eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoWszystko będzie zamknięte › Re: Wszystko będzie zamknięte
  • Data: 2020-11-07 20:02:51
    Temat: Re: Wszystko będzie zamknięte
    Od: Kviat szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 07.11.2020 o 15:06, r...@o...pl pisze:
    > W dniu sobota, 7 listopada 2020 13:59:06 UTC+1 użytkownik Kviat napisał:
    >
    >> A nie obawiasz się, że "producenci" (albo sklepikarze...) warzyw mają
    >> tego świadomość i celowo mogą "brudzić" warzywa? I wtedy cholera wie
    >> czym brudzą...
    >> Tak jak z jajkami, kiedy odkryli, że niektórzy klienci wolą te "brudne"
    >> (bo niby z chowu naturalnego...), to zaczęli jajka brudzić.
    >
    > Koszty :) Po co czyścić brudne, a potem brudzić?

    Tzw. producent czyści, bo żaden duży market nie kupi brudnych,
    sklepikarz kupuje czyste w hurtowni czy w innym makro i brudzi żeby
    lepiej się sprzedawały, że niby brudne są bardziej naturalne niż te
    naturalne, ale czystsze. Nie sądzisz chyba, że sprzedawca z warzywniaka
    sam zbiera plony z pola albo wybiera jajka z kurnika....

    > Może poteoretyzujmy - warzywo rośnie w ziemi więc powierzchnia zewnętrzna
    > warzywa (skórka) ma kontakt z ziemią, zaś owa powierzchnia ewoluowała miliardy
    > lat by chronić warzywo przed atakami z zewnątrz. Zapewne skórka warzywa ma swój
    > unikalny mikrobiom, który jest symbiotyczny w stosunku do warzywa.

    Ale zamierzasz to warzywo zjeść, czy chronić przed zepsuciem jak
    najdłużej się da?

    W niektórych krajach jest obowiązek sprzedaży jaj w sklepie z
    chłodziarek. Skorupka jajka ma naturalną powłokę chroniącą przed
    wnikaniem mikrobów, a w tych krajach jest właśnie wymóg "kąpieli" jajek
    w środkach dezynfekujących (czy czymś takim), która tę powłokę niszczy.
    Ma to wady i zalety. Zaleta, że spada prawdopodobieństwo zarażenia
    klienta salmonellą, a wada, że jajko szybciej się psuje (stąd wymóg
    chłodziarek w sklepie).
    W XXI wieku raczej mało kto trzyma duży zapas jajek i warzyw z
    ziemiance, tylko zwykle na bieżąco zjada i chodzi do sklepu.
    Ja tam wolę kupić w sklepie wstępnie wyczyszczone i przynajmniej co
    jakiś czas (jeśli nie każda partia) profesjonalnie sprawdzone przez
    fachowców, niż tygodniami trzymać zapas w piwnicy "brudny prosto z pola"
    i nie wiedzieć co hoduję na tym "unikalnym mikrobiomie" skórki warzywa.

    > Homo Sapiens ewoluował wraz z warzywami i też ma swój mikrobiom, a on musi
    > zasiedlić organizm z zewnątrz, czyli najlepiej poprzez przewód pokarmowy, a też
    > i przez ludzką skórę. Zatem mikrobiom ludzki i ten w warzywach jest w
    > dużej części wspólny, bo wszystko ewoluowało razem...

    Ale średnia życia znacząco wydłużyła się całkiem niedawno. To zapewne
    przypadek, że zbiegło się to z wynalezieniem chłodziarek, środków
    czyszczących, sterylizacji, mycia rąk przed jedzeniem...

    > Warzywo pokryte ziemią to zestaw:
    > - warstwa naturalnego otoczenia warzywa (ziemia)
    > - bardzo duża część nienaruszonej warstwy zewnętrznej warzywa (skórka)
    > - w większości naturalny mikrobiom na granicy warstw.

    + pasożyty i inne świństwa.

    To ja już wolę bez ziemi.

    > Mycie usuwa ziemię, usuwa mikrobiom żyjący w ziemi oraz na granicy warstw
    > i wykonywane jest przemysłowo zapewne pod ciśnieniem, zatem może naruszać w
    > nieznanym stopniu warstwę zewnętrzną warzywa...

    No to będzie usunięta. Trudno, zjem o 0,005 kg warzyw mniej.
    Albo kupię drugą czystą marchewkę.

    > I najważniejsze - warzywo wyrwane jest warzywem wciąż żywym - wymycie go
    > z mikrobiomu i z pozostałości ziemi wstawia go zdecydowanie bardziej na ataki
    > z zewnątrz.

    U mnie żeby coś warzywo zaatakowało, to musiałoby się przedostać
    najpierw przez ścianę chłodziarki. Przez te dwa trzy dni, zanim zjem,
    wytrzymają. Mam solidną chłodziarkę i czystą w środku.
    Ale rozumiem ludzi, którzy np. ziemniaki trzymają w piwnicy na zapas i
    wtedy faktycznie masz rację, takie wysterylizowane znacznie szybciej się
    popsują.

    > Jak ktoś przebiera warzywa w sklepie dotykając je gołymi rękami, to gdy
    > przebiera ubrudzone, to ubrudzi sobie paluchy, ale możliwe, że niemal nie
    > ubrudzi warzywa, bo do warzywa ciągle jest przyklejona warstwa ziemi.
    > Jak ktoś przebiera gołymi rękami warzywa myte, to łapami dotyka warzywo
    > całkowicie bezpośrednio - to samo przy kontakcie umytego warzywa z innymi
    > powierzchniami...

    Ja warzywa myję po zakupie...

    Ale faktycznie spotkałem się z sytuacją, która mnie zdziwiła.
    Jak byłem u rodziny w Szkocji (co istotne, kuzynka urodzona w Szkocji z
    mężem "prawdziwym" Szkotem z dziada pradziada), to przyglądałem się jak
    przygotowuje obiad. Zdziwiłem się, że nie umyła (nawet nie opłukała)
    pieczarek, na moje pytanie o co kaman, zdziwiona spytała o co mi chodzi,
    przecież są czyste, prosto ze sklepu, po to są czyste, żeby wody
    dodatkowo nie marnować. Z rozmowy wynikało, że tam tak wszyscy robią,
    dletego ona bardziej się zdziwiła moim pytaniem. Nawet np. marchew
    obierają bez mycia, takie prosto z paczki.
    Zaznaczyłem, że (w/g mnie) istotne jest to, że urodzona i wychowana już
    tam, bo u nas nie spotkałem gospodyni, która chociaż nie opłukałaby
    warzyw czy owoców przed przygotowaniem jedzenia.

    > Oczywiście, że myję, ale nie wymyję wszystkiego i nie jest to "drugie mycie"
    > po "myciu przemysłowym".

    No nie jestem przekonany. W sensie, czy mycie przemysłowe to jakieś zło.
    Przeczierz nie myją tego kwasem azotowym, detergentami, czy macają w
    cyjanku...
    Jako pierwsze mycie dla mnie jest ok. Co oni nie wymyją, ja domyję. A
    tak musiałbym myć dwa razy dłużej.

    > Rozwiązaniem jest obieranie warzyw ze powierzchni zewnętrznych (skórki) -
    > problem w tym, że spora część ważnych dla człowieka składników odżywczych
    > znajduje się w owej obranej i wyrzuconej do śmietnika części...

    Trochę racji w tym jest... ale nadal wolałbym zjeść taką skórkę z dużym
    prawdopodobieństwoem wcześniej przebadaną przez fachowców w
    laboratorium, czy się coś na niej nie zalęgło, niż taką prosto z pola.
    Nie bez powodu urodziłem się w wieku XX, a nie XVII ;)

    > Rozwiązaniem też jest sterylizacja i pakowanie w folie - może ktoś zwrócił
    > uwagę na informację o tym, że niektórzy dostawcy warzyw do szkolnych stołówek
    > dostarczają każdą pojedynczą sztukę warzywa szczelnie zapakowaną w folię...

    Pakowanie każdej sztuki w osobny pokrowiec z tworzywa sztucznego, to
    zwykłe przegięcie pały i powinno być karalne.
    Mam nadzieję, że już niedługo będzie, gdy wyspy ze śmieciami zaczną
    dobijać do brzegów, to może politycy w końcu zauważą problem.

    >> Większa szansa na zatrucie jest z takiego nieumytego "prosto z pola".
    >
    > Skład owego "pola", to nasze naturalne środowisko życia od czasu wyewoluowania
    > pierwszych ssaków - izolacja od tego środowiska, to późniejsze alergie, choroby
    > układu pokarmowego itp.

    Oraz dłuższe i zdrowsze życie.

    Tzw. naturalne środowisko ma dwie strony medalu.

    >> Cholera wie, czy akurat jakaś krowa, albo lis na to nie nasikał czy coś
    >> tam innego zrobił (albo jakaś pielgrzymka przechodziła obok pola...), a
    >
    > Nawóz naturalny? Rośliny rośną dzięki gównom, sikom, temu co zgnije i zostanie
    > rozłożone przez bakterie, grzyby, pleśnie itp - a wszystko to naczynia ściśle
    > połączone - twierdzenie, że w środku marchewki nie ma nic ze zwierzęcego czy
    > ptasiego gówna czy sików jest naiwnością :)

    Racja, ale nie pisałem tego dlatego, że mam pretensje do natury, że
    rośliny odżywiają się kupą... Problem w tym, że te siki i gówna często
    są z niespodzianką.
    Aż zerknąłem do googla... szacują, że problem związany np. z glistą może
    dotyczyć nawet 18% społeczeństwa.
    Przyznam szczerze, że zaskoczył mnie taki duży procent.

    > Powyższe wywody są do zmodyfikowania, zaprzeczenia, obalenia - na razie tak to
    > widzę, jak jeszcze przemyślę, poczytam i posłucham, to może zobaczę to inaczej
    > :)

    Ja tam wierzę naukowcom, że jedzenie bardziej czyste jest
    bezpieczniejsze, niż mniej czyste :)

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Sporysz

    I właśnie to dzięki naukowcom mamy dzisiaj bezpieczny chleb... i LSD :P

    Pozdrawiam
    Piotr

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1