eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoSamobojstwo - nie rozumiem!Re: Samobojstwo - nie rozumiem!
  • Data: 2006-04-01 00:50:19
    Temat: Re: Samobojstwo - nie rozumiem!
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    quasi-biolog [###q...@g...SKASUJ-TO.pl.###] napisał:

    >> I tu jesteś w błedzie. Są patrole w zimie, które usiłują nakłonić
    >> takei osoby do skorzystania z pomocy opieki społecznej, schroniska
    czy
    >> innej instytucji.
    > To inna sprawa. Takie patrole to jezdza nie do mieszkan prywatnych
    lecz po
    > jakichs squotach (czy jak to tam sie nazywa) czy innych
    kloakach/melinach
    > czyli ruinach/pustostanach zajmowanych przez bezdomne lajzy. I te
    lajzy z
    > regoly chetnie stosuja sie do wskazowek patroli.

    Czegoś tu nie rozumiem. Czyli aprobujesz wnikanie w sferę wolnego
    wyboru, gdy chodzi o ewentualną śmierć od zamarznięcia, ale
    prostestujesz, gdy chcemy podjąć działania zapobiegające pewnej
    śmierci? Czy też chodzi Ci o jeżdżenie do domów, ale byłbyś w stanie
    zaakceptować wysłanie patrolu w clu negocjajci z samobójcą
    zamierzającym powiesić się w parku?


    > Od przeciecia przegubow czy otrucia przypadkowymi lekami tez nie
    umierasz
    > nagle. Zwykle kilka-kilkanascie godzin, a mimo to sa to dosc
    popularne
    > metody samobojstw.

    Od przecięcia przegubów, to raczej się wykrwawisz dość szybko. Nie
    wdaję się w polemikę na temat leków, bo to zależy od zbyt wielu
    czynników. No ale zupełnie nie rozumiem o co Ci chodzi? Co ma tu do
    rzeczy czas zejścia śmiertelnego i czemu służą te dywagacje?

    >> Natomiast
    >> nei sądzę, by pozostawiono nieprzytomną osobę w takim mieszkaniu
    >> nawet, gdyby obok leżała kartka, że osoba ta życzy sobie
    zamarznąć -
    > To oczywiste.

    No to skoro to oczywiste dla Ciebie, to już zupełnie nie rozmumiem o
    czym my rozmawiamy.

    > Oczywiscie zartujesz, ale tak czy inaczej, policja nie jest
    kompetentan do
    > oceny wiarygodnosci takiegoz aktu notarialnego (pomijam fakt, ze i
    > notariusz raczej nie jest uprawniony by cos takiego legalnie wydac).
    Tak
    > wiec - zly przyklad.

    Notariousz potwierdzi Ci włąsnoręczność podpisu nawet na pustej
    kartce.

    > Alez wlasnie oznaca! W praktyce.

    W jakiej praktyce? Zakaz polega na tym, że popełnienie jakiegoś czynu
    jest karalne.


    >> Od czasów Konstytucji 3-go Maja osoba nie może mieć właściciela.
    > Formalnie - oczywiscie, tak. Ale ja tu slowa "wlasciciel " nie
    uzylem w
    > sensie formalno-prawnym. W praktyce matka jest jak najbardziej
    > wlascicielka swojego dziecka, tak samo jak jest wlascicielka swojego
    > psa...

    Psa możesz legalnie sprzedać albo uśpić. W odniesieniu do dziecka
    raczej nie jest to dozwolone.

    > I co z tego? Tak mozesz powiedziec o praktycznie kazdej decyzji
    czlowieka.

    Oczywiście. I co z tego?

    > Tak wiec jednak nie jest prawda, ze "no i tak jest w prawie"...
    Zdecyduj
    > sie wreszczie.

    Rozróżniasz człowieka od szympasa?

    >> Ale już nie możesz tych szympansów bezsensownie
    >> "peklować", bo to zakazane.
    > Watpie. Zakazane jest znecanie sie i zaniedbywanie, oraz okrutne
    (czyli
    > bolesne) usmiercanie. Humanitarne zabicie i dowolne postepowanie ze
    > zwlokami jest - o ile wiem - prawnie dozwolone.

    Kluczowym w mojej wypowiedzi buyło słowo BEZSENSOWNIE.

    > Pudlo. Akurat w przypadku jazdy pojecie "razu" jest pozbawione
    sensu.
    > [co to niby ma oznaczac "jezdzic raz"? raz liczy sie do zatrzymania
    > pojazdu (nawet na swiatlach), do wyjscia kierowcy, do zgaszenia
    silnika,
    > do...? kto jezdzi wiecej "razy" w roku: kierowca codzinnie
    dojezdzajacy
    > 0,5km do pracy i z powrotem, czy kierowca pokonujacy raz w roku bez
    > postoju trase 600km?] Najsensowniejsza miara uzytkowania samochodu
    jest
    > [liczba przejechanych km]/[przedzial czasu] lub ewentualnie po
    prostu
    > [przedzial czasu uzytkowania samochodu].

    I w ten sposób doszedłeś do tego samego wniosku co kilka dni temu.
    Porównywanie śmiertelności wśród samobójców i ofiar wypadkówm nie ma
    żadnego matematycznego sensu.

    >> zaś
    >> samobójca z reguły popełnia raz samobójstwo.
    > To nie ma najmniejszego znaczenia - fakt jest oczywisty: w kraju
    zwanym
    > Polska samochody stanowia znacznie wieksze zagrozenie dla osob
    > postronnych niz samobojcy.

    Dla osób postronnych bez wątpienia. No i co z tego?

    >> Widziałeś kiedyś rozpaćkane zwłoki skoczka?
    > Skoczka akurat nie. Ludzkich zwlok rozpackanych tez nie.

    Nie polecam widoku, ale jakbyś kiedyś musiał, to zrozumiesz to, co
    napisałem.

    > Zwierzecych
    > widzialem wiele (pare sam rozpackalem), a ze inne ssaki od czlowieka
    nie
    > wiele sie roznia, moge sobie taki widok wyobrazic.

    Nie można sobie wyobrazić czegoś, czego się nie widziało.

    > Przesada.

    Wcale nie.

    >> Za ofiarę spokojnie można uznać każdego, który to widział, bo
    >> pozostawia to niezapomniane wrażenie.
    > LOL! :D Jesli "ofiara" mozna nazwac kazdego, komu krajobraz naruszyl
    > poczucie estetyki - mnie takze mozesz zaliczyc do grona "ofiar".
    > Zwlaszcza ostatnio, gdy po wiosennych roztopach osiedlowe trawniki
    > narazaja mnie na widok psiego gnojowiska...

    Mam nadzieję, że odróżniasz widok psiego gnojowiska od
    rozkawałkowanych zwłok.

    > Ok, szkoda tylko, ze na poparcie swej uwagi nie jestes w stanie
    > przedstawic chocby cienia argumentu...

    Zdefiniuj słowo "argument", skoro to co wcześniej napisałem Twoim
    zdaniem argumentami nie jest.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1