eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoutrata dokumentówRe: utrata dokumentów
  • Data: 2004-08-20 22:58:19
    Temat: Re: utrata dokumentów
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik "qoobaa" <s...@s...pl> napisał w wiadomości
    news:yhoht8upazbr$.1clsou4c7it78.dlg@40tude.net...

    O ile nie masz pewności, że dokumenty Ci skradziono, to wizyta na Policji
    jest całkowicie bez sensu. Jeśli się uprzesz i nakłamiesz, że Ci je
    skradziono, to Policja będzie próbowała znaleźć złodzieja. Skoro ich nie
    skradziono, to przyznasz, że jest w tym wypadku bez większych szans. No ale
    kilka kwitków do tego napisać trzeba, choć w tym czasie można by bardziej
    pożyteczną pracę wykonać. Fakt Twojego powiadomienia Policji o utracie
    dokumentów nie jest żadnym dowodem tego, że ich nie masz. Znam bardzo wiele
    przypadków, gdy ujmowano na gorącym uczynku przy kredycie gościa po tym, jak
    zgłosił fakt jego kradzieży.

    Rzecz cała w tym, że wówczas najczęściej się tłumaczą, że dowód im odesłano
    i zapomnieli Policji powiadomić. Nie można im udowodnić, że tak nie było.
    Nie jestem w stanie powiedzieć w ilu przypadkach później by się okazało, że
    wyprą się tego kredytu. Kredytów wziętych na cudze dokumenty jest cała masa
    i nie wiadomo jaki procent w tym stanowią przypadki późniejszego wyparcia
    się ich. Problem w tym, że jest kilka sposobów na to, by później grafolog
    nie mógł potwierdzić, że podpis jest właściciela dowodu osobistego. Z
    oczywistych powodów na forum publicznym ich nie wymienię, choć osoby
    narabiające z tym tematem pewnie je znają.

    Tak więc nie ma żadnego sensu iść i na siłę powiadamiać Policji o kradzieży
    dokumentów skoro ich nie skradziono. Zresztą powiadomienie takie w żadnym
    stopniu nie zapobiegnie ewentualnym późniejszym komplikacjom. Policja wpisze
    dowód do SWOJEJ bazy danych. A sklepy i banki do niej nie mają dostępu
    zazwyczaj. Jeśli kredyt zostanie zawarty, to wówczas i tak za każdym razem
    będzie prowadzone postępowanie, w ramach którego będą właściciela dowodu
    przesłuchiwać i wzory pisma przyjmować. Wzory pisma właśnie do badań
    grafologicznych. Dopiero na tej podstawie zostanie ustalone, że to nie on.
    Istnienie lub nie wcześniejszego zgłoszenia nie ma tutaj żadnego znaczenia,
    a w każdym razie ma znaczenie minimalne.

    Jeśli faktycznie chce się zmniejszyć kłopot z tym związany, to osobiście
    proponuję w wypadku otrzymania jakiejś dziwnej książeczki opłat albo
    gratulacji z powodu wyboru takiej, a nie innej oferty nam nie znanej
    natychmiast powiadamiać organy ścigania, a nie wdawać się w wyjaśnienia z
    nadawcą i nie oczekiwać, że to on jako pokrzywdzony złoży powiadomienie.
    Gdyby zadzwoniono ze sklepu, że gość chce wziąć kredyt w danym momencie, to
    natychmiast dzwonić na 997 by sprawcę zatrzymano.

    Niby straty są na szkodę banku lub innej instytucji, która umowę zawarła,
    ale z praktyki wiem, że oni te zawiadomienia i po kilku latach wysyłają
    czasem. Po tylu latach, to szanse złapania sprawcy są znikome (co załóżmy
    mniej interesuje właściciela tych dokumentów), zaś duża szansa, że liczba
    oszustw będzie spora (co już ważniejsze, bo za każdym razem jest ta sama
    procedura i jednak jakiś tam kłopot). Tak więc poniekąd w interesie
    właściciela dokumentów jest również jak najszybsze ujęcie oszusta.

    Wizyta na Policji ma jeszcze jedną dodatkową wadę. Otóż po tej wizycie dowód
    osobisty zostaje zarejestrowany jako utracony i w praktyce musi być
    wymieniony. Niby w razie znalezienia można o tym powiadomić Policję, ale
    wymienić i tak trzeba. Policja wykreśli z rejestrów ów dowód - ale nie
    uczynią tego inne instytucje, które na podstawie różnych przepisów otrzymują
    te dane z Policji. W praktyce spotkałem się kilkukrotnie z przypadkiem, że
    gość chodził z tak odnalezionym dokumentem i chciał kredyt. Nikt mu go nie
    chciał dać w mieście. W końcu w nastym banku kobieta się nad nim zlitowała i
    łamiąc tajemnicę bankową powiedziała mu, że jego dowód jest zastrzeżony jako
    utracony. Gość przyszedł na Policję i po sprawdzeniu okazywało się, że z
    bazy danych policyjnej jest wyrejestrowany. W innych jednak najwyraźniej
    pozostawał.

    Tak na marginesie, żaden z banków nie uznał za stosowne powiadomić organów
    ścigania, ze gość z kradzionym dowodem stara się o kredyt, choć
    najprawdopodobniej wszystkie po kolei wiedziały. Ale to już inna sprawa.

    Co więcej, zgłoszenie utraty dowodu osobistego w organie gminy powoduje ten
    sam skutek, co na Policji. Ten sam, bowiem te dane i tak znajdą się na
    Policji. Może chwilę później, ale i tak z datą wpisaną we wniosek o wydanie
    duplikatu przez zgłaszającego utratę. A nie trzeba spędzić tej godziny na
    Komendzie i ma siec czyste sumienie, że się nie nałgało.

    Zresztą w skrajnie niekorzystnym przypadku może się to skończyć sprawą karną
    dla powiadamiającego. Sporadycznie, ale jednak się zdarza, ze fakt zgubienia
    portfela jest przez kogoś zaobserwowany. Załóżmy, ze wypadł Ci z kieszeni, a
    Ty wstałeś i wysiadłeś z autobusu. Ktoś to widział, ale nie zdążył Cię
    zawołać. Udaje się więc na Policję i informuje o tym fakcie. Ty zaś zgodnie
    z poradami niektórych kolegów przychodzisz i wspaniałomyślnie wciskasz
    przysłowiowy kit, że Ci go skradła grupa kieszonkowców. Ja spotkałem się w
    ciągu kilkunastu lat "kariery" z jednym przypadkiem, kiedy po takim fakcie
    Policjant się wkurzył i napisał wniosek o ukaranie do Sądu Grodzkiego.
    Poszedł bodaj z artykułu 66 kw i sąd przysuną dżentelmenowi kilkaset złotych
    nawiązki i coś tam grzywny i koszty postępowania. Nie umiem Ci napisać, z
    jakiego powodu nie szarpnięto się na 234 kk, bo z tego co pamiętam protokół
    został przyjęty, bowiem działo się to równolegle z przyjmowaniem przez
    innego Policjanta tego portfela przez drugiego Policjanta. Niby szansa w
    praktyce znikoma, ale jednak.

    No i na koniec, Policja ma obowiązek pobrać opłatę od wydanego tak
    zaświadczenia. Bodaj 15 zł. Jak widzę z ostatniego postu - qoobaa - chyba
    nie zapłaciłeś. Po prostu Policjant postanowił pozbyć się natręta, ale to
    już inna sprawa. Twoje zawiadomienie trafiło w 5 min. po twoim wyjściu w
    miejsce, gdzie przeleży nie czytane przez nikogo bodaj 2 lata a później
    zasili piec CO.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1