eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawomalzenstwo - pytanie › Re: malzenstwo - pytanie
  • Data: 2004-10-18 09:02:02
    Temat: Re: malzenstwo - pytanie
    Od: "Przemek R." <p...@t...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]



    -->
    > Wiesz, ja to jestem altruistka, jednak wolałabym, żeby mnie zdradził,
    niż
    > umarł.
    > Zawze mogę sprawić, że jego życie zamienia się w piekło w podzięce za
    > zdradę, nie?;-)
    >

    otoz to, zemsta!
    Od tego sie zaczal przedluzac watek.


    > >
    > > Wiem ze slub to nie akt wlasnosci ale
    > >
    > > "Przysiegam Tobie wiernosc, uczciwosc(..)"
    > > "Poki smierc Was nie rozlaczy"
    >
    > Widać, że ślubu nie brałeś;-)


    Mówiąc o małżeństwie, przede wszystkim należy podkreślić, iż jest to
    jedyny sakrament, którego nie udziela kapłan, chociaż popularnie mówi się,
    że jakiś ksiądz udzielił komuś ślubu. Kapłan w tym wypadku jest tylko i aż
    świadkiem urzędowym Kościoła oraz on w imieniu tegoż Kościoła zawarte
    małżeństwo i powstałą w ten sposób rodzinę błogosławi. Natomiast tymi,
    którzy udzielają sakramentu, są sami małżonkowie. Czynią to słowami
    przysięgi, będącej razem z obrączką znakiem sakramentu i sakramentalnej
    łaski.

    "Ślubuję ci miłość..."

    to inaczej mówiąc "przysięgam ci, że od tej chwili każdego dnia, aż do
    mojej śmierci, będę się starał o twoje dobro, twoją świętość i zbawienie".
    Możemy zapytać, dlaczego "do mojej śmierci"? Otóż z chwilą śmierci jednego
    z małżonków przestaje istnieć małżeństwo, ale nie miłość - ta sięga dalej,
    poza granice grobu i wieczności.

    Grzech przeciw tak pojętej miłości rozpoczyna się w momencie, kiedy ktoś
    przestaje dbać o dobro współmałżonka, a zajmuje się własnym dobrem, lub
    uważa, że dobro potomstwa jest ważniejsze niż dobro współmałżonka. Wiele
    kryzysów małżeńskich rozpoczyna się z chwilą, gdy na świat przychodzi
    dziecko i mąż przestaje być "moim mężem", a staje się "ojcem mojego
    dziecka"; żona zaś przestaje być "moją żoną", a staje się "matką mojego
    dziecka". Taka sytuacja znajduje najczęściej tragiczny finał, kiedy dzieci
    opuszczają dom rodzinny, a małżonkowie, którzy już dawno nie żyli dla
    siebie nawzajem, tylko dla potomstwa, nie widzą już sensu dalszego bycia
    razem i na starość albo się rozwodzą, albo żyją pod jednym dachem, ale
    faktycznie jak dwoje obcych sobie ludzi. Gdyby autentycznie dbali o siebie
    nawzajem oraz gdy-by w ich życiu na pierwszym po Bogu miejscu był
    współmałżonek i miłość do niego, dzieci - owoce ich miłości - z pewnością
    na tym by zyskały.

    "Ślubuję ci wierność..."
    !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    !!!

    Wierność to czystość. Ślubując wierność, ślubuję współmałżonkowi, że będę
    dla niego czy dla niej czysty wobec innych osób i nie będzie w moim sercu
    dla nich miejsca. Przyrzekam też, że w moich kontaktach ze współmałżonkiem
    będę czysty dla Boga. Każdy grzech przeciwko małżeńskiej czystości uderza
    właśnie w ten ślub.

    "Ślubuję ci uczciwość małżeńską..."

    Uczciwość to otwartość, prawość, szczerość, brak zafałszowania. W życiu
    małżeńskim uczciwością będzie więc postawa pełna otwartości i wzajemnego
    zaufania. W takiej postawie nie ma miejsca na jakieś swoje sprawy, na
    niemówienie współmałżonkowi o jakichś sprawach dotyczących ich wspólnoty.
    Mają obydwoje pod każdym względem stanowić jedność i być jednością.

    "Ślubuję ci, że cię nie opuszczę aż do śmierci"

    można dodać "mojej śmierci", bo nawet gdybym umarł i nasze małżeństwo
    przestało istnieć, moja miłość dalej będzie przy tobie przez moją
    modlitwę, pamięć i moje staranie o twoje dobro i świętość.

    ks. Henryk Lachur SCJ
    (Stadniki)


    > >
    > > chyba cos znaczy. NIe zenisz sie po to by zdradzac.
    >
    > Uhm, odkrywcze to jest. Ale nie żenisz się też po to, żeby woleć śmierć
    > współmałżonka.
    >

    Nie mzesz mi narzucic co bym wolal, wiem co mniej boli dlatego wybior moj
    jest taki a ni inny.
    A osoba ktora nie doznala uczucia zdrady, (bo jest to uczucie a nie stan,
    tak jak czujemy sie smutni
    i placzemy, jestesmy weseli i sie smiejemy, tak czlowiek czlowiek moze
    czuc sie zdradzony.
    Nie jest to zjawisko ktore u kazdego wyglada inaczej, zawsze wyglada tak
    samo, zawsze sie to samo czuje)
    nie powinna sie na ten temat wypowiadac. (nie mowie teraz o Tobie)

    P.


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1