eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawojak "wyprowadzic" meza z mieszkania?Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
  • Data: 2010-12-29 10:11:18
    Temat: Re: jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
    Od: d...@o...pl szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Lawa – wbrew temu co piszesz – stan faktyczny przedstawilam. Uwazam za
    zupelnie wystarczajace chociażby wskazanie na:
    - anonim;
    - rozmowe z mezem na ten temat z jego wypieraniem się tego, na co wskazywal
    anonim;
    - przyznanie się wreszcie po dlugim czasie z zastrzezeniem odmiennego
    charakteru znajomości. Rozumiem ze dla prawnikow confessio Regina probationum
    Est nie dziala, nie mniej jednak fakt wielokrotnego, nie tylko ustnego
    przyznawania się przez meza do tej znajomości i jej ukrywania, ma dla mnie
    jednak duze znaczenie.

    Chorobliwosc mojej postawy – mam wrazenie – polega na tym, ze nie
    wyciągałam
    konsekwencji z wcześniejszych, roznych sytuacji, jak i bezpośrednio po tej, o
    ktorej tu rozmawiamy. A dalej – myślałam ze wlasnie po ludzku da się to
    załatwić, ze nie będzie konieczności „przymusowego”, silowego
    wyprowadzania
    meza z domu, ze da się to po prostu załatwić w sposób cywilizowany.
    Odwolywanie się przeze mnie do srodkow niejako ostatecznych wynika natomiast
    stad, ze te cywilizowane metody nie daly efektu, w każdym razie – pozytywnego.

    Szersze prezentowanie stanu faktycznego uznalam za zbyteczne, bo moje pytanie
    nie było o szanse na rozwod / orzeczenie jego winy czy jakkolwiek – o to czy
    mam racje. Niemniej jednak wobec rozbudowania watku w zupełnie inna strone
    wskaze chociażby, ze kkolezanka meza w czasie ich znajomości rozwodzila się, a
    jej obecnie były malzonek jako jeden z argumentow w pozwie rozwodowym wskazal
    na jej romans z moim mezem. Jak widac nie ja jedna te konkretne okoliczności
    odebrałam w taki, a nie inny sposób.

    Pomimo niezrozumialego dla mnie postrzegania mnie jako osoby paranoicznej czy
    wrecz – oprawcy wlasnego malzonka, pozew rozwodowy przygotowany jest z opcja
    bez orzekania o winie. Moim celem nie jest bowiem wbrew sugestiom ani odwet,
    ani zemsta, ale po prostu – glebokie, pierwotne już w tej chwili pragnienie
    spokoju i stabilizacji i ogromna niechęć do babrania się w tym calym syfie.
    Wobec całkowitego oporu meza, manifestowanego niejednokrotnie w formie
    agresywnej graniczącej z przemoca psychiczna, a także stanowiska – sprobuj
    tylko wnieść pozew to cie urządzę Az w piety ci pojdzie (wulgaryzmy celowo
    pominiete) plus dzialania podejmowane przez meza w celuz zawodowego
    zdyskredytowania mnie – jestem strzepkiem nerwow egzystującym w niewielkim
    mieszkaniu w gestej atmosferze wrogości i z obawa o to, jaki może być jego
    nastepny ruch. Jestem zatem winna poszukiwania wyjscia z tej sytuacji. Bo
    zakladam ze każdy z krytycznych wobec mnie adwersarzy grzecznie i uprzejmie
    czekalby, kulturalnie serwując codziennie obiad małżonkowi i współczując mu
    jego przewin i sytuacji.

    Co do brzmienia rat. 28[1] krio - nie podepre tego madrym wywodem, ale nie
    miesci mi sie w glowie, aby sytuacja, gdy jedynym co mnie z mezem laczy jest
    rozmalnie istniejacy zwiazek malzenski i fakt zajmowania jednego lokalu mogla
    byc interpretowana jako >rodzina< i stad wywodzona koniecznosc zaspokajania
    jej potrzeb.

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1