n...@o...pl pisze:
> "A. Filip" <a...@p...pl> napisał(-a):
>
>> *Dla mnie* gdyby tak "zacytował *Stary* Testament" na intranecie bez
>> nachalnej więcej niż jednorazowej prowokacji ze strony pracodawcy (IKEA)
>> to zwolnienie by było wystarczająco+ uzasadnione.
>
> Jeżeli pracownik czuje się sprowokowany (lub mobbowany przez pracodawcę czy
> cokolwiek innego), to idzie do sądu pracy.
>
> Zdaje się, że nie wyraził sprzeciwu wobec jakiejś tam "akcji" i nie zaskarżył
> firmy, tylko uderzył w tony homofobiczne. Więc musi zmienić pracodawcę i tyle.

*Dla ciebie* IKEA to aż takie skurwysyny że pracownik musi *zacząć* od
sądu pracy? Ja jestem jakoś przekonany że z *normalnym* pracodawcą
*zaczyna* się bez sądu pracy i bez zostania wkurwionym aż do takiego
poziomu jak w tym przypadku.

Dla mnie sprawa sprowadza się do tego jakie "politycznie kontrowersyjne"
poglądy pracodawca ma prawo narzucać pracownikom a ci mają milczeć.
Geje w Poznaniu (?) wywalczyli prawo do manifestacji nie blokowanych
przez samorząd narodowcom w Warszawie (Marsze Niepodległości). Jak
myślisz że "prawo narzucania przez pracodawcę" zostanie wykorzystane
tylko do promocji "słusznego LGBT" to dla mnie jesteś prawnym idiotą z
podwójną moralnością Kalego.

<ironia> Twoim marzeniem jest gazetka "Orlenu" z tekstami o obowiązkach
pracownika w związku z Dniem (Heteroseksualnej) Rodzimy Wielodzietnej i
Zakładową Pielgrzymką na Jasną Górę? </ironia>
Proście a będzie wam dane. Te "IKEA precedensy" ni złamanego wuja nie
będą działać tylko w jedną stronę *jakie by nie były* IMHO. "Precedens"
zwolnienia za zacytowanie *Starego* Testamentu już IKEA stworzyła.

--
A. Filip
| Gdzie dwa razy reny przejdą, tam Tunguz trakt wytycza.
| (Przysłowie rosyjskie)