eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoHacking... › Re: Hacking...
  • Data: 2013-02-18 15:00:35
    Temat: Re: Hacking...
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 18.02.2013 14:36, Mr. Misio pisze:

    >>> Więc: jakie to społeczeństwo zabiera z ulicy samochody i zaczyna ich
    >>> używanie przez daną osobe na własne potrzeby?
    >>
    >> Samochody jeszcze nie. Ale rowery już gdzieniegdzie tak.
    >
    > Więc: nie samochody, a rowery. I do tego "gdzieniegdzie".

    Ale swego czasu nie było takiego zwyczaju nigdzie w Polsce nawet z rowerami.

    Obyczaje się zmieniają - nie są sztywne.

    [ciach]

    >> Można to odczytać jako pewne zaproszenie - jak otwartą bramę.
    >
    > Nie jestem pewien, czy można to tak odczytać -> wolałbym nie porównywać
    > w ramach analogii nieruchomości, która może mieć na dodatek wyraźnie
    > określony cel istnienia (miejsce publiczne - park dostępny dla
    > wszystkich) a ruchomości, gdzie nie jest przyjęta dostępność publiczna i
    > domyślna zgoda na użytkowanie.

    Zgoda, ale ponownie: to tylko kwestia zwyczaju, więc mocno ocenna.
    Trzeba udowodnić złe intencje, zwłaszcza że jest obowiązek
    zabezpieczania przez NIEPOWOŁANYMI.

    >> Z poprawką, że zwyczaj na wchodzenie przez otwarte drzwi jest, a na
    >> odjeżdżanie pozostawionym samochodem w celach nieprzestępczych
    >> zasadniczo nie. Ale do niedawna nie istniały jeszcze punkty darmowego
    >> dostępu do internetu, tylko trzeba było zań słono płacić.
    >
    > Także wolałbym nie porównywać samochodu (rzeczy materialnej) i
    > korzystania z tego do dostępu do Wifi. Bo o darmowym wifi w miescie jest
    > głośno - są publicznie dostepne informacje w mediach, wiec uzytkownicy
    > moga zakładać, że mogą skorzystać. Do tego są tabliczki/informacje
    > "tutaj skorzystasz...". W niektórych lokalach mozna tez skorzystac
    > pytajac "czy moze macie tu dostęp..." "alez oczywiscie, oto hasło...
    > albo prosze sie polaczyc z siecia XXXCCCVVV

    Ostrożnie, bo wchodzisz na grząski grunt prowadzący do "tylko to, co
    jest szczególnie dozwolone jest legalne".
    [ciach]

    > Samochodu z podejrzanej okolicy nawet jakby miał tabliczke "weź mnie"
    > nie ruszę. JEszcze mnie ktoś wrobu w interes narkotykowy ;)

    Ale ponownie - to nie jest kwestia legalności tylko asekuranctwa.
    Prywatnie się przyznam, że sam bym takiego pojazdu nie ruszył (może bomba?)

    Podobnie (po własnych doświadczeniach) nie odnosiłbym znalezionej na
    chodniku amunicji na komisariat. Skończyło się na akcie oskarżenia za
    nielegalne posiadanie - sąd mało ze śmiechu nie padł umarzając za brak
    szkodliwości społecznej, zaznaczając przy okazji w sentencji, że
    szkodliwe byłoby karanie w takiej sytuacji. Ale formalnie prokurator
    miała rację... Posiadałem? Posiadałem. Bez wymaganego zezwolenia? Bez. A
    że z zamiarem zabezpieczenia i oddania w ręce policji... Cóż, to ocenił
    sąd ;)

    >>> Są kraje, gdzie zostawienie otwartego samochodu z kluczykami w srodku
    >>> jest normą społeczną. Taki samochód sobie stoi. Ale nikt nie uznaje go
    >>> za porzucony ani za "dostępny do użytku dla każdego kto chce".
    >>
    >> Ale są też kraje, gdzie nie masz prawa zamykać bram - musisz dać
    >> przejście dla ewentualnych zbłąkanych turystów. I to nie kwestia
    >> zwyczajowa ale spisanego prawa.
    >
    > U nas tez takie prawo jest spisane :) Służebnośc się nazywa. Więc nie
    > trzeba szukać po innych krajach.

    Tu nie chodzi o służebność (bo ona dotyczy tylko właścicieli/posiadaczy
    bez alternatywnej drogi). Ja pisałem o turyście idącym sobie na przełaj
    przez "wsie i opłotki".

    > Ale są też kraje, gdzie wchodząc przez otwarte drzwi narażasz się na to,
    > że właściciel może Cię zastrzelić. Czasem poniesie za to konsekwencje,
    > czasem nie. Jedno natomiast jest nieodwaracalne - jesli Cie zastrzeli,
    > to bez wzgledu czy ostatecznie sad go uniewinni czy skaże, ty nie
    > żyjesz. Przykłądowo "Ty" - bo to dotyczy oczywiście sytuacji w ktorej
    > ktoś gdzieś u kogoś przez otwartą bramę/drzwi.

    Ale znowu - to nie jest kwestia nielegalności wejścia tylko ostrożności
    przed wariatami z bronią czy niedopilnowanymi psami. Chociaż, jak
    praktyka wykazuje, nawet przechodzenie obok ogrodzonego terenu po
    publicznym chodniku może być niebezpieczne jak pies się zerwie.

    Ale czy przez to chodzenie po publicznym chodniki staje się nielegalne, hmm?

    --
    Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
    są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
    I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1