eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoBitwa o dom /bezradność policji !Re: Bitwa o dom /bezradność policji !
  • Data: 2006-04-12 10:34:20
    Temat: Re: Bitwa o dom /bezradność policji !
    Od: Sławek <s...@d...null> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Robert Tomasik wrote:

    > W Polsce? A o rutynowych kontrolach drogowych słyszałeś?

    "Rutynowa Kontrola Drogowa" to też jest racjonalne uzasadnienie.

    > A możesz mnie oświecić, co powinien posterunkowy Iksiński w tym celu
    > przedsięwziąć? Jak on to ma sprawdzić. Pomijając fakt, ze sprawdza się
    > w systemach teleinformatycznych, czy pojazd nie jest poszukiwany, ale
    > to inna prawa kaloszy. Chłopie kochany. Połowa pojazdów jeżdżących po

    No sam sobie odpowiedziałeś - sprawdza się.

    > chcieli wcielać Twoją propozycje w życie, to by ludzie ich
    > zlinczowali.

    Cóż, pewnie masz dużo racji - taki np. kieszonkowiec to ugryźć może, więc
    lepiej nie łapać kieszonkowców.

    > wynika, że skoro "rzeczą faktycznie włada, jest posiadaczem
    > samoistnym". A objawem władztwa jest posiadanie kluczyków do

    "Pana Tadeusza" mi tu cytujesz? "Faktycznie włada bo w nim jada"?
    Nota bene, są - o czym pewnie jeszcze nie wiedziałeś - samochody nie
    posiadające kluczyków. No i co teraz geniuszu?

    Każdy (niemal) kradziony samochód sprzedany przez pasera na giełdzie...
    został sprzedany wraz z kluczykami. Niemniej jednak nie uważa się nabywcy w
    dobrej wierze za prawowitego właściciela tego rodzaju autka.

    Przemyśl to sobie.

    > cały szereg różnych stosunków prawnych, w związku z którymi prawo
    > władania rzeczą może mieć inna niż właściciel osoba.

    Obawiam się jednak, że każdy z tychże może być w każdej chwili uchylony
    przez właściciela. Pozostaje sprawa rekwizycji (nota bene stan wojenny) -
    ale to bardzo szczególne prawa (podobnie jak odnoszące się do broni itp.)

    W przypadku domu jest trywialną rzeczą rozwiązanie ewentualnych stosunków
    jakie zachodziły (zerwanie umowy z wykonawcą).

    > To właśnie przykład domniemania. Ale jak złodziej będzie utrzymywał,
    > że to jego torebka, to musisz dowieść, że to torebka staruszki -
    > zgodzisz się z tym? Ba, jak powie, ze torebka jest staruszki, tylko
    > sprzedała mu tę torebkę i nie pamięta, to też musisz wyjaśnić, zanim
    > torebkę zwrócisz staruszce.

    Nie wywijaj się - w przykładzie zadanym ci złodziej twierdzi że to torebka
    staruszki, że ją wyrwał i ukradł (wbrew tradycji zresztą, bo złodzieje
    nigdy nie mówią słowa "ukraść") i że jak najbardziej powinna ją mieć
    staruszka - tyle że skoro jest ta torebka już u niego - to ma tak zostać!

    No i co geniuszu ty na to?

    > W wypadku będącym przedmiotem naszych rozważań nasz budowlaniec
    > twierdzi, że ma prawo w budynku przebywać na podstawie jakiejś tam
    > umowy. Ma klucze więc włada budynkiem. I musisz obalić to domniemanie.

    Primo, nie ma "jakiejśtam umowy". Tak samo jak nie ma że jesteś mi winień
    milion ojro z "jakiegośtam weksla" bo "jakośtak się umówiśmy".

    Umowa jest czymś zupełnie konkretnym - albo jest albo jej nie ma. Jeżeli
    jedna ze stron powołuje się na umowę, to do niej właśnie należy ciężar
    dowodu iż umowa była zawarta. Konkrety. A nie mataczenia.

    Secundo, powszechnie znanym faktem jest technika okradania mieszkań poprzez
    grabież kluczy (napaść na dziecko np.) Czyli według twojego nierozumienia
    prawa - tego rodzaju bandytyzm nie powinien być karany?

    Tertio, od czasu do czasu dostaję klucze do pewnego pomieszczenia - czy
    przez to staję się właścicielem _budynku_? Podpowiem, że czasem dostaję
    klucze do całego budynku właśnie - czy mogę w takim razie ten budynek np.
    sprzedać? Nie rozśmieszaj mnie... nieznajomością prawa.

    > No to przecież przyjechali na miejsce i jakoś swoją obecnością nie
    > odstraszyli nikogo. Poza niedopuszczeniem do mordobicia pomiędzy
    > budowlańcami, a firma ochroniarską - która zresztą w mojej ocenie za
    > przyjęcie tego zlecenia powinna stracić natychmiast koncesję.

    Znowu sam sobie odpowiedziałeś - nie doszło do mordobicia. Czyli jednak
    odstraszyli. I to od dość poważnych przestępstw i to takich, które
    prowadzić mogły nawet do utraty życia i/lub zdrowia - czyli zdecydowanie
    nieprzyjemnych rzeczy. (Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak drobne z pozoru
    urazy mogą być tragiczne w skutkach.)

    > Tarcze i hełmy są, by ochronić policjanta. Pałka może i do straszenia,
    > ale to jest raczej jej uboczne zastosowanie.

    Głupiś. Ile razy dziennie policjant używa pałki? Raz, dwa? Ani razu?

    A ile razy patrząc na policjanta (z prewencji) widzisz pałkę? Zawsze!

    Samo to że policjant ma pałkę (i ma prawo jej użyć) napawa może nie strachem
    czy lękiem... ale... respektem. To chyba właściwe słowo.


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1