>> X wyjeżdza z drogi podporządkowanej na główną, po której jedzie z
>> nadmierną
>> prędkością Y (ograniczenie do 40km/h, Y jedzie załóżmy 70km/h). Dochodzi
>> do
>> stłuczki. Y uważa ze X nie ustąpił pierwszeństwa, natomiast X broni się
>> ze
>> był świecie przekonany ze Y jedzie z dozwoloną predkoscia, a warunki nie
>> pozwoliły mu oszacowac rzeczywistej predkosci Y wiec domniemywał ze
>> jedzie z
>> dozwolona predkoscia 40km/h.
>
> A w jaki sposób ten "Y" dowiedział się że na "głónej" przed miejscem gdzie
> on się włączał do ruchu było ograniczenie do 40km/h? :)
> Nie mówię o tym że dowiedział się po fakcie kolizji - bo wtedy mógł się
> "przespacerować" i tak wpadł na pomysł takiej obrony .. ;)

no np mieszka obok i wie ze na glownej jest do 40km/h ;-)

juz chyba wiem jakie rozwiazanie - warunek sine qua non, gdyby nie wyjechal
nic by sie nie stało, czyli wina X.
Inne pomysły?

pozdrawiam