eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoczy autobus ma specjalne prawa ? › Re: czy autobus ma specjalne prawa ?
  • Data: 2008-12-05 11:13:03
    Temat: Re: czy autobus ma specjalne prawa ?
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Fri, 5 Dec 2008, Robert Tomasik wrote:

    > Użytkownik "gfq" <g...@g...com> napisał w wiadomości
    > news:ghalgt$676$1@news.onet.pl...
    >> Witam,
    >>
    >> Czy w świetle prawa autobus (publiczny) jest pojazdem w jakiś sposób
    >> uprzywilejowanym?
    >
    > Tak. Normuje to art. 18 PoRD:
    [...]
    >> Mam na myśli sytuację - jadę prawym pasem a z zatoczki wyjeżdża mi pod koła
    >> autobus z włączonym kierunkowskazem.
    >
    > Tak mu nie wolno robić.
    >
    >> Co by się stało gdybym nie zdarzył wyhamować i uderzył w delikwenta?
    >
    > Kierujący autobusem odpowiadał by za spowodowanie kolizji / wypadku. On może
    > z tej zatoczki wyjechać dopiero po tym, jak się upewni, że nie spowoduje to
    > zagrożenia.

    Tak dla porządku - z faktu, ze kierowcy autobusu "tak nie wolno robić"
    nie wynika uchylenie zobowiązania kierowcy pojazdu który wtranżoli się
    w bok wyjeżdżającego autobusu.

    Oczywiście z winą "za wypadek" j.w.
    Winy kierowcy "za nieułatwienie wyjazdu" to nie umniejsza - acz wiąże się
    tylko z odpowiedzialnością za wykroczenie i bez odpowiedzialności
    za szkodę.

    Idzie mi aby to podkreślać, bo wyciąganie (szczególnie przez kierujących)
    domniemania że "skoro jemu nie wolno to ja mogę" jest błędne - na
    przykład przed przejściem dla pieszych, z tego że pieszemu nie wolno
    wejść "wprost pod pojazd" nie wynika prawo domniemania że "w takim
    razie mogę jechać". Figę możesz[1], jak pieszy *znajdzie się* (już)
    na przejściu, nawet łamiąc przepisy, to będzie *tam i wtedy* miał
    pierwszeństwo, a winę można mu przypisać tylko o ile kierowca
    *nie mógł* przewidzieć że (ów pieszy) *może* tam się znaleść.
    [1] to oczywiście nie do Ciebie :) tylko do potencjalnego kierującego
    pt. "on mi nie może".

    **********************************

    OT, korzystając z okazji :)

    Taki wniosek (że "skoro on nie może to ja mogę" działa w rzadkich
    przypadkach, rzadkich w rozumieniu listy zdarzeń - ale częstych
    jak chodzi o częstotliwość (tychże zdarzań), i pewnie dlatego
    jest niesłusznie rozciągany na wszystkie inne przypadki.

    Przykładowo - jeśli ktoś z bocznej drogi ma STOP, to ów STOP
    zmienia pierwszeństwo. Wtedy "mogę" dlatego, że to *on*
    spowoduje kolizję - bo miał ustąpić pierwszeństwa.

    Ale polskich przepisach o ruchu drogowym nie ma (ciekawe, czy
    gdzieś na świecie są :)) przepisów w tym stylu:
    "jak ktoś narusza przepis poprzez przejechanie linii ciągłej,
    jazdę pasem pod prąd, wchodzeniem na jezdnię wprost pod
    nadjeżdżający pojazd lub wyprzedzanie w miejscu zabronionym,
    to zobowiązany jest do zachowania szczególnej ostrożności
    oraz ustąpienia pierwszeństwa innym użyszkodnikom drogi;
    przepis nie uchyla karalności złamania innych przepisów"
    :P

    NIE MA.
    Dlatego te przypadki złamania przepisów przez pozostałych
    uczestników ruchu *różnią się* od przypadku ze STOPem lub
    "ustąp pierwszeństwa".
    A to oznacza, że jak ktoś *miałby* pierwszeństwo, jadąc zgodnie
    z przepisami, to je *nadal ma* - mimo złamania czegoś tam.


    [kolejny OT]
    I z tego wynika moje stanowisko dotyczące "zamka".
    Jeśli "zamek" ma być skuteczny, to NIE POWINIEN być uregulowany
    na podobnej zasadzie jak autobus, lecz wprost poprzez nadanie
    równoprawnego pierwszeństwa obu pasom (a ściślej - temu pojazdowi
    który ma zderzak bardziej z przodu, z zakazem utrudniania
    wjazdu przez tego drugiego)

    >> Czy kierowcy autobusu włączającemu się do ruchu trzeba(?) ustąpić i wpuścić
    >> go na pas czy tylko można?
    >
    > Można zawsze. należy na obszarze zabudowanym. A i to nie zmienia to faktu, że
    > autobus nie ma prawa się "wpychać". To coś podobnego, jak z pojazdem
    > uprzywilejowanym w ruchu.

    O, i - o dziwo! - to jest jakoś przez kierowców *powszechnie* rozumiane.
    Wiedzą, że ów pojazd *nie ma* pierwszeństwa i że *trzeba* mu ustąpić.

    Ciekawe dlaczego nie działa to we wszystkich innych dyskusjach, na
    przykład o tym że jeden z drugim przejechał linię prowadzącą pasa
    i zamiast w lewo pojechał prosto.
    Nie tracąc pierwszeństwa.
    I rąbiąc w tego z przeciwka, który założył że "tamten skręci więc
    mogę"...

    > uprawnienia, choć z przepisu ustawy to wprost nie wynika,. Jedyną wskazówka
    > jest zakaz zatrzymywania się na przystankach przez inne pojazdy, niż autobusy
    > komunikacji zbiorowej.

    Ale tu IMHO j.w.: fakt złamania zakazu przez "tamtego" nie daje uprawnień
    do rozstrzygania co "ja mogę".

    pzdr, Gotfryd

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1