eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoCZY ROBIENIE ZDJĘC W SUPERMARKECIE JEST ZABRONIONE?Re: CZY ROBIENIE ZDJĘC W SUPERMARKECIE JEST ZABRONIONE?
  • Data: 2005-02-24 03:04:26
    Temat: Re: CZY ROBIENIE ZDJĘC W SUPERMARKECIE JEST ZABRONIONE?
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Tomasz Pyra wrote:

    >> Chyba czegoś nie rozumiesz w słowie "konsument"...
    >
    > Rozumiem... I jako konsument nie mam najmniejszego zamiaru zabiegac o to
    > zeby sklepikarz mial mi na cokolwiek pozwalac lub nie.

    To żeś żopa, a nie konsument.

    > Jak chcialem kupic rower, to chcialem sie na nim najpierw przejechac.
    > Chcialem zrobic kilka okrazen wokol sklepu, na so sprzedawca sie nie
    > zgodzil. Rozumiem go, podziekowalem i poszdlem. On przez to stracil, bo
    > pojechaem do innego sklepu, gdzie pozwolono mi na jazde probna, i tam
    > zostawilem moje pieniadze.

    Jeśli nie dostrzegasz 'subtelnej' różnicy pomiędzy (choćby w minimalnym
    stopniu) zużywającym produkt jego testowaniem, a zupełnie towaru nie
    zużywającym jego fotografowaniem, to powinieneś zbadać swój wzrok...

    [ciach]

    > Ktos inny byc moze musi obfotografowac swoj przyszly zakup, robi wiec
    > zakupy tylko w sklepach gdzie wolno fotografowac.
    > Ja rowery kupuje tylko w sklepach gdzie mozna na nich pojezdzic.

    Może kupisz kiedyś zajeżdżony i zmienisz zdanie....

    [ciach]

    >> Tylko zanim taki sklep zniknie, ja np. będę musiał jeździć do
    >> oddalonego o godzinę drogi.
    >
    >
    > Twoja kasa, Twoja sprawa. Jedziesz gdzie chcesz kierujac sie dowolnymi
    > kryteriami, takimi jak kultura sprzedawcow, mozliwosc fotografowania,

    ROTFL

    Miłej zabawy. Ja tam wolę wyegzekwować swoje prawa, niż robić za
    obrażoną primadonnę.

    > mozliwosc posmakowania/wyprobowania, kolor wnetrza sklepu, ilosc innych
    > kupujacych i czym sie tylko mozna kierowac. Byc moze najblizszy sklep
    > spelniajacy te kryteria znajduje sie 500km dalej. Pozostaje zrewidowac
    > kryteria, albo sie tam wybrac.

    Miłego kupowania 'przetestowanych' ciastek oraz 'wypróbowanych' zapałek
    czy np. prezerwatyw.

    >> Wolny rynek radzi sobie z powodzeniem z glupim sprzedawca, bez pomocy
    >>> jakis PIH-ow.
    >>
    >>
    >> Mrzonki.
    >
    > Oczywiscie ze sobie radzi.
    > Rynek sie polaryzuje i powstanie na przyklad sklep z tanim towarem,
    > gdzie sprzedawca jest chamem, a obok troche drozszy sklep z mila obsluga
    > (ktoa na przyklad nie ma nic przeciwko fotografowaniu). Kazdy kupi tam
    > gdzie woli, a raczej tam gdzie go stac.

    Cóż, skoro masz mentalność owcy, która idzie tam, gdzie ją ktoś lub coś
    popędzi...

    >>> Odwracajac kota ogonem:
    >>> Czy kupil bys sobie... powiedzmy miesko... ktore przed chwila
    >>> sfotografowal gosc ktory ma na kurtce napisane "obywatelski partol
    >>> higieniczny"? ;)
    >>
    >> Nie jadam mięsa.
    >
    > Zaluj ;)

    A po cholerę mam żałować?

    Są na świecie koprofile - czy może żałujesz, że nie jadasz, za
    przeproszenim, gówna?

    >>> Oczywiscie przyklad lekko nieadekwatny, ale chodzi mi o to, ze
    >>> wlasciciel (czy tam jego przedstawiciel, w tym wypadku ochrona), ma
    >>> prawo wyprosic ze sklepu kazdego kto w jego odczuciu zagraza jego
    >>
    >>
    >> Nie ma takiego prawa.
    >
    > Byc moze, ale to znaczy ze prawo jest zle.

    To twoja prywatna opinia, do której masz prawo. Jednak nie masz prawa
    podawać swojego widzimisię jako obowiązującego prawa, a ja z kolei mam
    prawo uznać Twoje widzimisię za kompletne bzdury.

    [ciach]

    >> Mógłbyś przecież zgwałcić jakąś pracownicę... Sam widzisz, jak
    >> absurdalne jest to twoje rozumowanie...
    >
    >
    > Oczywiscie, ale dlaczego sprzedawca ma nie miec prawa do absurdalnego (w
    > jego mniemaniu slusznego) myslenia?

    Bo narusza to interesy oraz prawa konsumenta˙

    >>> A kogos kto go 3 razy okradl wolno mu nie wpuscic, czy nie wolno? ;)
    >>
    >>
    >> Zakładając, że ów człowiek, dawniej skazany za kradzież, legalnie
    >> przebywa na wolności (tj. nie uciekł z zakładu karnego), jest takim
    >> samym obywatelem, jak każdy inny i sprzedawca nie ma prawa odmówić
    >> jego obsłużenia. Oczywiście może go szczególnie pilnować, ale nie ma
    >> prawa utrudniać mu zapoznania się i ewentualnego skorzystania z tej
    >> _publicznej_ oferty.
    >
    >
    > Szczegolnie pinowac? To znaczy dyskryminowac... ;)

    O ile w żaden sposób nie przeszkadza to w wykonaniu wyboru oraz
    dokonaniu zakupu, sprzedawca może się gapić 'skolko ugodno'. Nawet,
    jeśli ów kupujący miałby koszulkę z napisem "zakaz uważnego przyglądania
    się" - który to napis powinien wg. twojego rozumkowania mieć moc prawną
    i uniemożliwiać sprzedawcy swracanie uwagi na podejrznego kupującego.

    > Zreszta widzisz na powyzszym przykladzie, ze skoro sprzedawca nie ma
    > prawa pozbyc sie takiego klienta ze swojego sklepu, to znaczy ze prawo
    > jest zle.

    Dlaczego? Może 3 razy okradł, złapali go, ale teraz się zmienił i jest
    uczciwy. Twoje wyobrażenie i podejście do prawa jest co najmniej chore.

    Jeśli ci się takie prawo nie podoba, wyjedź dojakiegoś kraju, w którym
    już za pierwszą kradzież choćby batonika sprawca jest publicznie
    wieszany. Wtedy nie będziesz miał problemów z byłymi skazańcami mającymi
    'czelność' pałętać się po sklepie.

    >> A jeśli spróbuje fizycznie utrudnić wejście komuś, kto ma ubranie
    >> wierzchnie - ryzykuje bliski kontakt z policją.
    >
    > A zakaz wejscia dla osob ubranych w odziez jednej konkretnej firmy na
    > niektore dyskoteki? ;)

    ??

    [ciach]

    >> Mi może skoczyć, nawet jak jest znaczek. To nie jest obiekt rządowy o
    >> szczególnym znaczeniu strategicznym, tylko PUBLICZNA placówka handlowa.
    >>
    >> Podpowiedź: sprawdź sobie znaczenie słowa 'publiczny'.
    >
    >
    > Publiczna, ale zaraz prywatna. Ograniczanie sprzedawcy jego wolnosci w
    > jego wlasnym sklepie, jest zamachem na prawo wlasnosci.

    No beton... Powiedz mi, w jakim sensie sfotografowanie obiektu narusza
    jakiekolwiek prawa własności do tego obiektu? Obiektu ubywa? Czy może
    ubwa bardziej, niż od przyglądania się?

    > Sprzedawca powinien sobie miec sklep otwarty jak mu sie podoba,
    > wpuszczac kogo chce i obslugiwac kogo chce. A jak sie komus nie podoba
    > to idzie do innego sklepu i juz.

    Idź sie wyprowadź do jakiegoś nazi-landu. Tam sobie będziesz mógł
    segregować i np. nie wpuszczać Żydów czy Murzynów. Oraz wyrzucać osoby
    np. zbyt uważnie przyglądające się twojemu spleśniałemu chlebkowi.

    Ale Polska, mimo swoich wad, jeszcze się nie stoczyła tak nisko, jak się
    tobie marzy.

    > Wszystko ponadto to zwykle komuszenie, gdzie wladza mysli za obywatela.

    Srutu-tutu-pęczek-drutu.

    Możesz nie otwierać sklepu, jak ci sie zasady obowiązujące w handlu nie
    podobają.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1