eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 20

  • 11. Data: 2009-04-10 18:25:44
    Temat: Re: czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik <s...@g...com> napisał w wiadomości
    news:46e24ea4-d2dc-4dd6-83b8-31f73146f57d@n17g2000vb
    a.googlegroups.com...
    > On 9 Apr, 23:02, "Robert Tomasik" <r...@g...pl> wrote:
    >> Użytkownik <s...@g...com> napisał w
    >> wiadomościnews:49cce168-e
    >> f...@l...googlegroups.
    com...
    >>> On 9 Kwi, 22:02, "Robert Tomasik" <r...@g...pl> wrote:
    >>>> Osoba, która miała obowiązek schować dokument niedopełniła obowiązku.
    >>>> Z
    >>>> jest niewinny, bo przecież nie wiedział o tym, ze ten dokument jest
    >>>> niejawny, zanim go nie przeczytał.
    >>> OK, dzięki. Co z Y? Teraz przypomniało mi się, że Y upublicznił treść
    >>> notatki przed jej przeczytaniem przez Y. Świadczy o tym fakt, że Z
    >>> wspominając jednemu z pracowników o notatce usłyszał w odpowiedzi, że
    >>> 'wiem, ale nie zgadzam się z tym co Y powiedział na spotkaniu'.
    >> Skąd Y wiedział co jest w notatce, zanim ją przeczytał? Bo inaczej
    >> upublicznić jej treści nie mógł. Chyba coś zamotałeś.
    > tak, namotałem. powinno być, że Y upublicznił treść rozmowy (w stopniu
    > jednakim z treścią notatki) zanim Z ją przeczytał wchodząc rano do
    > biura.
    > W związku z tym, czy Y rozpowszechniał informacje niejawne?

    By odpowiedzieć na Twoje pytanie, musimy wiedzieć, czy te informacje przez
    niego rozpowszechnione były niejawne. Istotnym jest, w jakiej części on je
    ujawnił, bo nie wykluczone, ze część była niejawna.

    >> Natomiast z odpowiedzi, że 'wiem, ale nie zgadzam się z tym co Y
    >> powiedział na spotkaniu' nie da sie wywieść, że Y komukolwiek
    >> upowszechnił notatkę. Y był przecież na spotkaniu, więc co do zasady
    >> mógł po prostu opisać komuś swoją wypowiedź bez zaznajamiania tej
    >> osoby z treścią notatki.
    > Zgadza się, od momentu zakończenia spotkania Y nie powinien mieć
    > dostępu do oryginału notatki. Może zrobić kopię dla siebie, jednak
    > kopia nadal, wg procedur firmy, pozostaje dokumentem o charakterze
    > poufnym. Notatka tego typu pozostaje dokumentem poufnym bezterminowo w
    > jakiejkolwiek formie, jeśli to coś wnosi.

    Ale notatka, to notatka. Przecież Y zna treść rozmów nei z notataki, tylko
    w wyniku swojej obecności przy rozmowie. W tej sytuacji w ogóle tego przez
    pryzmat notatki nie ma co oceniać. Istotnym jest, czy Y miał obowiazek
    zachowania w tajemnicy treści spotkania i z czego oraz w jakim zakresie ów
    obowiazek wynikał.

    > Dziś nasunęło mi się jeszcze jedno pytanie. Czy istnieje jakakolwiek
    > podstawa prawna umożliwiająca firmie karanie pracowników za czytanie
    > informacji niejawnych, zakładając, że nie podejmują oni
    > żadnej czynności aby tę informację uzyskać?

    Już pisałem. Winę ponosi osoba, która dokumentu nie zabezpieczyła, a nie
    ta, która go przypadkowo przeczytała. Natomiast Z oczywiście nie ma prawa
    ujawniać informacvji, z którą zapoznał sie przypadkowo, więc jeśli to
    uczynił, a wiedział, ze są to informacje poufne, to można go ukarać.

    > Co, jeśli mimo argumentacji o bezsasadności oskarżenia X zostanie
    > ukarany?

    Z tego co widzę X ponosi odpowiedzialność za pozostawienie bez nadzoru
    poufnego dokumentu.


  • 12. Data: 2009-04-10 18:26:19
    Temat: Re: czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym?
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik <s...@g...com> napisał w wiadomości
    news:e820f7f0-8d2b-44eb-90dd-8e2def6276e8@o18g2000vb
    i.googlegroups.com...
    > On 10 Apr, 16:49, s...@g...com wrote:
    >> Co, jeśli mimo argumentacji o bezsasadności oskarżenia X zostanie
    >> ukarany?
    > znowu namotałem. Nie X tylko Z. za dużo pseudonimów w tej historii :/

    Z może ponosić odpowiedzialność za ujawnienie nie jawnej informacji,
    natomiast nei za jej przeczytanie.


  • 13. Data: 2009-04-10 19:55:29
    Temat: Re: czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym? - finał jakby....
    Od: s...@g...com

    On 10 Kwi, 19:25, "Robert Tomasik" <r...@g...pl> wrote:
    > Użytkownik <s...@g...com> napisał w
    wiadomościnews:46e24ea4-d2dc-4dd6-83b8-31f73146f57d@
    n17g2000vba.googlegroups.com...
    >
    >
    >
    > > On 9 Apr, 23:02, "Robert Tomasik" <r...@g...pl> wrote:
    > >> Użytkownik <s...@g...com> napisał w
    > >> wiadomościnews:49cce168-e
    > >> f...@l...googlegroups.
    com...
    > >>> On 9 Kwi, 22:02, "Robert Tomasik" <r...@g...pl> wrote:
    > >>>> Osoba, która miała obowiązek schować dokument niedopełniła obowiązku.
    > >>>> Z
    > >>>> jest niewinny, bo przecież nie wiedział o tym, ze ten dokument jest
    > >>>> niejawny, zanim go nie przeczytał.
    > >>> OK, dzięki. Co z Y? Teraz przypomniało mi się, że Y upublicznił treść
    > >>> notatki przed jej przeczytaniem przez Y. Świadczy o tym fakt, że Z
    > >>> wspominając jednemu z pracowników o notatce usłyszał w odpowiedzi, że
    > >>> 'wiem, ale nie zgadzam się z tym co Y powiedział na spotkaniu'.
    > >> Skąd Y wiedział co jest w notatce, zanim ją przeczytał? Bo inaczej
    > >> upublicznić jej treści nie mógł. Chyba coś zamotałeś.
    > > tak, namotałem. powinno być, że Y upublicznił treść rozmowy (w stopniu
    > > jednakim z treścią notatki) zanim Z ją przeczytał wchodząc rano do
    > > biura.
    > > W związku z tym, czy Y rozpowszechniał informacje niejawne?
    >
    > By odpowiedzieć na Twoje pytanie, musimy wiedzieć, czy te informacje przez
    > niego rozpowszechnione były niejawne. Istotnym jest, w jakiej części on je
    > ujawnił, bo nie wykluczone, ze część była niejawna.
    >
    > >> Natomiast z odpowiedzi, że 'wiem, ale nie zgadzam się z tym co Y
    > >> powiedział na spotkaniu' nie da sie wywieść, że Y komukolwiek
    > >> upowszechnił notatkę. Y był przecież na spotkaniu, więc co do zasady
    > >> mógł po prostu opisać komuś swoją wypowiedź bez zaznajamiania tej
    > >> osoby z treścią notatki.
    > > Zgadza się, od momentu zakończenia spotkania Y nie powinien mieć
    > > dostępu do oryginału notatki. Może zrobić kopię dla siebie, jednak
    > > kopia nadal, wg procedur firmy, pozostaje dokumentem o charakterze
    > > poufnym. Notatka tego typu pozostaje dokumentem poufnym bezterminowo w
    > > jakiejkolwiek formie, jeśli to coś wnosi.
    >
    > Ale notatka, to notatka. Przecież Y zna treść rozmów nei z notataki, tylko
    > w wyniku swojej obecności przy rozmowie. W tej sytuacji w ogóle tego przez
    > pryzmat notatki nie ma co oceniać. Istotnym jest, czy Y miał obowiazek
    > zachowania w tajemnicy treści spotkania i z czego oraz w jakim zakresie ów
    > obowiazek wynikał.
    >
    > > Dziś nasunęło mi się jeszcze jedno pytanie. Czy istnieje jakakolwiek
    > > podstawa prawna umożliwiająca firmie karanie pracowników za czytanie
    > > informacji niejawnych, zakładając, że nie podejmują oni
    > > żadnej czynności aby tę informację uzyskać?
    >
    > Już pisałem. Winę ponosi osoba, która dokumentu nie zabezpieczyła, a nie
    > ta, która go przypadkowo przeczytała. Natomiast Z oczywiście nie ma prawa
    > ujawniać informacvji, z którą zapoznał sie przypadkowo, więc jeśli to
    > uczynił, a wiedział, ze są to informacje poufne, to można go ukarać.
    >
    > > Co, jeśli mimo argumentacji o bezsasadności oskarżenia X zostanie
    > > ukarany?
    >
    > Z tego co widzę X ponosi odpowiedzialność za pozostawienie bez nadzoru
    > poufnego dokumentu.

    otóż co następuje: sytuacja oczywiście wyjęta z życia, tyle, ze finał
    jest taki: przełożeni wręczyli pracownikowi Z pismo wzywające na
    przesłuchanie w trybie postępowania dyscyplinarnego, za, cytuję,
    '[...] suspected that read confidential supervision notes that were
    left in office of [Nazwa Firmy]' Tłumaczę: '[...] podejrzany o
    przeczytanie poufnych notatek z 'supervision', które zostały
    pozostawione w biurze'. Wg posiadanych mi informacji pracownik X nie
    poniesie żadnej odpowiedzialności z tytułu niedotrzymania procedur,
    pracownik Y też nie zostanie ukarany za rozpowszechnianie informacji
    niejawnej.

    [supervision] - spotkanie pracownika z bezpośrednim przełożonym, na
    którym pracownik jak i przełożony wymieniają uwagi na temat innych
    pracowników i warunków pracy. Wg naszych pracodawców takie spotkania
    podnoszą standard świadczonych usług z zachowaniem anonimowości.
    Dokument ten ma wydrukowaną nazwę ale nie ma żadnych oznaczeń typu
    'poufne', 'tajne' etc. Nie istnieje też w firmie jakikolwiek rejestr
    dokumentów tajnych, nie istnieje żadna procedura określająca które
    dokumenty mają być traktowane jako tajne.

    Ja jestem pracownikiem Z.

    O czym przełożeni nie zdają sobie sprawy a ja doskonale pamiętam, to
    fakt, że na jednym z takich spotkań wspominałem o złej praktyce
    przechowywania notatek z 'supervision', co skutkowało tym, że personel
    wiedział to, czego wiedzieć nie powinien. Jak widać, do dnia
    dzisiejszego nie zrobiono z tym nic.

    Dziś, w drodze innego postępowania dyscyplinarnego wręczono mi
    Performance Development Form, czyli, wg mnie, narzędzie dyscyplinarne
    mniejszego kalibru za 'Ogólną złą wydajność'. Podpisałem ten dokument
    jako że jest to tylko notatka ze spotkania, na którym przekazano mi
    uwagi dotyczące jakości mojej pracy. Większość zarzutów w tym
    dokumencie dotyczyła spraw, o których pracownik Y wspomniał na
    spotkaniu (a które nota-bene nie mają wiele wspólnego ze stanem
    faktycznym, potwierdzonym przez świadków we własnych notatkach ze
    spotkań tego typu). Oczywiście od tego dokumentu mogę się odwoływać.
    Mam świadków, którzy słyszeli od pracownika Z słowa, że w dniu
    spotkania miał 'chujowy dzień i musiał się wyżyć'. Sprawa ma początek
    dawno temu, kiedy Y został ukarany w innym postępowaniu dyscyplinarnym
    zainicjowanym z mojej przyczyny. Sprawa dotyczyła nieuprawnionego
    opuszczenia miejsca pracy (co już jest bardzo poważnym naruszeniem
    procedur w naszej firmie) i wykorzystania służbowego pojazdu do celów
    prywatnych bez zgody przełożonych. Odczytuję działanie pracownika Y
    jako próbę zemsty za tamtą sytuację.

    I wprawdzie akcja nie dzieje się w Polsce ale w UK, to prawo jest w
    tym zakresie identyczne na całym świecie, no, może poza Chinami, Koreą
    Północną i Iranem...

    Czekam teraz na 20-go kwietnia, kiedy to ma odbyć się wysłuchanie
    wszystkich stron.

    Jak naostrzyć ten miecz?


  • 14. Data: 2009-04-10 20:21:22
    Temat: Re: czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym?
    Od: Krzysztof 'kw1618' z Warszawy <a...@m...www.pl>

    A tak trochę poza tematem:
    Ogólnie przyjęte procedury w kancelariach tajnych są takie, że:
    1. przed opuszczeniem pomieszczenia, nawet na chwilę, umieszcza się tajne
    materiały w szafie, nie zostawia się na biurku;
    nigdy nie wiemy czy opuszczamy pokój na 3 minuty, czy coś nagle spowoduje,
    że oddalimy się na dłużej.

    http://grupy.3mam.net/art/kancelaria_tajna.php

    --
    Zalaczam pozdrowienia i zyczenia powodzenia
    Krzysztof 'kw1618' Warszawa - Ursynow
    Kontakt z kw1618 przez grupy.3mam.net 'Kontakt'
    Galeria foto Piętrus KM Bombardier http://foto.3mam.net


  • 15. Data: 2009-04-10 21:48:13
    Temat: Re: czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym? - finał jakby....
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik <s...@g...com> napisał w wiadomości
    news:9c0b541f-5dab-48c2-9bb3-860a29cbbb43@v28g2000vb
    b.googlegroups.com...

    > otóż co następuje: sytuacja oczywiście wyjęta z życia, tyle, ze finał
    > jest taki: przełożeni wręczyli pracownikowi Z pismo wzywające na
    > przesłuchanie w trybie postępowania dyscyplinarnego, za, cytuję,
    > '[...] suspected that read confidential supervision notes that were
    > left in office of [Nazwa Firmy]' Tłumaczę: '[...] podejrzany o
    > przeczytanie poufnych notatek z 'supervision', które zostały
    > pozostawione w biurze'. Wg posiadanych mi informacji pracownik X nie
    > poniesie żadnej odpowiedzialności z tytułu niedotrzymania procedur,
    > pracownik Y też nie zostanie ukarany za rozpowszechnianie informacji
    > niejawnej.

    To, czy prtzełozeni chcą sobie X i Y ścigać, to już inna sprawa i nie ma
    ona poniekąd wpływu na prawno-karna ocenę postępoku Z. W mojej ocenie można
    ukarać Z za rozpowszechnianie niejawnej informacji, ale nie za jej
    przeczytanie, bo jak już pisałem musiał dokument przeczytać, by się
    zorientować, że jest niejawny.

    > [supervision] - spotkanie pracownika z bezpośrednim przełożonym, na
    > którym pracownik jak i przełożony wymieniają uwagi na temat innych
    > pracowników i warunków pracy. Wg naszych pracodawców takie spotkania
    > podnoszą standard świadczonych usług z zachowaniem anonimowości.
    > Dokument ten ma wydrukowaną nazwę ale nie ma żadnych oznaczeń typu
    > 'poufne', 'tajne' etc. Nie istnieje też w firmie jakikolwiek rejestr
    > dokumentów tajnych, nie istnieje żadna procedura określająca które
    > dokumenty mają być traktowane jako tajne.

    To od razu wiedziałem. Gdyby były, to by taki dokument znajdował się w
    strefie bezpieczeństwa.

    > Ja jestem pracownikiem Z.
    > O czym przełożeni nie zdają sobie sprawy a ja doskonale pamiętam, to
    > fakt, że na jednym z takich spotkań wspominałem o złej praktyce
    > przechowywania notatek z 'supervision', co skutkowało tym, że personel
    > wiedział to, czego wiedzieć nie powinien. Jak widać, do dnia
    > dzisiejszego nie zrobiono z tym nic.

    Co to zmienia?

    > Dziś, w drodze innego postępowania dyscyplinarnego wręczono mi
    > Performance Development Form, czyli, wg mnie, narzędzie dyscyplinarne
    > mniejszego kalibru za 'Ogólną złą wydajność'. Podpisałem ten dokument
    > jako że jest to tylko notatka ze spotkania, na którym przekazano mi
    > uwagi dotyczące jakości mojej pracy. Większość zarzutów w tym
    > dokumencie dotyczyła spraw, o których pracownik Y wspomniał na
    > spotkaniu (a które nota-bene nie mają wiele wspólnego ze stanem
    > faktycznym, potwierdzonym przez świadków we własnych notatkach ze
    > spotkań tego typu). Oczywiście od tego dokumentu mogę się odwoływać.
    > Mam świadków, którzy słyszeli od pracownika Z

    Czyli Ciebie, czy znowu coś pomyliłeś?

    > słowa, że w dniu
    > spotkania miał 'chujowy dzień i musiał się wyżyć'. Sprawa ma początek
    > dawno temu, kiedy Y został ukarany w innym postępowaniu dyscyplinarnym
    > zainicjowanym z mojej przyczyny. Sprawa dotyczyła nieuprawnionego
    > opuszczenia miejsca pracy (co już jest bardzo poważnym naruszeniem
    > procedur w naszej firmie) i wykorzystania służbowego pojazdu do celów
    > prywatnych bez zgody przełożonych. Odczytuję działanie pracownika Y
    > jako próbę zemsty za tamtą sytuację.

    I ta zemsta miała polegać na pozostawieniu przez X "tajnej" notataki w
    miejscu przypadkowym w celu spowodwania, byś ją przeczytał? Trochę to
    naciągane w mojej ocenie.

    > I wprawdzie akcja nie dzieje się w Polsce ale w UK, to prawo jest w
    > tym zakresie identyczne na całym świecie, no, może poza Chinami, Koreą
    > Północną i Iranem...

    Niekoniecznie. Ja nie wiem, jakie tam mają przepisy co do tajemnic.

    > Czekam teraz na 20-go kwietnia, kiedy to ma odbyć się wysłuchanie
    > wszystkich stron.
    > Jak naostrzyć ten miecz?


    Tylko po co?


  • 16. Data: 2009-04-11 09:37:02
    Temat: Re: czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym? - finał jakby....
    Od: s...@g...com

    On 10 Kwi, 22:48, "Robert Tomasik" <r...@g...pl> wrote:

    > To, czy prtzełozeni chcą sobie X i Y ścigać, to już inna sprawa i nie ma
    > ona poniekąd wpływu na prawno-karna ocenę postępoku Z. W mojej ocenie można
    > ukarać Z za rozpowszechnianie niejawnej informacji, ale nie za jej
    > przeczytanie

    Nie rozpowszechniałem informacji, poinformowałem jedynie o fakcie
    przeczytania. sprawa jasna.

    > To od razu wiedziałem. Gdyby były, to by taki dokument znajdował się w
    > strefie bezpieczeństwa.

    Wprawdzie nie jest to kancelaria tajna a branża całkiem inna. Nie
    mniej jednak co tajne to tajne.

    > > Ja jestem pracownikiem Z.
    > > O czym przełożeni nie zdają sobie sprawy a ja doskonale pamiętam, to
    > > fakt, że na jednym z takich spotkań wspominałem o złej praktyce
    > > przechowywania notatek z 'supervision', co skutkowało tym, że personel
    > > wiedział to, czego wiedzieć nie powinien. Jak widać, do dnia
    > > dzisiejszego nie zrobiono z tym nic.
    >
    > Co to zmienia?

    może nie zmienia ale wnosi do sprawy tyle, że takie przypadki zdarzały
    się już w przeszłości a przełożeni nie wyciągali konsekwencji mimo, że
    wiedzieli o takich przypadkach. W mojej firmie szczególnie zwraca się
    uwagę na procedury, jednak kiedy ma dojść do wszczęcia postępowania
    dyscypl. przeciwko 'swojemu' - sprawa jest momentalnie wyciszana, a
    personel szeregowy dostaje papkę do przeżucia na codwutygodniowych
    meetingach firmowych. W momencie, kiedy szeregowy pracownik popełnia
    przeczytanie notatki z supervision, uruchamiana jest cała machina
    represji. W podobny sposób straciło pracę kilka osób, bardzo dobrych
    pracowników, którzy nadepnęli komuś na odcisk swoją ambicją i chęcią
    wprowadzenia zmian na lepsze w firmie.

    > > Mam świadków, którzy słyszeli od pracownika Z
    > Czyli Ciebie, czy znowu coś pomyliłeś?

    Y. Y miał być :/

    > > Odczytuję działanie pracownika Y
    > > jako próbę zemsty za tamtą sytuację.
    >
    > I ta zemsta miała polegać na pozostawieniu przez X "tajnej" notataki w
    > miejscu przypadkowym w celu spowodwania, byś ją przeczytał? Trochę to
    > naciągane w mojej ocenie.

    Nie chodziło mi o pozostawienie notatki ale to, co powiedział Y na
    spotkaniu. Pozostawieniu notatki na biurku jest winy X.

    > > Jak naostrzyć ten miecz?

    > Tylko po co?

    Po to, żeby nie dać się ukarać za coś, co przestępstwem ani
    naruszeniem procedur nie jest. Nie chcę nikogo niszczyć, ale chciałbym
    aby efektem tego postępowania ma być określenie w procedurach firmy co
    jest dokumentem tajnym i w jaki sposób ma on być przechowywany. Nie
    wszcząłem postępowania sam przeciwko sobie aby takie procedury
    uzupełnić, ale skoro postepowanie już trwa i nie mam możliwości jego
    przedterminowego zakońćzenia, więc niech dotrwa do końca.
    Przestudiowałem procedury dyscyplinarne w naszej firmie i tylko jeden
    punkt wspomina o danych poufnych: "Zabronione jest, podczas lub po
    ustaniu stosunku pracy, ujawnianie komukolwiek jakichkolwiek poufnych
    informacji dotyczących naszej firmy lub tajemnic służbowych.". Czy
    podczas rozmowy z przełożonymi mogę powołać się na ten punkt
    sugerując, że nie ma w procedurze dyscyplinarnej punktu, który
    sugerowałby zasadność oskarżenia? Ta procedura jasno określa wszystkie
    zachowania i czynności, które są podstawą do wszczęcia postępowania.

    |Dzięki za dotychczasowe odpowiedzi.


  • 17. Data: 2009-04-11 15:30:43
    Temat: Re: czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym? - finał jakby....
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik <s...@g...com> napisał w wiadomości
    news:763ff030-c207-4e00-bd80-d9ac97f4516d@n17g2000vb
    a.googlegroups.com...
    > On 10 Kwi, 22:48, "Robert Tomasik" <r...@g...pl> wrote:
    >> To, czy prtzełozeni chcą sobie X i Y ścigać, to już inna sprawa i nie ma
    >> ona poniekąd wpływu na prawno-karna ocenę postępoku Z. W mojej ocenie
    >> można ukarać Z za rozpowszechnianie niejawnej informacji, ale nie za jej
    >> przeczytanie
    > Nie rozpowszechniałem informacji, poinformowałem jedynie o fakcie
    > przeczytania. sprawa jasna.

    No to trudno Cię za ujawnienie tajemnicy ścigać. Sądzę, że nawet w
    Królestwie jest to nieprawdopodobne.

    >> Co to zmienia?
    > może nie zmienia ale wnosi do sprawy tyle, że takie przypadki zdarzały
    > się już w przeszłości a przełożeni nie wyciągali konsekwencji mimo, że
    > wiedzieli o takich przypadkach.

    To już prawo przełożonych. Może były jakieś okoliczności, o których nie
    wiesz. Zawsze do tego tak podchodź.

    > W mojej firmie szczególnie zwraca się
    > uwagę na procedury, jednak kiedy ma dojść do wszczęcia postępowania
    > dyscypl. przeciwko 'swojemu' - sprawa jest momentalnie wyciszana, a
    > personel szeregowy dostaje papkę do przeżucia na codwutygodniowych
    > meetingach firmowych. W momencie, kiedy szeregowy pracownik popełnia
    > przeczytanie notatki z supervision, uruchamiana jest cała machina
    > represji. W podobny sposób straciło pracę kilka osób, bardzo dobrych
    > pracowników, którzy nadepnęli komuś na odcisk swoją ambicją i chęcią
    > wprowadzenia zmian na lepsze w firmie.

    To raczej normalna praktyka.

    >> I ta zemsta miała polegać na pozostawieniu przez X "tajnej" notatki w
    >> miejscu przypadkowym w celu spowodowania, byś ją przeczytał? Trochę to
    >> naciągane w mojej ocenie.
    > Nie chodziło mi o pozostawienie notatki ale to, co powiedział Y na
    > spotkaniu. Pozostawieniu notatki na biurku jest winy X.

    No to w ogóle rozpatrywanie tego w kategoriach zemsty jest nieracjonalne.
    raczej zastanów sie, na kogo z przełożonych ma przełożenie Y, bo to ten
    przełożony może "mścić" się za swojego.

    >>> Jak naostrzyć ten miecz?
    >> Tylko po co?
    > Po to, żeby nie dać się ukarać za coś, co przestępstwem ani
    > naruszeniem procedur nie jest.

    I tej wersji się trzymać. Notatkę przeczytałeś, bo leżała na wierzchu, więc
    by sie zorientować, co zawiera musiałeś ją przeczytać.

    > Nie chcę nikogo niszczyć, ale chciałbym
    > aby efektem tego postępowania ma być określenie w procedurach firmy co
    > jest dokumentem tajnym i w jaki sposób ma on być przechowywany.

    Uparłeś się naprawiać świat? Wojna z wiatrakami. W państwowych organach
    czasem w tej materii bywają zagwozdki, wiec nie wyobrażam sobie, by w
    prywatnej to ktoś ściśle uregulował. Co do zasady niejawny dokument
    powinien być odpowiednio oznakowany, co wyklucza rozbieżności
    interpretacyjne.

    > Nie
    > wszcząłem postępowania sam przeciwko sobie aby takie procedury
    > uzupełnić, ale skoro postępowanie już trwa i nie mam możliwości jego
    > przedterminowego zakończenia, więc niech dotrwa do końca.
    > Przestudiowałem procedury dyscyplinarne w naszej firmie i tylko jeden
    > punkt wspomina o danych poufnych: "Zabronione jest, podczas lub po
    > ustaniu stosunku pracy, ujawnianie komukolwiek jakichkolwiek poufnych
    > informacji dotyczących naszej firmy lub tajemnic służbowych.". Czy
    > podczas rozmowy z przełożonymi mogę powołać się na ten punkt
    > sugerując, że nie ma w procedurze dyscyplinarnej punktu, który
    > sugerowałby zasadność oskarżenia? Ta procedura jasno określa wszystkie
    > zachowania i czynności, które są podstawą do wszczęcia postępowania.
    > Dzięki za dotychczasowe odpowiedzi.

    Podejrzewasz tak daleko posuniętą indolencję Twoich przełożonych, że nie
    rozróżniają przypadkowego zapoznania się z niejawnym dokumentem, od
    ujawnienia niejawnej informacji? Jeśli tak, to zmień firmę. Z idiotami
    daleko nie zajdziesz. Ja bym tu raczej szukał podwójnego dna tej sprawy.


  • 18. Data: 2009-04-11 18:11:10
    Temat: Re: czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym? - finał jakby....
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Robert Tomasik pisze:

    >> Nie rozpowszechniałem informacji, poinformowałem jedynie o fakcie
    >> przeczytania. sprawa jasna.
    >
    > No to trudno Cię za ujawnienie tajemnicy ścigać. Sądzę, że nawet w
    > Królestwie jest to nieprawdopodobne.

    Zjednoczonym? Oni mają "Official Secrets Act" - i tam nawet dziennikarz
    może beknąć za rozpowszechnianie tajnych danych, które np. znalazł na
    śmietniku.


  • 19. Data: 2009-04-11 21:17:03
    Temat: Re: czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym? - finał jakby....
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Użytkownik "Andrzej Lawa" <a...@l...SPAM_PRECZ.com> napisał w
    wiadomości news:0337b6-1cs.ln1@ncc1701.lechistan.com...
    > Robert Tomasik pisze:
    >>> Nie rozpowszechniałem informacji, poinformowałem jedynie o fakcie
    >>> przeczytania. sprawa jasna.
    >> No to trudno Cię za ujawnienie tajemnicy ścigać. Sądzę, że nawet w
    >> Królestwie jest to nieprawdopodobne.
    > Zjednoczonym? Oni mają "Official Secrets Act" - i tam nawet dziennikarz
    > może beknąć za rozpowszechnianie tajnych danych, które np. znalazł na
    > śmietniku.

    Ale za rozpowszechnianie, a nie za przeczytanie przypadkowe. A o tym tu
    mowa.


  • 20. Data: 2009-04-11 23:57:41
    Temat: Re: czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym? - finał jakby....
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com>

    Robert Tomasik pisze:

    >> Zjednoczonym? Oni mają "Official Secrets Act" - i tam nawet dziennikarz
    >> może beknąć za rozpowszechnianie tajnych danych, które np. znalazł na
    >> śmietniku.
    >
    > Ale za rozpowszechnianie, a nie za przeczytanie przypadkowe. A o tym tu
    > mowa.

    Tyż prawda. Ale IMHO warto wspomnieć o tej drobnej różnicy - bo u nas
    nawet jakby rozgadał, co przeczytał, to nic by nie było. A u nich - ooops.

strony : 1 . [ 2 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1