eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoczyją własnością są pieniądze w banku › Re: czyją własnością są pieniądze w banku
  • Data: 2023-06-19 15:58:11
    Temat: Re: czyją własnością są pieniądze w banku
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Mon, 19 Jun 2023 15:04:11 +0200, Kviat wrote:
    > W dniu 19.06.2023 o 13:09, J.F pisze:
    >> On Mon, 19 Jun 2023 12:45:26 +0200, Kviat wrote:
    >>> W dniu 19.06.2023 o 11:54, Dawid Rutkowski pisze:
    >>>> Ehm, co to jest "utrwalony oryginał"?
    >>>> No dobra, niech "utworu" to będzie kompozycja muzyczna jak zapis partytury.
    >>>> Tutaj za bardzo "oryginał" nie istnieje.
    >>>> Wymyślono jeszcze coś zwane NFT - zapewne ma to coś wspólnego
    >>>> z podpisem elektronicznym,
    >>>
    >>> To bardziej rodzaj certyfikatu.
    >>>
    >>>> ale jak rozwiązano problem niemożliwości kopiowania to muszę doczytać.
    >>>
    >>> Nie rozwiązano :)
    >>> Samo dzieło może skopiować każdy, ale istnieje tylko jeden "certyfikat"
    >>> NFT i tylko jego posiadacz może twierdzić, że jest "właścicielem"
    >>> "oryginału". Jako "właściciel" dzieła możesz czerpać zyski z jego
    >>> publikacji (albo ścigać tych, którzy publikują to baz zgody) i
    >>> certyfikat można sprzedać z zyskiem (jak znajdziesz frajera ;)), albo
    >>> mieć drogą pamiątkę w postaci cyfrowego potwierdzenia.
    >>> W zasadzie nic się nie zmieniło, ale w teorii rozwiązuje problem z
    >>> jednoznaczną identyfikacją praw ("własności" "oryginału") do dzieła
    >>> cyfrowego.
    >>> Ma to swoje zalety, bo np. niech to będzie jakiś utwór muzyczny i
    >>> pierdyliard osób rości sobie do niego prawa.
    >>
    >> Tak srednio.
    >
    > Co "tak średnio"?
    >
    >> O ile rozumiem sytuacje - to np Taylor Swift nagrywa na nowo swoje
    >> stare piosenki. Bo wytwórnia ma "oryginał nagrania", i czerpie z niego
    >> pieniądze, a ona ma prawo i do utworu muzycznego i do tresci słownej
    >> ... ale widać nie do nagrania w studiu wytwórni.
    >
    > I gdzie to średnio?

    No i ten "oryginalny utwór" okazuje sie miec wartość upośledzoną.

    >>> W praktyce każdy może sobie
    >>> skopiować i twierdzić, że ma do niego prawa i często udowodnienie, że
    >>> nie ma, jest trudne i czasochłonne.
    >>> Token NFT jest teoretycznie nie do podrobienia i istnieje tylko w jednym
    >>> egzemplarzu, więc wystarczy pokazać, że się go ma.
    >>
    >> No coż, może to cos rozwiąze, ale przy kopii analogowej każda jest
    >> inna,
    > No i?

    No i nie wiesz czy to kopia oryginału, czy czegos innego.

    >> przy cyfrowej mozna celowo pare różnic wprowadzic,
    >
    > Ale po co?
    > Skoro każdy może mieć kopię identyczną z oryginałem?
    > Jak wprowadzisz różnice, to już będzie INNE dzieło.
    >
    > Jak będę chciał skopiować jakiś utwór, to będę chciał mieć TEN utwór
    > (dzieło), a nie jakieś inny z różnicami.
    > Na cholerę mi taki z różnicami?

    Pare niesłyszalnych bitów różnicy, i brak kłopotów z prawem?
    Idealny układ :-)

    >> no ale jak piszesz - mozna tez na kopii napisać "original"
    >> i bedzie spór.
    > Ale po co?

    O ile Cie rozumiem, to chodzi o to, ze z posiadaniem oryginału wiąże
    sie jakies prawo.
    Wiec fałszując informacje o oryginale, zyskuje to prawo?

    > I nie rozumiesz, że nie na każdym cyfrowym wytworze da się napisać
    > "oryginał".
    > Spróbuj napisać "oryginał" na utworze muzycznym... wpleciesz głos
    > lektora, który co 10 sekund będzie powtarzał w tle słowo "oryginał"?

    Nie, na dyskietce czy czy plycie CD napiszę, dopiszę datę
    wczesniejszą, i niech mi ktos udowodni, ze jego "oryginał" jest
    oryginalniejszy niż mój :-)

    >> Tylko czy aby na pewno NFT sprawę rozwiązuje?
    >
    > Nie rozumiesz (i wcale się nie dziwię, bo przeciętny człowiek nie
    > rozumie co to za twór ten NFT), że w przypadku utworu (dzieła) cyfrowego
    > w ogóle nie istnieje pojęcie oryginału i kopii.
    > Kopia jest nieodróżnialna od oryginału.

    No .... kopia na dysku twardym plików z DVD czy CD jest odróżnialna,
    mimo, ze zawartość plików taka sama ..

    > I nie chodzi o zabezpieczenie przed kopiowaniem, tylko o jednoznaczne
    > zdefiniowanie kto jest właścicielem (kto ma prawa).
    > To nie chodzi o to, że certyfikat pokazuje kto ma PIERWSZĄ kopię (w
    > sensie oryginał), z którego pochodzą następne. To jest zupełnie
    > nieistotne, bo nie ma sensu.
    >
    > To rozwiązuje kilka kwestii, np. jeżeli nagrywasz jakiś utwór muzyczny i
    > zapisujesz (cyfrowo... to ważne w kontekście tej rozmowy) na nośniku, to
    > w "starym" (potocznym) rozumieniu jest to utwór "matka", czyli oryginał,
    > ale tak naprawdę to pojęcie jest związane z nośnikiem.
    > Zrobisz kilka kopii i pada ci nośnik "matka" na którym dokonano
    > pierwszego zapisu... czy to oznacza, że oryginał utworu uległ
    > zniszczeniu? Nie, zniszczeniu uległ nośnik. A nośnik jest bez znaczenia
    > - czerpiesz zyski z utworu, a nie z nośnika. Ewentualnie nośnik może
    > mieć wartość sentymentalną, dla kolekcjonerów, czy coś takiego.
    > Takie podejście miało sens w czasach analogowych, dlatego np. pierwsze
    > wydania niektórych książek są zwykle droższe (a nawet bardzo drogie), od
    > następnych.
    > W dobie cyfrowej, chmur itd... pojęcie nośnika traci sens.

    No ale jak ten NFT to zabezpiecza?

    > Dobrym przykładem na zrozumienie są np. rzeźby. W wersji analogowej masz
    > rzeźbę i (ewentualnie) jakiś certyfikat z renomowanej instytucji. Jak
    > ktoś zrobi kopię (również certyfikatu), to teoretycznie specjalista
    > odróżni od oryginału. Albo i nie odróżni, co rodzi pole do nadużyć.
    > Teoretycznie można dawać niepodrabialne "certyfikaty" NFT (i zapewne coś
    > takiego podobnego wymyślono) do dzieł analogowych, ale... jak ci się
    > rzeźba stłucze, to już nie ma oryginału... bo treść jest nierozerwalnie
    > związana z formą (kamieniem, gipsem, gliną...) i zostajesz z
    > bezwartościowym certyfikatem na pamiątkę, nawet takim niepodrabialnym.
    > Trudno byłoby sprzedać bilety do muzeum i w gablocie wystawić certyfikat
    > zamiast rzeźby.

    Eee tam. Mozna :-)

    > Z utworami/dziełami tego problemu nie ma (a ściślej jest to problem
    > teoretyczny, bo w praktyce trudno byłoby skasować wszystkie istniejące
    > "egzemplarze" na świecie...) - czyli swoboda kopiowania to bardziej
    > zaleta, niż wada...

    No własnie, dzisiaj, bo np troche przedwojennych filmów zaginęło.

    > W świecie cyfrowym, przy zastosowaniu NFT, modele (czy wirtualne
    > obiekty) 3D nie istnieją w sensie materialnym, więc tego typu problemy
    > nie istnieją. Nie ma sensu wydawać kasy na eksperta, który będzie
    > stwierdzał który to oryginał, a który kopia, bo się po prostu nie da.
    > Po co rozwiązywać problemy, których nie ma?
    > Dlatego wymyślono NFT.
    >
    > Nie rozwiązuje on wszystkich istniejących problemów, np. takich, że jak
    > sobie skopiujesz jakieś cyfrowe dzieło i będziesz czerpał (bezprawnie) z
    > niego zyski, to i tak, po staremu, ktoś będzie musiał dochodzić swoich
    > praw. Ale to w świecie na pograniczu analogowo-cyfrowym.
    >
    > Ale już w świecie cyfrowym (np. w tzw. metawersach), gdy nie posiadasz
    > certyfikatu, to nie sprzedasz "kopii" (ani nie podarujesz komuś, choćbyś
    > go sobie skopiował w pierdyliardach "egzemplarzy" (więc sobie kopiuj ile
    > dusza zapragnie...), bo taki model może być zaimplementowany w sercu
    > tego wirtualnego świata... takie cyfrowe "prawo fizyczne" tego świata.
    > Np. jakieś twórca tworzy model 3D butów dla avatara, dostaje do niego
    > NFT i sprzedaje te "buty". Ty je (załóżmy) kupiłeś i masz ich "kopię"
    > (czyli oryginał :)). Wirtualny świat "pozwoli" sprzedawać tylko temu,
    > kto ma token NFT. I nosić tylko na takim avatarze, którego właściciel ma
    > token NFT na zakup.

    No ale trzeba jakos zaszyc te możliwosci.
    I na ile Cie rozumiem - trzeba sie jakos zabezpieczyc,
    zebym nie mógl swojej dokładnej kopii zarejestrować jako swój produkt,
    itp.

    > Więc co z tego, że je sobie skopiujesz, skoro "prawa
    > fizyki" takiego świata nie pozwolą ci tych butów na avatara założyć...
    > Może też pozwolić odsprzedać takie buty temu, kto legalnie je kupił (i
    > ma token NFT na zakup), który to token przechodzi do kolejnego nabywcy
    > (jak bitcoin z jednego cyfrowego portfela do innego cyfrowego portfela).
    > W takim cyfrowym świecie problemy prawnicze zawiązane ze sporami o
    > własność, czy prawa do dzieła nie istnieją, bo są "prawami fizyki"
    > danego świata. W takim cyfrowym świecie w zasadzie WSZYSTKO jest
    > utworem/dziełem i trzeba to jakoś ogarniać.

    No ale jak to duże pieniądze, jeszcze jest kwestia weryfikacji
    pierwszenstwa.
    Np przenoszę projekt tych butów na inną platformę, i mówie "mój ci on
    jest". I tu sie przyda, ze trzecia strona potwierdzi, ze oryginalny
    autor zarejestrował swój projekt rok wczesniej ...

    > Reasumując, tokeny NFT mają sens do utworów/dzieł CYFROWYCH i taka była
    > idea ich stworzenia, a nie do rozwiązywania problemów świata analogowego.

    Ale to chyba w połączeniu z dedykowanymi platformami,
    bo inaczej to moglbym i ten token skopiować.

    J.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1