eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoTelefoniczne nękanie dziecka - karalne? › Re: Telefoniczne nękanie dziecka - karalne?
  • Data: 2012-04-24 11:17:43
    Temat: Re: Telefoniczne nękanie dziecka - karalne?
    Od: Johnson <j...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2012-04-24 11:03, Nixe pisze:
    >> Jest wersja pani i jak doświadczanie życiowe uczy iż nie należy jej
    >> wierzyć.
    >
    > Może Twoje prywatne doświadczenie owszem.
    > Inni mają inne.

    Ci inni, mają po prostu za małe doświadczenie ;)


    > ICITZ?
    >

    Że co ?


    >>> A może go nawet nie kocha, nie lubi. Tego też mu nie wolno?
    >
    >> A może go kocha i lubi tylko się matki boi ...
    >
    > I pewnie dlatego sąd uznał, że dziecko powinno mieszkać właśnie z nią?

    A skąd mi to wiedzieć? 5 lat temu to było.
    Jak mogę pozmyślać to przez te 5 lat dziecko przejrzało na oczy i
    zobaczyło jaka ta matka jest w rzeczywistości, no i zaczęło się jej bać ;)


    >
    >> Granica leży w bezprawności.
    >
    > Więc gdzie dokładnie w tej konkretnej sytuacji?

    No nie moja wina że nie wiesz co to bezprawność.

    >
    >> Jest władza rodzicielska - ma prawo dzwonić, bo jest w prawie.
    > 100 razy dziennie ma prawo dzwonić?

    Oczywiście. Choć świadczy to o tym że coś z nim jest nie tak.


    > W środku nocy ma prawo dzwonić? W czasie zajęć szkolnych?

    W nocy normalni ludzie nie dzwonią. I karygodne jest dawanie dzieciom
    telefonów do szkoły (zresztą dawanie telefonu 10 latkowi jest karygodne
    w każdej sytuacji).

    > Ma prawo dzwonić wywołując w dzieciaku strach i niechęć?

    Ma prawo dzwonić. A jeśli to wywołuje "strach i niechęć" to taką rodzinę
    leczyć trzeba. Może jest jeszcze szansa by nie spaczyć dziecka do końca.


    > Bo jak sądzę nie chodzi o to, że ojciec w ogóle dzwoni, tylko o to jak
    > często i w jaki sposób odbywają się rozmowy.

    A co ja sądzę to już pisałem.


    >
    >> Ale władza rodzicielska nie jest niewzruszalna.
    >
    >>> Czy tatuś robi dobrze dziecku, czy może jednak sobie? O to - jak sądzę -
    >>> chodziło kobiecie.
    >
    >> No tak ...
    >> Z punktu widzenia dziecka kontakty za ojcem są równie ważne jak
    >> kontakty z
    >> matką.
    >
    > Ale z punktu widzenia TEGO dziecka to nie wynika.

    Przecież dziecko nic takiego nam tu nie napisało ?! Piszę matka, której
    słowa wskazują że z nią też jest coś nie tak.


    >
    >> Może jednak wyrośnie w przekonaniu że należy ojca (czy nawet starszych)
    >> szanować i nie należy kierować się tylko własnym uczuciami.
    >
    > Za co konkretnie szanować? Tak defaultowo, bo ... jest ojcem?

    Bo starsi maja rację :)
    Poza tym to któreś z przykazań a prawdziwe katolickie dziecko (no chyba
    że jest w tych 2% niekatolików) winno przestegać przykazań po pójdzie to
    piekła ;)


    > Nienawidzę, boję się, ale szanuję, bo tak każe KRiO?
    > A to nie działa czasem w obie strony?

    Działa.

    >
    >> I żeby jeszcze własnymi uczuciami się to dziecko kierowało ..
    >
    > Nie, 11-latek nie posiada własnych uczuć, w ogóle.
    > To takie tylko trochę wyższe stadium paprotki.

    Mniej więcej. Ja jak miałem 11 lat to nie miałem żadnych uczuć ;)

    >
    >>> Jak wyżej. Dziecko ma prawo nie lubić kogoś, nie chcieć się z kimś
    >>> spotykać, nie chcieć z kimś rozmawiać, bawić się, spędzać czasu.
    >
    >> No kodeks rodzinny jednak mówi co innego
    >
    > W którym miejscu kodeks rodzinny zabrania powyższego?

    Nie chce mi się.

    >
    >> dziecko ma słuchać rodziców.
    >
    > A jeśli nie posłucha? Jeśli odmówi rozmów z ojcem to co?
    > Zauważ, że nie chodzi mi o sytuację, gdy rodzic każe wynieść śmieci,
    > odrobić
    > lekcje, posprzątać łazienkę.

    No widzę, chodzi nawet o coś mniej. Tylko o chwile rozmowy.


    > Chodzi o sytuację, gdy rodzic dzwoni i oczekuje rozmowy, a dziecko milczy
    > albo dziesiątego telefonu w ciągu dnia już nie odbiera, bo wie, że rozmowa
    > będzie taka sama. Więc słucham - w jaki sposób to rozwiązać?

    Jak się dzieci robiło to teraz winno się myśleć jak to rozwiązać.

    >
    >
    >>> A skoro dziecko odmawia kontaktu, to jak inaczej można nazwać usilne
    >>> próby ojca do nawiązania tego kontaktu, jeśli nie nękaniem?

    >> To się nazywa miłość rodzicielska.
    >
    > Już widzę, jaki miód spływa na serce Twego hipotetycznego nastoletniego
    > syna, gdy mu mamusia kanapusie do szkoły przynosi, nosek przy kolegach
    > wyciera, a na wycieczce wydzwania 100 razy dziennie z pytaniem, czy na
    > pewno
    > zmienił bieliznę. Też z miłości rodzicielskiej. No bo zaprzecz, że to nie
    > jest miłość!
    >

    OK, doprecyzuję: To się nazywa *zaborcza* miłość rodzicielska :)

    --
    @2011 Johnson
    http://db.tt/JzsPUMU
    https://www.ibard24.com/backup/pl/registration/c99ff
    b8519213760f162c2b73830481d

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1