Witam.

Od dwóch lat co jakiś czas pojawiał się mój post pt. "upierdliwa dłużniczka".
Właśnie nastąpiło zakończenie tej sprawy, a o finale miałem poinformować
szanownych grupowiczów, co też niniejszym czynię. W tym miejscu chciałbym też
podziękować za wszystkie porady i komentarze dzięki którym udało się
doprowadzić sprawę do szczęśliwego końca. Dodam tylko, że dłużniczka zatrudniła
profesjonalistów (renomowaną kancelarię adwokacką) ale jak widać niewiele jej
to pomogło. Teraz pewnie to oni będą ściągać swoje wynagrodzenie, bo mam takie
głupie przeczucie, że ich klientka nie zapłaciła za reprezentację :)

Małe resume:

Wierzyciel: mała Spółdzielnia
Zadłużenie: istniało od 12 lat (opłaty potocznie acz niesłusznie zwane
czynszem), dłużniczka czasami płaciła, czasami nie
Wezwania do zapłaty (z reguły nie odbierane): co parę miesięcy
Pozew uproszczony: listopad 2004
Nakaz: grudzień 2004
Sprzeciw: grudzień 2004
Pierwsza rozprawa: marzec 2005
Druga rozprawa i wyrok: maj 2005
Apelacja: czerwiec 2005
Oddalenie apelacji: końcówka stycznia 2006
Nadanie klauzuli i odbiór: marzec 2006
Wniosek do komornika: marzec 2006
Kwiecień 2006: komornik ściągnął dług

W sumie półtora roku, jak na Warszawę to zdaje się niezłe tempo. Dług został
ściągnięty z wynagrodzenia albo z konta (wierzyciel znał i podał komornikowi i
numer konta i to miejsce pracy). Niestety komornik nie reflektował na samochód,
wyposażenie mieszkania, ani na samo mieszkanie :(

Pozdrawiam

Czapla


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl