-
Data: 2004-12-31 22:08:36
Temat: Re: Przeszukiwanie rzeczy osobistych w szkołach.
Od: "Roman G." <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
[ pokaż wszystkie nagłówki ]Z opóźnieniem spowodowanym świątecznym zabieganiem wracam do tej
interesującej dyskusji.
Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> napisał(a):
> IMHO przyjmujesz zły punkt widzenia: oceniasz stanowisko Roberta
> z p. widzenia SPRAWY.
Nie zgadzam się z zarzutem. Ja tu oceniam jego bardzo często skrajne
interpretacje prawa w _niektórych_ kwestiach. Ale nie ciągnę tego wątku
dyskusji, bo utoniemy w morzu dygresji.
> Więc NIEZALEŻNIE co myślimy o tym "co byłoby dobre" chcemy widzieć
> PRZEPIS ! - przepis który uchyla *zapisaną w prawie* zasadę.
> Inaczej... inaczej owa zasada obowiązuje i tyle :|
> "Szeroko rozumiane wychowanie" nie jest (prawnie !) podstawą do
> łamania *literalnie zapisanych praw* - stety lub niestety, bez względu
> na *nasze* stanowiska.
I tu jest, jak sądzę, sedno różnic między nami (i nie tylko nami) odnośnie
prawnej kwalifikacji opisanego przez autora wątku postępowania nauczyciela.
Prawo rodzinne - od niego musimy zacząć - w regulacjach dotyczących sposobów
sprawowania pieczy nad dzieckiem i wychowywania go jest bardzo enigmatyczne,
z konieczności nie wchodzi w szczegóły, poprzestając na wyznaczeniu ramowych
obowiązków, ogólnych kryteriów oceny prawidłowości tejże pieczy, bo taka jest
natura, istota tych procesów. Procesów wymykających się szczegółowym
uregulowaniom prawnym, procesów zbyt skomplikowanych, aby można je było ująć
w ścisłe ramy procedur prawnych. Rodzice czy też prawni opiekunowie muszą w
każdej sytuacji wziąć pod uwagę tyle różnych czynników, że żadna procedura
nie jest w stanie nawet przewidzieć tego bogactwa możliwości. Pozornie w tej
samej sytuacji wobec jednego dziecka trzeba postąpić tak i tak, wobec innego –
dokładnie odwrotnie. W jednej rodzinie panować będą takie zasady, w innej
rodzinie inne. Póki tylko rodzice mieszczą się w ramach wyznaczonych
przez „dobro dziecka” i „interes społeczny”, póki nie
udowodni im się
przekroczenia tych wyznaczonych przez prawo granic, póki swą pieczę sprawują
postępując w sposób wyraźnie niezakazany, będą mogli ograniczać nawet dziecko
w korzystaniu przez nie z jego praw, jeżeli będzie to mieć uzasadnienie
wychowawcze, będzie wynikać z troski o prawidłowe wykonywanie pieczy nad
osobą dziecka, co nazwać wtedy można działaniem kontratypowym, działaniem w
ramach uprawnień i obowiązków ustawowych (piecza, opieka, wychowanie – zakres
znaczeniowy tych użytych w ustawie pojęć określa wynikające z nich obowiązki
dorosłego wobec dzieci, nad którymi sprawuje opiekę).
Podobnie rozpatruje się to w stosunku do wszystkich osób działających „in
loco parentis” (babcie, ciocie, sąsiadki, opiekunki do dziecka), w tym także
w odniesieniu do osób wykonywających tzw. zakładową pieczę wychowawczą
(sanatoria, szpitale, internaty, domy dziecka, placówki wypoczynku, np. obozy
harcerskie, szkoły i przedszkola).
Babciom, ciociom itd. prawo również daje tylko ogólne wytyczne, jak mają
wykonywać swoje obowiązki wobec cudzego dziecka (art. 354 § 1 i art. 355 § 1
kc).
O tych ogólnych zasadach nakreślonych w prawie cywilnym, o zasadzie
działania „in loco parentis” nie wolno zapominać również w odniesieniu do
zakładowej pieczy wychowawczej, w szczególności w odniesieniu do szkoły i
nauczyciela, bo o tym tu dyskutujemy. Podstawowym zadaniem osoby opiekującej
się cudzym dzieckiem jest zastąpić mu w tym czasie rodziców, opieka nad
cudzym dzieckiem co do zasady powinna być wzorowana na opiece występującej
normalnie w rodzinach, rodzice delegują na tę osobę wszystkie wynikające z
władzy rodzicielskiej uprawnienia potrzebne do skutecznego sprawowania
bieżącej pieczy nad ich dzieckiem. Osoba taka zachowuje jednak daleko
posuniętą autonomię decyzyjną wobec rodziców, ma prawo kierować się własnym
oglądem sytuacji i własnym rozumieniem pojęcia „dobro dziecka”. Póki jej
postępowanie, jej metody są normalnie przyjętym sposobem postępowania w
relacjach opiekun - podopieczny/podopieczni, nie ma mowy o naruszaniu prawa,
a nakładanie na dziecko ewentualnych ograniczeń w korzystaniu przez nie z
jego konstytucyjnych praw i wolności, w sytuacjach uzasadnionych wychowawczo
właśnie, będzie niczym innym jak wykonywaniem swoich obowiązków nałożonych
prawem, działaniem kontratypowym.
Wychowanie to wychowanie, opieka to opieka, natura tych procesów zawsze jest
złożona, zawsze wymyka się ścisłym proceduralnym regulacjom, dlatego
konstrukcja prawa oświatowego jest w tych kwestiach bardzo podobna do prawa
rodzinnego. Nauczyciel otrzymuje trzy tak naprawdę przepisy, dość ramowe
(art. 4. Ustawy o systemie oświaty, art. 6. Karty nauczyciela i art. 12. ust.
2. tejże), w których ustawodawca określa podstawowe funkcje szkoły i
podstawowe obowiązki nauczyciela (dydaktyka, wychowanie i opieka) oraz
formułuje ogólne kryteria, ramy właśnie, w których nauczyciel może się
poruszać.
Dlatego nie sposób się zgodzić z traktowaniem wychowania jako kategorii
pozaprawnej, w szczególności z tezą: "Szeroko rozumiane wychowanie" nie jest
(prawnie !) podstawą do łamania *literalnie zapisanych praw*
Pomijając kwestie terminologiczne (ja bym nie nazwał tego łamaniem praw, a
ograniczeniem w zakresie korzystania z niego), to „szeroko rozumiane
wychowanie” właśnie (+dydaktyka i względy opieki) są w szkole prawną podstawą
wszystkiego, całych relacji (w tym prawnych) między pracownikami szkoły a
uczniami. Zostało to stwierdzone mocą ustawy.
Jeżeli zatem rodzice w ramach wypełniania ich podstawowych obowiązków wobec
dziecka co do zasady mają prawo naruszać jego prywatność, nawet bez jego
zgody (kontrola alkoholowa, papierosowa, czy choćby błahy z pozoru problem,
kiedy brat „ukradnie” siostrze cukierka, a rodzice zajrzą do buzi, czy
słusznie się wypiera), jeżeli takie postępowanie uważane jest za właściwe i
prawnie dopuszczalne w odniesieniu do zastępujących rodziców babć, cioć i
sąsiadek, to per analogiam jest to również prawidłowe i niebezprawne
sprawowanie opieki nad dzieckiem w odniesieniu do zakładowej pieczy
wychowawczej (nie tylko szkoły, ale też internaty, placówki wypoczynku,
placówki lecznicze, domy dziecka itd.).
Przypomnieć trzeba, że w prawie oświatowym ani żadnym innym nie ma wyraźnego
zakazu (to zmieniałoby sytuację) takiego akurat sprawowania opieki (w
przeciwieństwie do bicia dziecka, który to zakaz wynika z Kodeksu karnego), a
jest to, jak pisałem, postępowanie powszechne i normalne w relacjach opiekun –
dziecko (piszę oczywiście o niezaburzonych i prawidłowych relacjach, o
troskliwych dorosłych, korzystających _mądrze_ z nadanych im przez prawo
uprawnień wobec dziecka).
Wołasz o przepis. Podałem. Przede wszystkim art. 4. u.s.o. oraz art. 12. ust.
2. Karty nauczyciela.
Pierwszy słowami „nauczyciel w swoich działaniach dydaktycznych,
wychowawczych i opiekuńczych” definiuje podstawowe obowiązki nauczyciela i
wprowadza wynikające z tych obowiązków uprawnienia nazywane w teorii
prawa „władztwem pedagogicznym” (jest to uprawnienie - nazywane także
„władzą
wychowawczą” - analogiczne do „władzy rodzicielskiej”, mają je
zresztą nie
tylko nauczyciele, lecz i wszystkie inne osoby działające „w miejsce
rodziców”).
Drugi podkreśla autonomię decyzyjną nauczyciela, wprowadza także do systemu
prawa oświatowego pedagogikę jako jedno ze źródeł tego prawa i kluczowe
kryterium jego interpretacji.
Oczywiście są nauczyciele i „nauczyciele”, jak są rodzice i
„rodzice”, babcie
i „babcie”, opiekunki i „opiekunki”. Pierwsi godni są
pochwały, drudzy -
napiętnowania.
Ja jednak pragnę dyskutować o zasadach prawnych, bez emocji i bez negatywnego
stereotypu nauczyciela przed oczyma.
A zasadą prawną jest (przynajmniej dla mnie tak wynika z mojego toku
rozumowania), że nauczyciel ma prawo, działając w ramach uprawnień i
obowiązków służbowych, naruszyć prywatność podopiecznego w sytuacjach, jak
pisze prof. Smyczyński, „uzasadnionych koniecznością”. Kiedy trzeba, ma
to
zrobić, ma przy tym – jak zawsze - być dobrym nauczycielem, działać w dobrej
wierze i cały czas mieć na względzie wymienione w przepisie „dobro
uczniów”.
W opisywanej przez autora wątku sytuacji uważam, że nauczyciel zareagował
prawidłowo, wykonywał swoje obowiązki zgodnie z interesem społecznym oraz
interesem _grupy_ dzieci, która została powierzona jego opiece.
Osoby, które kwestionują mój powyższy wywód i nadal będą się domagać
wskazania, gdzie jasno i wyraźnie jest napisane, że nauczyciel ma prawo do
takich działań, bo że wynika to z ustawowych uprawnień do wychowania i opieki
to rzekomo nieprawda, poproszę najpierw o wskazanie, gdzie jest wyraźnie
napisane, że nauczycielka przedszkola ma prawo lub nawet obowiązek podetrzeć
dziecku pupę w razie potrzeby, naruszając w ten sposób jego prywatność.
Teza, iż wyłącznie policjanci i inne służby, którym odpowiednie ustawy nadają
wprost uprawnienia do przeszukania, posiadają to prawo, jest jednocześnie i
prawdziwa, i fałszywa.
Prawdziwa w sensie proceduralnym: tak, tylko „służby” mają prawo do
przeszukania – w rozumieniu procesowym.
Fałszywa w sensie potocznym: w odniesieniu do dziecka prawo to mają rodzice
(a k.r.o. w żaden sposób wprost przecież tego nie artykułuje) oraz
_każda_inna_osoba_ działająca in loco parentis (dla uniknięcia nieporozumień
terminologicznych proponuję nie nazywać tego przeszukaniem, ale wychowawczą
kontrolą).
Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim grupowiczom! :-)
RG
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Następne wpisy z tego wątku
- 31.12.04 22:52 Roman G.
- 01.01.05 10:20 Roman G.
- 01.01.05 11:05 Roman G.
- 01.01.05 19:44 Jotte
- 01.01.05 20:24 Roman G.
- 01.01.05 21:11 Jotte
- 01.01.05 21:46 Roman G.
- 01.01.05 21:59 Marcin
- 01.01.05 22:05 Jotte
- 01.01.05 22:20 Roman G.
- 01.01.05 22:26 Maciej Bebenek
- 01.01.05 22:37 Roman G.
- 01.01.05 22:31 Jotte
- 01.01.05 22:48 Roman G.
- 01.01.05 22:41 Jotte
Najnowsze wątki z tej grupy
- Rozkręcają się
- 13. Raport Totaliztyczny: Powszechna Deklaracja Praw Człowieka Nie Chroni Przed Wyzyskiem Ani Przed Eksploatacją
- [OT] nowe osoby w grupach?
- OT Do Trybuna
- Prosto z Tuskistanu: Czy Domański (minister finansów) "da" czy nie trzy lata grożą :-) [dotacja dla PiS]
- Przypomnienie: Mini Netykieta polskich grup dyskusyjnych wer. 3.2.2
- Odpowiedzialność w spółce z oo
- znowu wroclaw
- urodziny hitlera
- Sędzia Dorota Lenarczyk z Żywca skazała na 6 mies. pozbawienia wolności
- Dyplomaci a alkomaty
- Zmiana kary
- Poseł Ryszard Petru w Biedronce
- Ideologia Geniuszy-Mocarzy dostępna na nowej s. WWW energokod.pl
- Precedensy politycznie motywowanego nie wydawania w UE
Najnowsze wątki
- 2025-01-05 Rozkręcają się
- 2025-01-04 13. Raport Totaliztyczny: Powszechna Deklaracja Praw Człowieka Nie Chroni Przed Wyzyskiem Ani Przed Eksploatacją
- 2025-01-03 [OT] nowe osoby w grupach?
- 2025-01-02 OT Do Trybuna
- 2025-01-02 Prosto z Tuskistanu: Czy Domański (minister finansów) "da" czy nie trzy lata grożą :-) [dotacja dla PiS]
- 2025-01-01 Przypomnienie: Mini Netykieta polskich grup dyskusyjnych wer. 3.2.2
- 2024-12-31 Odpowiedzialność w spółce z oo
- 2024-12-31 znowu wroclaw
- 2024-12-30 urodziny hitlera
- 2024-12-30 Sędzia Dorota Lenarczyk z Żywca skazała na 6 mies. pozbawienia wolności
- 2024-12-27 Dyplomaci a alkomaty
- 2024-12-27 Zmiana kary
- 2024-12-23 Poseł Ryszard Petru w Biedronce
- 2024-12-21 Ideologia Geniuszy-Mocarzy dostępna na nowej s. WWW energokod.pl
- 2024-12-20 Precedensy politycznie motywowanego nie wydawania w UE