eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawocielęta › cielęta
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.onet.pl!not-for-mail
    From: Ensitherum <e...@N...pl>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: cielęta
    Date: Mon, 21 Jan 2008 13:23:22 +0100
    Organization: Onet.pl
    Lines: 102
    Message-ID: <fn22rm$77v$1@news.onet.pl>
    NNTP-Posting-Host: aave168.neoplus.adsl.tpnet.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: news.onet.pl 1200918199 7423 83.6.38.168 (21 Jan 2008 12:23:19 GMT)
    X-Complaints-To: u...@n...onet.pl
    NNTP-Posting-Date: Mon, 21 Jan 2008 12:23:19 +0000 (UTC)
    X-Sender: hxN+MZTLk8XFdRX6yDlPPnpPXyIfuKOd
    User-Agent: Thunderbird 2.0.0.9 (Windows/20071031)
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:512189
    [ ukryj nagłówki ]

    Jest taka grupa społeczna, w której każdy, najgłupszy nawet pomysł
    ideologiczny lub polityczny znajdzie wyznawców i wykonawców. Środowisko
    to jest chyba najbardziej podatne na wszelkie zabiegi socjotechniczne.
    Jednocześnie jest uznawane za przyszłość narodu, za jądro przyszłej
    inteligencji. Ta grupa to studenci.

    Pewna studentka prawa na najlepszej polskiej uczelni zwierzyła się
    mendzie kilka miesięcy temu ze swojego problemu. Rozchodziło się
    mianowicie o to, że popiera ona PiS. Przy czym została przez swoje
    uczelniane środowisko zmuszona do "wewnętrznej emigracji" w sposób
    dorozumiany, to znaczy nikt nie powiedział jej wprost, że ma siedzieć
    cicho, ale czuła się realnie zaszczuta atmosferą w swojej grupie. Jad
    jaki w trakcie zajęć i spotkań towarzyskich lał się w kierunku Kaczorów
    stał się na uczelni normą obowiązującą. Ktoś, kto nie dość mocno nabijał
    się z Bliźniaków traktowany był z pewną podejrzliwością, niemal wytykany
    palcami. O podjęciu politycznej polemiki z przeciwnikami ówczesnej
    władzy nie było nawet mowy. Na to porwać się mógł tylko idiota lub
    desperat, któremu nie straszny środowiskowy ostracyzm. Dla młodego
    człowieka, nie świadomego jeszcze swej wartości, często z kompleksami
    wieku dojrzewania, nie ma nic gorszego jak wykluczenie. Przyszła elita
    polskiego społeczeństwa zastosowała dokładnie tę samą metodę, co ich
    starsi koledzy, przemawiający albo zza uczelnianych katedr, albo z
    ekranów telewizorów: zamknęła dyskusję merytoryczną, zostawiając poza
    jej nawiasem wszystkich tych, którzy ośmielili się mieć zdanie odmienne.

    Jak wspomniałem, rzecz miała miejsce na wydziale prawa jednej z
    prestiżowych polskich uczelni. Wydział aż kipiał, tak po stronie belfrów
    jak i studentów, od antypisowskiej histerii. Nauczyciele akademiccy są
    najczęściej wygodnie usadowieni w prawniczych korporacjach, studenci
    dopiero do owych zaszczytów aspirują. Ta niesłychana harmonia poglądów
    po obu stronach uczelnianej katedry nie sięga jednak egzaminów wstępnych
    na aplikacje prawnicze. Oto bowiem, ten rząd, który wszystkich nas,
    dzięki studenckim głosom, wybawił od kaczystowskiego zamordyzmu, rękami
    przedstawiciela adwokackiego establishmentu wyrzucił do kosza będący w
    powijakach projekt ustawy normującej licencje prawnicze. Licencje owe
    miały naruszyć monopol korporacji prawniczych, który wyrokiem Trybunału
    Konstytucyjnego (złożonego z profesorów prawa) został obroniony i
    dopuścić do wykonywania pomocy prawnej absolwentów prawa. Minister
    Ćwiąkalski (profesor UJ) ma zamiar zająć się także przywróceniem status
    quo w samych aplikacjach, do których przez ostatnie lata dostało się
    kilkakrotnie więcej chętnych niż w latach poprzednich. W tym celu
    odbywają się konsultacje z przedstawicielami korporacji prawniczych.
    Tylko kwestią czasu jest zamknięcie zawodów prawniczych, czyli powrót do
    stanu sprzed 2005 r.

    Ciekawi mnie, czy cielęta nakręcone i zagonione przez swoich
    profesorów-adwokatów do tej antypisowskiej histerii, zdają sobie sprawę,
    że ich ukochany rząd, przy udziale ich ukochanych profesores, zamyka im
    właśnie przyszłość, że zamiast na sali sądowej dziewięciu na dziesięciu
    z nich wyląduje na zmywaku w Londynie? Zaiste, ciekawi mnie aktualny
    stan ducha takiego statystycznego cielaka uczelnianego. Czy zaświeciła
    mu choć malutka iskierka wątpliwości, czy może nadal tkwi w zwartym
    stadzie trzody wykształciuchowskiej?

    Ale głupota studenckiej braci, to nie tylko specjalność polska. Kilka
    dni temu Benedykt XVI odwołał swoją wizytę na Uniwersytecie La Sapienza
    z powodu gwałtownych protestów kilkudziesięcioosobowej grupy cieląt
    doskonale wytresowanych przez swoich profesorów. Znowu to samo:
    studenci, którzy uznawani są za grupę najbardziej otwartą na dyskurs,
    zastosowali metodę wykluczenia. To zwykły prymitywizm, to nie kwestia
    poglądów - to "kwestia smaku". Skąd my to znamy?

    Dwa lata temu naburmuszona francuska młodzież z kilkunastu uniwersytetów
    rozpoczęła demolkę w całym kraju, pod pretekstem sprowadzającym się do
    tego, że tamtejszy parlament ośmielił się dać prawo pracodawcy do
    zwolnienia absolwenta w ramach programu "pierwsza praca". Abstrahując od
    absurdalnych wymagań tych zachodnich homo sovieticus, należy zauważyć -
    co zostało przez większość mediów przeoczone - że wśród inicjatorów tych
    strajków silną reprezentację mieli dziadkowie z maja 68', a same
    protesty miały charakter wybitnie polityczny - co spontanicznie
    przyznawali sami studenci - w obliczu zbliżającego się na Champs Elysees
    "prawicowego oszołoma" Sarkozy'ego.

    Wróćmy na nasze rodzime podwórko. Tym co charakteryzuje polskich młodych
    wykształciuchów jest skrajny konformizm. Dowodem na to jest choćby fakt,
    że studenci od 1989 r. praktycznie nie zrzeszają się wokół żadnych idei.
    Studenckie Komitety Solidarności zastąpione zostały przez organizacje
    służące zdobywaniu kontaktów zawodowo-biznesowych jak ELSA itp. Inna
    studentka, w ramach anegdoty opowiadała mi taką historię, której była
    uczestnikiem przebywając za granicą na stypendium: spotkała tam
    mianowicie innego polskiego studenta, przedstawił się jej w dosyć
    osobliwy sposób: "Oczko wyżej". Ona, że nie rozumie. On znów, że "oczko
    wyżej". Ona ponownie, że nie rozumie. On, z poirytowaniem i szelmowskim
    uśmiechem wytłumaczył: "moja uczelnia jest oczko wyżej od twojej w
    rankingu Wprost". Tak wita się przyszły wykształciuch.

    Studenci ulegają nie tylko pędowi do kariery, ale zwykłym modom
    intelektualnym. Statystyczny student, zapytany dlaczego tak złoszczą go
    Kaczyńscy, nie potrafi powiedzieć dosłownie nic konstruktywnego. Nic,
    zero, null. A skoro tak, to należy przyczyn takiej postawy szukać nie w
    ideologii, tylko gdzie indziej. Najczęściej jest to moda
    przekształcająca się w stadne myślenie totalniackie, które nie pozwala
    na trzeźwą ocenę faktów i usprawiedliwia skrajną hipokryzję:

    Gdy pewien studencki politykier, którego pamiętam jako dowcipnisia
    mnożącego żarty o tym jak to Kaczor nie ma swojego konta, dowiedział się
    ode mnie, że premier Donald również nie posiada indywidualnego rachunku
    bankowego, odpowiedział mi mniej więcej coś takiego: "Yyyyy..."

    Vivat academia! Vivant profesores!

    http://menda.salon24.pl/57425,index.html

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1