eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoWłasny znak drogowyRe: Własny znak drogowy
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
    From: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: Re: Własny znak drogowy
    Date: Fri, 25 Nov 2005 21:57:23 +0100
    Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
    Lines: 124
    Message-ID: <dm7ts4$nn8$1@inews.gazeta.pl>
    References: <1...@n...onet.pl> <dm4r4e$pil$1@news.onet.pl>
    <dm4tk5$25s$1@nemesis.news.tpi.pl> <dm4u75$417$1@news.onet.pl>
    <dm5e48$4f2$1@atlantis.news.tpi.pl> <dm6gn9$s0e$1@opal.futuro.pl>
    NNTP-Posting-Host: bvl113.neoplus.adsl.tpnet.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1132952260 24296 83.29.209.113 (25 Nov 2005 20:57:40 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Fri, 25 Nov 2005 20:57:40 +0000 (UTC)
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
    X-Priority: 3
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
    X-User: robert.tomasik
    X-MSMail-Priority: Normal
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:345288
    [ ukryj nagłówki ]

    Użytkownik "SzerszeN" <s...@t...pl> napisał w wiadomości
    news:dm6gn9$s0e$1@opal.futuro.pl...

    Sytuacja nie jest jednoznaczna. Kilka lat temu na tym forum toczyła
    się burzliwa dyskusja zmierzająca do wypracowania jednolitej definicji
    "drogi publicznej" w rozumieniu Prawa o Ruchu Drogowym, która z tego
    co pamiętam nie doprowadziła do konsensusu. Sama przywołana ustawa
    definicja takiej nie zawiera, ograniczając się do zdefiniowania
    pojęcia "droga" jako wydzielonego pasa terenu składającego się z
    jezdni, pobocza, chodnika, drogi dla pieszych lub drogi dla rowerów,
    łącznie z torowiskiem pojazdów szynowych znajdującym się w obrębie
    tego pasa, przeznaczonego do ruchu lub postoju pojazdów, ruchu
    pieszych, jazdy wierzchem lub pędzenia zwierząt.

    Moi oponenci podnosili, iż wobec tego, iż PoRD nie zawiera definicji
    "drogi publicznej" należy stosować definicję zawartą w ustawie z dnia
    21 marca 1985 r. o drogach publicznych. Zgodnie z tym przepisem drogą
    publiczną jest droga zaliczona na podstawie tej ustawy do jednej z
    kategorii dróg, z której może korzystać każdy, zgodnie z jej
    przeznaczeniem, z ograniczeniami i wyjątkami określonymi w tej ustawie
    lub innych przepisach szczególnych. A ustawa wymienia następujące
    kategorie dróg:

    1) drogi krajowe,
    2) drogi wojewódzkie,
    3) drogi powiatowe,
    4) drogi gminne.

    Pomijając kwalifikację dróg o wyższych kategoriach, która nie powinna
    chyba budzić większych emocji, to w tej ustawie dalej czytamy, że do
    dróg gminnych zalicza się drogi o znaczeniu lokalnym nie zaliczone do
    innych kategorii, stanowiące uzupełniającą sieć dróg służących
    miejscowym potrzebom, z wyłączeniem dróg wewnętrznych. Zaliczenie do
    kategorii dróg gminnych następuje w drodze uchwały rady gminy po
    zasięgnięciu opinii właściwego zarządu powiatu. No i teraz zaczyna się
    zamieszanie.

    Mam tutaj bardzo poważne wątpliwości, czy można i należy w tym
    konkretnym wypadku definicję z jednej równorzędnej ustawy przenosić na
    grunt drugiej. Przeciwko takiemu zabiegowi przemawia kilka argumentów:

    1) Od strony teoretycznej: Ustawa o drogach publicznych w sposób
    odmienny do PoRD definiuje już takie pojęcie, jak "droga" za którą
    uważa się tam budowlę wraz z drogowymi obiektami inżynierskimi,
    urządzeniami oraz instalacjami, stanowiącą całość techniczno-użytkową,
    przeznaczoną do prowadzenia ruchu drogowego, zlokalizowaną w pasie
    drogowym. W tej sytuacji uważam, że nie było zamiarem ustawodawcy
    przenoszenie definicji "drogi publicznej" z jednej ustawy do drugiej
    skoro sama definicja "drogi" już jest inna w tych ustawach i z różnych
    powodów można znaleźć kilka przykładów takich dróg, które będą "drogą"
    w rozumieniu PoRD, a nie będą w rozumieniu ust. o drogach publicznych
    i na odwrót. Jak zatem przenieść pojęcie niejako zawężające pojęcie
    "drogi"?

    2) Od strony praktycznej: Przyjęcie proponowanej wykładni "drogi
    publicznej" powodowało by, iż kierujący by być w zgodzie z prawem
    powinien przed wybraniem się w drogę co najmniej sprawdzić czy
    wszystkie, a jeśli nie to, które odcinki dróg zostały uznane przez
    organy gminy (lub stosownie do ustawy inne powołane organy) za
    publiczne. No bo jak wiadomo na pozostałych przepisy stosuje się nieco
    odmiennie. Wszak przyjmowanie tego na intuicję było by ryzykowne, tym
    bardziej że w Polsce w tym zakresie sporo błędów i niektóre drogi mogą
    faktycznie nie być uznane formalnie za drogi. Kilka lat temu głośny
    był przypadek prywatnego odcinka drogi i bodaj mostu. Mniejsza już o
    podstawy prawne roszczeń właściciela gruntu, ale gdyby przyjąć za
    wyznacznik ustawę o drogach publicznych, to czy na owych odcinkach
    miałby zastosowanie art. 1§2 PoRD?

    Dodatkowego argumentu potwierdzającego moją wykładnię dostarcza art.
    17 PoRD. Zwróćcie uwagę, że w tym wypadku ustawodawca wyraźnie wśród
    dróg wyodrębnia drogi niepubliczne, nieruchomości, obiekty przydrożne,
    strefy zamieszkania, pole, drogi gruntowe. Gdyby zamierzeniem
    ustawodawcy było przyjęcie podziału z ustawy o drogach publicznych, to
    taka konstrukcja art. 17 nie miała by żadnego sensu. Przecież pole,
    obiekt przydrożny, nieruchomość były by drogami niepublicznymi, a w
    konsekwencji zamiast tej długiej litanii wystarczyło by krótko napisać
    o wjeździe z drogi niepublicznej na drogę publiczną i na tym
    zakończyć.

    Reasumując, to uważam, iż przez wymienione w art. 1 PoRD "drogi
    publiczne" należy uważać te, które po prostu są publicznie dostępne. A
    więc uznać, że jest to każda "droga" (a więc i plac, parking czy
    jakikolwiek inny teren, co do którego z okoliczności towarzyszących
    wynika, iż zdaniem zarządcy tego terenu jest przeznaczony do ruchu
    pojazdów) - niezależnie od stosunków własnościowych czy też uchwały
    gminy lub innego powołanego ustawą organu - do której w sposób wyraźny
    i jednoznaczny nie ograniczono publicznego dostępu. No, a dostęp
    publiczny tak naprawdę można ograniczyć tylko i wyłącznie poprzez
    ogrodzenie posesji lub inny zbliżony zabieg. Tego nawet zakazem ruchu
    uczynić nie sposób, bo będą mieli prawo wchodzenia piesi czy też
    wjazdu niektóre pojazdy, których na mocy odrębnych przepisów znak ów
    nie będzie dotyczył.

    W konsekwencji takiej wykładni plac przylegający do drogi, choćby nie
    był drogą publiczną w rozumieniu ustawy o drogach publicznych, to o
    ile nie jest ogrodzony, a z innych okoliczności wyglądało by na to, iż
    jest przeznaczony dla ruchu pojazdów (utwardzony, a nie jakaś tam
    rabatka, czy zgoła lasek) byłby mimo wszystko "drogą publiczną" w
    rozumieniu PoRD i stosowało by się do niego w pełnym zakresie przepisy
    tej ustawy. W dalszej konsekwencji mojej tezy wiążące były by
    ustawione tam znaki drogowe włącznie ze skutkiem prawno-karnym
    przekroczenia wyznaczonych nimi ograniczeń.

    Natomiast na placach wyraźnie odgrodzonych niedostępnych publicznie
    stosowało by się PoRD w zakresie określonym art. 1§2 PoRD, a w
    pozostałej części kodeks cywilny i inne ustawy normujące uprawnienia
    właściciela i innych osób mających prawo zarządzania nieruchomością. W
    tym konkretnym przypadku, który jest przedmiotem głównym tego wątku
    (czyli parkowania na tym placu przez osoby nieupoważnione) było by to
    powództwo o zaprzestanie naruszania własności czy nawet zarzut
    przestępstwa naruszenia miru domowego (tyczy się również przecież
    nieruchomości). Ale by to miało miejsce plac musiał by moim zdaniem
    zostać w sposób wyraźny wyodrębniony z terenu publicznie dostępnego w
    sposób jednoznacznie wskazujący, że właściciel nie życzy sobie pobytu
    osób trzecich. Uważam, ze sama tablica "teren prywatny" sprawy nie
    załatwia, bo nie wyraża jednoznacznie zamiaru właściciela zabronienia
    wstępu osobom trzecim. Poza tym jadąc czymś, co wygląda na drogę nie
    mam przecież obowiązku czytania wszystkich reklam w oczekiwaniu, że na
    jednej z tablic właściciel terenu wyraził swoją wolę co do takiego lub
    innego ograniczenia sposobu jego użytkowania. Od tego są właśnie znaki
    drogowe.



Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1