eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoTelefoniczne nękanie dziecka - karalne? › Re: Telefoniczne nękanie dziecka - karalne?
  • Data: 2012-04-24 12:07:25
    Temat: Re: Telefoniczne nękanie dziecka - karalne?
    Od: "Nixe" <n...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    "Johnson" <j...@n...pl> napisał

    > Ci inni, mają po prostu za małe doświadczenie ;)

    Nie. Mają po prostu inne.

    > Że co ?

    No, że mają inne doświadczenie I Co Im Teraz Zrobisz? ;-)

    >>>> A może go nawet nie kocha, nie lubi. Tego też mu nie wolno?

    >>> A może go kocha i lubi tylko się matki boi ...

    >> I pewnie dlatego sąd uznał, że dziecko powinno mieszkać właśnie z nią?

    > A skąd mi to wiedzieć?

    Tego nie wiesz, a zadziwiająco dużo wiesz o wszystkich innych szczegółach
    życia tej rodziny.

    > 5 lat temu to było.

    Pewnie matka regularnie sypia z sędzią. I dlatego ...

    >>> Granica leży w bezprawności.

    >> Więc gdzie dokładnie w tej konkretnej sytuacji?

    > No nie moja wina że nie wiesz co to bezprawność.

    Ja wiem, ale pytam Ciebie o tę konkretną sytuację.

    >>> Jest władza rodzicielska - ma prawo dzwonić, bo jest w prawie.
    >> 100 razy dziennie ma prawo dzwonić?

    > Oczywiście. Choć świadczy to o tym że coś z nim jest nie tak.

    No właśnie. Widzę, że zaczynasz czaić.

    >> W środku nocy ma prawo dzwonić? W czasie zajęć szkolnych?

    > W nocy normalni ludzie nie dzwonią.

    No i kolejne brawo.
    Może nawet uda Ci się wyciągnąć kolejne wnioski.

    > I karygodne jest dawanie dzieciom telefonów do szkoły

    Albowiem?

    > (zresztą dawanie telefonu 10 latkowi jest karygodne w każdej sytuacji).

    Albowiem?

    >> Ma prawo dzwonić wywołując w dzieciaku strach i niechęć?
    >
    > Ma prawo dzwonić. A jeśli to wywołuje "strach i niechęć" to taką rodzinę
    > leczyć trzeba.

    NO BRAWO! Tylko dlaczego rodzinę, a nie osobę, która wywołuje strach i
    niechęć.

    >> Ale z punktu widzenia TEGO dziecka to nie wynika.

    > Przecież dziecko nic takiego nam tu nie napisało ?!

    Ale jego odczucia przedstawiła matka.
    Tak, wiem, matka kłamie, manipuluje, w ogóle okazało się, że jej nazwisko
    panieńskie brzmi Fritzl i bla-bla-bla.

    > Piszę matka, której słowa wskazują że z nią też jest coś nie tak.

    Której jej słowa konkretnie na to wskazują?
    Kurczę, nie dość, że zdalny sędzia, to jeszcze zdalny psychoanalityk...

    >> Za co konkretnie szanować? Tak defaultowo, bo ... jest ojcem?

    > Bo starsi maja rację :)

    Chyba Cię teraz pogięło :)

    > Poza tym to któreś z przykazań a prawdziwe katolickie dziecko (no chyba że
    > jest w tych 2% niekatolików) winno przestegać przykazań po pójdzie to
    > piekła ;)

    Acha. Całe szczęście, że to nie moja wiara.

    >> Nienawidzę, boję się, ale szanuję, bo tak każe KRiO?
    >> A to nie działa czasem w obie strony?

    > Działa.

    A ojciec szanuje dziecko?
    Tak, wiem, i tak się nie dowiemy prawdy, bo matka kłamie, manipuluje, i co
    tam jeszcze było.

    >>> I żeby jeszcze własnymi uczuciami się to dziecko kierowało ..

    >> Nie, 11-latek nie posiada własnych uczuć, w ogóle.
    >> To takie tylko trochę wyższe stadium paprotki.

    > Mniej więcej.

    Ale masz jakieś wsparcie poza własnym - cokolwiek dziwnym jak widać -
    przypadkiem? ;-)

    > Ja jak miałem 11 lat to nie miałem żadnych uczuć ;)

    Taaa.

    >>>> Jak wyżej. Dziecko ma prawo nie lubić kogoś, nie chcieć się z kimś
    >>>> spotykać, nie chcieć z kimś rozmawiać, bawić się, spędzać czasu.

    >>> No kodeks rodzinny jednak mówi co innego

    >> W którym miejscu kodeks rodzinny zabrania powyższego?

    > Nie chce mi się.

    Nie dziwię się.
    Poczytaj sobie za to Konwencję o Prawach Dziecka.

    >> A jeśli nie posłucha? Jeśli odmówi rozmów z ojcem to co?
    >> Zauważ, że nie chodzi mi o sytuację, gdy rodzic każe wynieść śmieci,
    >> odrobić lekcje, posprzątać łazienkę.

    > No widzę, chodzi nawet o coś mniej. Tylko o chwile rozmowy.

    Do której niestety nie możesz go zmusić ani zobowiązać.
    Bo nie masz takich narzędzi, by to zrobić.
    To w gestii rodzica leży takie rozwiązanie problemu, takie podejście, taką
    zmianę samego siebie, by dziecko w końcu zdecydowało się na rozmowę.

    >> Chodzi o sytuację, gdy rodzic dzwoni i oczekuje rozmowy, a dziecko milczy
    >> albo dziesiątego telefonu w ciągu dnia już nie odbiera, bo wie, że
    >> rozmowa będzie taka sama. Więc słucham - w jaki sposób to rozwiązać?

    > Jak się dzieci robiło to teraz winno się myśleć jak to rozwiązać.

    Więc odpowiedź jest prosta - to ojciec powinien zastanowić się, dlaczego i z
    jakich przyczyn dziecko nie chce z nim rozmawiać. Nie jest to bynajmniej
    wina dziecka.

    > OK, doprecyzuję: To się nazywa *zaborcza* miłość rodzicielska :)

    Nazwij to lepiej miłością toksyczną.
    Która z faktyczną miłością nie ma kompletnie nic wspólnego.

    N.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1