eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Natrętni telemarketerzy
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 53

  • 21. Data: 2008-09-22 19:06:37
    Temat: Re: Natrętni telemarketerzy
    Od: note11 <n...@e...net>

    > Prosiłbym uprzejmie o w miarę możliwości poważne podejście do tematu.
    dobrze działa umawianie się na konkretny dzień i godzinę ("wie pan,
    teraz nie mogę rozmawiać, ale w xx o yy to chętnie")
    w 99% przypadków nie dzwonią o wyznaczonej porze tylko np tydzień
    później. daje to wyborną okazję, aby ich zmieszać z błotem (grzecznie
    lub nie, jak kto woli) i skonkludowanie, że tak niepoważnej firmy w
    ogóle nie bierzemy pod uwagę przy kupnie
    usług/towaru/ubezpieczenia/viagry/kota_w_worku.

    inna dobra opcja "ale ja przecież już mam u państwa
    konto/kartę/ubezpieczenie/trzeci filar/kota_w_worku"

    miałem jednak skrajny przypadek głupiej rury, która nie rozumiała
    grzecznie i kulturalnie przekazywanych próśb o nie nękanie telefonami.
    co gorsza, miała w zwyczaju nawijać jak katarynka od pierwszego "halo",
    niemalże bez przerwy, także trudno ją było przegadać. podziałała metoda
    brzydka, niegrzeczna i wstyd mi za nią: odbierałem tel i kładłem go na
    biurku. mniej więcej po 10 minutach milkł...


  • 22. Data: 2008-09-22 19:30:44
    Temat: Re: Natrętni telemarketerzy
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    Tomasz Elendt pisze:

    > Kolega zakłada u mnie w mieście własny biznes - usługi kateringowe.
    > Myślisz, że powinien chwycić za książkę telefoniczną i obdzwonić pół
    > miasta? I co by było, gdyby każdy postępował w ten sposób?


    Byłby głupi, gdyby tak robił. Powinien wybrać firmy, które mogą być
    zainteresowane odbiorem jego usług i tam próbować swoich sił w
    telemarketingu.

    Tak się akurat składa, że znam dość dobrze polski rynek
    telemarketingowy, zarówno skierowany do osób prywatnych, jak i do firm.
    I o ile w tym pierwszym przypadku częściej zdarza się zarówno produkt
    niskiej jakości, jak i niska jakość wykonania telemarketingu (można
    powiedzieć, że jaki odbiorca, taka jakość pracy), to w przypadku firm
    sprawa jest na wiele wyższym poziomie.

    Niejedna polska firma żyje tylko dzięki telemarketingowi, i nie
    chodzi tutaj o sprzedaż przez telefon, ale np. umawianie spotkań z
    handlowcami, tudzież wysyłanie ofert mailem (których bez zgody osoby
    zainteresowanej przecież wysłać nie można).

    Niestety nie każdy produkt można sprzedać reklamując się w
    standardowy sposób (prasa, tv itp.). Duża część obrotów firm pochodzi z
    działania telemarketingu jako jednego z etapów promocji. I na pewno, że
    będzie się to zwiększać.

    Należy zatem nauczyć się z tym żyć i zauważyć, że rozmowa z
    telemarketerem może być zwykłą rozmową biznesową, a w biznesie ważne
    jest, aby obydwie strony były zainteresowane zarobieniem na transakcji.

    --
    Pozdrawiam,
    Liwiusz
    Masz wierzytelność i chcesz ją sprzedać lub potrzebujesz pomocy w jej
    egzekucji => http://www.kwm.net.pl


  • 23. Data: 2008-09-22 21:07:36
    Temat: Re: Natrętni telemarketerzy
    Od: Animka <a...@t...nie.ja.wp.pl>

    W dniu 2008-09-22 21:06 note11 napisał/a:

    > miałem jednak skrajny przypadek głupiej rury, która nie rozumiała
    > grzecznie i kulturalnie przekazywanych próśb o nie nękanie telefonami.
    > co gorsza, miała w zwyczaju nawijać jak katarynka od pierwszego "halo",
    > niemalże bez przerwy, także trudno ją było przegadać. podziałała metoda
    > brzydka, niegrzeczna i wstyd mi za nią: odbierałem tel i kładłem go na
    > biurku. mniej więcej po 10 minutach milkł...

    Bo to był automat. TPSA mi kiedyś podstawiała takei automaty i nie można
    było tego dziadostwa wyłączyć dopóki nie przestało gadać i samo się nie
    wyłączyło.
    Na szczęście już od paru latek nie mam żadnej umowy z TPSA.


    --
    animka


  • 24. Data: 2008-09-22 21:35:28
    Temat: Re: Natrętni telemarketerzy
    Od: Paweł Marcisz <p...@g...com>

    On Sep 22, 4:54 pm, Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl> wrote:

    > Nie postawiłbym nawet 5zł
    > na skazanie telemarketera,

    Ale można by dochodzić ochrony dóbr osobistych i zakazać mu dzwonić.


  • 25. Data: 2008-09-22 21:36:58
    Temat: Re: Natrętni telemarketerzy
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    Paweł Marcisz pisze:
    > On Sep 22, 4:54 pm, Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl> wrote:
    >
    >> Nie postawiłbym nawet 5zł
    >> na skazanie telemarketera,
    >
    > Ale można by dochodzić ochrony dóbr osobistych i zakazać mu dzwonić.


    Jakie dobra osobiste są naruszone poprzez rozmowę telefoniczną? Dzień
    dobry, nazywam się XXX, dzwonię z firmy Tele2.
    Naruszyłem Twoje dobra osobiste?

    --
    Pozdrawiam,
    Liwiusz
    Masz wierzytelność i chcesz ją sprzedać lub potrzebujesz pomocy w jej
    egzekucji => http://www.kwm.net.pl


  • 26. Data: 2008-09-22 22:45:02
    Temat: Re: Natrętni telemarketerzy
    Od: Tomasz Elendt <n...@m...pl>

    Liwiusz pisze:
    > Tomasz Elendt pisze:
    >
    >> Kolega zakłada u mnie w mieście własny biznes - usługi kateringowe.
    >> Myślisz, że powinien chwycić za książkę telefoniczną i obdzwonić pół
    >> miasta? I co by było, gdyby każdy postępował w ten sposób?
    >
    > Byłby głupi, gdyby tak robił. Powinien wybrać firmy, które mogą być
    > zainteresowane odbiorem jego usług i tam próbować swoich sił w
    > telemarketingu.

    Według moich kryteriów oceny byłby równie głupi. Na szczęście nie jest.

    > Tak się akurat składa, że znam dość dobrze polski rynek
    > telemarketingowy, zarówno skierowany do osób prywatnych, jak i do firm.
    > I o ile w tym pierwszym przypadku częściej zdarza się zarówno produkt
    > niskiej jakości, jak i niska jakość wykonania telemarketingu (można
    > powiedzieć, że jaki odbiorca, taka jakość pracy), to w przypadku firm
    > sprawa jest na wiele wyższym poziomie.

    No proszę. Nie wiedziałem, że trafię tu na marketoida.

    > Niejedna polska firma żyje tylko dzięki telemarketingowi, i nie chodzi
    > tutaj o sprzedaż przez telefon, ale np. umawianie spotkań z handlowcami,
    > tudzież wysyłanie ofert mailem (których bez zgody osoby zainteresowanej
    > przecież wysłać nie można).

    Nie gadaj. Umawianie spotkań z handlowcami? Raczysz żartować. Przeczytaj
    jeszcze raz o czym tu piszę - o najbardziej żenujące formie reklamy i
    naganiactwa, zwanej potocznie "akwizycją telefoniczną".

    > Niestety nie każdy produkt można sprzedać reklamując się w standardowy
    > sposób (prasa, tv itp.). Duża część obrotów firm pochodzi z działania
    > telemarketingu jako jednego z etapów promocji.

    I dlatego muszą pchać się drzwiami i oknami?
    Powiem wprost - jak nie potrafią znaleźć klientów w sposób
    konwencjonalny, niechamski i nienatarczywy to dla mnie firmy te powinny
    zniknąć z rynku jak najszybciej. Myślę, że wiele osób podziela moje zdanie.

    > Należy zatem nauczyć się z tym żyć i zauważyć, że rozmowa z
    > telemarketerem może być zwykłą rozmową biznesową, a w biznesie ważne
    > jest, aby obydwie strony były zainteresowane zarobieniem na transakcji.

    Sęk w tym, że w większości przypadków jedna ze stron zainteresowana nie
    jest. Zaakcentuję raz jeszcze - *gardzę* taką formą zarabiania
    pieniędzy. Mam nadzieję, że zrozumiałeś.


    Dla wszystkich innych czytających ten wątek proponuję zobaczyć, jak
    rozwija się telemarketing w Polsce. Weźmy na to taką firmę MASTERPLAN, z
    wszystko mówiącym hasłem przewodnim "SPRZEDAJ ALBO ZGIN!" (pierwszy
    lepszy przykład wypluty przez Google).

    Mało tego, powstają podręczniki (jakby to była co najmniej dyscyplina
    naukowa), w których można poznać wszystkie tajemnicze techniki
    telemarketingu:

    http://masterplan.pl/publikacje/000_poradnik_telemar
    ketera.php

    Podręczniki te zawierają także porady jak radzić sobie z wrzutami
    sumienia. Wyrzuty sumienia charakteryzują oczywiście młodych adeptów
    telemarketingu, którym zdarza się jeszcze takowe posiadać. W poradniku
    do którego link podałem rozdział ten zatytułowany jest jako "lęk przed
    dzwonieniem".


    Kończę ten wątek, bo czym dłużej go ciągnę, tym bardziej wzmagają się we
    mnie negatywne emocje. A nie chcę nikogo obrażać.

    EOT.

    --
    Tomasz "Eluś" Elendt :: http://geekspace.pl


  • 27. Data: 2008-09-22 22:57:22
    Temat: Re: Natrętni telemarketerzy
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    Tomasz Elendt pisze:
    > Liwiusz pisze:
    >> Tomasz Elendt pisze:
    >>
    >>> Kolega zakłada u mnie w mieście własny biznes - usługi kateringowe.
    >>> Myślisz, że powinien chwycić za książkę telefoniczną i obdzwonić pół
    >>> miasta? I co by było, gdyby każdy postępował w ten sposób?
    >>
    >> Byłby głupi, gdyby tak robił. Powinien wybrać firmy, które mogą być
    >> zainteresowane odbiorem jego usług i tam próbować swoich sił w
    >> telemarketingu.
    >
    > Według moich kryteriów oceny byłby równie głupi. Na szczęście nie jest.

    Po reszcie postu widzę, że emocje wzięły u Ciebie górę, nie będę
    zatem się rozpisywał, tylko wypunktuję słabe strony Twojej argumentacji.

    >
    >> Tak się akurat składa, że znam dość dobrze polski rynek
    >> telemarketingowy, zarówno skierowany do osób prywatnych, jak i do
    >> firm. I o ile w tym pierwszym przypadku częściej zdarza się zarówno
    >> produkt niskiej jakości, jak i niska jakość wykonania telemarketingu
    >> (można powiedzieć, że jaki odbiorca, taka jakość pracy), to w
    >> przypadku firm sprawa jest na wiele wyższym poziomie.
    >
    > No proszę. Nie wiedziałem, że trafię tu na marketoida.

    Bez znaczenia dla dyskusji.

    >
    >> Niejedna polska firma żyje tylko dzięki telemarketingowi, i nie
    >> chodzi tutaj o sprzedaż przez telefon, ale np. umawianie spotkań z
    >> handlowcami, tudzież wysyłanie ofert mailem (których bez zgody osoby
    >> zainteresowanej przecież wysłać nie można).
    >
    > Nie gadaj. Umawianie spotkań z handlowcami? Raczysz żartować. Przeczytaj
    > jeszcze raz o czym tu piszę - o najbardziej żenujące formie reklamy i
    > naganiactwa, zwanej potocznie "akwizycją telefoniczną".


    Rozmawiamy o możliwości delegalizacji telemarketingu. Wspomniałem
    zatem, że telemarketing może być czymś normalnym w relacjach biznesowych
    i nie musi się ograniczać do sprzedaży pościeli w lecie dla zmęczonych
    emerytek.

    >
    >> Niestety nie każdy produkt można sprzedać reklamując się w
    >> standardowy sposób (prasa, tv itp.). Duża część obrotów firm pochodzi
    >> z działania telemarketingu jako jednego z etapów promocji.
    >
    > I dlatego muszą pchać się drzwiami i oknami?
    > Powiem wprost - jak nie potrafią znaleźć klientów w sposób
    > konwencjonalny, niechamski i nienatarczywy to dla mnie firmy te powinny
    > zniknąć z rynku jak najszybciej. Myślę, że wiele osób podziela moje zdanie.


    Telemarketing jest jak najbardziej konwencjonalnym i popularnym na
    świecie sposobem zdobywania i docierania do klientów.


    >> Należy zatem nauczyć się z tym żyć i zauważyć, że rozmowa z
    >> telemarketerem może być zwykłą rozmową biznesową, a w biznesie ważne
    >> jest, aby obydwie strony były zainteresowane zarobieniem na transakcji.
    >
    > Sęk w tym, że w większości przypadków jedna ze stron zainteresowana nie
    > jest. Zaakcentuję raz jeszcze - *gardzę* taką formą zarabiania
    > pieniędzy. Mam nadzieję, że zrozumiałeś.

    Rozmowy z osobami, które nie są zainteresowane, kończą się bardzo szybko.



    > Dla wszystkich innych czytających ten wątek proponuję zobaczyć, jak
    > rozwija się telemarketing w Polsce. Weźmy na to taką firmę MASTERPLAN, z
    > wszystko mówiącym hasłem przewodnim "SPRZEDAJ ALBO ZGIN!" (pierwszy
    > lepszy przykład wypluty przez Google).
    >
    > Mało tego, powstają podręczniki (jakby to była co najmniej dyscyplina
    > naukowa), w których można poznać wszystkie tajemnicze techniki
    > telemarketingu:
    >
    > http://masterplan.pl/publikacje/000_poradnik_telemar
    ketera.php

    Naiwny argument. Podobne poradniki można znaleźć na każdy inny temat.
    Jak wchodzisz do supermarketu to też jesteś manipulowany, choćby poprzez
    odpowiednie rozmieszczenie towarów.


    >
    > Podręczniki te zawierają także porady jak radzić sobie z wrzutami
    > sumienia. Wyrzuty sumienia charakteryzują oczywiście młodych adeptów
    > telemarketingu, którym zdarza się jeszcze takowe posiadać. W poradniku
    > do którego link podałem rozdział ten zatytułowany jest jako "lęk przed
    > dzwonieniem".


    Lęk przed dzwonieniem, który jest opisany w tym poradniku, nie
    oznacza wyrzutów sumienia. To już jest Twoja nadinterpretacja.


    > Kończę ten wątek, bo czym dłużej go ciągnę, tym bardziej wzmagają się we
    > mnie negatywne emocje. A nie chcę nikogo obrażać.


    Więcej luzu. Z takimi nerwami jakie masz, nie dziwię się, że
    30-sekundowa rozmowa z obcą osobą może Cię tak zdenerwować. Polecam
    poradnik "lęk przed rozmową z obcą osobą" ;) (nie obrażaj się :)

    --
    Pozdrawiam,
    Liwiusz
    Masz wierzytelność i chcesz ją sprzedać lub potrzebujesz pomocy w jej
    egzekucji => http://www.kwm.net.pl


  • 28. Data: 2008-09-22 23:07:23
    Temat: Re: Natrętni telemarketerzy
    Od: note11 <n...@e...net>

    Animka wrote:
    > Bo to był automat. TPSA mi kiedyś podstawiała takei automaty i nie można
    > było tego dziadostwa wyłączyć dopóki nie przestało gadać i samo się nie
    > wyłączyło.
    sugerujesz, że nie rozpoznałem automatu?;)
    no to gratuluję tpsa przejścia testu turinga. bo automat nie dość, że
    był wygadany, to prowadził dialog, ba! umawiał się nawet na kolejną rozmowę.
    pewnie mnie omamił tym, że co chwilę powtarzał "Panie Jureczku to, Panie
    Sruleczku tamto". ani chybi automat czytał jakieś poradniki
    psychologiczne, że zwracanie się po imieniu tworzy więź z rozmówcą.

    ps jak ktoś nie jest przedsiębiorcą, to dobrym patentem jest powołanie
    się o ochronę danych osobowych. ale tak konkretnie: prośba o
    administratora bazy danych, zakres i cel składowanych informacji, sposób
    pozyskania etc. na odpowiedź "ale my losujemy" do upadłego powtarzać
    "numer telefonu też jest daną osobową" (akurat to nie jest prawda, ale i
    tak argument działa)


  • 29. Data: 2008-09-23 05:00:10
    Temat: Re: Natrętni telemarketerzy
    Od: Krzysztof 'kw1618' z Warszawy <a...@m...www.pl>

    Telefonują na komórkę ? czy numer stacjonarny ?
    Jaki operator ?

    Niestety w zakładach pracy jest to trudne do zrealizowania, ponieważ
    poszczególne osoby odbierające telefony mają odmienne zdanie na ten temat i
    od czasu do czasu dla relaxu rozmawiają sobie z marketoidem.

    Sposobem jest też aby na centralkach wewnętrznych nagrywać sobie text
    odspamiający, sprawdza się tylko niestety w małych firmach, gdzie nie ma
    wielu klientów, albo klienci są stali i niezmienni.


    --
    Zalaczam pozdrowienia i zyczenia powodzenia
    Krzysztof 'kw1618' Warszawa - Ursynow
    Kontakt z kw1618 przez grupy.3mam.net 'Kontakt'
    Miłośnik kolejowej jazdy i przemijających Krajobrazów.


  • 30. Data: 2008-09-23 06:40:33
    Temat: Re: Natrętni telemarketerzy
    Od: "TomaSz." <u...@o...pl>

    Z pamiętnika internauty.
    Własność: 'Maluch'
    Wpis z dnia 22-09-2008:

    > A ja na pytanie o właściciela telefonu lub jak pytają po nazwisku
    > odpowiadam, że nie ma. Na kolejne pytanie: kiedy mogą zastać? Odpowiadam, że
    > za kilkanaście lat, ale jak będzie grzeczny, to może wyjdzie trochę
    > wcześniej. I mam spokój.

    Dobrze działa też totalny absurd w stylu Monthy Pythona:
    - Dzień dobry, dzwonię w sprawie rachunku telefonicznego - czy chciałby pan
    płacić niższe rachunki?
    - Oczywiście, że kupiłem ziemniaki. Całe 2 kilo.
    - Przepraszam, dzwonię w sprawie telefonu.
    - No przeciez mówię, że naprawiłem już ten rower.
    - Chyba się nie rozumiemy...
    - No, ten wczorajszy film był świetny.

    Najfajniesze jest to, jak nie bardzo wiedzą, czy próbować sięz wariatem
    dogadać czy jednak wycofać się już z tej żenującej pogawędki :)

    Ale najlepszą metodą jak na razie jest po pierwszym słowotoku wyraźne
    powiedzenie: "Dziękuję, nie jestem zainteresowany", a potem na każde
    kolejne kłapanie dziobem głośne i dość agresywne powtarzanie tego samego
    pytania: "Czy Pan/i usłyszał/a i zrozumiał/a co przed chwilę
    powiedziałem?!"
    Zwykle przy drugim powtórzeniu następuje z ich strony kapitulacja.


    --
    TomaSz.
    http://www.kociezycie.net

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 6


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1