzasadniona, i niemożliwa.
Zresztą wystarczy rozejrzeć się dookoła, jak rodzice opiekują się dziećmi,
bo każda opieka nad cudzym dzieckiem musi być porównawczo odnoszona do
ideału opieki rodzicielskiej, do modelowego "dobrego rodzica". Zgodnie z
pord. małoletni już od 7. roku życia może korzystać z drogi - i taka też
jest powszechna praktyka rodziców i innych opiekunów.
Wnioskując a contrario z art. 89 kw. pozwolenie dziecku pow. 7.r.ż. na
samodzielne przebywanie na drodze nie jest czynem zabronionym i nie jest co
do zasady niewłaściwym sprawowaniem opieki nad tym dzieckiem.
W metodyce zuchowej istnieje taka forma pracy jak zwiad zuchowy,
zakładający wręcz samodzielne korzystanie przez zucha z drogi.
Drugi wyrok, Sądu Najwyższego, jaki wkleiłem w tym wątku, dotyczy uczniów
starszych już tylko "w szczególności". Mowa tam też wyraźnie o "zabawie",
sądzić więc należy, że wyrok dotyczy uczniów szkoły podstawowej. W
połączeniu z powyższym skłania mnie to do wniosku, iż co do zasady od
dziecka już od 7.r.ż. mogę wymagać podstawowej samodzielności, więc sposób
sprawowania opieki nad nim musi uwzględniać ten fakt. Stały, nieustanny
nadzór jest sprzeczny z dobrem dziecka i celami wychowania w tym wieku, nie
pozwala dziecku na przykład na uwewnętrznienie jednej z kluczowych
wychowawczych wartości, jaką jest zaufanie.
Jeżeli dziecko jest w stanie uczestniczyć w zwiadzie albo w grze terenowej,
jeżeli jest w stanie samodzielnie chodzić do i ze szkoły, jeżeli rodzice
posyłają je normalnie do sklepu, nie ma żadnych przesłanek, aby twierdzić,
iż narażam je na jakiekolwiek bezpośrednie niebezpieczeństwo, każąc pokonać
drogę szkoła-dom w ważnym celu wychowawczym (tu nie chodzi akurat o
mundurek i szkolny regulamin, ale szerzej - o nauczenie dziecka ponoszenia
konsekwencji swojego niedbalstwa czy też konsekwencji łamania reguł
obowiązujących w danej społeczności).
Przywołałeś zdanie znajomego prokuratora. Ja natomiast znam konkretne
rozstrzygnięcie, kiedy to prokurator odmówił wszczęcia postępowania przeciw
nauczycielce (uczennica w domu noclegowym na wycieczce pod wpływem alkoholu
wypadła z okna; nauczycielki oczywiście nie było na miejscu, bo libacja
odbyła się w tajemnicy), uzasadniając:
"Do wypadku doprowadziła skrajna lekkomyślność uczennicy i lekceważenie
przez nią podstawowych zasad bezpieczeństwa".
Może więc jednak ten "Twój" prokurator nie bardzo przemyślane pytania
zadaje, hm? Jest mnóstwo przypadków, kiedy (planowa) nieobecność opiekuna
wcale nie świadczy o niedopełnieniu obowiązku opieki nad dzieckiem.
> 2) Orzeczenie najprawdopodobniej dotyczyło szkoły średniej, bo podstawówek
> z bursami u nas raczej nie ma. A to bardzo wiele zmienia, bowiem wiek tych
> uczniów był odpowiednio wyższy. Co innego pozostawić 7-mio latka, a co
> innego 16-to latka. A i to -zauważ - ktoś miał tu wątpliwości i aż sąd
> najwyższy musiał się wypowiedzieć.
Sąd apelacyjny, nie Najwyższy. Wcale mnie to nie dziwi, bo sprawa
precedensowa, a wcześniejsze orzecznictwo ubogie.
> To trochę co innego, jak wywalenie, by nie przeszkadzało kolegom w
> słuchaniu lekcji. W tym drugim przypadku wywalony i tak z lekcji nie
> korzysta, a jeszcze kolegom to uniemożliwia - to może by się nawet dało
> jakoś uzasadnić.
Cieszę się, że to przyznajesz, bo dość radykalnie odbiega to od Twojego
pierwotnego stanowiska.
> 5) Masz sporą szansę, że na następną lekcję jeszcze kilku kolegów
> wywalonego przyjdzie bez mundurków. Po co siedzieć na lekcji, jak można
> sobie w ping-ponga w tym czasie na wolnym stole zagrać?
Poradzenie sobie z takim skutkiem ubocznym pozostaw już doświadczeniu
pedagogicznemu nauczyciela. Zaręczam, że łatwo ukrócić tego typu
prowokacje.
> 6) Regulamin szkoły zawiera katalog kar i nagród dla ucznia. Żadnych
> "Time-outów" tam nie ma. W tej sytuacji nauczyciel wyrzucając ucznia z
> klasy przekracza swe uprawnienia.
Mocne, lecz nieprawdziwe. To nie prawo karne, lecz prawo administracyjne, a
jego budowa i zasady wykładni są nieco odmienne od logiki karnisty.
Kary i nagrody statutowe tak naprawdę stosowane powinny być wyłącznie przez
organy statutowe szkoły, a nauczyciel jest pracownikiem szkoły, nie jej
organem statutowym i swoje uprawnienia do karania i nagradzania uczniów
czerpie wprost z ustawy (najdobitniej jest to wyrażone w art. 12 ust. 2
KN), a nie ze statutu szkoły. Time-out nie jest karą w rozumieniu
statutowym, regulaminowym, lecz negatywnym wzmocnieniem złego zachowania
ucznia stosowanym przez nauczyciela nie w sensie oficjalnym, proceduralnym,
ale na bazie jego osobowych relacji z dzieckiem. Procesu
dydaktyczno-wychowawczego nie można sproceduralizować, dlatego gdyby doszło
do tego, o czym piszesz, do traktowania nauczyciela jak funkcjonariusza
publicznego, spętanego instrukcjami i pozbawionego nadanej mu ustawą
autonomii oraz wynikającego z ustawy prawa do swobodnej oceny sytuacji
dydaktyczno-wychowawczej, skutki tego byłyby bardzo niekorzystne dla
uczniów. Nauczanie i wychowanie to czynności twórcze z samej ich istoty,
nie wolno o tym zapominać.
--
Quid leges sine moribus?