eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoPrzeszukiwanie rzeczy osobistych w szkołach. › Re: Przeszukiwanie rzeczy osobistych w szkołach.
  • Data: 2005-01-01 19:44:21
    Temat: Re: Przeszukiwanie rzeczy osobistych w szkołach.
    Od: "Jotte" <t...@W...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W wiadomości news:cr5the$qoo$1@inews.gazeta.pl Roman G.
    <r...@g...pl> pisze:

    > Nie ma też przepisu jasno uprawniającego nauczyciela do rozsadzenia na
    > lekcji dwóch gadających koleżanek, czy przepisu-podstawy do żądania od
    > ucznia, aby podniósł papierek leżący na szkolnym boisku lub na chodniku
    > przed szkołą.
    Pewnie. I dlatego jak mu każesz to zrobić, to spokojnie może odmówić, a Ty
    mu nic nie zrobisz.
    Mało tego - on może poskarżyć się rodzicom, że go próbujesz zmusić do
    czynności, które do niego nie należą. A oni już Ci wtedy zrobią koło d....

    >> Są za to przepisy precyzyjnie przyznające takie możliwości określonym
    >> służbom i instytucjom. Czemu nie ma wśród nich nauczycieli? Bo im nie
    >> wolno.
    > Bo im nie wolno w rozumieniu procesowym.
    > Nie ma także przepisu jasno uprawniającego do podjęcia wychowawczej
    > kontroli rzeczy dziecka: rodziców, babcie, osoby prowadzące rodzinne
    > domy dziecka, rodziny zastępcze i tak dalej. A jednak kontrolują. Ich
    > działania powinien cechować umiar, lecz gdy trzeba, to trzeba.
    To, że tak robią nie oznacza, że to zgodne z prawem.
    Jak się posuną za daleko, a sąsiadka usłyszy, to mogą skończyć w sądzie, z
    którego wyjdą bez praw rodzicielskich.
    Wiem, że to niełatwe, ale mozliwe.

    > Swój artykuł konsultowałem także z prof. Januszem Homplewiczem
    (...)
    > TADEUSZ SMYCZYŃSKI, ur. 24 lutego 1938 r. w
    > Gnieźnie, prawo cywilne, prawo rodzinne, prawa dziecka,
    > profesor nauk prawnych
    Jak pisałem tytułomania i kult siwych włosów są mi obce.
    Dla mnie liczą się jednoznaczne, logicznie niepodważalne argumenty.

    >> A jeśli odmówi, to co mu zrobisz? Spróbujesz zastraszyć? Użyjesz środków
    >> przymusu bezpośredniego?
    > Zrobię to, co zrobiłbym jako rodzic wobec własnego dziecka (prócz lania).
    Bardzo konkretna odpowiedź. :-/

    > Co do zasady dziecko jest winne rodzicom i opiekunom posłuszeństwo. Jeśli
    > opiekun każe mu zostać, to nie czyni tak bez powodu, ale żeby rozwiązać
    > jakiś problem, i dziecko musi to polecenie wykonać.
    Bo co?
    Zmuś "dziecko" 16-to letnie.

    > Przede wszystkim na gruncie prawa oświatowego jest to problem
    > wychowawczy w grupie. I przede wszystkim należy podjąć działania
    > opiekuńczo-wychowawcze, co nie wyklucza oczywiście zawiadomienia
    > "służb" w celu wszczęcia procedury karnej.
    Przede wszystkim powstał problem natury kryminalnej. Należy podjąć działania
    w kierunku jego rozwiązania, co oczywiście nie wyklucza, a wręcz wymaga
    działań wychowawczych.

    > Uprawnienia do walki z przestępczością nieletnich posiada każdy
    > pełnoletni obywatel. Podstawa prawna: art. 4. § 1. u.p.n. To tak na
    > marginesie.
    Zawężasz. Każdy obywatel posiada uprawnienia (no - nie za wielkie) do walki
    z przestępczością (każdą, nie tylko nieletnich).
    Ale to raczej inna działka.

    >> Uczeń może mieć w plecaku czy kieszeniach przedmioty, o których np. nie
    >> chce aby koledzy wiedzieli, że je posiada, może być to dla niego
    >> krępujące. Może mieć coś co narazi go na przytyki, kpiny, problemy w
    >> grupie rówieśniczej itp.
    > To podejdzie do nauczyciela i powie, że on pokaże rzeczy dobrowolnie,
    > ale na osobności. Zdziwiłbyś się, jak wyraźnie po dziecku widać, czy
    > mówi prawdę, czy coś kręci.
    Bzdura. Uczeń może być zastraszony i poddać się wszelkim działaniom
    belfra-idioty. Nauczyciel powinien w swej nieskończonej mądrości tak
    poprowadzić sprawę, aby nie dopuścić do takiej sytuacji.
    Albo sie nie nadaje.

    >> Trudno przewidzieć skalę skutków, szczególnie jeśli jest niewinny.
    > Twoja retoryka jest nieadekwatna do skali ewentualnego "zagrożenia".
    Jestem innego zdania.

    > Notka biograficzna:
    Po co?

    >> Najgorsza jest postawa "jestem nauczycielem i wychowawcą, najlepiej
    >> wiem co dla ucznia dobre, cokolwiek robię to dla jego dobra, więc mam
    >> do tego prawo", to prosta droga do błędów.
    > Nie prezentuję takiej postawy.
    Taaaaak???

    > Ma on jednak szerokie uprawnienia pod względem
    > prawnym, czy się to komuś podoba, czy też nie.
    W każdym razie spore.
    A obywatel (także nieletni) ma szerokie uprawnienia, aby się przed
    nieuprawnionymi działaniami obronić. Czy się to komuś podoba, czy nie.

    > Ja uważam to za słuszne.
    No to co? Ja nie.

    > Ktoś musi dzieci wychowywać i musi mieć do tego uprawnienia, między
    > innymi po to, aby policja miała mniej roboty.
    Fakt. W pierwszym rzędzie są to rodzice. Chociaż nie tylko.

    >> Pozwolę sobie być nieco przewrotnym: jeśli uczeń popełnił kradzież i to w
    >> szkole, to nauczyciele raczej nie mogą mówić o sukcesie wychowawczym,
    >> nie? ;))
    > Poczytaj sobie fragmenty uzasadnienie do tego wyroku:
    W zasadzie zgadzam się z tym materiałem. Nie stoi on w żadnej kontrowersji z
    tym, co napisałem. Co do możliwości niepowodzeń - to truizm.
    Z niepowodzeniem należy się liczyć nawet planując wizytę w toalecie. ;))

    Roman - qrczę - ja rozumiem Twoje intencje i w sferze teoretycznej masz
    sporo racji. Jednak Twoje metody i ich rzekome prawne umocowanie są nie do
    przyjęcia. Ciesz się, że nie uczysz/"wychowujesz" dziecka kogoś takiego jak
    ja. Bo jeśli swoje poglądy nie tylko wygłaszasz na grupie, ale realizujesz w
    praktyce, to nie wiem, czy długo byś popracował w zawodzie.

    --
    Pozdrawiam
    Jotte

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1