eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.praworezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej › Re: rezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
  • Data: 2006-03-06 22:49:29
    Temat: Re: rezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
    Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:dud9k0$eh5$1@atlantis.news.tpi.pl...
    > Sky [###s...@o...pl.###] napisał:
    >
    > > Gdybym ci zaczął przedstawiać tok przyczynmowo skutkowy /choćby mój
    > > własny/ -musłałbyś sam zastanowić się nad sobą -wiec nie dziwię się
    > iż
    > > masz tendencję do dystansowania się od takowej opcji i
    > przejaskrawiania
    > > mojego stanowiska.
    >
    > Jestem głębokim piewcą zasady, że "to, co mnie nie zabije, to mnie
    > wzmocni". Wal chłopie zatem śmiało. Postara się zdzierżyć jakoś ten
    > cios. :-)

    Zasada do dupy. Widać jeszcze w życiu ani razu nie dostałeś tak mocno w kość
    że zrobiło ci się na dłuższy czas/kilka lat conajmniej/ słabo...
    Prawdziwa zasada brzmi:
    "Co cię nie zabije -to cię osłabi..." Cóż z tego że się pochorujesz i
    przechorujesz czy nawet uodpornisz na jakąś jedną chorobę skoro
    następna -inna znów cię rozłoży? Chorób bez liku...a na wszystko się
    uodpornić nie da. Można powiedzieć że jestesmy więc cholernymi
    szczęsciarzami skoro jeszcze żyjemy...ale tu nie o wegetację fizis
    idzie...ale o przebudzenie pełni ludzkiego ducha!

    > > To wszystko o czym mówisz /poza chrztem niemowląt/ odbywa się jednak
    > w
    > > wieku późniejszym...kiedy już jest się już tak zindoktrynowanym że
    > nie
    > > ma się możliwości przeciwstawić ogólnemu trendowi. Ale właściwie ani
    > > wojsko podatki, nauka czy inne "uwarunkowania" nie są obligujące
    > > ostatecznie. Można żyć szczęśliwie bez spełniania tego. ;)
    >
    > Znam cały szereg przykładów szczęśliwych osób, które nie zostały
    > ochrzczone. Widać i bez chrztu można być szczęśliwym.

    Znam wiele osób które pomimo "chrztu" uniknęły indoktrynacji...i też są
    szcześliwe...bo się nie przejęły tym co im "fundowno". Zresztą to nie o
    jakiś "chrzest" nam tu idzie ale o ową indoktrynację -rozpoczynaną
    "chrztem" -takim lub innym/chodzi o obrządek inicjacyjny/.
    Niestety znam bardzo wiele osób które owa inicjacja jednak wprowadziła na
    drogę indoktrynacji -i nie wyzwoliły się spod jej wpływu do dziś. Oto ból
    nad bóle: odbieranie przez jednych odczłowieczonych człowieczeństwa innym.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1