eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoWypadek w szkole. Zadośćuczynienie. › Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
  • Data: 2010-12-01 21:16:05
    Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
    Od: Jacek /Jaco/ Jakubowski <j...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2010-12-01 21:28, Krzysztof pisze:
    >> Użytkownik "Jacek /Jaco/ Jakubowski" <j...@p...fm> napisał
    >
    >>> Kolejne pytanie naprowadzające:
    >>> Czyli w naszym teoretycznym przypadku jakie należy przedsięwziąć środki
    >>> ostrożności lub jakie działania aby zapewnić bezpieczeństwo na schodach?
    >>> Będziesz znosić na rękach 10 letnie dzieci? Konkretnie proszę, jak
    >>> zabezpieczyć się w Twoim mniemaniu przed odpowiedzialnością czyli
    >>> przed wypadkiem?
    >
    > Po prostu mieć dziecko/dzieci na oku i spowodować (werbalnie - zakaz
    > biegania pod schodach, fizycznie - przytrzymanie za rękę itp.), by szły
    > normalnie, bez szaleństw. Pewnie, że może się zdarzyć, że wszystkiego
    > dopilnujemy, a dziecko i tak umrze - na zawał albo w wyniku ukąszenia osy.
    > Ale wówczas jest to niezależne od nas, nie mamy na to żadnego wpływu - ani
    > pośredniego, ani bezpośredniego.

    Jak to nie masz, wystarczy, że będziesz pilnował czy jakaś osa nie lata
    wokół dzieci. Chyba możesz odgonić osę zanim ugryzie?

    > Na dopilnowanie dziecka na schodach mamy wpływ.

    Ok, czyli będziesz chodził po schodach za rękę z 12 latkami? Naprawdę?
    Ile takich 12 latków na raz przeprowadzisz?

    Z kolei nie ma tutaj analogii do omawianego przypadku (tego ze
    > szkoły),ponieważ w dość prosty sposób można wykazać, że obowiązek nadzoru
    > nie został zadośćuczyniony w sposób prawidłowy/wystarczający.

    Ja natomiast uważam, że był.

    Możesz mi powiedzieć jak obowiązek nadzoru nad własnym dzieckiem pełni
    rodzic siedzący w domu przed telewizorem, podczas gdy jego pociecha
    codziennie po kilka godzin bawi się z kolegami na osiedlowym podwórku albo
    cholera wie gdzie?

    Uważasz, że jest wtedy bezpieczniejsza niż w szkole?

    [...]
    > Samo powierzenie mi swoich dzieci przez sąsiadkę nie jest równoznaczne z
    > umową i moim zobowiązaniem.

    Ależ oczywiście, że tak, wyrażasz zgodę na przypilnowanie = zawierasz umowę
    i nie ma znaczenia czy bierzesz za to kasę czy nie.

    > Mogę się wprawdzie zgodzić na taką opiekę, ale
    > np. z zastrzeżeniem, że nie przyjmuję na siebie żadnej odpowiedzialności. W
    > praktyce tak to zresztą funkcjonuje i nikt by mnie do odpowiedzialności nie
    > pociągał. Faktycznym opiekunem dziecka pozostaje rodzic. Co innego w szkole -
    > tutaj zobowiązanie do opieki definiuje pojęcie ustawy i nie ma zmiłuj się.

    Na szczęście sądy mają na to inny pogląd i tylko przypadkach bezpośredniego
    związku działań nauczyciela czy opiekuna* ze zdarzeniem (np. pozwoli bawić
    się dzieciom na autostradzie, poprowadzi wycieczkę w góry podczas zagrożenia
    lawinowego) wydaje wyroki skazujące.

    * - nie zapominajmy o babciach, ciociach, sąsiadkach, itd.

    --
    Jacek /Jaco/ Jakubowski

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1