Sprawa wyglada nastepujaco:

balkon na parterze jest wysuniety wzgledem znajdujacych sie wyzej o jakies 30
cm. caly brud, smieci, pety, czesci stluczonych butelek leca na nasz balkon.
wiec powstalo zadaszenie. zadaszenie jest przymocowane do kraty- do kraty nikt
sie juz nie przyczepia. daszek mozna w kazdej chwili zdemontowac wiec nie jest
wbudowany na stale choc jest to trudne gdyz zostal solidnie zdudowany aby nie
rozlamalo sie to pod uderzeniem butelki czy donicy ktora juz kiedys tez spadla
na nasz balkon. zadaszenie istnialo juz od dobrych 6/10 lat... sasiedzi sa
dosc konfliktowi. historia jest dosc dluga- przez dlugi czas mieli w domu dwa
duze psy ktore non stop przeszkadzaly o kazdej porze dnia wyjac skaczac,
drapiac... lagodzene sprawy skonczylo sie na upomieniu przez policje by nie
zaklucano nam spokoju w domu. w odwecie sasiedzi przyczepili sie do kraty...
wizyta policji i jej legalizacja zatkala im buzie na dlugi czas.

nie tak dawno byl przeprowadzany remont balkonow i wynikla sprawa daszka w
sporze sasiedzkim. sprawa ma sie o tyle dziwnie iz pojawialy sie argument ze
strony sasiada natepujace:
-okradaja stajac na daszku... nie na kracie... i wcale po niej ewentualnie nie
wchodza...
-niby stwarza dla nich jakies zagrozenie... jakie nie wiem, chyba
paranormalne... ale na tym sie juz nie znam
Nikt nie zwazal na nasza argumentacje iz dbamy o swoje mienie i zdrowie
starajac sie w taki prosty sposob zabezpieczyc przed roznego typu lecacymi
rzeczami z gory.
dzis otrzymalismy pismo ze spoldzielni nakazujace natychmiastowy demontarz
zadaszenia, w przypadku odmowy postraszono nas inspektorem budowlanym.
pragne takze dodac, iz wszelakie formy porozumienia sie z sasiadami zostaly
wyczerpane. jednak wolalbym uniknac zdejmowania zadaszenia z w/w powodow.

pytania sa nastepujace:
1. czy jako wlasciciel mieszkania mam prawo do zabezpieczenia wlasnego mienia
[kafelki, doniczki z kwiatami, wyposarzenie...] zdrowia, i czemu do jasnej
ciasnej mam po kims ciagle sprzatac - jakies paragrafy, jak dochodzic wlasnych
praw. czy mam prawo wymagac zabezpieczenia balkonu od spoldzielni lub owego
sasiada i na jakiej zasadzie.
2. jakie paragrafy prawa budowlanego naruszam montujac zadaszenie do samej kraty.
3. jak mozna ewentualnie zalegalizowac ow daszek.
4. jakie prawa ma tu inspektor budowlany, jaka decyzje moze wydac i na jakiej
podstawie prawnej. jak wyglada tu cala droga prawna- zaskarzanie jego ustalen,
sadwe dochodzenie itd...

5. czy i jak ugryzc temat zasmiecania petami i innymi smieciami balkonu, a
samych parapetow popiolem i petami. czy mam prawo dochodzic z tego tytulu
odszkodowania, zaniechania i rekompensaty z tytulu zdrowotnego- pali tak ze
dym z calymi swinstwami zawartymi w petach truje posrednio i mnie, jest to
szczegolnie wieczorami duzym utrudnieniem. nie znosze zapachu dymu z
papierosow. nie ukrywam iz traktuje ostatni punkt jako odwet i nauczke dla
sasiada za chamstwo w najczystrzej formie. poprostu tak chorego zachowania nie
spotkalem i nie wiem nawet jak jako porzadnie wychowany czlowiek reagowac. od
jakiegos czasu staram sie fotograficznie dokumentowac wszelakie odpadki na
parapetach. jestem ugodowym czlowiekiem ale jak ktos przesadza to bronie sie
wszelkimi srodkami.

prosze o najlepsza wykladnie prawna, rozpiske i gdzie mozna szukac pomocy w
tej sprawie. bede wdzieczny za kazda pomoc. naprawde rece mi opadaja jak
spotykam sie z takimi ludzmi. zbyt duzo wolnego czasu, starosc i upierdliwosc
rodzi chyba w ludziach takie patologiczne zachowania.

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/