eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawodezubekizacjaRe: dezubekizacja
  • Data: 2022-08-21 12:24:01
    Temat: Re: dezubekizacja
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 21.08.2022 o 03:03, Marcin Debowski pisze:
    >> A gdy faszyści wygrywają wybory i zaczynają stanowić swoje "dobre
    >> prawa", to należy się pogodzić z losem i pokornie samemu zgłosić się do
    >> obozu koncentracyjnego i tam grzecznie przeczekać do następnych wyborów.
    > Wybory nie załatwiają sprawy, bo po to zostaje zawsze uruchomiona cała
    > maszyna propagandy, aby nawet w uczciwych wyborach na różne szuje
    > głosowano. Dlatego protestować i wyjść na ulicę czasami trzeba.

    Ale skąd wiadomo, kiedy "to źle", a kiedy "dobrze"? Pamiętasz, jak
    twórcy obecnego ładu wyprowadzali ludzi na ulice i latali pod dom gen.
    Jaruzelskiego? Ostrzegałem, że generują nowy nieznany nam zwyczaj.
    Gierka też ludzie później nie lubili, ale nikt mu pod oknami hucpy nie
    urządzał.

    Tak naprawdę, każda partia rządząca robi coś dobrze i coś źle. PiS też
    ma kilka niezłych pomysłów. Rządzenie przez jedną osobę miewa te zalety,
    że to pomysły są mniej więcej spójne. Jeden nakradnie mniej, niż wielu,
    którzy ciągnął każdy "w swoją stronę". Żeby tylko był jakiś mechanizm
    ogarniający te pomysły, by nie łamały prawa. to dałoby by się żyć.

    A bronić domu każdego trzeba - niezależnie od jego poglądów
    politycznych. Inaczej by doszło do anarchii. W średniowieczu modne były
    "zajazdy", gdzie kilku zwolenników innej polityki się zbierało i
    "zajeżdża;li" do sąsiada o odmiennych poglądach, by go przekonać o
    własnej racji.

    To nie ma nic wspólnego z tym, kto ma więcej tej racji. Nawet idiota
    może zebrać kilku oszołomów i osiągnąć chwilową przewagę liczebną.
    Chcesz w ten sposób politykę uprawiać?
    >
    > Ale wracając do tematu, problem MZ jest taki, że część ludzi w taki
    > komunizm/socjalizm szczerze wierzyła i była do tego wszystkiego
    > nastawiona pozytywnie. Łykała tę propagandę bez WD40. I jak ich w
    > kategoriach etycznych oceniać? Nawet patrząc po tym co robi pis, tam są
    > różne osoby, które po prostu nie ogarniają, a propaganda robi swoje.

    Przede wszystkim - moim zdaniem - problemem jest to, ze głosuje się na
    partię, a nie na człowieka. O ile w lokalnych wyborach jestem w stanie
    coś o danym kandydacie powiedzieć, a jeśli nie, to na niego nie głosuję.
    To w wypadku wyborów do sejmu oni sobie dobierają osoby znane, które z
    nimi nie mają nic wspólnego. Od kilku kadencji po prostu nie ma na kogo
    zagłosować.
    >
    > Z milicjantami jest ten problem, że nie wiem, czy było możliwe bycie
    > milicjantem i jednocześnie bycie nieświadomym co się w kraju dzieje. A
    > przecież to nie było tak, że to był jedyny wybór. Z drugiej strony,
    > młody chłopak/dziewczyna, wychowana na Przygodach Psa Cywila i nie
    > znająca nic innego niż propaganda, idzie do milicji, ma jak najbardziej
    > szlachetne intencje, służbę pełni w jakimś małym miasteczku "daleko od
    > szosy". Owszem, ma interakcje z lokalnymi partyjniakami, ale to dla
    > niego norma i nie zna innej rzeczywistosci, a partia często mówi o
    > wypaczeniach. Czy bycie takim milicjantem jest naganne? Chyba nie.

    Znam realia mundurówki od powiedzmy lat 80-tych. Nie znam osób, które
    jakoś w ogóle ogarniały, że tym komunizm rządzi (oczywiście mogli być,
    tylko ja nie znam). Pamiętam kolegę starszego o chyba rok, albo dwa
    lata, jak opowiadał, jak go o PZPR zapisywali, bo został ostatni na
    kompanii. Chcieli mieć słupek 100%. Wszystkim (łącznie z dowództwem
    kompani) zwisało, co robi PZPR. Słupek chcieli mieć, żeby się przełożeni
    odczepili. Jak miałeś w kompanii 100% partyjnych, to nie było podstaw,
    by robić szkolenia w celu przekonania pozostałych. Było więcej wolnego.
    Dowódca nie musiał pisać planów działań zmierzających do podniesienia
    uświadomienia partyjnego.

    Dwa lata później już po prostu tego słupka nie było i nikt nie
    przejmował się tym, czy ktoś należy do PZPR, czy nie. A przecież dowódcy
    byli ci sami. Żołnierz nie walczy dla narodu, czy partii, a tak naprawdę
    dla kolegów. Ale to zrozumie tylko ktoś, kto był w mundurze i walczył.
    Reszta wychowana na książkach jest przekonana, że jak żołnierz szedł
    spod Lenino, to walczył o komunizm, a jak od Włoch, to o kapitalizm. To,
    skąd szedł było kwestią czysto losową. Mało który umierając śpiewał w
    myśli Hymn, czy jakieś pieśni patriotyczne. Spod Lenino szli ci, którzy
    nie załapali się - z rożnych powodów - na Andersa.
    >
    > Trudno się zresztą wczuć w tamte dylematy bo nie jest człowiek w żaden
    > sposób urobiony latami propagandy i zawsze widzi szerszą perspektywę.
    > Ale taki np. eksperyment myślowy, zresztą była krótka dyskusja ntt. na
    > innej grupie, naprawdę nie wyobrażam sobie abym mógł w jakiejkolwiek
    > formie zatrudnić się w obecnej tvpis. Nie ważne, sprzątacz, czy
    > jakiś konsultant programów edukacyjnych przyrodniczych.

    Ale masz tych telewizji wiele. A jak w latach 1945~1990 chciałeś być
    żołnierzem, to mogłeś w LWP służyć Polsce (jakakolwiek by nie była),
    albo zostać najemnikiem. Zawsze kilka wojen na świecie się toczyło, ale
    nie było Internetu.

    Teraz, to choć są organizacje proobronne, gdzie możesz zostać
    "żołnierzem", a nie zależeć od aktualnego rządu. Lata 80-te, to był LOK,
    Harcerstwo i nie przypominam sobie innych tego typu organizacji. LOK
    szkolił specjalistów dla Wojska. Jak się zgłosiłeś, że chcesz zostać
    zawodowym żołnierzem, to jeździłeś za darmo na obozy wojskowe i tam Cię
    szkolili z rożnych dziwnych rzeczy. Szkolili, bo nie ma nic gorszego,
    jak nudzące się wojsko. Zanim ubrałeś mundur żołnierza, to miałeś
    papiery na wiele rzeczy. Zresztą podobnie to do dziś działa. Teraz są
    szkoły "mundurowe", gdzie przy wojsku szkoli się młodzież. Mają ćpać, to
    lepiej, niech się uczą biegać po lasach z atrapami broni. Można się z
    tego śmiać, ale przygoda, jak przygoda.

    Kiedyś interesowałem się bliżej fragmentem historii mojego miasta
    obejmującym Pogotowie Ratunkowe. Pewnie niewiele osób wie, że do lat
    50-tych nie było Pogotowia Ratunkowego, jakie znamy obecnie. Były
    pogotowia ochotnicze (jak ORMO, czy OSP), a obecnie Górskie,
    Tatrzańskie, czy Wodne. One powstawały w drugiej połowie XIX wieku po
    takiej dużej wtopce w Wiedniu. Również i u mnie utworzono takie.
    Sprzedawali kalendarze, dostawali dotacje od miasta i tak się to "kręciło".

    W ramach walki z Niemcami wysadziliśmy sobie pogotowie tuż przed
    wejściem Armii Czerwonej. Było blisko koszar niemieckich i razem to
    wysadzono. Armia Czerwona przeszła przez miasto w 2 dni zabijając 8
    Niemców. Sami również mieli akurat znikome straty (6 żołnierzy), ale po
    przejściu u nas zrobili dwa szpitale polowe. Stąd mamy blisko 200
    pochówków żołnierzy na lokalnych cmentarzach.

    Następnego dnia po ucieczce Niemców i wysadzeniu Pogotowia okazało się,
    ze pogotowie jednak jest potrzebne. Dwóch lekarzy i aptekarz w knajpie
    to uruchomili. Czy byli komunistami? Współdziałali z komunistami. I z
    radziecką komendanturą i z władzami, choć nie chce mi się sprawdzać, czy
    byli tam komuniści akurat.

    Utworzono Milicje Obywatelską w budynku niemieckiej Policji (ta akurat
    wcześnej zajęła kamienicę, w której był żydowski bank), zaś UB pobliską
    kamienicę, w której Niemcy mieli Gestapo. W Milicji byli przedwojenni
    policjanci oraz chłopaki z partyzantki. Pewnie i kilku oszołomów się
    znalazło. Tak, czy siak Armia Czerwona podarowała im jedną wojskową
    sanitarkę (nota bene z darów USA z czasów wojny) i co? Mieli w ramach
    walki z komunizmem odmówić?

    Uważam, ze podstawowym błędem wielu osób oceniających działania w tamtym
    okresie (teraz też) jest założenie, że ci ludzie mieli jakiekolwiek
    poglądy polityczne. Takie założenie mogą mieć tylko osoby, które po
    prostu nie wyobrażają sobie, że można w ogóle nie opierać się w swych
    wyborach na jakichkolwiek podstawach politycznych. Czy jest jakikolwiek
    przepis, że każdy musi mieć sprecyzowane poglądy polityczne i popierać
    jedna partię? Tzn, jak ktoś jest idiotą i nie ma swojego własnego
    zdania, to oczywiście lepiej, by sobie znalazł jakiś wzorzec, ale
    większość ludzi kieruje się własnymi poglądami.

    I potem tacy idiocie nie mogą sobie w ogóle wyobrazić, że ktoś może po
    prostu robić to, co w danym lokalnym momencie uważa za słuszne i
    właściwe, a poglądy polityków ma w ...

    --
    Robert Tomasik

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1