eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoOkazanieRe: Okazanie
  • Data: 2019-08-29 13:56:36
    Temat: Re: Okazanie
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 29.08.2019 o 12:00, J.F. pisze:

    >>> Nie rozumiem> To jak powinno być???
    >> Podczas okazania robi się zdjęcie okazywanych, by sąd i adwokaci mogli
    >> stwierdzić, jak to wyglądało.
    > No właśnie - to okazanie jest na etapie gdy "podejrzany" ma już adwokata ?

    Większość podejrzanych nie ma w ogóle adwokatów. Po za tym co ma
    obecność adwokata wspólnego z robieniem lub nie zdjęcia?
    >
    >> Akurat przywołane przez Ciebie
    >> nieprawidłowości są najmniejszym problemem. Większym w praktyce
    >> problemem bywa:
    >> 1) Świadek styka się przypadkowo z okazywanym przed okazaniem (np. na
    >>   korytarzu)
    >> 2) Świadek zna okazywanego
    > No, jeśli zna, to chyba rozpoznał i w czasie czynu.
    > Chyba, ze wtedy wcale nie byl pewien, a teraz mu wpiszą "rozpoznał przy
    > okazaniu".

    Tu już mógłbym przytoczyć dziesiątki podobnych sytuacji. Bo zna go z
    widzenia z podwórka i widział z daleka sprawcę i jest PEWIEN, że to on.
    Bo chroni sprawcę, więc rozpoznaje inną osobę, którą mu pokazano. To po
    prostu są ułomności korzystania ze świadków. Mogą kłamać.
    >
    > Albo np ciemno bylo, daleko - i okazanie powinno byc w takich samych
    > warunkach, zeby sprawdzic czy mogl rozpoznac ...

    To się nazywa eksperyment procesowy, a nie okazanie. Prawda jest taka,
    że każdy z nas ma "sobowtóra", a osób podobnych jest masa. Dowód z
    okazania, to tylko dowód z okazania i tyle. Jeśli świadek w miarę
    dokładnie po zdarzeniu opisał sprawcę to okazanie może po prostu
    upewnić, że okazywany jest podobny. Opis, to opis.
    >
    >> 3) Świadek wskazał sprawcę policjantom podczas tzw. penetracji, ale
    >>   żeby "ładnie wyglądało" robi się okazanie.
    >> 4) Świadek od początku twierdził, że sprawcy nie rozpozna (np. bo było
    >>   ciemno), ale robi się okazanie, bo przecież jest 25%, że wskaże
    >>   sprawcę. Jak nie rozpozna, to twierdzi się, że to mało ważne, bo
    >>   przecież i tak od początku twierdził, że nie pozna.
    > A swiadek nie moze w protokole wpisac, ze nie jest pewny, czy np
    > "podobny ale nie ten" ?

    Może i nawet powinien, ale powodów kłamstwa może być z tuzin.
    >
    >> Sprawa Komendy jest w ogóle zagadkowa. Wszyscy mają pretensje do tej
    >> kobiety, która Go wskazała, podczas, gdy ona jedynie powiedziała, że
    >> jest podobny do portretu pamięciowego. Na ile był podobny, to mógł każdy
    >> inny stwierdzić - z sędzią włącznie.
    > Dokladnie, ona tu w ogole nie jest "strona w sprawie".

    Wiesz, na początku trochę hejtu na nią szło. Podnoszono, że ona się
    przyjaźniła z milicjantami. Nie chce mi się tego szukać, ale pamiętam.
    >
    > Kto rozpoznawal na tym okazaniu ?
    > Powinni chyba wszyscy uczestnicy tamtej zabawy, ale czy po trzech latach
    > pamietaliby jednego z wielu uczestnikow ?

    Nie chce mi się wracać do artykułów, ale zdaje się, że on był w tym
    klubie, tyle, że wyszedł. Co by dało takie okazanie? W postępowaniu po
    prostu pewnie fakty nadinterpretowano i tyle.
    >
    > A w ogole ... jak ten potret powstal i kogo rozpoznawano - sprawca
    > wyszedl za dziewczyna i jakos rzucil sie w oczy reszcie ?
    > Przeciez nie bylo wiadomo kto to zrobil ?
    >
    > A ten obecny domniemany sprawca to jest w jakis sposob podobny do Komendy ?
    > Czy wcale nie musi byc - sledczy wyciagneli ze swiadkow jakiegos
    > niezidentyfikowanego uczestnika ...
    >
    >> W wypadku Grzegorza PRZEMYK założono, że to byli milicjanci zapominając,
    >> że jeśli to była jakaś ustawka ówczesnych sił bezpieczeństwa, to równie
    >> dobrze mógł być f-sz innej służby za milicjanta przebrany.
    >
    > A SB-cy to nie byli na milicyjnych etatach ?
    > Jak to w zasadzie dzialalo - byla w miescie jakas "Komenda SB" ? Gdzie ?

    Trochę nie moje czasy, ale z opowiadań wiem, że "komenda" była umownym
    pojęciem. Były Rejonowe Urzędy Spraw Wewnętrznych, gdzie jakaś część
    była milicjantami, a jakaś SB. Jeden kierownik i dwóch zastępców
    nadzorujących te piony. Co więcej część służb było wspólnych i ich
    podporządkowanie było wynikiem organizacji, a nie merytoryki.
    Przykładowo sieć łączności podlegała pod SB, a obsługiwała wszystkich.

    Podobnie było przykładowo z logistyką. Jeszcze w latach 90-tych część
    mechaników i magazynierów była na etatach policyjnych, więc przed 1991
    rokiem pewnie byli w SB. Zwalczali organizacje wolnościowe naprawiając
    pojazdy i gromadząc druki procesowe :-)

    Co więcej, w mundurówce dość modne są tzw. zawieszenia na etacie. Czyli,
    gdy w wydziale, w którym pracujesz nie ma odpowiednio wysokiego /
    niskiego etatu, to zawieszają Cię na etacie w innym, choć pracujesz
    nadal tu. Znam kilka osób twierdzących, że tak właśnie sie znalazły w
    SB. Nie mam jak tego zweryfikować, choć nie wydaje mi się to
    nieprawdopodobne.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1