-
131. Data: 2007-08-20 18:37:12
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Alek napisał(a):
> Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał
>> >
>> > Moda na praktyki religijne u osób
>> > niewierzących lub wręcz zwalczających daną religię w polsce
>> > kwitnie.
>>
>> Za to wierzący nie praktykują i bilans wychodzi na zero.
>
> Niemożliwe. Nie ma takiej opcji.
"Są sprawy na niebie i ziemi, o których się filozofom nie śniło"
--
pozdrawiam
Justyna
-
132. Data: 2007-08-20 18:48:58
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Szerr <n...@p...pl>
Dnia Mon, 20 Aug 2007 20:12:48 +0200, krys napisał(a)
w:<news:faclj7$cjn$1@inews.gazeta.pl>:
> Od kształtowania sumień i systemu wartości, to szkole wara.
Mam inne zdanie na ten temat jako ojciec. Wręcz oczekuję od szkoły, że
pomoże mi uświadomić moim dzieciom, co jest dobre, a co złe, pomoże mi
kształtować w nich pożądane postawy.
A przynajmniej niech mi dzieci nie rozpuszcza przez dziwne interpretacje
prawa. Moje dziecko nie potrzebuje nieustannego nadzoru. Tak jest
wychowywane w domu, takie ma stawiane wymagania i oczekuję, że szkoła
będzie tę linię wychowawczą kontynuować. Chcę - z pomocą szkoły - wychować
mężczyzn, nie jakieś ciamajdy, za którymi bez przerwy musi chodzić
kwoka-nauczycielka.
> jeżeli nauczyciel zamiast pracować, pije sobie kawkę
Jeżeli. Tu mowa o czymś innym.
> No to przecież może samo pójść do ośrodka, w końcu skoro ma powyżej 7.
> lat...
Moim zdaniem przekracza to już granice ryzyka dnia codziennego. Nie
wiadomo, co tak naprawdę dziecku jest.
>>> A Ty chcesz wysyłać po mundurek do domu? A jak rodzice w pracy
>> To dziecko to zgłasza.
> A skąd dziecko może wiedzieć, czy ktoś jest w domu, podczas jego pobytu
> w szkole?
Więc wróci bez mundurka.
>>> kto odpowiada, jeśli ono w teoretycznie jest w szkole?
>> Za co odpowiada?
> Jak jemu się w tym czasie pod tramwaj na przykład wpadnie
Zależy od winy. Albo motorniczy tramwaju, albo samo dziecko.
> albo go dresy pobiją w ciemnym zaułku.
To dresy.
> Przecież powinien być w szkole.
Powinien, ale w celu wychowawczym wysłałem je po mundurek. Nie można być w
dwu miejscach równocześnie.
> Jest jakiś przepis prawny, który pozwala Ci mówić mi, co mam sobie
> darować?
Co piłaś i ile?
>> Nie przekonuje mnie zdanie jakiegoś prokuratora.
> Praktyka kilku (-nastu, -set) również Cię nie przekonuje?
Jeżeli nie jest poparta orzecznictwem to ani-ani.
> co Cię przekona, jeśli opinie biegłych są sprzeczne?
Zależy od okoliczności.
--
Quid leges sine moribus?
-
133. Data: 2007-08-20 19:01:52
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Szerr <n...@p...pl>
Dnia Mon, 20 Aug 2007 17:10:10 +0200, Wrak Tristana napisał(a)
w:<news:facasi$ian$6@news.onet.pl>:
> nie wiadomo jak zapisać w regulaminie stosowny strój. Wszelkie określenia
> typu ,,przyzwoity, tradycyjny, jakiśtam'' odpadły, bo dla każdego znaczy to
> coś innego...
W aktach prawnych można używać pojęć niedookreślonych. W przypadku statutu
szkoły ich bieżąca interpretacja będzie zależeć od nauczycieli lub rady
pedagogicznej. W praktyce strój "stosowny" to taki, który nauczyciele za
taki uznają. Osobiście jestem za takim uregulowaniem statutowym:
Strój ucznia w szkole i podczas zajęć poza szkołą jest schludny, stosowny
do miejsca, czasu i okoliczności. Ubiór powinien odpowiadać kulturze
organizacyjnej szkoły i pozostawać w zgodzie z zaleceniami nauczycieli.
--
Quid leges sine moribus?
-
134. Data: 2007-08-20 19:04:57
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: krys <k...@p...onet.pl>
Szerr napisał(a):
> Dnia Mon, 20 Aug 2007 20:12:48 +0200, krys napisał(a)
> w:<news:faclj7$cjn$1@inews.gazeta.pl>:
>
>> Od kształtowania sumień i systemu wartości, to szkole wara.
>
> Mam inne zdanie na ten temat jako ojciec. Wręcz oczekuję od szkoły, że
> pomoże mi uświadomić moim dzieciom, co jest dobre, a co złe, pomoże mi
> kształtować w nich pożądane postawy.
A ja sobie sama świetnie radzę, a szkoła tylko dzieciom wodę z mózgu
robi, poprzez wciskanie ciemnoty, że geje na przykład to be, Swiadkowie
Jehowy też be, a narkotyki zawsze zabijają. Za to nie widzi nic złego
ta szkoła w tym, że dzieciaki się leją po kątach i nie uznaje za
stosowne wytłumaczyć, że należy używać w dyskusji siły argumentów, a
nie argumentów siły.
Chcę - z pomocą
> szkoły - wychować mężczyzn, nie jakieś ciamajdy, za którymi bez
> przerwy musi chodzić kwoka-nauczycielka.
A ja chcę, żeby szkoła zajęła się nauczaniem zgodnie z aktualną wiedzą,
zapędy wychowawcze ograniczając do niezbędnego minimum.
>> No to przecież może samo pójść do ośrodka, w końcu skoro ma powyżej
>> 7. lat...
>
> Moim zdaniem przekracza to już granice ryzyka dnia codziennego. Nie
> wiadomo, co tak naprawdę dziecku jest.
A jak wyślesz po mundurek, a ono celowo"zapomniało"? Nie przekroczysz
granic ryzyka?
>
>>>> A Ty chcesz wysyłać po mundurek do domu? A jak rodzice w pracy
>>> To dziecko to zgłasza.
>> A skąd dziecko może wiedzieć, czy ktoś jest w domu, podczas jego
>> pobytu w szkole?
>
> Więc wróci bez mundurka.
Jeżeli wróci.
>
>>>> kto odpowiada, jeśli ono w teoretycznie jest w szkole?
>>> Za co odpowiada?
>> Jak jemu się w tym czasie pod tramwaj na przykład wpadnie
>
> Zależy od winy. Albo motorniczy tramwaju, albo samo dziecko.
A nauczyciel, który poświadczył, że ono jest nie pod tramwajem, tylko na
lekcji matematyki?
>
>> albo go dresy pobiją w ciemnym zaułku.
>
> To dresy.
j.w.
>> Jest jakiś przepis prawny, który pozwala Ci mówić mi, co mam sobie
>> darować?
>
> Co piłaś i ile?
Nie Twój interes. Odpowiedz na pytanie.
>
>>> Nie przekonuje mnie zdanie jakiegoś prokuratora.
>> Praktyka kilku (-nastu, -set) również Cię nie przekonuje?
>
> Jeżeli nie jest poparta orzecznictwem to ani-ani.
Aha. Znam taką jedną, która twierdzi tak samo. Jeśli fakty czemuś
przeczą, tym gorzej dla faktów.
>
>> co Cię przekona, jeśli opinie biegłych są sprzeczne?
>
> Zależy od okoliczności.
Znaczy - widzimisię.
A prawda obiektywna jest tylko jedna.
--
pozdrawiam
Justyna
-
135. Data: 2007-08-20 19:36:16
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Wrak Tristana <n...@s...pl>
W odpowiedzi na pismo z poniedziałek, 20 sierpnia 2007 19:16
(autor krys
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <faciad$rta$1@inews.gazeta.pl>):
> Szerr, czy Ty bywasz w szkole w ogóle? Jak myślisz, dlaczego takie na
> przykład świetliczanki odprowadzają grupami dzieci do szkolnych
> stołówek, zamiast je puścić same?
Bo są spanikowane i zastraszone lubo też mają podejrzenia, że część z tych
dzieci jest niedorozwinięta emocjonalnie? Poza tym, wypuszczając je grupą
mają podwyższone ryzyko. W grupie młode się lubią popisać.
> Dlaczego kiedy trzeba pojść z
> dzieckiem do ośrodka zdrowia, to się na gwałt szuka wolnego
> nauczyciela, bo dzieciaka nie wolno wypuścić poza teren szkoły? Po
> kiego grzyba żądają odebrania własnoręcznie gimnazjalisty ze szkoły,
> kiedy nagle się rozchoruje, zamiast puścić do domu?
Albowiem jest to sytuacja szczególna. Dziecko jest chore. Szkoła nie może
rozpoznać choroby.... Może to zawał? Może inna ciężka choroba? Może
zemdleje po drodze? Dziecko jest chore! Więc jest już sygnał, że wymaga
szczególnej opieki.
> A Ty chcesz wysyłać
> po mundurek do domu? A jak rodzice w pracy, to co z dzieckiem i kto
> odpowiada, jeśli ono w teoretycznie jest w szkole?
A jak skończyło już lekcje i tupta do domu tak samo?
--
Wrak Tristana
* Forum WO: http://forum.alrauna.org/
* Forum Linuksowe: http://forum.linux.org.pl/
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: o...@z...katowice.pl i...@b...pl s...@o...pl
a...@e...com.pl w...@l...pl
-
136. Data: 2007-08-20 19:48:28
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Wrak Tristana <n...@s...pl>
W odpowiedzi na pismo z poniedziałek, 20 sierpnia 2007 20:12
(autor krys
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <faclj7$cjn$1@inews.gazeta.pl>):
>> Bo zła jest praktyka. Przynosi to już zresztą katastrofalne efekty.
> Jakie? Że co cwańszy dzieciak nie da nogi w miasto, zamiast pozostać pod
> opieką?
To co, kraty w okna i smycz do nogi? Bo jak się rozbiegną to jedna
świetliczanka nie połapie...
>>> Dlaczego kiedy trzeba pojść z dzieckiem do ośrodka zdrowia, to się na
>>> gwałt szuka wolnego nauczyciela
>> Bo dziecko jest być może chore i nie wiadomo, jak poważna jest to
>> dolegliwość.
> No to przecież może samo pójść do ośrodka, w końcu skoro ma powyżej 7.
> lat...
Nieważne ile ma.... Jak zachoruje dorosły, też nie powinno się go puścić bez
opieki.
>>> kto odpowiada, jeśli ono w teoretycznie jest w szkole?
>>
>> Za co odpowiada?
>
> Jak jemu się w tym czasie pod tramwaj na przykład wpadnie, albo go dresy
> pobiją w ciemnym zaułku. Przecież powinien być w szkole. ( bo rozumiem,
> że będąc uczciwym, nie odhaczysz mu nieobecności, skoro się w szkole
> stawił?)
No co z tego, że się stawił? Jest nieobecny... Jak się stawi i sam se
pójdzie też będzie miał nieobecność. Jak pracownik przyjdzie do pracy bez
służbowego stroju, to też mu mam dniówkę zaliczyć?
--
Wrak Tristana
* Forum WO: http://forum.alrauna.org/
* Forum Linuksowe: http://forum.linux.org.pl/
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: o...@z...katowice.pl i...@b...pl s...@o...pl
a...@e...com.pl w...@l...pl
-
137. Data: 2007-08-20 19:53:40
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Wrak Tristana <n...@s...pl>
W odpowiedzi na pismo z poniedziałek, 20 sierpnia 2007 17:59
(autor Andrzej Lawa
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <q...@n...lechistan.com>):
>> A jest obowiązek mundurkowania całą dobę? Myślałem, że tylko w czasie
>> pobytu w szkole.
>
> No i twój argument o łatwości zidentyfikowania ucznia na mieście poszedł
> się je*.*
Nie poszedł. Mamusia wysłała młodego do szkoły, więc mundurek nosi... Ale
młody uznał, że zamiast do szkoły pójdzie na piwo pod pomnik Ofiar
Kapitalizmu.
--
Wrak Tristana
* Forum WO: http://forum.alrauna.org/
* Forum Linuksowe: http://forum.linux.org.pl/
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: o...@z...katowice.pl i...@b...pl s...@o...pl
a...@e...com.pl w...@l...pl
-
138. Data: 2007-08-20 20:01:38
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Szerr" <n...@p...pl> napisał w wiadomości
news:u4mzs9u7vfuu.k0upwdigfri9$.dlg@40tude.net...
> Dziecko dostało polecenie, a jego wiek upoważnia mnie do przypuszczeń, że
> z
> powierzonym zadaniem sobie poradzi. Uważasz, że nie wolno uczyć i
> wychowywać poprzez zadania? A co z metodyką zuchową i harcerską?
Jak sobie nie poradzi i jednak wpadnie pod samochód, to zobaczysz co wtedy.
>
> No to była. Dziecko dostało polecenie i miało obowiązek je wykonać. Nie
> znajdowało się w sytuacji bezpośredniego zagrożenia zdrowia lub życia.
> Jak
> chciałbyś uczyć dziecko samodzielności, odpowiedzialności, jak
> przygotować
> do dorosłego życia, nie spuszczając go ani na chwilę z oka?
Co innego wysłanie do sklepu za rogiem czy do piwnicy, a co innego na drugi
koniec miasta po mundurek.
>
>> Oczywiście nie można wykluczyć, że takie praktyki są stosowane. Dokąd
>> się
>> nic nie stanie, to nikt tego nie sprawdza.
>
> "Pobicie w bursie"
> "Rzeczpospolita" kwiecień 2005
>
> Pozostawienie wychowanków na kilka lub kilkanaście minut nie stanowi
> zaniedbania w nadzorze.
> Sąd Apelacyjny w Lublinie oddalił apelację rodziców szesnastolatka
> śmiertelnie pobitego w bursie szkolnej. Stało się to w lutym 1994 r., gdy
> w
> jednym z pokoi w bursie szkolnej w Lublinie doszło do bijatyki między
> dwoma
> uczniami. Jeden z nich stracił przytomność i pięć dni później zmarł.
> Drugi
> został skazany przez sąd dla nieletnich.
> Rodzice zmarłego domagali się od Skarbu Państwa zadośćuczynienia i
> odszkodowania za śmierć syna. Argumentowali, że do pobicia doszło z
> powodu
> braku nadzoru i opieki ze strony wychowawczyni, która na kilka minut
> opuściła podległe jej piętro i nie zapewniła zastępstwa na czas swojej
> nieobecności.
> Sąd Okręgowy w Lublinie oddalił powództwo. Nie dopatrzył się zaniedbania
> w
> nadzorze. (?)zdaniem sądu samo pozostawienie wychowanków na kilka lub
> kilkanaście minut nie stanowi o braku nadzoru i opieki ze strony
> wychowawców. Tym bardziej w sytuacji, gdy młodzież znajdowała się w
> trakcie
> nauki własnej w bursie, a więc w miejscu, które nie stwarza dla nich
> żadnego zagrożenia.
Ciekawe, czy sąd byłby tego samego zdania, gdyby ich pozostawiła na
skrzyżowaniu w mieście. No i raczej nie były to dzieci z podstawówki, skoro
mieszkały w bursie. To bardzo wiele zmienia.
>> A co do rodziców, to zakres "wolności" zależy głównie od wieku i
>> rozgarnięcia
>> dziecka.
> Czyli jednak jest możliwe nadzorować dziecko, które przebywa w piwnicy.
> Dlaczego zatem twierdzisz, że nie można ucznia przebywającego na
> korytarzu?
Bo nie możesz być w dwóch miejscach na raz.
>> No tak. Skoro konieczność zapewnienia dziecku opieki na lekcji uważasz
>> za
>> inwigilację
> To jest manipulacja moją wypowiedzią. Protestuję.
-
139. Data: 2007-08-20 20:12:06
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Wrak Tristana <n...@s...pl>
W odpowiedzi na pismo z poniedziałek, 20 sierpnia 2007 19:48
(autor Alek
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <fack6v$h0d$1@news.onet.pl>):
>> >> Do tego ubierają się coraz bardziej wyzywająco, co przeszkadza
>> >> bardziej konserwatywnym członkom społeczeństwa.
>> > I z tym trzeba IMO walczyć, ale mundurek niczego tu nie załatwia.
>> No załatwia...
> No nie załatwia, bo spod mundurka można świecić gołym brzuchem itp.
Przez oczka w materiale?
>> W czerwcu zastanawialiśmy się na konferencji jak z tym
>> walczyć. W liceumie mundurków nie będzie, więc nie możemy
>> powiedzieć ,,uczeń ma być ubrany tak: ........''. Więc nie wiadomo
>> jak zapisać w regulaminie stosowny strój. Wszelkie określenia
>> typu ,,przyzwoity, tradycyjny, jakiśtam'' odpadły, bo dla każdego
>> znaczy to coś innego...
> W dużych firmach często istnieje oficjalny dokument ("dress code"
> czy jakoś tak) regulujący sposób ubierania się pracowników w pracy.
No ale nie chcemy aż tak narzucać... Bo to się defakto sprowadza do
mundurkowania. Tyle że zamiast tegoż jest garnitur albo strój zakonnicy.
--
Wrak Tristana
* Forum WO: http://forum.alrauna.org/
* Forum Linuksowe: http://forum.linux.org.pl/
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: o...@z...katowice.pl i...@b...pl s...@o...pl
a...@e...com.pl w...@l...pl
-
140. Data: 2007-08-20 20:15:04
Temat: Re: mundurki w szkołach
Od: Wrak Tristana <n...@s...pl>
W odpowiedzi na pismo z poniedziałek, 20 sierpnia 2007 17:58
(autor Robert Tomasik
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <face1a$5im$1@nemesis.news.tpi.pl>):
> Ale nie mam zamiaru również krytykować tych, którzy kupili suknie
> za 1.000 zł. Ich pieniądze i ich sprawa. Sądzę, że Kościół na ten temat
> niespecjalnie się wypowiada, bowiem to również i z punktu widzenia samego
> sakramentu większego znaczenia nie ma.
Sakramentu nie, ale co będzie jeśli Twoje dziecię przyjdzie z płaczem, że ją
koleżanki obgadały, że ma suknię z demobilu?
Poza tym, Ty jesteś normalny... Ale część matek zastawi się, a postawi się
żeby tylko sąsiadce dokopać lepszą suknią... A biedny komunista siedzi,
patrzy i czerpie wzorce....
--
Wrak Tristana
* Forum WO: http://forum.alrauna.org/
* Forum Linuksowe: http://forum.linux.org.pl/
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: o...@z...katowice.pl i...@b...pl s...@o...pl
a...@e...com.pl w...@l...pl