eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoWypadek w szkole. Zadośćuczynienie. › Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
  • Data: 2010-11-29 23:15:11
    Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
    Od: Maciek <m...@e...one.nospam.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    begin o nicku Damian napisał(a) na pl.soc.prawo następujące bzdety:

    > A ja przypominam: Pedagog dyżyrujący na korytarzu widział wychowawcę jak
    > otwierał klasę. Tak jest w protokole. Wychowawca w rozmowie z nami
    > przyznał się, że go tam nie było bo nie musiał być!
    Nie ma wątpliwości, ze ktoś coś kręci, ale nie wiem kto. Czy "pedagog
    dyżurujący" to inny nauczyciel, czy to ten "pedagog szkolny" który jest
    rodzicem drugiego uczestnika zdarzenia? Czy to było podczas przerwy, czy
    choćby chwilę, ale po dzwonku?
    Przede wszystkim należało dokładnie przesłuchać syna. Jeśli sprawiłeś
    wrażenie, że czepiasz się na oślep, byle tylko wydębić jakąś kasę, to
    usiłują zamotać.
    Szkoły nie są idealne, ale na razie naszego kraju nie stać na zamontowanie
    stu kamer i dwustu ochroniarzy w każdej szkole.

    > Czy to wszystko gra? Chyba ktoś(dyżurujący) po prostu kłamie. Więc czy
    > jest to wiarygodny świadek? A może go po prostu nie było na dyżurze lub
    > zszedł z niego wcześniej? Syn twierdzi, że było po dzwonku. Dzieci są jak
    > pisałem podzielone czy przed czy po. To wszystko mi się układa w logiczną
    > całość, że dyżurujący zszedł już z dyżuru i owszem zobaczył wychowawcę ale
    > na całkiem innym korytarzu którego nie widać z miejsca zdarzenia. A więc
    > dzieci były bez opieki. Teraz dorabiają na siłę swoje alibi. I to mam tak
    > zostawić??? Damian
    Problem w tym, że skoro jednak po dzwonku, to nauczyciel dyżurujący (a
    pilnuje często koło setki ludzi na korytarzu) musiał iść do pokoju
    nauczycielskiego po dziennik i klucz. Natomiast wychowawca (o ile to on
    miał mieć następną lekcję z tą klasą) dopiero szedł do klasy z dziennikiem
    i kluczem. Mógł być 5 metrów od miejsca wypadku, dalej na schodach lub
    nawet jeszcze na innej kondygnacji. W takim przypadku udowodnienie winy
    szkoły jest praktycznie niemożliwe, bo jej nie było.
    Odpowiedzialność ponosi za to sprawca, a materialną jego rodzice, o ile
    zostanie udowodnione, że czyn jego był celowy, a nie przypadkowy.

    --
    Maciek
    I spend my time wasting yours.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1