-
161. Data: 2022-07-20 01:49:49
Temat: Re: Konin - jest akt oskarżeni
Od: Marcin Debowski <a...@I...zoho.com>
On 2022-07-19, Shrek <...@w...pl> wrote:
> W dniu 08.07.2022 o 00:57, Marcin Debowski pisze:
>
>>> Jakiego zaufania? ;)
>>
>> Społecznego. Zawód, nie pisowska jego materializacja.
>
> Wcześniej była komusza, a jeszcze wcześniej to byli zaborcy. Policjant
> nie jest twoim przyjacielem. Jeśli ktoś uważa, że policjant jest po to
> żeby służyć społeczeństwu lub obywatelom to przeżyje zawód przy
> pierwszym "poważnym" kontakcie z nimi:P
>
> Pisałem już że w związku ze swoją sprawą znalazłem wyrok TK (jeszcze
> legalnego) gdzie stało napisane, że zmiana reguł w czasie gry (po prostu
> wyłączenia spod kodeksu pracy i jego ochrony jak już jesteś zatrudniony)
> nie jest naruszeniem zasady zaufania obywatela do państwa prawa, bo
> przecież obywatel musi zdawać sobie sprawę, że jak państwo potrzebuje go
> wydymać, to wydyma i nie może być tu mowy o żadnym zaufaniu ze strony
> obywatela, więc nie ma złamania żadnej zasady?
E... to chyba tak nie działa. Jak zaczynasz podróż z Warszawy do Gdańska
a PORD zmienia się w czasie Twojej jazdy to w przypadku popełnienia
przewinienia podług nowych przepisów, powinieneś zostac ukaranay czy
nie? :)
--
Marcin
-
162. Data: 2022-07-20 05:33:34
Temat: Re: Konin - jest akt oskarżeni
Od: Shrek <...@w...pl>
W dniu 20.07.2022 o 01:43, Marcin Debowski pisze:
>> A pamiętasz sprawę stachowiaka, gdzie nagrało się jak kulsony człowieka
>> dusiły i raziły prądem w kiblu ale biegli nie dali rady powiązać tego ze
>> śmiercią i wszyło na to że nie da się wykluczyć że po prostu "wzioł i
>> umar", więc nie da się stwierdzić i chuj?
>
> A przypomnij, to był jeden kulson czy wielu go raziło?
Kilku z tego co pamiętam? Dążysz do tego, że jak zabiję kogoś w kilka
osób to nie można skazać, bo nie wiadomo kto "zabił" ostatni? To nawet
nie to - po prostu biegli stwierdzili, że mimo duszenia i rażenia
paralizatorem niezgodnie z instrukcją obsługi śmieć nastąpiła z powodu
delirium excited - czyli po prostu "wizoł i umar".
>> Zresztą jak już pisałem - zwykle biegły robi opinie, jest kontropinia
>> (zawsze przeciwna). No i zwykła analiza mówi, że opinie biegłych _muszą_
>> być w takim razie stronnicze na zamówienie. I co? I nic - przecież to
>> oczywiste;)
>
> Pewnie jest w tym i jakiś oportunizm.
Nie pewnie a napewno. Masz czarno na białym, że opinia jest robiona pod
stronę.
> W kazdym razie, jeśli w tego typu
> sprawach analiza materiału sladowego sprowadza się wyłącznie do wymazu i
> oglądania rany na zewnątrz to ja się nie dziwię, że może nie dać się
> ustalić, z której strony padł strzał.
Jak się zrobiło głośno to się dało. Ponadto zwracam uwagę, że odnosisz
się do "rzeczywistości" przedstawionej przez roberta, a jak wiemy jego
logika podąża bardzo dziwnymi drogami. I niekoniecznie oddaje
rzeczywistość - choć często oddaje co się u niego w firmie dzieje a
dziać nie powinno - i to jest dopiero tragiczne.
--
Shrek
Czy wiesz, że "jebać pis" czytane od tyłu daje "??? ?????"?
PS - i konfederację!
-
163. Data: 2022-07-20 05:45:15
Temat: Re: Konin - jest akt oskarżeni
Od: Shrek <...@w...pl>
W dniu 20.07.2022 o 01:49, Marcin Debowski pisze:
> E... to chyba tak nie działa. Jak zaczynasz podróż z Warszawy do Gdańska
> a PORD zmienia się w czasie Twojej jazdy to w przypadku popełnienia
> przewinienia podług nowych przepisów, powinieneś zostac ukaranay czy
> nie? :)
Eee. A jak zawierasz umowę z ubezpieczycielem oc (na podstawie ustawy) a
on po tym jak przydzwonisz to stwierdza,, że jednak nie chce
odszkodowania wypłacać, tłumacząc że wymaga tego jego oczywisty interes
i po prostu umowę "wygasza" bo tak? To będzie bliższa analogia.
Zatrudniłeś się na podstawie umowy o pracę - umowę rozwiązujesz w sposób
przewidziany kodeksem pracy. Nawet w przypadku jakby znowelizować kodeks
pracy to wypada uprawnienia nabyte zostawić (a tu mamy jeszcze inną
sutuację - specustawę, że część osób jest po prostu wyjęta nagle spod
KP). Przy czym samo kurewstwo ustawodawcy to jedno - tłumaczenie, TK że
nie ma naruszenia zasady zaufania obywatela do państwa, bo przecież
rozsądny obywatel państwu nie może ufać, że dopełni swoich zobowiązań
jest perełką;)
A ty chcesz ufać kulsonowi, którego celem istnienia jest dotrwanie do
emki i na przeszkodzie w spokojnym doczekaniu do niej stoi mu tylko
obywatel, co dupę zawraca i oczekuje żeby dupę ruszył?
--
Shrek
Czy wiesz, że "jebać pis" czytane od tyłu daje "??? ?????"?
PS - i konfederację!
-
164. Data: 2022-07-20 11:05:47
Temat: Re: Konin - jest akt oskarżeni
Od: Michał Jankowski <m...@f...edu.pl>
W dniu 19.07.2022 o 17:59, Shrek pisze:
> W dniu 08.07.2022 o 00:56, Marcin Debowski pisze:
> Zresztą jak już pisałem - zwykle biegły robi opinie, jest kontropinia
> (zawsze przeciwna). No i zwykła analiza mówi, że opinie biegłych _muszą_
> być w takim razie stronnicze na zamówienie. I co? I nic - przecież to
> oczywiste;)
>
>
Chyba coś przegapiłem. Co to znaczy "zawsze przeciwna"?
Jest jedna opinia, że z przodu, to drugi biegły dostaje polecenia
wydania opinii, że jednak w plecy?
MJ
-
165. Data: 2022-07-20 11:22:48
Temat: Re: Konin - jest akt oskarżeni
Od: Shrek <...@w...pl>
W dniu 20.07.2022 o 11:05, Michał Jankowski pisze:
> W dniu 19.07.2022 o 17:59, Shrek pisze:
>> W dniu 08.07.2022 o 00:56, Marcin Debowski pisze:
>
>> Zresztą jak już pisałem - zwykle biegły robi opinie, jest kontropinia
>> (zawsze przeciwna). No i zwykła analiza mówi, że opinie biegłych
>> _muszą_ być w takim razie stronnicze na zamówienie. I co? I nic -
>> przecież to oczywiste;)
>>
>>
>
> Chyba coś przegapiłem. Co to znaczy "zawsze przeciwna"?
Nic nie przegapiłeś. Co najwyżej ja nieprecyzyjnie napisałem. Miałem na
myśli, że jak jedna strona przedstawia opinie biegłego, to jeśli druga
strona przedstawia to zawsze będzie ona odrotna. Niby oczywiste nie nie
budzi zdziwienia, ale znaczy to że biegli po prostu robią opinie pod stronę.
--
Shrek
Czy wiesz, że "jebać pis" czytane od tyłu daje "??? ?????"?
PS - i konfederację!
-
166. Data: 2022-07-20 11:42:41
Temat: Re: Konin - jest akt oskarżeni
Od: Kviat <k...@n...dla.spamu.pl>
W dniu 20.07.2022 o 01:26, Marcin Debowski pisze:
> On 2022-07-18, Kviat wrote:
>> W dniu 18.07.2022 o 04:51, Marcin Debowski pisze:
>>
>>> Chyba mniej zależy to wszystko od samej różnicy między biedniejszymi a
>>> bogatymi, a bardziej od poziomu życia tych biedniejszych i ich jakiejś
>>> dojrzałości społecznej. Jeśli podstawowy poziom zyciowy jest przyzwoity,
>>> to w sumie po co taki podatek?
>>
>> Po to, żeby zmniejszać różnice między bogaczami, a biednymi.
>
> Ale po co zmniejszać te rożnice?
Po to, żeby nie denerwować społeczeństwa :)
> W jakims systemie, gdzie wszystko
> działa w miarę uczciwie, gratyfikacja ekonomiczna jest często najwiekszą
> z zachęt do działania w kierunku szeroko rozumianego rozwoju.
Tyle, że dla jednego "uczciwie" to będzie wynagrodzenie szefa 10 razy
większe, a dla kogoś innego "uczciwie", to będzie 5 razy większe.
Problem w tym, że system (ogólnie rzecz ujmując) od jakiegoś czasu coraz
bardziej ucieka w stronę "nie działa w miarę uczciwie".
>> "Bieda nie polega przede wszystkim na tym, że nie mamy co do garnka
>> włożyć, ale na tym, że nie stać nas na to, na co stać większość"
>
> Jasne, pełna zgoda.
> Ale to MZ nie jest problem ekonomiczny/finansowy, a mentalny, wspomniana
> dojrzałość społeczna (co obejmuje także dojrzałość polityczną).
Jedno z drugiego wynika.
Na czym ma polegać ta dojrzałość społeczna/polityczna?
Że skoro nie chodzę boso, to znaczy, że powinienem się pogodzić z tym,
że szef ma 3 jachty i 5 odrzutowców? Czy dopiero wtedy, gdy będzie mnie
stać na dwie pary butów?
Gdzie jest ta granica "dojrzałości"?
Przecież każdy ma inną.
Gdyby można było wyznaczyć jedną uniwersalną - to nie byłoby tej dyskusji.
Ja (przykładowo) mogę wykazać się "dojrzałością" i zaakceptować, że 3
pary butów i kawalerka (albo kapsuła :) do spania) mi wystarczy, a niech
ten szef sobie lata nawet dziesięcioma odrzutowcami. A twoja granica
gdzie leży?
>> Subiektywne odczucie biedy zwykle prowadzi do błędnych wniosków,
>> ponieważ jest niezgodne z rzeczywistością. Ludzie się wkurwiają na
>> bogatych sąsiadów nie dlatego, że są biedni obiektywnie, lecz dlatego,
>> że mają poczucie, że są biedni.
>> Oczywiście w dużym uproszczeniu.
>> Jeżeli przepaść między bogatymi, a biednymi jest duża, to wkurwienie
>> ludzi nie wynika z tego, że nie mają czego włożyć do garnka.
>
> Nie wiem czy rozumiem, nalezy tu zmniejszyć różnicę z powodu ich błędnej
> percepcji, nawet jeśli ta różnica wynika np. z lepszego wykształcenia
> sąsiada (upraszam rzecz jasna)?
Dokładnie tak.
Przekonaj ludzi, że wystarczającą granicą "dojrzałości" jest posiadanie
3 par butów i wynajmowanie 15m2 kawalerki z aneksem kuchennym, a
dostaniesz Nobla i przejdziesz do historii :)
> Ja bym powiedział, że trzeba edukować i
> dawac równe szanse na to, aby kazdy, mógł na w miarę sprawiedliwych
> zasadach zdobyć zawód i pracę o satysfakcjonujących zarobkach.
Ja też bym tak powiedział :)
Pytanie brzmi: czy w jakiejś utopii będzie tyle stanowisk pracy z
satysfakcjonującymi wszystkich zarobkami?
Jak chcesz zmusić pracodawców żeby płacili wszystkim ludziom
"satysfakcjonujące zarobki"? Jeszcze chwilę wcześniej pisałeś, że nie da
się zmusić pracodawców do płacenia więcej niż mogą.
Bo obecnie balans właśnie polega na tym, żeby było tych stanowisk na
tyle dużo, żeby żyłka nie pękła...
W utopii wszyscy są piękni, bogaci i świetnie zarabiają.
W świecie realnym nie chodzi o to, żeby WSZYSCY zarabiali tyle samo (i
dużo...) chodzi o to, żeby ilość wkurwionych ludzi nie przekroczyła masy
krytycznej.
Od lat ta żyłka jest naciągana, bo pracodawcy nie chcą płacić
satysfakcjonujących zarobków nie dlatego, że nie mogą, lecz dlatego, bo
nie muszą.
Więcej płacą tylko tam, gdzie muszą. (W dużym uproszczeniu)
>> Jeszcze inaczej... jeżeli twój szef zarabia 2 razy tyle co ty, no
>> powiedzmy, że nawet 5 razy tyle, no to gdzieś tam tli się myśl, że OK.
>> Jest szefem, to musi zarabiać więcej.
>> Ale jeśli zarabia 300 razy (albo i więcej) więcej niż ty, no to
>> zaczynasz mieć poczucie, że coś jest nie w porządku.
>
> CEO korpo ws. np. sprzątaczka, czy bezposredni przełożony?
Nie ma znaczenia.
Zwykle w biurowcu jest więcej sprzątaczek, niż CEO.
Jeśli CEO ma 2 odrzutowce, a po pracy wsiada do fury za pół bańki, gdzie
jedna felga kosztuje roczne zarobki sprzątaczki, to się jej zapytaj, czy
nie jest wkurwiona jak idzie do szefa po podwyżkę i słyszy, że nie
dostanie, bo przez te 300 zł podwyżki firma zbankrutuje.
Powiedz jej, że ma się wykazać "dojrzałością społeczną" i powinna
rozumieć, że szef musi więcej zarabiać, bo jest szefem. A tak w ogóle,
to mogła się uczyć, bo przecież wszyscy mają równe szanse i jest
powszechny dostęp do edukacji, a jak chce latać odrzutowcem, to niech
zostanie CEO.
A potem pilnie obserwuj, czy w twoją stronę nie leci brudna szmata do
wycierania podłogi :)
Zwykle taka sprzątaczka spuści głowę i wyjdzie, ale swoje pomyśli.
A potem zagłosuje na pis (jeśli wierząca), albo na innych "lewaków",
którzy jej obiecają, że już oni zrobią porządek z tymi bogaczami i
rozliczy tych złodziei.
> Jasne, że zdarzają się jakieś dzikie dysproporcje,
Gdyby się tylko zdarzały, to nie byłoby tej dyskusji.
> ale nie rozumiem,
> dlaczego miałoby mi w jakimkolwiek stopniu przeszkadzać, że np. szef
> mojej korpo zarabia ze 20x więcej niż ja? Widzę klarowny związek
> pomiędzy ilością pracą i odpowiedzialnością.
Może dlatego, że ty zarabiasz 20 razy więcej niż sprzątaczka?
A sprzątaczek jest więcej...
> Natomiast sytuacje, gdzie mamy jakiegoś korpo "leadera", który zarabia
> parę razy więcej niż "team", który dyma, to jest patologia takiego
> korpo, a nie patologia systemu społecznego.
Gdyby to była patologia jakiegoś tam korpo, to nikt by się tym nie
przejmował i nie byłoby tej dyskusji.
Od dawna jest to problem społeczny. I narasta.
> Nie powinno mieć to wpływu
> na mozliwość bogacenia się ludzi przy niepatologicznym zatrudnieniu.
Tyle, że właśnie jesteśmy światkami patologii w zatrudnieniu :)
>> Fabryka w Niemczech ma trzy razy wyższe koszty (bo trzy razy więcej
>> płaci pracownikom) i nie bankrutuje.
>> Dokładają do tej Niemieckiej kosztem wynagrodzeń pracowników w Polsce?
>> Może i tak w jakichś tam pojedynczych wypadkach, ale nie sądzę, że jest
>> to reguła, raczej przynosi zysk, bo jak nie, to właściciel by ją zamknął.
>> Wniosek: właściciel kosztem pracowników w Polsce ma większy zysk (albo
>> pracownicy w tych przykładowych Niemczech więcej zarabiają kosztem
>> pracowników w Polsce).
>
> Wcale bym się nie zdziwił, gdyby margines zysku był drastycznie różny w
> wielu wypadkach i ta nadwyżka z Polski podlegała dystrybucji
> umozliwiając np. rozwój w Niemczech. Przy małym marginesie, czy wręcz
> deificycie, nadal mogą być powody, aby fabryki nie zamykać:
> - regionalny dostęp do nowszych technologi (bogatsze firmy, bardziej zaawansowane
technicznie uczelnie)
> - wizerunek firmy (zwolnić xy tys niemieckich pracowników?)
> - wizerunek produktu (made in Germany vs made in Eastern Europe)
Oczywiście. I przy tych powodach jest druga strona medalu:
- bardziej zaawansowane technicznie uczelnie utrzymywane kosztem
wynagrodzeń polskich pracowników
- czyli nie zwolnić xy tys niemieckich pracowników, kosztem wynagrodzeń
polskich pracowników
- czyli wizerunek produktu, kosztem wynagrodzeń polskich pracowników
> Nie znaczy to rzecz jasna, że uważam taką sytuację za fair, tym
> bardziej, że różnice cen towarów w obu lokalizacjach są zwykle mniejsze
> niż różnice w zarobkach.
O to to właśnie :)
Coraz więcej ludzi uważa, że to (i nie tylko to) jest nie fair.
Dlatego coraz więcej ludzi głosuje na populistów. I problem narasta.
>> Korporacje, banki itp. odnotowują gigantyczne zyski, kasę mają
>> poupychaną na kontach i nie wiedzą co z nią robić, a ich pracownicy w
>> pampersach zapierdalają przy taśmie na umowach śmieciowych, albo za
>> najniższą krajową.
>
> Banki to jest faktycznie temat sam w sobie, a z tymi pampersami, prawda,
> tylko ponownie, jak taki Bezos ograniczy swój zysk o 90%, o ile wzrosną
> śmieciowe pensje u Bezosa nawet przy sprawiedliwiej dystrybucji tej
> różnicy w zysku?
No to trzeba by to policzyć u Bezosa.
Może wystarczyłoby zrezygnowanie z 15% zysku? Może już przy rezygnacji z
2% i podwyżkach tylko dla sprzątaczek ilość ludzi wkurwionych
zmalałaby do bezpiecznego poziomu?
Tylko czy bogaci udziałowcy na to pozwolą? No przecież nie może być tak,
że wartość akcji spadnie o 0,00005%, przecież to koniec świata, a ja
właśnie zamówiłem nowego Pilatusa PC-12 NG :)
I gdyby to był problem tylko z Bezosem, to nie byłoby tej dyskusji :)
>> Zjawisko tzw. "pracujących bezdomnych" zatacza coraz większe kręgi.
>> Większość ich (korporacji) tzw. "inwestycji" polega na przejmowaniu
>> jakiejś firmy/oddziału innej firmy. I gigantyczna kasa krąży, a z tego
>> krążenia nic nie wynika.
>
> Skaczemy po 2ch obszarach, jednym typu wspomniany "Bezos" więc skupienie
> olbrzymiego kapitału w rękach paru tysięcy osób. Tu się zgadzam, że coś
> z tym dobrze byłoby zrobić i dla dobra wspólnego i dla bezpieczeństwa,
> ale w tym drugim obszarze, gdzie Kowalski zazdości sąsiadowi Mercedesa
> bo sam ma tylko Mazdę, to absolutnie nie mam przekonania, czy właściwym
> narzędziem są narzędzia fiskalne.
Rozwiążesz ten pierwszy problem, to drugi z dużym prawdopodobieństwem
sam się rozwiąże (albo przynajmniej spadnie do akceptowalnego przez
ludzi poziomu...).
Jak już pisałem, populiści przekierowują gniew ludu na dużo łatwiejsze
cele, niekoniecznie właściwe, będące w realnym zasięgu dla przeciętnego
Kowalskiego, czyli na bogatszego sąsiada.
I gdyby to była kwestia różnicy między Mercedesem, a Mazdą, to nie
byłoby tej dyskusji :)
>> "Jedną z charakterystycznych cech stanu Waszyngton - oraz zachętą dla
>> firm i pracowników - jest to, że nie pobiera się tam podatku
>> dochodowego, a więc budżet samorządów oparty jest przede wszystkim o
>> podatek od sprzedaży oraz od nieruchomości. To również odbija się
>> niekorzystnie na osobach o niskich dochodach. Pracownicy zarabiający
>> mniej niż 25 tys. dolarów rocznie na podatki stanowe i miejscowe
>> przeznaczają więc według Burbanka około 18 proc. dochodów, podczas gdy
>> osoby zarabiające powyżej 250 tys. dolarów tylko 4 proc."
>
> W sumie to chyba nie może zaskakiwać, bo jesli ktoś zarabia tyle, że
> wszystkie jego podstawowe potrzeby są zaspokojone
A kto o tym ma decydować? Gdzie postawisz granicę tych "podstawowych
potrzeb"? I dlaczego akurat w tym miejscu?
Wynajmowana kawalerka 17m2 z aneksem kuchennym i trzy pary butów?
> i ma nadwyżkę to ta
> nadwyżka idzie w oszczędności
Jeśli ma nadwyżkę.
> czyli nie jest od niej odprowadzany jeden
> z tych 2ch ww podatków. Pytanie, czy to jest coś niewłaściwego?
Skoro z tego powodu zaczyna się źle dziać na świecie, to tak, jest to
niewłaściwe :)
> To już
> raczej MZ niewłaściwy jest brak podatku dochodowego, bo to stwarza
> iluzję braku opodatkowania, a podatek i tak jest odprowadzany w ramach
> zaspokajania podstawowych potrzeb. Przy okazji rozumiem, że to o tych
> bezdomnych, którzy unikają opodatkowanie pośrednego poprzez najem.
Nie. To o tych bezdomnych, którzy normalnie pracują i nie stać ich nawet
na wynajem mieszkania.
(Nie rozumiem, jak tam wynajmujesz od kogoś mieszkanie, to dodatkowo
jeszcze płacisz podatek?)
>> Zatem właśnie chodzi o ten balans :)
>> Żeby również pracownicy nie stracili motywacji do pracy i w zamian nie
>> uzyskali motywacji do wzięcia wideł.
>
> Receptą na to MZ jest edukacja i wyrównywanie szans, bardziej niż
> likwidacja dysproporcji w zarobkach.
No i to się robi. Powszechny i darmowy dostęp do edukacji nie wziął się
z nikąd.
Ktoś kiedyś wpadł na ten pomysł nie bez powodu.
Jest to warunek konieczny, ale jak widać niewystarczający.
Albo inaczej... efekty nie są tak spektakularne jak wyglądały w teorii.
Okazało się, że wpływ na to ma szereg jeszcze innych czynników, że
pomimo tego, co do tej pory zrobiono, nadal narasta gigantyczne
rozwarstwienie i to w coraz większym tempie. Niewykluczone, że gdyby nie
te wcześniejsze "kroki" pierdolnięcie nastąpiłoby już dawno.
> Wzrost wkurwienia u swoich podstaw ma nierównosc życiowego startu i
> błędnego, i aroganckiego, przekonania liberałów, że każdy ten start ma
> równy i wystarczy chcieć. To jest ta oczywista bzdura, która
> doprowadziła różne Trumpy i Kaczyńskie do władzy.
W pełni się z tobą zgadzam.
>> Kluczem do wkurwienia jest właśnie ta gigantyczna różnica między
>> zarabiającymi mniej, a tymi zarabiającymi więcej, czyli subiektywne
>> odczuwanie biedy (im RÓŻNICA większa, tym więcej ludzi wkurwionych), a
>> nie to, czy dwa pokolenia chodzą boso, czy w butach.
>
> A sam też tak to odczuwasz? Mnie kompletnie nie irytuje, że ktoś zarabia
> więcej ode mnie czy ma większy majatek czy wydaje na coś tam dla mnie
> egzotyczną kwotę, gdy wydając 10x mniej też otrzymałby zupełnie dobrą
> usługę.
Mam również świadomość, że to, że akurat ja miałem szczęście znaleźć się
w gronie ludzi umiarkowanie (lub mało) wkurwionych, niczego nie dowodzi.
Mnie też nie irytuje, bo mam wszystko czego potrzebuję. Ale to ja.
Problem w tym, że takich jak ty, czy ja, obiektywnie patrząc jest
mniejszość. O skali globalnej nawet nie wspominając.
>>> Niech ten biedak nie zmniejsza tej różnicy, niech po prostu zarabia
>>> tyle, aby móc przyzwoicie żyć.
>>
>> No właśnie ci tłumaczę, że to nie kwesta tego, że on nie zarabia więcej,
>> bo nie chce, bo jest leniem itd.
>
> Nic podobnego nigdzie nie twierdzę.
Tak to zrozumiałem.
"niech po prostu zarabia tyle, aby...".
To wygląda tak, że wystarczy powiedzieć sprzątaczce, żeby więcej
zarabiała i wszystko będzie dobrze.
>> Pracujący bezdomni, którzy uczciwie pracując równocześnie mieszkają w
>> samochodach na parkingu w Seattle są tego najlepszym przykładem.
>
> Czyli nie zarabia tyle, żeby przyzwoicie żyć. Z czego to wynika?
Z wielu czynników.
Ale główne są znane.
> Ty twierdzisz, że nie jest przyzwoicie opłacany bo koropo są pazerne, ja
> twierdzę, że nie jest przyzwoicie opłacany bo najpewniej nie miał
> równego startu na rynku pracy.
Widać, że nie obejrzałeś materiału i się nie przygotowałeś :)
To nie są ludzie, którzy nie mieli równego startu. Mieli, są
wykształceni, pracowali przez lata i całkiem przyzwoicie zarabiali.
W telegraficznym skrócie:
przyszło korpo (Amazon postanowił sobie przenieść siedzibę akurat do
tego miasta), ceny nieruchomości i najmu poszły tak w górę, że rodowici
mieszkańcy i pracujący tam od lat, czy nawet od pokoleń, niemal z dnia
na dzień stali się bezdomni.
To nie tak, że stracili pracę. Oni pracują i zarabiają.
Gdyby to były pojedyncze przypadki, to nikt (jak zwykle) tym by się nie
przejął.
Władze miasta zleciły badanie przyczyn, gdy zauważono tą nietypową formę
bezdomności, jej masową skalę i narastanie. Same były zaskoczone wynikami.
To większy problem, wynikający nie z lenistwa ludzi, czy przejścia
tornada. I coraz powszechniejszy, dotykający coraz więcej miast.
>>> A jak z prawami autorskimi? Nie do norm, czy prawa rzecz jasna, a do
>>> tych utworów, które zostały zfinansowane przez państwo?
>>
>> Tak samo.
>> I jak rozumiem masz na myśli autorskie prawa majątkowe.
>
> Czyli np. taki "Smoleńsk" :) powinien być dostępny w każdym momencie po
> powstaniu za darmo a państwo nigdy nie powinno próbować odzyskać części
> nakładów sprzedażą nagrań czy pokazami?
Hmmm... jeśli był sfinansowany tylko i wyłącznie z podatków, to tak.
Sekielscy niedawno zrobili głośny film sfinansowany tylko i wyłącznie z
datków ludzi. Więc się da :)
>> Nikt nie wie jakie skutki społeczne przyniesie masowa robotyzacja.
>> Może przejście będzie na tyle płynne, że nic się nie wydarzy.
>> A może ludzie z powodu braku pracy podpalą świat, gdy robotyzacja
>> osiągnie np. 78,23543 %?
>
> Myślę sobie, ze trochę z tym podpalaniem świata to masz za duzo w sobie
> czarnowidztwa.
Oj tam... za dużo historycznych książek przeczytałem :)
> Nie do końca chyba obecna sytuacja odpowiada jakiemuś
> organicznemu, zeby nie powiedzieć, zwierzęcemu kapitalizmowi i nie
> zanosi się aby miało się to zmienić.
No więc właśnie wszystko wskazuje na to, że się zanosi.
Symptomy są bardzo niepokojące.
> Świat już przeżył bez większych
> zaburzeń parę technologicznych rewolucji, które odebrały ludziom miejsca
> pracy.
Aż tak czarno nie widzę, pewnie ludzkość przetrwa.
I chyba mamy inną definicję "większych zaburzeń".
Większych, to jakich? Milion ofiar? 100 milionów ofiar?
Ja raczej wolałbym być w tej części, która przetrwa. Ale gwarancji mi
nikt nie da :)
>>>> Być może nie będzie innego wyjścia.
>>>> Roboty będą pracować, właściciele robotów zbijać majątek (tylko kto od
>>>> nich kupi pralkę, skoro ludzie nie będą pracować i nie będą mieli
>>>> dochodu?) i głodni ludzie będą stać z widłami pod fortecami właścicieli
>>>> fabryk z robotami :)
>>>
>>> Stąd i ten dochód gwarantowany.
>>
>> Ale skąd go wziąć?
>> Dodrukować kasę?
>
> A skąd planują wziąć kasę kraje jak Finlandia, czy gdzie tam ten dochód
> gwarantowany jest rozpatrywany juz nieco bardziej poważnie?
Nie wiem :)
Może z opodatkowania bogatych?
Albo pracy robotów... :)
>> "15 stycznia 2019 w Grand Bourgtheroulde prezydent Emmanuel Macron
>> oficjalnie zainaugurował ,,wielką debatę narodową" (fr. grand débat
>> national) mającą na celu zażegnaniu kryzysu wywołanego przez
>> demonstracje i blokady ruchu żółtych kamizelek."
>
> Taka transformacja nie załatwi problemu zadroszczenia sąsiadowi
> Mercedesa. Wręcz spotęguje ten problem w jakiejś perspektywie.
No nie załatwi :)
Ale może zmniejszy poziom wkurwienia do poziomu bezpiecznego.
A jak spotęguje, to trzeba będzie szybciutko coś wymyślić, bo inaczej
pierdolnie.
Na razie wiadomo, że nic nie robienie w tej sprawie prowadzi do katastrofy.
I tak właśnie rozumiem przejście "suchą nogą" przez te wszystkie zmiany.
Bo dokładnie tak to do tej pory wyglądało w dotychczasowej historii
ludzkości.
Pozdrawiam
Piotr
-
167. Data: 2022-07-20 13:56:32
Temat: Re: Konin - jest akt oskarżeni
Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>
On Wed, 20 Jul 2022 11:42:41 +0200, Kviat wrote:
> W dniu 20.07.2022 o 01:26, Marcin Debowski pisze:
>> On 2022-07-18, Kviat wrote:
>>> W dniu 18.07.2022 o 04:51, Marcin Debowski pisze:
>>>
>>>> Chyba mniej zależy to wszystko od samej różnicy między biedniejszymi a
>>>> bogatymi, a bardziej od poziomu życia tych biedniejszych i ich jakiejś
>>>> dojrzałości społecznej. Jeśli podstawowy poziom zyciowy jest przyzwoity,
>>>> to w sumie po co taki podatek?
>>>
>>> Po to, żeby zmniejszać różnice między bogaczami, a biednymi.
>>
>> Ale po co zmniejszać te rożnice?
>
> Po to, żeby nie denerwować społeczeństwa :)
Jest to dobry punkt widzenia ... ale spojrz na USA, historycznie,
caly 20-ty wiek ... czemu nie mieli rewolucji ?
>>> "Bieda nie polega przede wszystkim na tym, że nie mamy co do garnka
>>> włożyć, ale na tym, że nie stać nas na to, na co stać większość"
>>
>> Jasne, pełna zgoda.
>> Ale to MZ nie jest problem ekonomiczny/finansowy, a mentalny, wspomniana
>> dojrzałość społeczna (co obejmuje także dojrzałość polityczną).
>
> Jedno z drugiego wynika.
>
> Na czym ma polegać ta dojrzałość społeczna/polityczna?
> Że skoro nie chodzę boso, to znaczy, że powinienem się pogodzić z tym,
> że szef ma 3 jachty i 5 odrzutowców? Czy dopiero wtedy, gdy będzie mnie
> stać na dwie pary butów?
> Gdzie jest ta granica "dojrzałości"?
> Przecież każdy ma inną.
> Gdyby można było wyznaczyć jedną uniwersalną - to nie byłoby tej dyskusji.
Dobrze piszesz.
Ale tez sa tu dwa proste rozwiazania:
a) zostan szefem,
b) rzuc prace i poszukaj lepszej.
Po paru razach, a czasem po jednym, cieszysz sie z tego co masz :-)
> Ja (przykładowo) mogę wykazać się "dojrzałością" i zaakceptować, że 3
> pary butów i kawalerka (albo kapsuła :) do spania) mi wystarczy, a niech
> ten szef sobie lata nawet dziesięcioma odrzutowcami. A twoja granica
> gdzie leży?
No ale co proponujesz - opodatkowac szefa czy rewolucje zrobic ?
Bo 3 jachty podzielone na miliony - nawet kotwicy nie dostaniesz.
>>> Jeszcze inaczej... jeżeli twój szef zarabia 2 razy tyle co ty, no
>>> powiedzmy, że nawet 5 razy tyle, no to gdzieś tam tli się myśl, że OK.
>>> Jest szefem, to musi zarabiać więcej.
>>> Ale jeśli zarabia 300 razy (albo i więcej) więcej niż ty, no to
>>> zaczynasz mieć poczucie, że coś jest nie w porządku.
>>
>> CEO korpo ws. np. sprzątaczka, czy bezposredni przełożony?
>
> Nie ma znaczenia.
> Zwykle w biurowcu jest więcej sprzątaczek, niż CEO.
> Jeśli CEO ma 2 odrzutowce,
firma ma dwa odrzutowce.
> a po pracy wsiada do fury za pół bańki, gdzie
> jedna felga kosztuje roczne zarobki sprzątaczki,
ale tez firmowej :-)
> to się jej zapytaj, czy
> nie jest wkurwiona jak idzie do szefa po podwyżkę i słyszy, że nie
> dostanie, bo przez te 300 zł podwyżki firma zbankrutuje.
no ale sprzateczek jest wiecej niz CEO :-)
No nic - chyba sie dowiemy jak to jest, inflacja, wszyscy chca
podwyzek, a firmy ... tez maja trudne czasy :-)
> Powiedz jej, że ma się wykazać "dojrzałością społeczną" i powinna
> rozumieć, że szef musi więcej zarabiać, bo jest szefem.
Tyle to ona rozumie.
Tylko czy zrozumie, ze dla niej 300 zl nie ma, a szef nowy samochod
za 300 tys kupi - bo to widzi.
> A tak w ogóle,
> to mogła się uczyć, bo przecież wszyscy mają równe szanse i jest
> powszechny dostęp do edukacji, a jak chce latać odrzutowcem, to niech
> zostanie CEO.
> A potem pilnie obserwuj, czy w twoją stronę nie leci brudna szmata do
> wycierania podłogi :)
Raczej, czy samochod nie ma rysy na lakierze :-)
> Zwykle taka sprzątaczka spuści głowę i wyjdzie, ale swoje pomyśli.
> A potem zagłosuje na pis (jeśli wierząca), albo na innych "lewaków",
> którzy jej obiecają, że już oni zrobią porządek z tymi bogaczami i
> rozliczy tych złodziei.
I zrobią?
Bo oni juz troche mądrzejsi - wiedzą co obiecywac, wiedzą co robic :-)
>> ale nie rozumiem,
>> dlaczego miałoby mi w jakimkolwiek stopniu przeszkadzać, że np. szef
>> mojej korpo zarabia ze 20x więcej niż ja? Widzę klarowny związek
>> pomiędzy ilością pracą i odpowiedzialnością.
>
> Może dlatego, że ty zarabiasz 20 razy więcej niż sprzątaczka?
> A sprzątaczek jest więcej...
jest jeszcze druga sprawa - czasem z tym szefem rozmawia,
i mysli "ale idiota" ...
>> Natomiast sytuacje, gdzie mamy jakiegoś korpo "leadera", który zarabia
>> parę razy więcej niż "team", który dyma, to jest patologia takiego
>> korpo, a nie patologia systemu społecznego.
>
> Gdyby to była patologia jakiegoś tam korpo, to nikt by się tym nie
> przejmował i nie byłoby tej dyskusji.
> Od dawna jest to problem społeczny. I narasta.
ale masz na mysli CEO, czy "lidera"?
Stanowiska w korpo rozne, czemu byle lider mialby duzo zarabiac?
>>> Fabryka w Niemczech ma trzy razy wyższe koszty (bo trzy razy więcej
>>> płaci pracownikom) i nie bankrutuje.
>>> Dokładają do tej Niemieckiej kosztem wynagrodzeń pracowników w Polsce?
>>> Może i tak w jakichś tam pojedynczych wypadkach, ale nie sądzę, że jest
>>> to reguła, raczej przynosi zysk, bo jak nie, to właściciel by ją zamknął.
>>> Wniosek: właściciel kosztem pracowników w Polsce ma większy zysk (albo
>>> pracownicy w tych przykładowych Niemczech więcej zarabiają kosztem
>>> pracowników w Polsce).
>>
>> Wcale bym się nie zdziwił, gdyby margines zysku był drastycznie różny w
>> wielu wypadkach i ta nadwyżka z Polski podlegała dystrybucji
>> umozliwiając np. rozwój w Niemczech.
Jest to mozliwe i spotykane, choby dlatego, ze ta nieimiecka co innego
robi.
Ale zdarza sie tez, ze niemiecka jest zamykana, bo w Polsce taniej.
Mnie tam fascynuja te szparagi w Niemczech.
Albo truskawki z Hiszpanii - kto to zbiera i za ile.
J.
-
168. Data: 2022-07-22 04:19:12
Temat: Re: Konin - jest akt oskarżeni
Od: Marcin Debowski <a...@I...zoho.com>
On 2022-07-20, Shrek <...@w...pl> wrote:
> W dniu 20.07.2022 o 01:43, Marcin Debowski pisze:
>
>>> A pamiętasz sprawę stachowiaka, gdzie nagrało się jak kulsony człowieka
>>> dusiły i raziły prądem w kiblu ale biegli nie dali rady powiązać tego ze
>>> śmiercią i wszyło na to że nie da się wykluczyć że po prostu "wzioł i
>>> umar", więc nie da się stwierdzić i chuj?
>>
>> A przypomnij, to był jeden kulson czy wielu go raziło?
>
> Kilku z tego co pamiętam? Dążysz do tego, że jak zabiję kogoś w kilka
> osób to nie można skazać, bo nie wiadomo kto "zabił" ostatni? To nawet
> nie to - po prostu biegli stwierdzili, że mimo duszenia i rażenia
> paralizatorem niezgodnie z instrukcją obsługi śmieć nastąpiła z powodu
> delirium excited - czyli po prostu "wizoł i umar".
Hmm, interesujące: https://en.wikipedia.org/wiki/Excited_delirium
Excited delirium is particularly associated with taser use. A 2017
investigative report by Reuters found that excited delirium had been
listed as a factor in autopsy reports, court records or other sources in
at least 276 deaths that followed taser use since 2000.
>>> Zresztą jak już pisałem - zwykle biegły robi opinie, jest kontropinia
>>> (zawsze przeciwna). No i zwykła analiza mówi, że opinie biegłych _muszą_
>>> być w takim razie stronnicze na zamówienie. I co? I nic - przecież to
>>> oczywiste;)
>>
>> Pewnie jest w tym i jakiś oportunizm.
>
> Nie pewnie a napewno. Masz czarno na białym, że opinia jest robiona pod
> stronę.
No to trochę jak nazasadzie samej rozprawy sądowej. Każda ze stron stara
się wyolbrzymiać co im pasuje i pomniejszać co nie. To może strony nie
powiiny móc powoływać biegłych?
--
Marcin
-
169. Data: 2022-07-22 06:56:26
Temat: Re: Konin - jest akt oskarżeni
Od: Marcin Debowski <a...@I...zoho.com>
On 2022-07-20, Kviat <k...@n...dla.spamu.pl> wrote:
> W dniu 20.07.2022 o 01:26, Marcin Debowski pisze:
>> On 2022-07-18, Kviat wrote:
>>> W dniu 18.07.2022 o 04:51, Marcin Debowski pisze:
>>>
>>>> Chyba mniej zależy to wszystko od samej różnicy między biedniejszymi a
>>>> bogatymi, a bardziej od poziomu życia tych biedniejszych i ich jakiejś
>>>> dojrzałości społecznej. Jeśli podstawowy poziom zyciowy jest przyzwoity,
>>>> to w sumie po co taki podatek?
>>>
>>> Po to, żeby zmniejszać różnice między bogaczami, a biednymi.
>>
>> Ale po co zmniejszać te rożnice?
>
> Po to, żeby nie denerwować społeczeństwa :)
:) no jest to jakiś powód
>> W jakims systemie, gdzie wszystko
>> działa w miarę uczciwie, gratyfikacja ekonomiczna jest często najwiekszą
>> z zachęt do działania w kierunku szeroko rozumianego rozwoju.
>
> Tyle, że dla jednego "uczciwie" to będzie wynagrodzenie szefa 10 razy
> większe, a dla kogoś innego "uczciwie", to będzie 5 razy większe.
Co możnaby tu innego zaproponować? Każdy rodzaj gratyfikacji podlega
subiektywnej ocenie, a jednocześnie jakaś jest jednak potrzebna.
> Problem w tym, że system (ogólnie rzecz ujmując) od jakiegoś czasu coraz
> bardziej ucieka w stronę "nie działa w miarę uczciwie".
>
>>> "Bieda nie polega przede wszystkim na tym, że nie mamy co do garnka
>>> włożyć, ale na tym, że nie stać nas na to, na co stać większość"
>>
>> Jasne, pełna zgoda.
>> Ale to MZ nie jest problem ekonomiczny/finansowy, a mentalny, wspomniana
>> dojrzałość społeczna (co obejmuje także dojrzałość polityczną).
>
> Jedno z drugiego wynika.
>
> Na czym ma polegać ta dojrzałość społeczna/polityczna?
Na rzetelnym wykonywaniu swojej pracy i zrozumieniu, że różnice w
zarobkach zawsze będę, a zwykle wynikają one z różnic w wykonywanych
obowiązach i odpowiedzialności. Tak samo częścią tej układanki jest
zrozumienie, że nie każdy może i musi zoastać COE dużej firmy z dużymi
zarobkami i wcale nie musi to oznaczać, że ten kto został to złodziej, a
ten kto nie to nieudacznik. To tak w dużym uproszczeniu.
> Że skoro nie chodzę boso, to znaczy, że powinienem się pogodzić z tym,
> że szef ma 3 jachty i 5 odrzutowców? Czy dopiero wtedy, gdy będzie mnie
> stać na dwie pary butów?
> Gdzie jest ta granica "dojrzałości"?
> Przecież każdy ma inną.
> Gdyby można było wyznaczyć jedną uniwersalną - to nie byłoby tej dyskusji.
>
> Ja (przykładowo) mogę wykazać się "dojrzałością" i zaakceptować, że 3
> pary butów i kawalerka (albo kapsuła :) do spania) mi wystarczy, a niech
> ten szef sobie lata nawet dziesięcioma odrzutowcami. A twoja granica
> gdzie leży?
WIadomo, że nie da się łatwo zdefiniować, ale np. jednym z symptomów
niedojrzałości, jest takie bezrefleksyjne zazdroszczenie wszystkiego
sąsiadowi.
>>> Subiektywne odczucie biedy zwykle prowadzi do błędnych wniosków,
>>> ponieważ jest niezgodne z rzeczywistością. Ludzie się wkurwiają na
>>> bogatych sąsiadów nie dlatego, że są biedni obiektywnie, lecz dlatego,
>>> że mają poczucie, że są biedni.
>>> Oczywiście w dużym uproszczeniu.
>>> Jeżeli przepaść między bogatymi, a biednymi jest duża, to wkurwienie
>>> ludzi nie wynika z tego, że nie mają czego włożyć do garnka.
>>
>> Nie wiem czy rozumiem, nalezy tu zmniejszyć różnicę z powodu ich błędnej
>> percepcji, nawet jeśli ta różnica wynika np. z lepszego wykształcenia
>> sąsiada (upraszam rzecz jasna)?
>
> Dokładnie tak.
>
> Przekonaj ludzi, że wystarczającą granicą "dojrzałości" jest posiadanie
> 3 par butów i wynajmowanie 15m2 kawalerki z aneksem kuchennym, a
> dostaniesz Nobla i przejdziesz do historii :)
Jak porównasz mentalność przeciętnego Holendra, Szweda, Norwega, z
mentalnością Polaka, właśnie w kwestii co się komu zazdrości to będzie
widać MZ sporą różnicę.
>> Ja bym powiedział, że trzeba edukować i
>> dawac równe szanse na to, aby kazdy, mógł na w miarę sprawiedliwych
>> zasadach zdobyć zawód i pracę o satysfakcjonujących zarobkach.
>
> Ja też bym tak powiedział :)
>
> Pytanie brzmi: czy w jakiejś utopii będzie tyle stanowisk pracy z
> satysfakcjonującymi wszystkich zarobkami?
> Jak chcesz zmusić pracodawców żeby płacili wszystkim ludziom
> "satysfakcjonujące zarobki"? Jeszcze chwilę wcześniej pisałeś, że nie da
> się zmusić pracodawców do płacenia więcej niż mogą.
Dlatego jest to bardziej kwestia zrozumienia czy przekonania, że różnice
muszą być. Uznaleś, że bardziej odpowiada Ci praca spokojniesza, za to
mniej płatna to naturalne jest, że nie powinieneś mieć pretensji, że
ktoś zarabia więcej ale łazi zestresowany i ma zryrane życie rodzinne.
Ponownie, to uproszczenie, przy założeniu, że jednak system działa w
miarę fair. Niestety, odnoszę wrażenie, że większość takich sytuacji,
typu zazdroszczenie zarobków, to po prostu zawiść (niedojrzałość), a co
a ponad to, powinno dać się naprawić równym startem.
> Bo obecnie balans właśnie polega na tym, żeby było tych stanowisk na
> tyle dużo, żeby żyłka nie pękła...
>
> W utopii wszyscy są piękni, bogaci i świetnie zarabiają.
M.in. chodzi o to aby zrozumieć, że nie trzeba wcale świetnie zarabiać.
Msz zarabiać wystarczająco.
> W świecie realnym nie chodzi o to, żeby WSZYSCY zarabiali tyle samo (i
> dużo...) chodzi o to, żeby ilość wkurwionych ludzi nie przekroczyła masy
> krytycznej.
>
> Od lat ta żyłka jest naciągana, bo pracodawcy nie chcą płacić
> satysfakcjonujących zarobków nie dlatego, że nie mogą, lecz dlatego, bo
> nie muszą.
> Więcej płacą tylko tam, gdzie muszą. (W dużym uproszczeniu)
Nie jestem przekonany czy jest to takie proste.
>>> Jeszcze inaczej... jeżeli twój szef zarabia 2 razy tyle co ty, no
>>> powiedzmy, że nawet 5 razy tyle, no to gdzieś tam tli się myśl, że OK.
>>> Jest szefem, to musi zarabiać więcej.
>>> Ale jeśli zarabia 300 razy (albo i więcej) więcej niż ty, no to
>>> zaczynasz mieć poczucie, że coś jest nie w porządku.
>>
>> CEO korpo ws. np. sprzątaczka, czy bezposredni przełożony?
>
> Nie ma znaczenia.
> Zwykle w biurowcu jest więcej sprzątaczek, niż CEO.
> Jeśli CEO ma 2 odrzutowce, a po pracy wsiada do fury za pół bańki, gdzie
> jedna felga kosztuje roczne zarobki sprzątaczki, to się jej zapytaj, czy
> nie jest wkurwiona jak idzie do szefa po podwyżkę i słyszy, że nie
> dostanie, bo przez te 300 zł podwyżki firma zbankrutuje.
> Powiedz jej, że ma się wykazać "dojrzałością społeczną" i powinna
> rozumieć, że szef musi więcej zarabiać, bo jest szefem. A tak w ogóle,
Nie dlatego że jest szefem, a dlatego, że wykonuje pracę inną pracę.
Inny zakres, inna odpowiedzialność.
> to mogła się uczyć, bo przecież wszyscy mają równe szanse i jest
> powszechny dostęp do edukacji, a jak chce latać odrzutowcem, to niech
> zostanie CEO.
> A potem pilnie obserwuj, czy w twoją stronę nie leci brudna szmata do
> wycierania podłogi :)
>
> Zwykle taka sprzątaczka spuści głowę i wyjdzie, ale swoje pomyśli.
> A potem zagłosuje na pis (jeśli wierząca), albo na innych "lewaków",
> którzy jej obiecają, że już oni zrobią porządek z tymi bogaczami i
> rozliczy tych złodziei.
Rozumiem, że faktycznie wierzysz, że się da zadowolić sprzątaczkę
obniżając pensję CEO? To jest tak właśnie jak z pisem. Pis zadowolił
sprzątaczkę dwie kadencje temu kosztem ceo. Właśnie się wszystko sypie
m.in z tego powodu.
>> Jasne, że zdarzają się jakieś dzikie dysproporcje,
>
> Gdyby się tylko zdarzały, to nie byłoby tej dyskusji.
>
>> ale nie rozumiem,
>> dlaczego miałoby mi w jakimkolwiek stopniu przeszkadzać, że np. szef
>> mojej korpo zarabia ze 20x więcej niż ja? Widzę klarowny związek
>> pomiędzy ilością pracą i odpowiedzialnością.
>
> Może dlatego, że ty zarabiasz 20 razy więcej niż sprzątaczka?
> A sprzątaczek jest więcej...
Może dlatego, że mam odpowiednią perspektywę i zaspokojone podstawowe
potrzeby.
>> Natomiast sytuacje, gdzie mamy jakiegoś korpo "leadera", który zarabia
>> parę razy więcej niż "team", który dyma, to jest patologia takiego
>> korpo, a nie patologia systemu społecznego.
>
> Gdyby to była patologia jakiegoś tam korpo, to nikt by się tym nie
> przejmował i nie byłoby tej dyskusji.
> Od dawna jest to problem społeczny. I narasta.
>> Nie powinno mieć to wpływu
>> na mozliwość bogacenia się ludzi przy niepatologicznym zatrudnieniu.
>
> Tyle, że właśnie jesteśmy światkami patologii w zatrudnieniu :)
Czy pozbawienie CEO dużych zarobków to zlikwiduje? Czy ogranicznie
inwestycji firmy też tu pomoże? Czy długofalowo nie przyniesie takie
działanie więcej szkód tej sprzątacce niż 5% niższy zarobek?
>> Wcale bym się nie zdziwił, gdyby margines zysku był drastycznie różny w
>> wielu wypadkach i ta nadwyżka z Polski podlegała dystrybucji
>> umozliwiając np. rozwój w Niemczech. Przy małym marginesie, czy wręcz
>> deificycie, nadal mogą być powody, aby fabryki nie zamykać:
>> - regionalny dostęp do nowszych technologi (bogatsze firmy, bardziej zaawansowane
technicznie uczelnie)
>> - wizerunek firmy (zwolnić xy tys niemieckich pracowników?)
>> - wizerunek produktu (made in Germany vs made in Eastern Europe)
>
> Oczywiście. I przy tych powodach jest druga strona medalu:
> - bardziej zaawansowane technicznie uczelnie utrzymywane kosztem
> wynagrodzeń polskich pracowników
To jest raczej margines MZ.
> - czyli nie zwolnić xy tys niemieckich pracowników, kosztem wynagrodzeń
> polskich pracowników
> - czyli wizerunek produktu, kosztem wynagrodzeń polskich pracowników
Owszem, do tego się to z grubsza sprowadza. Tylko, że wynkiem
doprowadzenie do poziomu sprawiedliwego może być upadek firmy a wtedy
i niemieccy, i polscy pracownicy zostaną na bruku.
>> Banki to jest faktycznie temat sam w sobie, a z tymi pampersami, prawda,
>> tylko ponownie, jak taki Bezos ograniczy swój zysk o 90%, o ile wzrosną
>> śmieciowe pensje u Bezosa nawet przy sprawiedliwiej dystrybucji tej
>> różnicy w zysku?
>
> No to trzeba by to policzyć u Bezosa.
> Może wystarczyłoby zrezygnowanie z 15% zysku? Może już przy rezygnacji z
> 2% i podwyżkach tylko dla sprzątaczek ilość ludzi wkurwionych
> zmalałaby do bezpiecznego poziomu?
> Tylko czy bogaci udziałowcy na to pozwolą? No przecież nie może być tak,
> że wartość akcji spadnie o 0,00005%, przecież to koniec świata, a ja
> właśnie zamówiłem nowego Pilatusa PC-12 NG :)
Gdyby to było takie proste to mógłbym tylko przyklasnąć, ale nie wydaje
mi się, że tak jest. Może ktoś policzył?:)
>>> "Jedną z charakterystycznych cech stanu Waszyngton - oraz zachętą dla
>>> firm i pracowników - jest to, że nie pobiera się tam podatku
>>> dochodowego, a więc budżet samorządów oparty jest przede wszystkim o
>>> podatek od sprzedaży oraz od nieruchomości. To również odbija się
>>> niekorzystnie na osobach o niskich dochodach. Pracownicy zarabiający
>>> mniej niż 25 tys. dolarów rocznie na podatki stanowe i miejscowe
>>> przeznaczają więc według Burbanka około 18 proc. dochodów, podczas gdy
>>> osoby zarabiające powyżej 250 tys. dolarów tylko 4 proc."
>>
>> W sumie to chyba nie może zaskakiwać, bo jesli ktoś zarabia tyle, że
>> wszystkie jego podstawowe potrzeby są zaspokojone
>
> A kto o tym ma decydować? Gdzie postawisz granicę tych "podstawowych
> potrzeb"? I dlaczego akurat w tym miejscu?
To raczej kwestia percepcji, a ta wynika właśnie z jakiejś-tam
dojrzałości.
> Wynajmowana kawalerka 17m2 z aneksem kuchennym i trzy pary butów?
Tu się chyba łątwo zgodzimy, że to patologia.
>> i ma nadwyżkę to ta
>> nadwyżka idzie w oszczędności
>
> Jeśli ma nadwyżkę.
No musi mieć, skoro w omawianym systemie płaci mniej podatków.
>> czyli nie jest od niej odprowadzany jeden
>> z tych 2ch ww podatków. Pytanie, czy to jest coś niewłaściwego?
>
> Skoro z tego powodu zaczyna się źle dziać na świecie, to tak, jest to
> niewłaściwe :)
Ale to dość specyficzny przypadek.
>> To już
>> raczej MZ niewłaściwy jest brak podatku dochodowego, bo to stwarza
>> iluzję braku opodatkowania, a podatek i tak jest odprowadzany w ramach
>> zaspokajania podstawowych potrzeb. Przy okazji rozumiem, że to o tych
>> bezdomnych, którzy unikają opodatkowanie pośrednego poprzez najem.
>
> Nie. To o tych bezdomnych, którzy normalnie pracują i nie stać ich nawet
> na wynajem mieszkania.
>
> (Nie rozumiem, jak tam wynajmujesz od kogoś mieszkanie, to dodatkowo
> jeszcze płacisz podatek?)
Z tego co zacytowałeś wynikało, że płacisz go de facto w podatku od
nieruchomości, czyli poprzez najem, bo zapewne właściciel nieruchomości
przerzuca go w czynszu na lokatorów.
>>> Zatem właśnie chodzi o ten balans :)
>>> Żeby również pracownicy nie stracili motywacji do pracy i w zamian nie
>>> uzyskali motywacji do wzięcia wideł.
>>
>> Receptą na to MZ jest edukacja i wyrównywanie szans, bardziej niż
>> likwidacja dysproporcji w zarobkach.
>
> No i to się robi. Powszechny i darmowy dostęp do edukacji nie wziął się
> z nikąd.
> Ktoś kiedyś wpadł na ten pomysł nie bez powodu.
> Jest to warunek konieczny, ale jak widać niewystarczający.
> Albo inaczej... efekty nie są tak spektakularne jak wyglądały w teorii.
> Okazało się, że wpływ na to ma szereg jeszcze innych czynników, że
> pomimo tego, co do tej pory zrobiono, nadal narasta gigantyczne
> rozwarstwienie i to w coraz większym tempie. Niewykluczone, że gdyby nie
> te wcześniejsze "kroki" pierdolnięcie nastąpiłoby już dawno.
Zrobiono niewystarczająco, czy że się już bardziej startu wyrównać nie da?
>> A sam też tak to odczuwasz? Mnie kompletnie nie irytuje, że ktoś zarabia
>> więcej ode mnie czy ma większy majatek czy wydaje na coś tam dla mnie
>> egzotyczną kwotę, gdy wydając 10x mniej też otrzymałby zupełnie dobrą
>> usługę.
>
> Mam również świadomość, że to, że akurat ja miałem szczęście znaleźć się
> w gronie ludzi umiarkowanie (lub mało) wkurwionych, niczego nie dowodzi.
> Mnie też nie irytuje, bo mam wszystko czego potrzebuję. Ale to ja.
> Problem w tym, że takich jak ty, czy ja, obiektywnie patrząc jest
> mniejszość. O skali globalnej nawet nie wspominając.
Ale sam sugerujesz, że gro tego wkurwu nie jest obiektywna, czyli jest
de facto zwykła zawiścią. Podniesienie to pensji sprzątaczce niz w tej
sytuacji nie pomoże. Pomoże skopanie ceo, a pomożena 10 min, po czym
poleci zakład pracy ze sprzątaczką w drugim szeregu.
> To wygląda tak, że wystarczy powiedzieć sprzątaczce, żeby więcej
> zarabiała i wszystko będzie dobrze.
Mam raczej na myśli, aby umożliwić jej wyższe zarobki, w sensie jakiegoś
awansu zawodowego.
>>> Pracujący bezdomni, którzy uczciwie pracując równocześnie mieszkają w
>>> samochodach na parkingu w Seattle są tego najlepszym przykładem.
>>
>> Czyli nie zarabia tyle, żeby przyzwoicie żyć. Z czego to wynika?
>
> Z wielu czynników.
> Ale główne są znane.
>
>> Ty twierdzisz, że nie jest przyzwoicie opłacany bo koropo są pazerne, ja
>> twierdzę, że nie jest przyzwoicie opłacany bo najpewniej nie miał
>> równego startu na rynku pracy.
>
> Widać, że nie obejrzałeś materiału i się nie przygotowałeś :)
Możliwe. Sorry, trochę się słabo wyrabiam :)
> To nie są ludzie, którzy nie mieli równego startu. Mieli, są
> wykształceni, pracowali przez lata i całkiem przyzwoicie zarabiali.
>
> W telegraficznym skrócie:
> przyszło korpo (Amazon postanowił sobie przenieść siedzibę akurat do
> tego miasta), ceny nieruchomości i najmu poszły tak w górę, że rodowici
> mieszkańcy i pracujący tam od lat, czy nawet od pokoleń, niemal z dnia
> na dzień stali się bezdomni.
> To nie tak, że stracili pracę. Oni pracują i zarabiają.
>
> Gdyby to były pojedyncze przypadki, to nikt (jak zwykle) tym by się nie
> przejął.
> Władze miasta zleciły badanie przyczyn, gdy zauważono tą nietypową formę
> bezdomności, jej masową skalę i narastanie. Same były zaskoczone wynikami.
> To większy problem, wynikający nie z lenistwa ludzi, czy przejścia
> tornada. I coraz powszechniejszy, dotykający coraz więcej miast.
A powinno się na podstawie czegoś takiego uogólniać? To w sumie jakby
jednak incydent?
>>>> A jak z prawami autorskimi? Nie do norm, czy prawa rzecz jasna, a do
>>>> tych utworów, które zostały zfinansowane przez państwo?
>>>
>>> Tak samo.
>>> I jak rozumiem masz na myśli autorskie prawa majątkowe.
>>
>> Czyli np. taki "Smoleńsk" :) powinien być dostępny w każdym momencie po
>> powstaniu za darmo a państwo nigdy nie powinno próbować odzyskać części
>> nakładów sprzedażą nagrań czy pokazami?
>
> Hmmm... jeśli był sfinansowany tylko i wyłącznie z podatków, to tak.
No ok, to mamy na to trochę inny pogląd, bo sam byłbym za to, aby
państwo mogło pomnażać zyski opierając się na budzecie podatkowym. W
końcu,teoretycznie, te zyski też potem zasilają budżet i mogą być użyte
dla dobra wspólnego.
> No więc właśnie wszystko wskazuje na to, że się zanosi.
> Symptomy są bardzo niepokojące.
>
>> Świat już przeżył bez większych
>> zaburzeń parę technologicznych rewolucji, które odebrały ludziom miejsca
>> pracy.
>
> Aż tak czarno nie widzę, pewnie ludzkość przetrwa.
> I chyba mamy inną definicję "większych zaburzeń".
> Większych, to jakich? Milion ofiar? 100 milionów ofiar?
>
> Ja raczej wolałbym być w tej części, która przetrwa. Ale gwarancji mi
> nikt nie da :)
Nadal mi się wydaje, że istnieją obszary o większym potencjalnie ryzyku
zagłady, niż korpo-nierówność płacowa.
--
Marcin
-
170. Data: 2022-07-22 07:39:23
Temat: Re: Konin - jest akt oskarżeni
Od: Shrek <...@w...pl>
W dniu 22.07.2022 o 04:19, Marcin Debowski pisze:
>> Kilku z tego co pamiętam? Dążysz do tego, że jak zabiję kogoś w kilka
>> osób to nie można skazać, bo nie wiadomo kto "zabił" ostatni? To nawet
>> nie to - po prostu biegli stwierdzili, że mimo duszenia i rażenia
>> paralizatorem niezgodnie z instrukcją obsługi śmieć nastąpiła z powodu
>> delirium excited - czyli po prostu "wizoł i umar".
>
> Hmm, interesujące: https://en.wikipedia.org/wiki/Excited_delirium
> Excited delirium is particularly associated with taser use. A 2017
> investigative report by Reuters found that excited delirium had been
> listed as a factor in autopsy reports, court records or other sources in
> at least 276 deaths that followed taser use since 2000.
No widzisz - a nasi biegli uznali że nie da się tego powiązać i to
raczej od "śladowej ilości narkotyków" czyli kilka dni temu. BTW to jest
"standardowa" przyczyn zgonu jak ktoś zejdzie przy kontakcie z
policjantami a da mu się w jakikolwiek sposób przypisać narkotyki.
>> Nie pewnie a napewno. Masz czarno na białym, że opinia jest robiona pod
>> stronę.
>
> No to trochę jak nazasadzie samej rozprawy sądowej. Każda ze stron stara
> się wyolbrzymiać co im pasuje i pomniejszać co nie.
Tylko że pełnomocnicy stron z zasady są stronniczy (choć prokurator na
przykład powinien być obiektywny) i kodeks postępowania to przewiduje.
Natomiast biegły powinien być obiektywnym ekspertem a nie jest.
> To może strony nie
> powiiny móc powoływać biegłych?
Przede wszystkim biegły powinien ponosić odpowiedzialność karną jak
świadek za składanie fałszywych zeznań. A nie że biegły piszący głupoty
praktycznie przejmuje postępowanie i od jego celowej manipulacji bądź
braku wiedzy zależy postępowanie. A biegłego powołują raczej sądy -
strony mogą chyba po prostu przedstawiać dodatkowo opinie swoich
biegłych na zasadzie dowodów (chyba że mi się źle wydaje).
--
Shrek
Czy wiesz, że "jebać pis" czytane od tyłu daje "??? ?????"?
PS - i konfederację!