eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawokontrola policji i... LEGALNE oprogramowanie › Re: kontrola policji i... LEGALNE oprogramowanie
  • Data: 2006-09-26 02:04:37
    Temat: Re: kontrola policji i... LEGALNE oprogramowanie
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Mon, 25 Sep 2006, Robert Tomasik wrote:

    >> I nie, ja nie zaprzeczam iż JAKOŚ trzeba zapewnić możliwość
    >> realnego chronienia praw.
    [...]
    > Problem jest w innym miejscu moim zdaniem ulokowany. Prawa autorskie to coś,
    > czego tak naparwdę znakomita cześć osób nie widzi.
    [...]
    > Mały właściciel znaku towarowego za wiele nie traci. Bo oni sensownei
    > reagowali na rtynek i raczej szli w kierunku walki z podróbkami

    Stop, stop.
    Mowa o prawach autorskich, raczej znaki towarowe wyszły przypadkiem :)
    a widzę ze dość płynnie przerzuciłeś temat w tę stronę :]

    > Poza tym kto bedzie podrabiał wyroby małego?

    Chodzi (mi) raczej o piractwo zdjęć, programów i podobnych rzeczy.

    >> "Podróbkę"? Hm... wyjątkowo nie udam Greka :) ale raczej nie chodzi
    >> Ci o to co wymieniłeś.
    >> Jestem pewien że *kopii* programu od oryginału to nawet Ty nie
    >> odróżnisz :) Oczywiscie piszę o *programie*.
    >
    > Pomijając różnice w nośnikach (bom wówczas często różnica jest oczywista
    > nawet dla laika), to można je odróżnić po braku stsoswanych przez producenta
    > zabezpeiczeń (cracki), braku literatury

    A widzisz.
    Skupiasz się na elementach które *nie* dotyczą piractwa samego programu.
    Może spróbuję jeszcze raz: po czym chcesz poznać "oryginalność"
    PROGRAMU?

    > czy uzywaniu publicznie dostępnych numerów licencji.

    To jest jedyny element, który IMO ma jakieś uzasadnienie prawne.


    >> Jak rozumiem piszesz o "egzemplarzu utworu pt program"

    Moje, ale przyda się do archiwum :)

    >> Jak mam odróżnić podróbkę bety Office, skoro ta ściągnięta z serwera
    >> Microsoftu po FTP (chyba, może to HTTP było) nijak nie chce się różnić
    >> od tej leżącej na płycie PCWK czy innego CHIPa?
    >
    > Jeśli się nie da na podstawie tego, co napisałem wyżej, to faktycznie się nie
    > da i nie należy z tym walczyć, bo to nie ma sensu. I tak padnie w sądzie.

    Jak to *NIE*???
    Problemem IMO jest brak jasnej regulacji - i właśnie kierowanie
    poszukiwań w stronę wszystkiego co *nie* jest związane z programem
    jako takim. Znaczy IMO problem leży w kierowaniu (m.in. przez "dużych",
    przy czym nie wiem czy bardziej z wygody, braku świadomości czy
    przekonania że jak oni zrobią tak musi być dobrze, pewnie z wszystkiego
    po trochu) oskarżenia w stronę materii. Że krążek jest "nieprawidłowy".
    Weźmy wiersz: czy wiersz przepisany z legalnie nabytej książki jest
    jakoś "nieprawidłowy"?
    Programem jest ciąg bajtów, który może byc zapisany na czymkolwiek,
    i jako taki *nie ma* oryginału.
    Co ma świadczyć o "oryginalności" ? - licencja.
    Tak wynika z przepisu.
    Prawda to czy nie?
    Czy licencja może być sprowadzona do wymogu posiadania hologramu?
    Na to pytanie nie znam dobrej odpowiedzi - ale znam nieelegancką
    metodę z pytaniem, już było :) (faktura "ma byc hologram").

    >> IMO problemem jest brak prawnego uregulowania *po czym* poznać, że
    >> ktoś ma "legalny program".
    >> Egzemplarz programu którego legalnie używa.
    >> Wg przepisów - powinno chodzić o licencję. Dokument wyrażony słowami
    >> na piśmie... jest tak?
    >> I tylko za ew. brak licencji do egzemplarza można ścigać karnie, jest tak?
    >
    > Tutaj dotykasz tematu, który budzi kontrowersje na każdym szkoleniu z tegoz
    > akresu. Poducenci chcieli by, by uznawać za podróbkę każdy produkt, który nie
    > posiada przykładowo nalepki, sreberka, czy co oni sobie tam wymyślą. Ale z
    > mojej wiedzy wynika, że policjanci raczej w tym kierunku żadko idą, a jak
    > nawet pójdą, to sprawa pada w sądzie.

    Uffff.... aż mnie zaskoczyłeś :)
    Praw przemysłowych daaaawno nie oglądałem, to nie wiem.
    Ale przy autorskich - właśnie mój opór sprowadza się do:
    - podania w ustawie wymogów "legalnosci"
    - faktu że idzie o przepis karny, którego nie dotyczy swoboda umów
    Popatrz na tę sprawę *tak jak na faktury* - też dokument, też
    zdefiniowany w prawie (co prawda podpada pod zasady administracyjne
    ale również karne, a nie jako dokument cywilny) i... wbrew oporom
    m.in. polskich urzędników ("co? faktura bez podpisu??") jakoś
    działa.
    Dowodem legalności jest posiadanie legalnej licencji.
    I sam zapodałeś najprostszy przypadek identyfikacji: za pomocą "numeru"
    (nawet jeśli ten "numer" ma inne przeznaczenie, nie wiem czy zauważyłeś
    kilka lat temu dyskusje o dopuszczalności używania numeru
    identyfikacyjnego banku w transakcji internetowej jako oznaczenia
    wymaganego przez przepisy podatkowe - IMO tu mamy podobny przypadek,
    że PRZYPADKIEM dysponujemy identyfikatorem licencji mimo braku
    takiego założenia :))
    IMO nic nie stoi na przeszkodzie, żeby producent skupił się na
    autoryzacji *dokumentu* z licencją.
    Dlatego pytałem o hologram do faktury :)
    IMHO - "nie da sie".
    Ale numerować można... (a faktury to wręcz należy :))
    Również nie bez kozery zasłaniam sie czasem z braku innych argumentów :)
    autorami shareware - sprawdzenie autentyczności licencji jest u nich
    często proste, dane posiadacza mają w bazie wraz z numerem licencji.
    Byleby pozwolili żeby legalność używania egzemplarza dawała się
    przenieść, to bedzie OK :)

    >> Nie irytuj się, tylko spróbuj *prawnie* sprecyzować "oryginał czego"
    >> masz na myśli. Nie uda się nie zahaczyć o kilka problemów ubocznych :(
    >> no ale jakoś powinniśmy się usiłować zmieścić w *istniejacym* prawie.
    >
    > Na przykład oryginał kawy, soku, wody mineralnej. Nie śmiej się.

    Ależ dla mnie to jest zrozumiałe :)
    Jest tylko jedno ale: to jest inna odmiana piractwa.
    Z innej ustawy. O ochronie własności przemysłowej bodaj, dobrze piszę?

    >> Mówimy o oprogramowaniu i piractwie.
    >
    > Nie, jak piszę w ogóle o dobrach intelektualnych. A więc programach, ale i
    > utworach muzycznych, czy wprost wyrobach opatrzonych znakami towarowymi.

    Ale ja jestem przeciw traktowaniu *wszystkich* wymienionych łącznie!
    Dlaczego?

    Ano dlatego, że przy "wyrobach" mamy do czynienia z *materialnymi*
    elementami wyrażającymi ich wartość.
    Wartość kawy jest zawarta w cenie kawy, można kilogram podzielić na
    dwie paczki i ich wartość jest o połowę mniejsza (plus koszt
    opakowania i pakowania :> większy dla dwu paczek niż jednej)

    Wartość zdjęcia, spiraconego jako skanu, nijak może mieć się do
    wartości zarówno pierwotnego nośnika jak i nośnika ze skanem.
    To raz.

    A dwa - właśnie co innego jest chronione i w inny sposób.
    "Towar" ma chronione oznaczenie, nazwę i podobne przymioty.
    Przy utworze muzycznym, zdjęciu czy programie - to co jest wartościowe
    to sama *treść*.

    Pasuje?

    A ta treść od nośnika zależy w stopniu różnym, w skrajnym przypadku
    rejestracji w postaci cyfrowej (tak zdjęcia, muzyki jak i programu)
    nie zależy *w ogóle*.
    Wprowadzenie pojęcia "oryginalnego programu" rozumianego jako zapis
    na konkretnym nośniku niesie ryzyko sprowadzenia do absurdu: uważamy
    że na tym "nieoryginalnym" nośniku jest inny program...
    BTW:
    Taki absurd istnieje zresztą w polskim prawie: właśnie faktura
    z nadrukiem "kopia" będąca oryginałem oraz kopia faktury z napisem
    "oryginał" nie stanowiąca "oryginalnej kopii faktury" a mogąca
    spowodować komplikacje podatkowe :>
    W cywilizowanych krajach podobnoż mają "egzemplarze faktury" i tyle.
    Nie wiem czy do tego ze używanie pojęcia "oryginału" grozi
    schozofrenią doszli przez eksperymenty czy inaczej, ale doszli :)

    Wróćmy do programu.
    Czyli IMO od nosnika należy się odtentegować, jeśli chodzi
    o użytkownika który ma *tylko licencję na używanie* (pamiętamy
    że do innych uprawnień jest konieczna umowa pisemna co znakomiecie
    ułatwia wszelką kontrolę).
    To czy ma sens wymóg holografowania itp. od drugiej strony, czyli
    przez *powielającego* (na zlecenie uprawnionego do powielania)
    chyba sobie odłożymy :) - bo na pytanie czy *powielenie* było
    zgodne z umową może pomóc odpowiedzieć.

    >> Stosowne pytanie zadał w skrajnej formie poreba :)
    [...]
    > Do sądu cywilnego. Musicie rozróżnić to, co podlega ściganiu w drodze karnej

    My fault, poproszę o łagodny wymiar kary :[
    Korzystając z okazji: bynajmniej *nie* podnoszę jakoby różne plakietki,
    hologramy i co tam jeszcze mogły lub nie być użyteczne na drodze cywilnej.

    OK, niech będzie (do przykładu "autor chce zgłosić do bazy") jakiś
    program :)

    >> O to idzie - jeśli istnieje (centralny?) rejest informacji przekazywanych
    >> przez szkolących, to rzeczywiście trudno się przyczepić i wypadnie wycofać
    >> się rakiem.
    >
    > Istnieje. Zawiera opis zastrzeżonego znaku (czasem sporadycznie rysunek),

    E, o tym że patenty, wzory przemysłowe i znaki towarowe są chronione to
    my wiemy.

    Ale dotąd w wątku nikt nie mówił o "podrabianiu" znaczków firmowych.
    Sam chyba wspomniałem w kontekście przeciwnym: że w razie usiłowania
    zrobienia "podróbki" w rozumieniu na które się przedstawiasz,
    podrabiający wytworzy nielegalnie *prawdziwy* program, i to
    wiemy że jest pewne. Jak ze znakiem to mam wątpliwości - podejrzewam
    że prawo odmawia mu przedmiotowości "prawdziwy" :)
    Podkreślę: zgoda, to są "wartości intelektualne" (te znaki).
    Ale z innej ustawy, dotyczą ich INNE przepisy!
    Tym razem poszło o operację zgłoszenia, że twórca programu X chce
    zadeklarować że w razie czego zgłosi żądanie ścigania nielegalnego
    używania jego programu. Czy jakiegokolwiek podobnego, ale z Prawa
    Autorskiego a nie ochrony przemysłowej.

    > podmiot uprawniony oraz kontakt do osoby uprawnionej, która w razie
    > wątpliwości przez telefon pomoże odróżnić oryginał od podróby

    Obawiam się, że patrząc przez pryzmat różnych spraw
    sam wpadłeś w pewną część pułapki - czyli traktowania np. programu
    nie jako "utworu" ale jako "rzeczy" :)
    A idzie o "sztukę" utworu, z której wolno legalnemu nabywcy korzystać.
    Niemniej ta "sztuka" - żeby się nie myliła ze "sztuką" w innym
    rozumieniu, nazywana "egzemplarzem", sama nie jest materią.
    Ustawa wymaga zeby to "coś" było zawarte w materii - "ustalone", bo
    inaczej z ochrony praw autorskich nie korzysta.
    Ale ustawa NIE zawiera wymogu przypisania "egzemplarza" do *konkretnej*
    materii, prawda li to?
    Inaczej mówiąc, jak ktoś nauczy się kodu dajmy na to Windowsa na pamięć,
    to w zasadzie nic mu nie można zrobić... choćby licencji nie miał :]
    Chyba że gdzieś go publicznie wyrecytuje (nie wiem, może hexem...),
    nie będzie to cytat, i co ważne: *ktoś to utrwali* :)
    Czy skłamałem?
    Podobny dylemat jest przy księgowości z wartościami niematerialnymi.
    Tyle, ze tam problem rozwiązany jest radykalnie: wymagany jest
    dokument zgodny z przepisami rachunkowymi (niekiedy podatkowymi)
    i już :)
    Wiem, że firmy "od ścigania praw autorskich" też by tak chciały.
    Ale jest ten sam problem co wyżej: wymóg dowodu rachunkowego
    ustanawia USTAWA, a nie umowa miedzy stronami. Zgodnie z Konstytucją
    ustawą można wolności obywatelskie ograniczać.
    Ustawa PA takiego wymogu nie ustanawia, więc przepis karny z PA IMO nie
    może bez jasnego powołania się ("kto nie posiada dokumentu nabycia
    zgodnego z ustawą o rachunkowości....") być wiązany z wymogiem
    posiadania faktury.
    Czy to też pasuje?

    pzdr, Gotfryd

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1