On Thu, 13 Oct 2011, Ajgor wrote:

>>> Nie mów, że jeśli nie potrafię wykazać strat, to nic się nie stało!
>>
>> Tego nikt nie mówi.
>> Problem w tym, że poza drobnymi wyjątkami, poszkodowanemu
>> należy się zwrot za wykazane szkody. Tylko.
>
> I to jest jedna z wielkich bzdur w polskim prawie.

Zgoda.

> Powinno móc isę żądac odszkodowania bez gornej granicy.

A tu byłbym ostrożny.
Ale jakieś "rozsądne" wymogi powinny być.
Zgadzam się z wyrażanym tu poglądem nt. "ryczałtowej kary umownej",
być może w postaci paru różnych wartości, należnej za sam fakt
spowodowania sporu sądowego poprzez niewywiązanie się z oczywistego
zobowiązania, wszelkich "naciągnięć" itede.
Cel - oczywiście pokrycie niewymiernych szkód w postaci wolnego
czasu przeznaczanego na spór tylko dlatego, że ktoś "bo tak" chce
zrobić innemu na złość.

> Wtedy wiele firm i instytucji by sie dobrze zastanowilo, zanim by zadzialalo
> na szkode obywatela.

Tu też byłbym ostrożny.
Założenie że "można żądać odszkodowania bez górnej granicy" teoretycznie
istnieje w prawie np. przy zaduśćuczynieniach.
I co z tego wynika dla praktyki sądowej?
To że możesz zażądać 1 000 000 zł i od tego ponieść koszty sądowe, a po
wygraniu 10 000 zł dopłacić jeszcze do prawnika drugiej strony?
:>

> A tak jestesmy otoczeni przez wszechobecne oszustwa i naciaganie. Czesto tak
> rozdrobnione, ze golym okiem ich nie widac.

No niestety. Dlatego "umowny bonus" choćby w wysokości typowych mandatów
za przekraczanie przepisów sądowych (ale płatny do kieszeni poszkodowanego)
mógłby wiele pomóc.

Coś jeszcze: wszelkim krytykantom że "nie da się bo" przypominam, że
zasada 1:1 *jest* naruszana - przez przepisy o wynagrodzeniu z praw
autorskich, co najmniej.
Zreztą takich przypadków których podobno "nie da się" jest więcej
(choćby przepadek mienia w zakresie przestępstw).

pzdr, Gotfryd