eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawostrach o dzieci - długiestrach o dzieci - długie
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!newsfeed.pionier.net
    .pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
    From: mlubinski <m...@n...spam.data.pl>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: strach o dzieci - długie
    Date: Sun, 09 Jul 2006 23:31:30 +0200
    Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
    Lines: 73
    Message-ID: <e8rsjr$h5h$1@inews.gazeta.pl>
    NNTP-Posting-Host: host-81-190-188-119.kwidzyn.mm.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1152480699 17585 81.190.188.119 (9 Jul 2006 21:31:39 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Sun, 9 Jul 2006 21:31:39 +0000 (UTC)
    X-Accept-Language: pl, en-us, en
    X-User: maro888
    User-Agent: Mozilla Thunderbird 1.0.7 (Windows/20050923)
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:399913
    [ ukryj nagłówki ]

    Wiem, że poniższy tekst nie jest krótki, ale mam nadzieję że znajdą się
    osoby, które mogą pomóc w tej kwestii

    Sytuacja wygląda następująco:
    kobieta z trójką dzieci odeszła od męża do rodziców (do wsi oddalonej o
    ok 15km od byłeog mieszkania). Do tej pory mieszkali ok 14 lat na
    wspólnym gospodarstwie rolnym, przynoszącym nie małe pieniądze (ok 50
    hektarów dobrej ziemi)
    Od razu złożyła w sądzie wniosek o alimenty na dzieci oraz o
    ograniczenie ojcu władzy rodzicielskiej. Rozprawa w tej sprawie została
    wyznaczona na 23 sierpnia. Obecnie kobieta przebywa u swoich rodziców w
    domku (prywatny teren), dodatkowo rozpoczęła pracę w szpitalu w mieście
    położonym o 10 km.
    Mąż namolnie wydzwania do niej, aby dała mu najmłodszego syna, po czym
    przyjeżdża samochodem pod bramę i żąda rozmowy właśnie z tym synem (ma
    6lat). Wiele razy nie pozwalała na to mówiąc że się źle czuje, że ma
    gorączkę, bo dziecko po ostatniej rozmowie z ojcem właśnie bardzo to
    odchorowało. Pozatym przy każdej takiej rozmowie próbuje "przekręcić"
    dziecko przeciw matce. Pozostałe dwoje dzieci go nie interesują i żadą
    oddania mu tylko tego jednego, na co ona oczywiście się zgodzić nie
    chce. Dziś poraz kolejny próbował "wyrwać" małego z domu, lecz w porę
    udało nam się to udaremnić. Zagroził, że wraz z adwokatem odbierze jej
    dzieci (pomimo że to ona złożyła doniesienie do prokuratury oraz ma ten
    wniosek z sądu). POza tym istnieje realna obawa, że będzie próbował
    wywieźć dzieci pod jej nieobecność, jeśli nadarzy się taka okazja (np
    wyjście dzieci do sklepu z dziadkami itp). POnieważ do godziny 15 jest
    ona poza domem więc nie może tego osobiście monitorować, a dziadkowie
    nie wiedzą za bardzo jakie mają prawa odnośnie tych dzieci (kopię lub
    oryginał tego wniosku z sądu mają właśnie w domu).
    Czy mąż może przyjechać z policją i siłą zabrać dzieci (albo
    przynajmniej to najmniejsze) do swojego domu, czy musi mieć specjalny
    nakaz? Nie znam się w ogóle na takich sprawach i nie mam pojęcia co tu
    można zrobić, aby temu zapobiec albo co zrobić w razie gdyby do takiego
    "porwania" doszło.
    Czy samo złożenie tego wniosku (do momentu rozpoczęcia rozprawy) ma
    jakąś moc prawną?
    Jak się zabezpieczyć (jakie paragrafy kodeksu karnego czy innego? nie
    znam się) można by w tym momencie przyjąć?
    Do jakich organów należy się zwrócić jeśli dojdzie do takiej sytuacji?
    POLICJA? Jeśli tak, to czy sam wniosek wystarczy, czy trzeba zebrać
    dodatkowe dokumenty?
    No i czy można mu zabronić widywania się z dziećmi do momentu
    zakończenia rozprawy o ograniczenie praw rodzicielskich? Jeśli tak, czy
    jest niezbędne jakieś pismo? Albo czy z pomocą prawnika może ten mąż
    jakoś to "obejść" ???
    Rozumiem że skoro dzieci są pod opieką dziadków, to dziadkowie w pełni
    za nie odpowiadają podczas nieobecności matki i w razie co mogą dzwonić
    na policję ze zgłoszeniem o próbę porwania (czy jakoś inaczej to się
    nazywa) ???

    Drugie pytanie dotyczy własności majątkowej tejże kobiety, która na
    razie myuśli tylko o separacji, ale może ostatecznie dojść do rozwodu.
    Ponieważ jak pisałem mają nie najmniejsze gospodarstwo rolne wielkości
    ok 50ha, wraz z maszynami, budynkami gospodarczymi itp. Oczywiście część
    maszyn została wzięta na kredyty unijne, jakieś tam inne rzeczy również.
    Żona ma zapisane w papierach połowę ziemi. Jak to jest w przypadku
    separacji/rozwodu? Co będzie się jej należało? jak odbywa się podział?
    Oczywiście on twierdzi, że na tą swoją część ziemi to ona będzie musiała
    odpracować i inne jeszcze bzdety. Cały czas zresztą przez te 14 lat
    wmawiał jej, że to jest jego gospodarstwo,bo on 40 lat na tej ziemi był
    i ona nic tam nie robiłą (co jest zupełną nieprawdą, bo harowała na tej
    ziemi jak pies, a dodatkowo wychowywała te dzieci).
    I teraz ona nie ma pojęcia do czego będzie miała prawo? Co będzie się
    jej należało, czy zobowiązania kredytowe również? Jeśli tak to w jaki
    sposób się to określa? Czy będzie mogła sprzedać swoją część majątku w
    razie rozwodu? Co z mieszkaniem i budynkami gospodarczymi?

    Z góry dziękuję za rzetelne informacje na w/w temat i przepraszam za
    jego długość :)
    Mam nadzieję że się uda to bezproblemowo wszystko załatwić.

    Pozdrawiam
    Marek

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1