Witam Grupowiczów!

Znalazłem dziś w skrzynce przesyłkę reklamową jednego z koncernów
tytoniowych zaadresowaną na moje nazwisko.
Zeźliłem się bardzo, bo po pierwsze jestem osobą niepalącą, a po
drugie nigdy nikomu nie udzielałem zgody na przetwarzanie moich danych
w celach marketingowych, a już z całą pewnością nie koncernowi
tytoniowemu!
Zadzwoniłem na ich infolinię z pytaniem skąd mają moje dane i najpierw
uzyskałem odpowiedź że nie mogą powiedzieć (coś kręcili), a następnie
że rzekomo wypełniłem jakiś kupon u hostessy (!) podobno gdzieś nad
morzem (a co ja niby miałem robić w listopadzie nad morzem?!).
Póki co moje dane przetwarza kilka banków, dostawcy mediów, allegro...
Ale nie udzielałem nikomu zgody na cele marketingowe!
Przypuszczam że może to któryś z banków sprzedał moje dane, bo
szablony umów są tak skonstruowane, że zawierają zdanie o
przetwarzaniu i przekazywaniu (!) danych w celach marketingowych. Co
prawda przy podpisywaniu takiej umowy natychmiast zastrzegałem brak
zgody i zostało to zaznaczane w ich systemach komputerowych, jednak
nie mam żadnego potwierdzającego dokumentu na papierze.

Proszę, poradźcie jak ustalić źródło przecieku? Nie chciałbym robić z
tego sprawy sądowej bo nie bardzo mam na to czas i pieniądze.
Natomiast bardzo zależałoby mi na ustaleniu źródła - kto przekazał
(sprzedał?) im moje dane? Jak się do tego zabrać? Byłbym wdzieczny za
każdą radę...

Pozdrawiam
A.