eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoPrzeszukiwanie rzeczy osobistych w szkołach. › Re: Przeszukiwanie rzeczy osobistych w szkołach.
  • Data: 2005-01-01 21:59:44
    Temat: Re: Przeszukiwanie rzeczy osobistych w szkołach.
    Od: Marcin <m...@s...waw.towyrzuc.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Roman G. wrote:

    > Marcin <m...@s...waw.towyrzuc.pl> napisał(a):
    >
    >> >> 1. Idźmy dalej z tym absurdem. Czy nauczyciel ma prawo przeprowadzić
    >> >> rewizję osobistą
    >> > Kto mówi o rewizji osobistej?
    >> Ja mówię. Pytam, gdzie są granice tej dowolności nauczyciela?
    >
    > Tam, gdzie granice dla rodziców i osób ich zastępujących.

    No więc rodzic chyba ma prawo przeszukać swoje dziecko - wnioskuję że
    uważasz, że nauczyciel ma prawo zrobić dokładną rewizję osobistą wszystkim
    swoim uczniom.

    >
    >> obawiam się że normalny ojciec powiedziałby: trzeba było pilnować swojego
    >> cukierka, dopóki nie miałby przekonania, że rzeczywiście któreś inne
    >> konkretne dziecko go zwinęło.
    >
    > To mi dopiero sprawiedliwość! Ukradną mi portfel w pracy, a policjant
    > zamiast przeszukać moich współpracowników, powie: trzeba sobie było
    > pilnować, bo nie mam przekonania, że ktoś konkretny go panu zwinął.
    >

    A przeszuka współpracowników ? Chyba sobie żartujesz, nikt w żadnym
    normalnym kraju na świecie nie będzie przeszukiwał wszystkich pracowników
    biura tylko dlatego, że komuś coś zginęło.

    >> Bo w każdym przypadku krzywdzi co najmniej n-2 dzieci.
    >
    > Odnośnie rodziców - proponujesz pozbawienie, czy tylko ograniczenie władzy
    > rodzicielskiej?
    > Odnośnie osób zastępujących rodziców - w jakiej kwocie zażądałbyś
    > odszkodowania?

    To był tylko argument za tym, że niekoniecznie rodzice wychowują swoje
    dzieci metodami śledczymi - ja bym tak zrobił i uważam że to normalne. To w
    końcu istotne, bo nauczyciel mnie zastępujący powinien zasadniczo przyjąć
    chyba najmniejszy dopuszczalny zakres ingerencji ? (jako że dzieci mają
    różnych rodziców gotowych w różny sposób reagować na takie zdarzenie, np. w
    taki jak ja wyżej wskazałem)


    >
    >> No ale w przytoczonej opinii było, że można ingerować w moją (dziecka)
    >> nietykalność jeśli ma to MNIE chronić przed krzywdą. To, że jutro mogę
    >> być ja, do niczego nikogo nie upoważnia
    >
    > Zasada kierowania się dobrem "dziecka" oznacza kierowanie się dobrem
    > wszystkich dzieci powierzonych opiece dorosłego. A żeby uniknąć
    > nieporozumień, art. 4. u.s.o. jako podstawowe kryterium dla działań
    > nauczyciela przyjmuje dobro uczniÓW.

    No właśnie, nie jednego dziecka, któremu coś zginęło tylko.

    >
    >> bo inaczej byłoby to zaproszenie do przeszukiwań prewencyjnych (co prawda
    >> żadne dziecko jeszcze nie odkryło, że zginęła mu komórka, ale być może to
    >> już się stało, więc na wszelki przypadek, żeby ochronić dzieci przed tą
    >> krzywdą, prewencyjnie je przeszukajmy)
    >
    > Nie widzę sensu w tym rozumowaniu.

    No jeśli można konkretne osoby bez żadnego powodu podejrzewać o kradzież
    komórki (bo nie ma okoliczności na nie wskazujących) to czemu nie można
    podejrzewać mimo niezgłoszenia faktu kradzieży, jeśli na przykład
    nauczyciel przypuszcza, że coś takiego kiedyś się zdarzy?

    >
    >> tak, i okoliczności że komuś zginęła komórka, bez wszkazania na konkretną
    >> osobę nie są dla mnie wystarczające.
    >
    > Czyli złapiemy złodzieja, jak pan go nam wskaże?

    Złapiemy złodzieja, jeśli będą jakieś ślady do niego prowadzące. Nie ma
    praktyki przeszukiwania pracowników biura, gdy jednemu z nich coś zginie,
    sorry.


    >
    >> A co jeśli właściciel zgubił komórkę? Szkoła płaci odszkodowanie,
    >> rozumiem?
    >
    > Na podstawie jakiej?
    >

    Chodzi mi o sytuację, gdy ktoś zgubi komórkę, szkoła przeszuka wszystkich
    uczniów, następnie wyjdzie na jaw że on rzeczywiście zgubił, a nikt mu nie
    ukrył.

    >> JA nie widzę powodu, aby dzieciom od małego wciskać, ze domniemanie
    >> niewinności to tylko taka konstytucyjna fikcja, a tak naprawdę dzisiaj ty
    >> możesz być przeszukany bo komuś zginęła komórka, jutro ktoś powie że mu
    >> 10 zł zginęło, itd..
    >
    > Rozumiesz w ogóle rzeczywiste prawne znaczenie pojęcia "domniemanie
    > niewinności"?
    > Domniemanie niewinności nie jest przeszkodą do podjęcia czynności
    > zmierzających do ustalenia winnego i udowodnienia mu winy.
    >
    > Poza tym nie poruszamy się w materii pojęć procesowych, nie ma mowy
    > jeszcze o żadnym podejrzanym, tym bardziej oskarżonym
    >
    > RG
    >

    domniemanie niewinności nie jest jedynie pojęciem procesowym, ale jest
    wartością stanowiącą podstawę współczesnego państwa prawa. I rozciąga się
    na wszystkie działania władzy publicznej, a winno również na sytuację
    socjalizacji w szkole, dając możliwość wychowania świadomych obywateli tego
    państwa.

    Czynności można podjąć, ale różnica między twoją a moją propozycją jest
    dokładnie taka jak różnica między państwem policyjnym a państwem prawa.


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1