eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoCZY ROBIENIE ZDJĘC W SUPERMARKECIE JEST ZABRONIONE? › Re: CZY ROBIENIE ZDJĘC W SUPERMARKECIE JEST ZABRONIONE?
  • Data: 2005-02-23 11:02:49
    Temat: Re: CZY ROBIENIE ZDJĘC W SUPERMARKECIE JEST ZABRONIONE?
    Od: Tomasz Pyra <h...@s...spam.spam> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Andrzej Lawa napisał(a):

    >> Komuna wraca? Federacje dbajace o interes _sklepikarza_ wbrew jemu
    >> samemu? To jest bez sensu.
    >
    >
    > Chyba czegoś nie rozumiesz w słowie "konsument"...

    Rozumiem... I jako konsument nie mam najmniejszego zamiaru zabiegac o to
    zeby sklepikarz mial mi na cokolwiek pozwalac lub nie.

    Jak chcialem kupic rower, to chcialem sie na nim najpierw przejechac.
    Chcialem zrobic kilka okrazen wokol sklepu, na so sprzedawca sie nie
    zgodzil. Rozumiem go, podziekowalem i poszdlem. On przez to stracil, bo
    pojechaem do innego sklepu, gdzie pozwolono mi na jazde probna, i tam
    zostawilem moje pieniadze.

    Dla mnie _podstawowa_ rzecza ktora musi mi zapewnic sprzedawca jest
    mozliwosc przejechania sie na rowerze. Wiekszosc sklepow nie zapewnia mi
    tego podstawowego wymogu do kupna roweru, jednak nie widze sensu nasylac
    na nich PIH-ow zadnych. Po prostu zarobil ten, ktory pozwolil i juz.

    Ktos inny byc moze musi obfotografowac swoj przyszly zakup, robi wiec
    zakupy tylko w sklepach gdzie wolno fotografowac.
    Ja rowery kupuje tylko w sklepach gdzie mozna na nich pojezdzic.

    >> O sile klienta nie swiadczy PIH czy inne federacje, a jego kasa i to,
    >> ze jak sie obrazi na sklep (i to nawet nie podajac zadnej przyczyny)
    >> to sklep straci. Jezeli wiecej sie tak obrazi to sklep zniknie i po
    >> problemie.
    >
    > Tylko zanim taki sklep zniknie, ja np. będę musiał jeździć do oddalonego
    > o godzinę drogi.

    Twoja kasa, Twoja sprawa. Jedziesz gdzie chcesz kierujac sie dowolnymi
    kryteriami, takimi jak kultura sprzedawcow, mozliwosc fotografowania,
    mozliwosc posmakowania/wyprobowania, kolor wnetrza sklepu, ilosc innych
    kupujacych i czym sie tylko mozna kierowac. Byc moze najblizszy sklep
    spelniajacy te kryteria znajduje sie 500km dalej. Pozostaje zrewidowac
    kryteria, albo sie tam wybrac.

    >> Wolny rynek radzi sobie z powodzeniem z glupim sprzedawca, bez pomocy
    >> jakis PIH-ow.
    >
    > Mrzonki.

    Oczywiscie ze sobie radzi.
    Rynek sie polaryzuje i powstanie na przyklad sklep z tanim towarem,
    gdzie sprzedawca jest chamem, a obok troche drozszy sklep z mila obsluga
    (ktoa na przyklad nie ma nic przeciwko fotografowaniu). Kazdy kupi tam
    gdzie woli, a raczej tam gdzie go stac.

    >> Odwracajac kota ogonem:
    >> Czy kupil bys sobie... powiedzmy miesko... ktore przed chwila
    >> sfotografowal gosc ktory ma na kurtce napisane "obywatelski partol
    >> higieniczny"? ;)
    >
    >
    > Nie jadam mięsa.

    Zaluj ;)

    >> Oczywiscie przyklad lekko nieadekwatny, ale chodzi mi o to, ze
    >> wlasciciel (czy tam jego przedstawiciel, w tym wypadku ochrona), ma
    >> prawo wyprosic ze sklepu kazdego kto w jego odczuciu zagraza jego
    >
    > Nie ma takiego prawa.

    Byc moze, ale to znaczy ze prawo jest zle.


    >> interesowi (czyli on go podejrzewa o przygotowywanie kradziezy, albo
    >
    >
    > Jeślima takie podejrzenia - ma prawo przekazać je właściwym organom
    > państwowym.



    >>> "Masz przy sobie narzędzie gwałtu".
    >>
    >>
    >> I dlatego nie mozesz wejsc do mojego sklepu ;)
    >
    >
    > Mógłbyś przecież zgwałcić jakąś pracownicę... Sam widzisz, jak
    > absurdalne jest to twoje rozumowanie...

    Oczywiscie, ale dlaczego sprzedawca ma nie miec prawa do absurdalnego (w
    jego mniemaniu slusznego) myslenia?

    >> A kogos kto go 3 razy okradl wolno mu nie wpuscic, czy nie wolno? ;)
    >
    >
    > Zakładając, że ów człowiek, dawniej skazany za kradzież, legalnie
    > przebywa na wolności (tj. nie uciekł z zakładu karnego), jest takim
    > samym obywatelem, jak każdy inny i sprzedawca nie ma prawa odmówić jego
    > obsłużenia. Oczywiście może go szczególnie pilnować, ale nie ma prawa
    > utrudniać mu zapoznania się i ewentualnego skorzystania z tej
    > _publicznej_ oferty.

    Szczegolnie pinowac? To znaczy dyskryminowac... ;)
    Zreszta widzisz na powyzszym przykladzie, ze skoro sprzedawca nie ma
    prawa pozbyc sie takiego klienta ze swojego sklepu, to znaczy ze prawo
    jest zle.


    > A jeśli spróbuje fizycznie utrudnić wejście komuś, kto ma ubranie
    > wierzchnie - ryzykuje bliski kontakt z policją.

    A zakaz wejscia dla osob ubranych w odziez jednej konkretnej firmy na
    niektore dyskoteki? ;)


    >
    > [ciach]
    >
    >> Prawde mowiac jak przed wejsciem nie ma znaku, lub wyraznego napisu,
    >> ze fotografowac nie wolno. Ewentualnie nie zostanie powiadomiony o tym
    >> przed zrobieniem zdjecia, to uwazam ze ochrona moze mu juz skoczyc
    >> (zreszta przeciez aparatu mu i tak nie zabiora).
    >
    >
    > Mi może skoczyć, nawet jak jest znaczek. To nie jest obiekt rządowy o
    > szczególnym znaczeniu strategicznym, tylko PUBLICZNA placówka handlowa.
    >
    > Podpowiedź: sprawdź sobie znaczenie słowa 'publiczny'.

    Publiczna, ale zaraz prywatna. Ograniczanie sprzedawcy jego wolnosci w
    jego wlasnym sklepie, jest zamachem na prawo wlasnosci.
    Sprzedawca powinien sobie miec sklep otwarty jak mu sie podoba,
    wpuszczac kogo chce i obslugiwac kogo chce. A jak sie komus nie podoba
    to idzie do innego sklepu i juz.

    Wszystko ponadto to zwykle komuszenie, gdzie wladza mysli za obywatela.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1