eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoszkody w sklepie › Re: szkody w sklepie
  • Data: 2010-12-22 17:01:24
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: "frank drebin" <b...@v...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    P_ablo wrote:
    > Witam
    > Przytoczę Wam tekst z jednego forum oto on:
    >
    > " Pojechalismy do sklepu żeby kupic jeszcze prezenty. Chcieliśmy im
    > kupic zestaw dwóch filiżanek do esspresso. No i tam weszliśmy do tego
    > sklepu. Szukaliśmuy ale nic nie było więc już wychodziliśmy. Na samym
    > środku sklepu stała taka wysepka z półkami z pukładanymi talerzami,
    > świecznikami i wazonami - wszystko oczywiście ze szkła. Nagle syn
    > potknął się o tę wysepkę i żrzucił jeden talerz, wazon i świecznik.
    > Poniewaz talerz był od 12-elementowego serwisu obiadowego więc pani
    > kazała nam zapłacić za całość i wyniosło nas to 1000zł . "
    >
    > Ogólnie zapłacili te 1000 zł , nie chcieli ich wypuścić ze sklepu i
    > tu moje pytanie czy mieli taki obowiązek czy taki sklep ma prawo
    > żądać zapłaty za przypadkowe zniszczenie towaru jeszcze w dodatku
    > przez małe dziecko. Jak to wygląda ze strony prawnej ? Czy da sie
    > jeszcze coś z tym zrobić ? Czy takie sklepy nie sa ubezpieczone na
    > taką ewentualność? Natalia

    Jak czytam grupowych speców, to mi się nóż w kieszeni otwiera.
    Wszyscy mądrzy, dopóki sami nie poniosą straty.

    1. Jeżeli towar jest ustawiony gęsto, tak że istnieje możliwość uszkodzenia,
    to nie wchodzimy między ten towar.
    To chyba jasne?
    No chyba że są jakieś ustawy (być może są) precyzujące minimalną szerokość
    przejścia w sklepie i można się na to powołać.
    Jeżeli nie ma to sorry Winetou a jeżeli nie podobają ci się takie sklepy?
    To nie wchodź, nie ma przymusu

    2. Jeżeli dziecko spowodowało szkodę to rodzic odpowiada za to.
    Sklep to nie jest plac zabaw, gdzie dziecko można sobie puścić samopas.
    I tłumaczenie, że dziecko nie chciało nie ma znaczenia.

    Kilka analogii:
    Jeżeli swoim samochodem uszkodzimy inny samochód - płacimy. I nie ma
    tłumaczenia że nie chciałem, że było ciasno, ślisko czy nie zauważyłem.
    Logiczne.

    Jeżeli jakieś dziecko uszkodzi przykładowo twój drogi płaszcz (sukienkę,
    torebkę) bo się np. ganiało po sklepie czy w innym miejscu nie przeznaczonym
    do tego, to też trzeba pokryć stratę.

    I to jest tzw. zwykła przyzwoitość.
    Niestety ten nasz ścierwiarski naród tego nie może pojąć.
    My możemy kogoś narazić na stratę, nas nigdy.
    --
    Nigdy nie kłóć się z głupcem, ludzie mogą nie dostrzec różnicy.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1